CEZARY KRYSZTOPA: Orkiestra trupojadów

Nie żyje chłopiec. Wbrew medialnej kotłowaninie, niewiele wiadomo na temat jego śmierci. Wiadomo na pewno, że spotkały go rzeczy straszne, które nie powinny go spotkać. Trzeba się za niego modlić. Modlić się za jego rodzinę. I to w zasadzie powinien być koniec tego felietonu.

Niestety, choć naiwnie liczyłem w tym zakresie na jakieś opamiętanie, nie może być, ponieważ chór w orkiestrze trupojadów, który wyje od kilku już dni, wymaga reakcji, zanim doprowadzi do kolejnej tragedii. A jest coś demonicznego w tej próbie przekierowania winy z „pedofila z Platformy” na dziennikarza, który ujawnił sprawę.

Tomasz Duklanowski

Zacznijmy od tego, że Tomasz Duklanowski nie ujawnił danych ofiar pedofila z Platformy (aktywisty LGBT, pełnomocnika zachodniopomorskiego marszałka Olgierda Geblewicza – dziś „moralnie” uniesionego pół metra nad ziemią – i męża zaufania Rafała Trzaskowskiego) oprócz tego, że napisał, że chodzi o „dzieci znanej parlamentarzystki” i podał ich wiek w czasie kiedy spotkało je zło. Z tym, że tego samego dnia portal Tomasza Lisa NaTemat pisał o pedofilu – „jego ofiarami padły dzieci znanej parlamentarzystki”, również Interia pisała o „dzieciach znanej parlamentarzystki”, Gazeta.pl pisała o „rodzeństwie, które było pod opieką Krzysztofa F.”. Następnego dnia rano na antenie TVP Info poseł Platformy Piotr Borys mówił już nawet – „To są dzieci jednej z naszych członkiń, Platformy Obywatelskiej”. To tylko taka krótka kwerenda. Na pewno byli też inni, w tym ci, którzy dziś chcą uchodzić za sędziów w sprawie.

Zresztą publikacje nt. pedofilii w Kościele, bywa że idą dalej, np. Uwaga TVN: „Bytom. Zakonnik molestował ministrantów” ze szczegółami moim zdaniem pozwalającymi ustalić parafię. W materiale wypowiadają się ofiary, to oczywiście wskazuje, że chcą publikacji, ale czy wszystkie? I czy wszystkie są już dorosłe? A w materiale mowa również o próbach samobójczych.

Owszem, można dyskutować czy Tomasz Duklanowski zachował wystarczająca ostrożność by ofiary chronić. Z całą pewnością dobro ofiary powinno być tutaj najwyższym imperatywem. Jeśli jednak uznamy, że Tomasz Duklanowski nie dochował wystarczającej ostrożności, to dlaczego wulgarnej fali hejtu i pohukiwaniu „strażników moralności” nie podlegają inni nieostrożni?

Jedną z odpowiedzi, które przychodzą mi do głowy jest ta, że „głównym grzechem” Tomasza Duklanowskiego dla „wiodących mediów” i najważniejszych polityków opozycji, nie jest to, że „ujawnił dane” ofiary, tylko to, że podał informację na temat afiliacji politycznych pedofila. „Wiodące media” i „oświeceni politycy” uważają najwyraźniej, że jedynymi przypadkami pedofilii, które warto ujawniać, są przypadki, którymi można uderzyć w Kościół. Inne się nie nadają. Jeśli nie da się powiązać pedofilii z Kościołem, to „po co komu taka pedofilia”.

Orkiestra

Inną z odpowiedzi jest myśl, która u mnie samego wywołuje ciarki obrzydzenia. Wydaje mi się bowiem, że oto możemy mieć do czynienia z upiornym startem kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej. Zwróćcie uwagę na tę zadziwiająco zbieżną czasowo orkiestrę, która w ciągu kilku dni uderzyła nieprawdopodobną kakofonią pozornie nieskoordynowanych linii melodycznych.

W głównej linii słychać wycie watahy internetowych trupojadów (od miesięcy zastanawialiśmy się co to za masa dziwnych kont z niewieloma obserwującymi, cyferkami w nazwach, czy udających obcokrajowców, no to już wiemy), które zdaje się, że ruszyły pociągając nogami niczym w „Walking Dead”, gryząc i bełkocząc niezrozumiale, wydaje się, że na sygnał rzucony przez Donalda Tuska. Odrażające słowa o „podludziach”, groźby przemocy, życzenia śmierci. Starannie pomijające kwestię winy pedofila z Platformy. Jedni odrażająco cynicznie, inni głupio i bezmyślnie. Metody pożywania się na śmierci zostały już przecież wcześniej przećwiczone, po śmierci Pawła Adamowicza, po śmierci chorego na depresję Piotra Szczęsnego, po śmierci Izabeli z Pszczyny… Całe to stado goni przodem popychane przez najważniejszych dziennikarzy „wiodących mediów” na co dzień pouczających o „standardach” i konieczności „walki z mową nienawiści” i liderów politycznych dopiero co wzywających „żeby nienawiść nie zatruła naszych serc”.

