Ryszard Jan Czarnowski, pisarz, autor książek na temat Kresów Rzeczpospolitej, historyk sztuki, grafik, który był gościem listopadowego spotkania Klubu AKAPIT, za pomocą opowieści i slajdów zabrał zgromadzonych we wtorkowe popołudnie w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal w Warszawie na spacer po jednej z najpiękniejszych europejskich nekropolii – Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.
W XVIII wieku cmentarze zaczęto wyprowadzać z terenów przykościelnych poza miasta. Aby zrekompensować odwiedzającym trud dalszej podróży, miejscom tym zaczęto nadawać kształt parków. Odwiedziny na grobie bliskich można więc było połączyć ze spacerem. W ten sposób w Europie narodziły się cmentarze-ogrody.
Ryszard J. Czarnowski podkreślił, że Cmentarz Łyczakowski jest starszy od słynnego, francuskiego Père-Lachaise. Zmarłych na lwowskiej nekropolii zaczęto grzebać już w 1784 rok. Obecnie cmentarza zajmuje ok. 43 ha powierzchni. – Co do liczby pochówków historycy do dziś kruszą kopię, podają dane od 400 do nawet 670 tysięcy – mówił Czarnowski.
Gość klubu Akapit zauważył, że Cmentarz Łyczakowski jest nie tylko miejscem pochówku wielu zasłużonych Polaków, ale stanowi też swego rodzaju galerię sztuki, galerię rzeźby oraz świadectwo cywilizacji dawnej Rzeczpospolitej. – Nagrobki na cmentarzach przed laty były komplementarne do architektury, czy wnętrz domów – podkreślił Czarnowski.
Wyświetlając kolejne slajdy i snując opowieść o nagrobkach, pomnikach, rzeźbach, ludziach, których upamiętniają, przenosił słuchaczy do nieistniejącego już barwnego świata. Niczym uczestnicy wycieczki alejkami lwowskiej nekropolii, zebrani przy Foksal zatrzymali się przy kaplicy rodziny Baczewskich, założycieli słynnej gorzelni, mogli zobaczyć grób Gabrieli Zapolskiej, czy miejsce spoczynku autora „Katechizmu polskiego dziecka” Władysława Bełzy. Podziwiali monumentalną architekturę piramidy grobu porucznika Juliana Ordona, bohater wiersza Adama Mickiewicza, wzruszali się opowieścią o figurze „Płaczka”, której oczodoły wypełniają się kroplami deszczu kapiącymi później na rękę trzymającą różę. Zachwycali się pięknem rzeźby zdobiącej nagrobek Honoraty Borzęckiej autorstwa Cypriana Godebskiego, spod dłuta którego wyszedł również pomnik Mickiewicza stojący na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Nie zabrakło w opowieści Ryszarda J. Czarnowskiego historii ciekawych i pouczających, jak życiorys wybitnego matematyka Stefana Banach, którego ciało „przygarnęła” w swoim grobowcu bogata rodzina kupiecka Riedlów, a także zabawnych anegdotek, jak ta o popiersiu na grobie Marii Konopnickiej. Teraz znajduje się tam nieudolna kopia, ponieważ oryginał został przewieziony do jednego z moskiewskich parków, gdzie „robi za” wizerunek… Nadieżdy Krupskiej.
jka