Co to za afera? – pyta TADEUSZ PŁUŻAŃSKI

No i się zrobiła burza w szklance wody. Nie byłem i nie jestem dziennikarzem radiowej „Trójki”. Nie znam się na tamtejszych personaliach: kto, z kim i dlaczego. Wypowiem się tylko w kwestii równego traktowania i historii.

 

Czytamy komunikat dyrektora i redaktora naczelnego „Trójki” Tomasza Kowalczewskiego: „Szanowni Słuchacze, podczas elektronicznego głosowania nad Listą Przebojów Trójki w dn. 15.05.2020 r. został złamany regulamin i do głosowania wprowadzono piosenkę spoza listy. Nadto dokonano manipulacji przy liczeniu głosów oddawanych na poszczególne piosenki, co zafałszowało wynik końcowy. W związku z tym Redakcja podjęła decyzję o unieważnieniu tego głosowania

 

Przeczytaliśmy? Ale czy na pewno? Uważnie i ze zrozumieniem? Jeśli tak, to o co ta cała awantura?

 

Rozumiem, że każdy program ma swoje reguły. Nawet Lista Przebojów w tej „starej, dobrej >>Trójce<<. I jeżeli ktoś reguły łamie, a tu – jak czytamy – reguły zostały złamane dwukrotnie, ponosi konsekwencje. Proste? Tak powinno być, ale jak widać nie dla wszystkich. I nawet najlepsza piosenka Kazika, skądinąd jednego z moich ulubionych Twórców (choć tekst utworu „Twój ból jest lepszy niż mój” uważam za nieprawdziwy, krzywdzący, dziwnie tożsamy z totalniacką propagandą) powinna podlegać tym samym regułom, co inne piosenki innych wykonawców. Czyż nie tak?

 

Ale w tej całej awanturze, która w związku z piosenką Kazika się rozpętała, tej wymianie pism, wyjaśnień, odejściach dziennikarzy, jakimś przedziwnym bojkocie stacji przez kolejnych artystów (ok, to pewnie solidarność zawodowa), zaniepokoiło mnie co innego. Bo cóż znaczy „stara, dobra >>Trójka<<”. To, rozumiem ta „Trójka” z czasów komuny i postkomuny. Przyznaję, wtedy – za komuny – jej słuchałem, słuchałem bardziej niż teraz, bo teraz zwyczajnie nie mam czasu.

 

Wtedy, w czasach pogardy – a „Lista Przebojów” pojawiła się w stanie wojennym – była powiewem wolności. Jako młodego chłopaka nie obchodziło mnie, czy była to wolność kontrolowana (że tak było, chyba nikt nie ma wątpliwości – tak jak wentylem bezpieczeństwa był festiwal w Jarocinie). Dziś o tamtych czasach chcę wiedzieć i wiem więcej. Dlatego dla mnie nie jest to „stara i dobra >>Trójka<<”, tylko po prostu „Trójka”. Bo „stara, dobra” ma być przeciwieństwem obecnej – nowej i niedobrej. Według tej logiki wtedy, przez dziesięciolecia „Trójka” była „bezpartyjna” – tak jak „bezpartyjny” był morderca Bierut, a partyjna stała się dopiero w 2015 r., razem z objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę.

 

Przypomnę jeszcze, że „stara, dobra >>Trójka<<” powstała 1 kwietnia 1962 roku, a 21 października 1963 roku rządzący komuniści zamordowali ostatniego Żołnierza Wyklętego Józefa Franczaka, ps. „Laluś”. Potem była jeszcze m.in. masakra na Wybrzeżu w 1970 roku i stan wojenny. „Trójka’ grała, gdy czerwoni mordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, Grzegorza Przemyka i wielu innych Polaków. Nawiasem mówiąc, ktoś wtedy w „Trójce” protestował? Odchodził? Bojkotował?

 

Znając historię nie zgadzam się na określenia typu: teraz jest gorzej niż za komuny, PiS jest gorszy od PZPR, a Kaczyński od Jaruzelskiego. Bo to po prostu kłamstwa. Bo twierdzenia o zawłaszczaniu mediów publicznych, w tym „Trójki” byłyby prawdziwe, gdyby strażnikami wolności słowa byli komuniści i postkomuniści.

 

Koniec „Trójki”? Koniec Listy Przebojów? Z powodu złamania regulaminu? Wolne żarty. No chyba, że nie o regulamin tu chodzi.

 

Tadeusz Płużański