Etyka jest najważniejsza – rozmowa z ADAMEM CHMIELECKIM, redaktorem naczelnym Radia Gdańsk

Niezależność dziennikarska wynika ze świadomości i odpowiedzialności osób wykonujących zawód dziennikarza, a nie kwestii regulacji prawnych czy charakteru i liczby organizacji branżowych oraz zawodowych – mówi Adam Chmielecki prezes zarządu, redaktor naczelny Radia Gdańsk, dziennikarz i autor książek w rozmowie z Marią Giedz.

 

Od 23 września pełnisz funkcję prezesa Radia Gdańsk, gdzie pracuje spore grono dziennikarzy. Sam jesteś dziennikarzem, a także członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, podobnie jak niektórzy twoi podwładni. Nie obca jest ci informacja zapowiadająca opracowanie ustawy regulującej status zawodu dziennikarza, a w dalszej konsekwencji utworzenie samorządu dziennikarskiego. Jak odnosisz się do takiego zamiaru i czy warto o tym dyskutować?

 

Dyskutować na pewno warto. Zawód dziennikarza jest bardzo ważny, to jest zawód zaufania publicznego, dlatego przy jego wykonywaniu powinny być zachowywane wszystkie reguły etyki zawodowej. Ale tego nie da się uregulować tylko i wyłącznie prawnie. Prawo nigdy nie nadąży za rzeczywistością, zwłaszcza w dobie dziennikarstwa obywatelskiego, internetu, mediów społecznościowych, gdzie granica między zawodowym dziennikarzem a przypadkowym autorem informacji ciągle jest płynna. Trzeba prowadzić taką dyskusję, rozpocząć ją, mając świadomość, że może powstać ogólnopolski samorząd dziennikarski. Ale istnieje swoboda zrzeszania się, jest też pluralizm na rynku dziennikarskim i zawsze będzie. Obecnie organizacją dziennikarską z największym dorobkiem i prestiżem jest Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, które można odbierać jako rdzeń reprezentacji środowiska dziennikarskiego.

 

Czy Twoim zdaniem wprowadzenie ustawy o zawodzie dziennikarza nie naruszy niezależności dziennikarskiej, a przede wszystkim wolności słowa?

 

Nie, bo mówimy o sytuacji trochę podobnej do przypadku niezawisłości sędziowskiej. Niezależnie od tego, kto w danym okresie sprawuje władzę ustawodawczą i wykonawczą oraz jakie są szczegółowe rozwiązania prawne, w przypadku zawodów zaufania publicznego większość zależy od konstrukcji osobowości i takiej mentalnej niezależności osób, które ten zawód wykonują. A takie zawody to m.in. prawnik, lekarz i właśnie dziennikarz. Podsumowując, niezależność dziennikarska wynika przede wszystkim ze świadomości, odpowiedzialności osób wykonujących zawód dziennikarza, a nie kwestii regulacji prawnych czy charakteru i liczby organizacji branżowych.

 

Często słyszy się stwierdzenie, że media kłamią. Może więc uregulowanie statusu zawodu dziennikarza pomogłoby odzyskać wiarygodność mass mediom?

 

Najczęściej zarzuty o kłamstwa lub stronniczość mediów są kierowane nie w tę stronę, w którą powinny być i nie przez tych, którzy powinni pouczać w tej kwestii. Żyjemy w czasach dziennikarstwa tożsamościowego, zmienia się pojęcie tego zawodu. Chodzi mi o restrykcyjnie rozumianą bezstronność. Dziennikarze coraz częściej przekraczają tę granicę bezstronności, granicę między informacją a opinią, komentarzem i nie kryją swoich poglądów. Wrócę więc do kwestii podstawowej. Profesjonalizm i uczciwość zawodowa dziennikarzy zawsze się obronią, niezależnie od uregulowań prawnych, nacisków zewnętrznych czy opinii otoczenia.

 

Dzisiaj dziennikarz znajduje się w trudnej sytuacji. Brakuje definicji zawodu dziennikarza. Każdy może nim zostać. Brakuje przestrzegania standardów pracy dziennikarza. Brakuje stawiania wymagań dziennikarzowi zarówno etycznych, jak i merytorycznych. Dziennikarz nie ma ochrony prawnej, nie stosuje się żadnego standardu ubezpieczeń, a przecież to zawód podwyższonego ryzyka, łącznie z utratą życia. Wynagrodzenia nie są adekwatne do czasu poświęconego na pracę. Wielu dziennikarzy przymiera głodem, nic więc dziwnego, że w środowisku mile widziane są dodatkowe gratyfikacje, nie zawsze idące w parze z uczciwością zawodową. Może warto wprowadzić kryteria przyjmowania danej osoby do tego zawodu?

