Ojciec Święty w Orędziu na 54. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu przypomina bardzo ważną rzecz: dziennikarstwo ma służyć dobru człowieka. Ma pomóc ludziom leczyć rany, a nie zadawać nowe, jeszcze boleśniejsze.
Ilekroć rozmawiam z ludźmi o tym, co chcieliby przeczytać albo zobaczyć, okazuje się, że potrzebują oni ciekawych i budujących historii. Bardzo ważne są historie innych ludzi, którzy poradzili sobie z takim czy innym problemem w swoim życiu. Czytelnicy potrzebują konkretnych świadectw, chcą ciekawych historii, narracji, która powie dużo o naszym życiu i otaczającym nas świecie. Takie zadanie nam, dziennikarzom, zostawia papież Franciszek w Orędziu na na 54. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu zatytułowanym: „Obyś mógł opowiadać i utrwalić w pamięci” (por. Wj 10, 2). Życie staje się historią”.
„Chciałbym Orędzie na ten rok poświęcić tematowi narracji, ponieważ wierzę, że aby się nie zagubić, powinniśmy oddychać prawdą dobrych historii, takich, które budują, a nie niszczą; historii, które pomagają odnaleźć korzenie i siłę, aby iść razem naprzód. W zamieszaniu otaczających nas głosów i przesłań potrzebujemy ludzkiej narracji, która opowie nam o nas oraz o pięknie w nas mieszkającym; narracji, która potrafi oglądać świat i wydarzenia z czułością; opowiadającej o naszym istnieniu jako o żywej tkance, ukazującej splot powiązań, poprzez które jesteśmy złączeni jedni z drugimi” – pisze w swoim orędziu papież Franciszek.
Opowiedzieć swoją historię
Ojciec Święty, poruszając temat narracji w przekazie medialnym, przypomina, że „człowiek jest bytem opowiadającym” i że „jest nie tylko jedynym bytem, który potrzebuje ubrania, aby ukryć swoją nagość (por. Rdz 3, 21), ale pozostaje także jedynym, który potrzebuje wypowiedzenia siebie, „wyrażenia siebie” poprzez historie, aby utrwalić swoje życie. Nie tkamy jedynie ubrań, ale również historie”.
Rodzi się zatem pytanie, czy istotnie sensacja jest ważniejsza od ciekawej historii? Często słyszymy opinię, że sensacja sprawia to, iż ludzie chętniej sięgają po gazetę, aby ją przeczytać. I rzeczywiście wciąż króluje zasada, że „zła wiadomość to dobra wiadomość”. A może jednak warto wzmocnić zasadę, że „dobra wiadomość to najlepsza wiadomość”, i budować świat dobrych wiadomości. Papież zwraca uwagę, że „często w sieci komunikacyjnej, zamiast budujących opowiadań, które są spoiwem więzi społecznych i kulturowych, powstają historie destrukcyjne i prowokacyjne, które niszczą i rwą delikatne nici współistnienia. Zestawiają one razem niesprawdzone informacje, powtarzając wypowiedzi banalne i fałszywie przekonujące, uderzając hasłami nienawiści. Nie tworzy się wtedy ludzkiej historii, ale odziera się człowieka z jego godności”.
Ojciec Święty przypomina tutaj bardzo ważną rzecz, że dziennikarstwo ma służyć dobru człowieka. Ma pomóc ludziom leczyć rany, a nie zadawać nowe, jeszcze boleśniejsze. „Podczas gdy opowiadania używane dla celów instrumentalnych oraz podporządkowujących umysły mają krótki żywot, dobra historia jest w stanie przekroczyć granice czasu i przestrzeni. Pomimo upływu wieków pozostaje aktualna, ponieważ daje pokarm życiu” – podkreśla papież.
W tym kontekście przypominają się słowa jednego z największych teologów XX wieku – Hansa Ursa von Balthasara, że „mowa jest dla człowieka wolnym ujawnieniem innym ludziom własnego wnętrza”.
Prawda, dobro, piękno
W swoim orędziu papież Franciszek sięga również do metafizyki chrześcijańskiej i przypomina tzw. transcendentalia: prawdę (verum), dobro (bonum) i piękno (pulchrum), których moim zdaniem, brakuje w przekazie medialnym. Ojciec Święty wskazuje, że „w epoce, w której fałszerstwo ukazuje się jako coraz bardziej wyrafinowane i osiąga zastraszający poziom (deepfake), potrzebujemy mądrości, aby zebrać i stworzyć opowiadania piękne, prawdziwe i dobre”.
To, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne, to fakt, że Ojciec Święty wskazuje na Biblię jako źródło inspiracji dla narracji budujących innych ludzi. Kiedy pisze, że „Biblia jest wielką historią miłości między Bogiem a ludzkością”, to niejako przywraca Pismo Święte codziennemu życiu ludzi. Kiedyś ks. Józef Tischner napisał, że nie wystarczy myśleć o Ewangelii, ale trzeba myśleć Ewangelią. I właśnie na to zwraca uwagę papież, kiedy pisze, że „każdy z nas zna różne historie pachnące Ewangelią, które dały świadectwo Miłości przemieniającej życie. Te historie zasługują na dzielenie się nimi, na opowiadanie ich, na ożywianie ich w każdym czasie, w każdym języku, poprzez wszystkie środki komunikowania”.
Papież nam, dziennikarzom, przypomina, że „nie chodzi o gonienie za logiką opowiadanych historii (storytelling) ani o robienie im czy sobie reklamy, ale o przypominanie o tym, kim jesteśmy w oczach Boga, oraz o świadczenie o tym, co Duch Święty pisze w sercach, o objawianie każdemu, że jego historia zawiera rzeczy wspaniałe”. I dodaje: „W każde wielkie opowiadanie wkracza nasze opowiadanie. Kiedy czytamy Pismo Święte, historie świętych, także te teksty, które potrafiły odczytać duszę człowieka i wydobyć na światło jej piękno, Duch Święty może pisać w naszych sercach, odnawiając w nas pamięć tego, kim jesteśmy w oczach Boga”.
Papież, pisząc o narracji, moim zdaniem, wskazuje na ważny wymiar naszej pracy dziennikarskiej. Wiem, że jako dziennikarz mam „pisać” w sercu, nieść historię do serca. Moje teksty powinny budować i bić rytmem ludzkiego życia.
Ks. Mariusz Frukacz, dziennikarz Tygodnika Katolickiego „Niedziela”