Czy będzie zamiana kandydatów? Wieszczy to STEFAN TRUSZCZYŃSKI: Tusk wykopie Trzaskowskiego

Patrzę i widzę to jasno. Tusk w końcu wykopie Rafałka. – Nie sprawdziłeś się synku Muszę ratować sprawę. I dlatego to ja w końcu będę kandydował i oczywiście wygram – mógłby powiedzie ć prezydentowi Warszawy premier. A co na to platformersi? Przyjmą woltę choć z zaskoczeniem to jednak z potulnym zrozumieniem.

Ściągną tak jak poprzednio wielotysięcznym tłumem w Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście,  wypełnią Plac Zamkowy. Tak będzie! Przekonacie się o tym sami, bo tak to jest z tuskami. Argumentacja pana Donalda  nie będzie nawet zbyt duża. – Nie oddamy prezydentury polskiej.

„Nie chcem, ale muszem” – powtórzmy za dawnym sloganem Wałęsy.  Oddani i wystraszeni  dziennikarze „!9:30”, „TVN i pokrewnych mediów wyjdą ze skóry, aby z przekonaniem dogłębnym i osobistym zaangażowaniem tłumaczyć, że tak trzeba. Inaczej bowiem bokser i koleś ludzi z półświatka przejmie władzę. A do tego dopuścić przecież nie wolno. Nie ważne co pan Tusk mówił o swoim niestartowaniu w wyborach. Ważne co teraz trzeba zrobić. Rafałek Trzaskowski się zasapał.

Ciekawe za to jak podziękuje Tusk obecnemu prezydentowi Warszawy, jak go przeprosi za numer  który niechybnie mu wkrótce wytnie. Wiadomo jednak, że zdrada i kłamstwo to zachowania normalne, to chleb powszedni. Ten najbardziej ze wszystkich polityków wykrętny i sprytny, elokwentny  na pewno sobie poradzi.

Euroentuzjaści powiedzą w dwóch językach: – Ja, ja natürlich. To jest słuszna decyzja i nasz idol ratuje w ten sposób naszą partię, nasz sojusz międzypartyjny no i nas wszystkich. Zusammen. Popatrzcie ludkowie co trzeba robić… I tym razem Donald Tusk wam powie. Jarosław Kaczyński w szranki nie stanie, to przecież rozważny polityk i wygłupiać się nie będzie. Zresztą zobaczymy. Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy.

Ktoś powie że to szalone prognozy. No może, zobaczymy. Piszę co myślę. Kleksy niosą ci co rządzą mediami. Jeśli w ogóle mnie wydrukują. Rozwinę prognozę. Czy dyrektor IPN-u z małym dorobkiem póki co będzie miał szansę w walce z politycznym tuzem – Tuskiem? A to już zależy w dużej mierze od pana doktora Karola. Jeszcze jest czas by przedstawił się jak najszerzej społeczeństwu. Najskuteczniejszą formą są bezpośrednie wizyty i spotkania z ludźmi. Z dnia na dzień widzimy, że z tym jest u pana Nawrockiego coraz lepiej. Potrafi mówić i przekonywać a potencjalni wyborcy coraz liczniej przychodzą go słuchać. I to jest właśnie bardzo ważne, jeśli chce się wygrać wybory.

Wygra więc? Tak, jeśli nabierze pewności siebie, pewności, przekonania, że to on właśnie zostanie prezydentem Polski. Jeśli jak w hippice przy skoku na koniu przerzuci się duszę i ciało przez przeszkodę to koń przeskoczy.  Pan Karol ma wielu doradców. Ale ten nawet wybitnie naukowy tłumek za niego sprawy nie załatwi. Ludzie przychodzą na spotkania i uważnie słuchają, przyglądają się. To ich trzeba przekonać. Oni musza uwierzyć w szczere intencje  kandydata, jego determinację, która potem pozwoli skutecznie działać.

Wiara czyni cuda. Wiadomo. Pierwszy obywatel Polski musi być mocny. Mięśniami też, ale przede wszystkim mądrą głową. Przydałyby się pojedynki telewizyjne, na żywo.  To sprawdzona forma rywalizacji, by ludzie zobaczyli na własne oczy i usłyszeli na własne uszy who is who. Tusk dyskusji przed kamerami się nie przestraszy. W tej konkurencji jest bardzo pewny siebie. Ale Donald Tusk nagadał już bardzo wiele. Wystarczy przypomnieć liczne obietnice. Był tupet i nadal jest zupełny brak wstydu.

Dziś w natłoku słów wszystko zapomina się szybko. Bajanie zastępuje kolejna fatamorgana. Ludzie jednak łykają nadal obietnicy bo zawsze przyjemniej myśleć, że będzie lepiej. Ludzie nie patrzą na jakich mizernych podstawach te zapowiedzi są czynione. A politycy wiedzą że i tak nie będą odpowiadać za błędy. Najwyżej stracą stołki, synekury.

Oczywiście każda sprawa, każdy przekręt jest inny. Jeśli jednak lawina obietnic płynie niepowstrzymanym nurtem trzeba się po prostu puknąć w głowę Gadanie w nieskończoność się znudzi Tak myślę. Czerwone światło już się zapaliło. Będzie najprawdopodobniej tak jak z pewną panią kilka lat temu. Platforma ją wystawiła i odwołała, rzekomo na jej wniosek.