HUBERT BEKRYCHT: Oszczercy Jana Pawła II, spróbujcie tego w Azji!

Archikatedra katolicka w New Delhi z pominkiem Jana Pawła II Fot./coll. HB

Chrześcijaństwo w Azji od lat zmaga się z prześladowaniami. Podpalenia kościołów, nękanie wiernych, coraz częściej dotkliwe ich pobicia, czy morderstwa a nawet krwawe pogromy – to, niestety gorzki powszedni chleb Pański w tej części świata. W różnym stopniu wyznawcy Chrystusa są represjonowani w różnych krajach, szczególnie na południu największego na planecie kontynentu. W najliczniejszej demokracji parlamentarnej świata – Indiach, gdzie również dochodzi do prześladowań, ale władze rządowe i lokalne próbują walczyć z represjami, chrześcijanie nie chcą, więc uwierzyć, że bardzo szanowanego tu papieża – pielgrzyma, Jana Pawła II szkaluje się bezpodstawnie w kraju skąd pochodzi Święty. „Tutaj nikt nie będzie usuwał albo niszczył pomników Jopo” – zapewnia wskazując na pomnik papieża z Polski dozorca archikatedry pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego w stolicy Indii New Delhi.

 

Pomimo natychmiastowej zgody na rozmowę sprzątający dziedziniec przed archikatedrą przy Ashok Place w Delhi, prosi, aby nie podawać nawet jego imienia (nazwałem go, zatem Dewan). Dozorca nie ma teraz wiele pracy, zimą (od listopada do marca, kiedy temperatury najczęściej nie przekraczają w stolicy 27 stopni, chociaż bywają dużo cieplejsze a nawet gorętsze wyjątki) w dzień powszedni ludzi jest mniej a msze tylko trzy. Więcej wiernych jest oczywiście w niedzielę.

Wówczas odprawianych jest aż siedem mszy, najwięcej, bo aż cztery po angielsku, dwie w hindi i jedna w malajam, czyli w języku drawidyjskim, gdzie jest wiele elementów tamilskiego.

Oszczerstwa wobec tego, który zmienił świat

Dewan przerywa pracę i nie wierzy, że w Polsce, kraju Jana Pawła II – Jopo (John Paul mówione bardzo szybko) – jak niektórzy delhijczycy nazywają naszego papieża – jest tyle osób, którzy kłamią i rzucają oszczerstwa szkalując Świętego.

„Jeśli rzeczywiście tak jest, to są głupi. Spróbuj u nas obrazić pamięć Gandhiego, niezależnie od wyznania, byłoby to jednocześnie szkalowanie kraju” – powiedział Dewan. „Tutaj nikt nie będzie usuwał albo niszczył pomników Jopo! U was te oszczerstwa to uwikłanie w walkę polityczną, kłamstwa i kalanie świętości wybitnego duchownego” – złości się sprzątacz przed katedrą.

„Nie wierzę w te zarzuty, zresztą dawno to wszystko wyjaśniono, teraz pewnie to kolejna fala pomówień po coraz śmielszych prześladowaniach chrześcijan także w Europie. U was pustoszeją teraz kościoły, jeszcze nie ma krwawych pogromów, ale jeśli nie szanuje się autorytetów…” – zastanawia się Dewan a ja, po tych słowach, zastanawiam się czy mój rozmówca jest rzeczywiście sprzątaczem, dozorcą? Może to ksiądz? Kościelny? Pytam o to, ale nie odpowiada. Śmieje się perliście pokazując dentystycznie białe zęby. Nie pozwala zrobić sobie na koniec zdjęcia. „Jemu zrób, bo on jest bohaterem, przyjechał tu i widział naszą biedę. Może to nasz Jopo zmienił świat. I Indie” – dodaje „Powiedz tam u siebie, że my katolicy z Indii nie damy obrażać Ojca Świętego Jana Pawła II” – podkreślił Dewan.