 

Zgadzam się z tezą co do trudnych warunków pracy dziennikarzy. Jednak trudno to uregulować odgórnie. Jest to zawód bardzo wymagający w obecnych czasach. Widzimy wielu dziennikarzy, którzy przechodzą do branży PR, komunikacji strategicznej prywatnych biznesów, bo bardzo trudno się utrzymać z dziennikarstwa. Mimo, że co do zasady od kilku lat mamy w Polsce rynek pracownika, to w dziennikarstwie wielu pracowników nie posiada stabilnych warunków pracy, co utrudnia planowanie życia i utrzymanie rodziny. Brak stabilizacji jest jedną z przyczyn, dla której ludzie odchodzą z tego zawodu. Jest to również zawód niebezpieczny. Statystyki co roku pokazują, że ciągle bardzo dużo dziennikarzy ginie lub jest represjonowanych.

 

Na terenie Turcji mamy ponad 150 dziennikarzy w więzieniach.

 

Właśnie. Dziennikarze są represjonowani w bardzo różny sposób, szykanowani, są wywierane na nich różne naciski. To wymaga dużej odwagi, silnego kręgosłupa moralnego i to nie zawsze jest adekwatnie wynagradzane przez pracodawców. Zmienia się też struktura właścicielska w mediach. Również po stronie właścicieli coraz mniej jest misji, a coraz częściej media są traktowane jako klasyczny biznes, na którym trzeba zarobić. Skoro trzeba zarobić, to pracodawca podejmuje decyzje niekoniecznie zgodne ze standardami dziennikarskimi.

 

Czy więc przynależność do samorządu dziennikarskiego usprawniłoby funkcjonowanie dziennikarzy chociażby w mediach publicznych?

 

Rzeczywiście są takie głosy. Istnieje potrzeba przeprowadzenia pewnych zmian, ale to jest wolny zawód. Zawsze będą go też wykonywały osoby, które niekoniecznie zechcą w tym samorządzie formalnie uczestniczyć. Praktyka III RP pokazuje, że samorząd branżowy czy zawodowy nie zawsze się sprawdza. Powstają enklawy, kasty, które nie są kontrolowane ani przez państwo, ani przez społeczeństwo. Są enklawami na mapie społeczeństwa obywatelskiego.

 

Z drugiej strony potrzeba instytucji stawiającej na podnoszenie standardów etyki zawodowej i ich popularyzację. Być może powinna powstać organizacja potwierdzająca formalną przynależność danej osoby do grupy zawodowych dziennikarzy, ich podstawowe kompetencje, chociażby znajomość prawa i etyki zawodowej?  Dzisiaj każdy może z dnia na dzień powołać jakieś „medium” w internecie, wydrukować „legitymację dziennikarską”, samemu sobie ją podpisać i przyjść na jakieś wydarzenie jako „dziennikarz”. Ale etyka zawodowa nie zawsze idzie z tym w parze.

 

Ważną sprawą jest finansowanie mediów publicznych przy zapowiedzi zniesienia abonamentu i stałych dotacji. Skąd weźmie się pieniądze na funkcjonowanie Radia Gdańsk?

 

Rynek medialny od strony biznesowej jest trudny, a jego koszty stale rosną. Mają tego świadomość wszyscy uczestnicy rynku medialnego, a także, mam wrażenie, obecny obóz rządzący. Jak wynika z wypowiedzi jego przedstawicieli, wiedzą oni, że jakaś stabilna forma finansowania mediów publicznych, narodowych ze strony budżetu państwa, ze środków publicznych jest konieczna. Bez tego te media nie przetrwają, a z kolei bez mediów publicznych trudno jest mówić o wiarygodnym i pełnym rynku medialnym, o wolności słowa, a tym samym o funkcjonowaniu demokratycznego systemu politycznego. Czy to będzie w formie abonamentu, czy to będzie wprost finansowane z budżetu, to już sprawa techniczna i drugorzędna. Pozytywne jest to, że obecna ekipa rządząca ma tego świadomość i taką wolę, aby utrzymać finansowanie mediów narodowych.

 

A jak to jest z Radiem Gdańsk? Czy finansowanie, które otrzymuje ono z budżetu państwa jest wystarczające?

 

Nie mogę powiedzieć, że jest wystarczające, zresztą to żadna tajemnica, wskazują na to liczby, które są powszechnie dostępne w internecie w naszych corocznych sprawozdaniach finansowych. Ale nie narzekamy, robimy swoje. Z jednej strony Radio Gdańsk działa na bardzo konkurencyjnym regionalnym rynku medialnym. Z drugiej Pomorze to jeden z najbardziej prężnych regionów gospodarczych Polski.

 

Radio utrzymuje się z dofinansowania, ale są też środki z działalności komercyjnej (reklamy, akcje marketingowe, wynajem sali) i to są pieniądze od najróżniejszych instytucji. Czy to może się wiązać z zasadą „płacę, więc wymagam”? Czy można Radiu Gdańsk zarzucić uzależnienia od grup biznesowych, politycznych?

 

Nie, absolutnie nie. Jeśli ktoś nam coś takiego zarzuca, to jest to bezpodstawne. Nasza działalność podlega bardzo dokładnej sprawozdawczości, a później kontroli ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Mediów Narodowych, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jesteśmy na bieżąco kontrolowani. Z przepisów ustawy o radiofonii i telewizji bardzo wyraźnie wynika rozumienie misji publicznej. I to realizujemy w ramach niezależności dziennikarskiej od różnych sił politycznych i grup nacisku, również biznesowych.