Jednak to przecież nie jedyna trupia melodia w tym czasie. Mniej więcej wtedy przecież miała miejsce „wystawa” Ochojskiej w Brukseli i „raport Grupy Granica” o „ciałach w lesie” przy granicy z Białorusią. A niedługo później artykuł w niemieckim Tageszeitung rzucający w twarz polskim funkcjonariuszom, że „są mordercami”. Oczywiście ani słowa o tym, że do tragedii, jakie spotykają płacących duże pieniądze za „podróż” nielegalnych imigrantów (nie uchodźców) przyczyniają się właśnie ci, którzy zajmują się udrożnianiem kanału przemytu ludzi przez przemytników i służby Łukaszenki. Jeśli ktoś widzi podobieństwa tego przekazu do przekazu rosyjskiej i białoruskiej propagandy, to być może się nie myli. A obecność niemieckich brzmień, tylko pozornie może tu wprowadzać w błąd.

Mało?

Kolejny akord. Uderzenie w Jana Pawła II z odgłosami dobiegającymi zza granicy. „Ustalenia holenderskiego dziennikarza” (wiadomo, co holenderski to nie polski). Przypadkiem jednocześnie publikującego na łamach Wyborczej i lansującego się w mediach u boku Marka Lisińskiego, oszusta, w przypadku którego sąd uznał, że kłamał kiedy mówił, że był molestowany przez księdza. Oszusta wcześniej promowanego przez Tomasza Sekielskiego, Joannę Scheuring-Wielgus i Agatę Diduszko-Zyglewską, które go nawet Ojcu Świętemu pojechały pokazać i któremu Ojciec Święty ręce całował. Promotorzy nadal dzielnie walczą na odcinku, a „holenderski dziennikarz” do uderzania w Jana Pawła II używa np. donosów współpracującego z UB księdza-uchola.

Mało? No to jeszcze na deser kolejna publikacja należącego do Ringier Axel Springer Onetu, który rękoma Marina Wyrwała i Edyty Żemły znowu uderza w chwalony na Ukrainie karabinek „Grot”. Melodia wielokrotnie wyśmiana już przez ekspertów i internautów, ale co tam, w orkiestrze wszystko się przyda, a może i tej strasznej Polsce w jakimś istotnym segmencie zaszkodzi.

Gdzieś w tle jeszcze falset ambasadora Niemiec, który straszy w jednako należącym do Ringier Axel Springer „Newsweeku”, że „pomysł, iż Polska mogłaby spożytkować swoje pięć minut na politykę prowadzoną przeciwko Niemcom, jest karkołomny”.

Trupojadom

No więc jeżeli coś miałbym wyjącym trupojadom, które podobno nawet na niego czekają, za pośrednictwem tego tekstu przekazać to to, że jeśli chodzi o mnie, to Wasze kłamstwa na temat mojego rzekomego „udziału w aferze” i szczucie nie robią na mnie wrażenia. Więksi od Was się na mnie zasadzali. Być może nawet kiedyś mnie dopadną. Ale nie teraz i nie Wy. Latacie mi pod ogonem. Najwyżej zbanuję kilka tysięcy dziwnych profili i będziecie musieli na farmie zakładać nowe. To, że nie umiecie przeczytać tekstu, którego fragment screena podajecie, to wyraz Waszej ułomności, nie mojej. A w tekście, w którym pisałem, że nie zgadzam się z opinią Tomasza Terlikowskiego nt. sprawy pedofila z Platformy, nie zmieniłbym ani przecinka, nadal się nie zgadzam.

Jeśli tylko mogę coś doradzić, to zastanówcie się jak ma się Wasze hasło #SzczucieZabija, do tej fali szczucia jaką z udziałem największych „autorytetów” urządziliście młodemu człowiekowi, Oskarowi Szafarowiczowi. Ja tweetów dotyczących matki ofiary pedofila takich jak Oskar bym nie napisał (a pisał, warto dodać, przed informacją o śmierci syna), ale on ma 20 lat a ja prawie 50 i jak to się ma do tego, że urządzacie mu dokładnie taki festiwal szczucia, o jaki oskarżacie innych? Myślicie, że tego nie widać? A jeśli doprowadzicie do tragedii? Poczujecie satysfakcję?

I jak sądzicie, dobrze „wystartowaliście z kampanią”, szczególnie biorąc pod uwagę Wasze rzygowiny w kierunku Jana Pawła II, czy też może ZNOWU wywołaliście efekt odwrotny do zamierzonego?

„Prawym”

Żeby nie było zbyt łatwo. Szanowni koledzy „z prawej”, którzy postanowiliście odpowiedzieć pięknym za nadobne, naprawdę uważacie, że zejście do poziomu „trupojadów” to dobry pomysł, czy raczej metoda na powiedzenie „jesteśmy tacy jak oni”? Ja bym jednak wolał żebyśmy byli lepsi, ale w tym celu musielibyśmy np. nie jechać po matce niedługo po śmierci syna, choćby i jako matka miała grzechy. Czy pośród nas jest ktoś bezgrzeszny?

I jeszcze jedno. Jak myślicie, po co ta orkiestra dziwnie pobrzmiewająca melodiami rosyjskimi i niemieckimi gra? No tak, pewnie dla Platformy, która ma „uwolnić od kłopotu”, ale też po to żeby tą naszą polską łódką, szczególnie w tych „ciekawych czasach”, bujać jak najmocniej. A nuż nabierze wody.

Czy w tej sytuacji w naszym polskim interesie jest bujać nią jeszcze bardziej?