Japo good man

Przed katedrą siedzi kilka kobiet w tradycyjnych strojach. Niestety ich hindish jest tak mało dla mnie wyraźny, że słyszę tylko zapewnienia o tym, iż również „wierzą”. Wskazują jednak wyraźnie na katedrę i na pomnik papieża. Nie rozumieją, o co pytam. Zresztą, chyba i tak nie uwierzyłyby, że ktoś w kraju urodzenia Japo bruździ papieżowi ubogich, jak delhijczycy także nazywają Jana Pawła II. W miarę wyraźnie słyszę tylko: „Jopo good, Jopo holly man (Jopo dobry, święty człowiek)”. Nie mam pewności, czy to chrześcijanki, bo stroje są hinduskie, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.

Niedaleko archikatedry jest świątynia sikhijska. Jest jeszcze przed południem jest tam tłoczno. W skupieniu i modlitwie przemierzają teren gurudwary. Mężczyźni w charakterystycznych turbanach, kobiety we wzorzystych rozmaitego typu okryciach. Sporo dzieci.

Strażnik w pomarańczowym turbanie z groźnie wyglądającą włócznią pyta mnie, czy chcę wejść. Odpowiadam, że dopiero przyjechałem i może innym razem, bo przecież „tylu tu waszych wiernych, nie chcę przeszkadzać”. Odpowiedział komplementami o dobrym wychowaniu albo nazwał mnie dobrym człowiekiem – nie zrozumiałem. Strażnik jest miły, więc wpadam na pomysł i pytam, czy wie, kto to św. Jan Paweł II. „To święty człowiek z Europy. Był w Indiach” – odpowiada lekko dotknięty, że posądzam go o niewiedzę i zapewnia mnie, że jest dobrze wykształcony.

 

Kiedy już skończyłem opowieść o tym, jak obrażany jest papież Polak w swym kraju, strażnik wyglądał na zdziwionego, ale widać, że nie chciał o razu odpowiadać. Po kilku sekundach odrzekł, że jego religia to religia tolerancji. „Jeśli jesteś rzeczywiście pobożnym Sikhem nic złego nie zrobisz inaczej się modlącym” – powiedział a ja nie spodziewałem się zresztą innej odpowiedzi, bo wiara w Indiach to dosyć złożona materia.

Po chwili jednak człowiek w pomarańczowym turbanie mówi trochę ciszej. „Bardzo to dziwne, że ktoś nie szanuje swojej religii i tradycji. Chyba taka tradycja szybko zginie (powiedział ‘umrze’) „ – zakończył.

Nie wiem, czy wszystko dobrze zrozumiałem, ale większość z tych dosyć chaotycznie przeprowadzonych rozmów była po prostu bardzo budująca. Nie wiem na pewno, czy wszyscy mówili szczerze, nie znam na tyle Indii, bo jestem tu zaledwie kilka dni. Dowiedziałem się jednak o tym kraju jednego. Większość ludzi uważa tu, że jeśli w coś głęboko wierzysz, nie jesteś w stanie o tym myśleć źle.

W Polsce trwa kampania opozycyjnych oskarżeń sfabrykowanymi esbeckimi papierami wobec człowieka, który już nie może się obronić. Wierzę jednak, że ci, którzy to robią kiedyś przynajmniej zrozumieją istotę swego parszywego zachowania.

Gęstniejący sos pomówień wcześniej, czy później wyparuje. Zostanie jednak tak wykpiwana tolerancja środowisk konserwatywnych i nasza obrona Świętego Człowieka, zwyczajnego człowieka, który cieszy się szacunkiem nawet w dalekiej Azji a w swoim kraju, z którym związki zawsze papież podkreślał, jest szkalowany w imię jakiś kilkudziesięciu mandatów w parlamencie. Bo tyle zdobędzie jesienią opozycja po tej oszczerczej kampanii.

A oszczercy… No cóż, są odważni tylko chowając się za immunitetem i w Internecie. Oszczercy Jana Pawła II, spróbujcie tak się zachować w Azji, na przykład przed delhijską archikatedrą lub kilka kroków dalej przed sikhijską świątynią. I niech Pan Bóg ma was w swojej opiece…