 

A ja ostatnio słyszałam, i to właśnie w kontekście Radia Gdańsk, że jedno z mediów zarzuca Radiu stronniczość.

 

Nie ma potrzeby ukrywać nazwy tego medium, to jest „Gazeta Wyborcza”. Na łamach tej gazety różne osoby i środowiska zarzuciły Radiu Gdańsk nierzetelność dziennikarską. Dotyczyło to wydarzenia z 3 listopada 2019 r., kiedy to odbył się protest pod kurią gdańską. Nie było to wydarzenie o wielkim zasięgu i na tyle ważne, aby obecność dziennikarza była konieczna. Przynajmniej jeden ze współorganizatorów tego wydarzenia poczuł się urażony i złożył personalny protest do mnie jako do prezesa Radia Gdańsk. Podobno podjąłem ingerencję w pracę dziennikarzy, wprowadziłem cenzurę i zakazałem relacjonowania tego protestu. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca, co potwierdzili podczas wewnętrznego spotkania członkowie kolegium redakcyjnego. Ponieważ osoba zgłaszająca takie zarzuty przez wiele lat była lokalnym politykiem na Pomorzu i, jak tajemnica poliszynela głosi, mimo porażki w ostatnich wyborach samorządowych chce wrócić do tej roli, odebrałem to jako nieuprawnione naciski pewnych środowisk politycznych na media. Ponadto jako prezes zarządu jestem zobowiązany do ochrony interesu spółki, w tym ochrony jej dobrego imienia, dlatego zareagowałem stanowczym komunikatem. Na tym sprawę uznałem za zakończoną, ponieważ osoba stawiająca zarzuty przysłała w odpowiedzi list wyjaśniający do radia. Poza tym nie chcę wikłać Radia Gdańsk w lokalne rozgrywki polityczne i dawać okazji do robienia medialnego szumu. Media są od kontroli polityków, a nie robienia im promocji.

 

Ale jedną z osób, które podnoszą ten problem, jest też była pracownica Radia Gdańsk.

 

Tak i tu również nie ma powodu ukrywać jej danych, ponieważ swoje zarzuty postawiła publicznie za pośrednictwem jednego z serwisów społecznościowych. To pani Agnieszka Michajłow, która napisała, oceniając okres, w którym kieruję radiem, że „Radio Gdańsk to czysta ubecja”. To również odbieram jako naruszenie dobrego imienia Radia Gdańsk. Moim zdaniem niedopuszczalne jest przyrównywanie medium narodowego wolnego państwa, jakim jest Rzeczpospolita Polska, do instytucji aparatu represji funkcjonującego w ramach państwa totalitarnego lub autorytarnego, jakim była PRL. Nasza rozmowa dotyczy głównie etyki, a zachowanie pani Agnieszki Michajłow w tym konkretnym przypadku było szczególnie nieetyczne. Niewiele wcześniej rozstała się ona z naszą firmą. Wbrew sugestiom medialnym nie została zwolniona dyscyplinarnie, tylko rozstała się z Radiem Gdańsk na mocy bardzo korzystnego dla niej, w mojej ocenie, porozumienia. Radio Gdańsk i poprzedni zarząd spółki bardzo poszedł na rękę pani Michajłow. W mojej ocenie nie ma ona moralnego prawa, żeby tak bezzasadnie krytykować Radio Gdańsk i robić z siebie „męczennika”. Jeśli już, to jak to się często zdarza, męczennika na pluszowym krzyżu.

 

Podczas wysłuchania przed Radą Mediów Narodowych przedstawiłeś swój program dla Radia Gdańsk. Czy możesz podać co w tym programie jest najważniejsze, aby to radio regionalne miało swój wkład również w media narodowe?

 

Wypełnianie misji publicznej rozumiem przede wszystkim jako dostarczanie bezstronnej, wszechstronnej i rzetelnej informacji z zakresu m.in. najświeższych wydarzeń, kultury, edukacji, nauki, sportu, także dotyczących mniejszości etnicznych i narodowych, które występują na terenie Pomorza. Kolejny obszar to rozwój nowych mediów, nowych technologii, bo jesteśmy w XXI wieku. Ten kto się nie rozwija, to nawet nie stoi w miejscu, tylko się cofa. Wprowadzimy zatem nową stronę internetową i aplikację Radia Gdańsk. Zamierzamy także rozpocząć produkcję profesjonalnego kontentu wideo. Chcemy też dać szansę nauki zawodu i zdobycia doświadczenia młodym adeptom sztuki dziennikarskiej, bo tych szans mają coraz mniej. W Radiu Gdańsk młodzi ludzie chcący pracować w mediach, zwłaszcza w dziennikarstwie radiowym, które jest szczególną forma sztuki dziennikarskiej, znajdą miejsce, w którym pod okiem doświadczonych dziennikarzy będą mieli możliwość zdobycia doświadczenia i zadebiutowania na antenie. Sprawdzenia się. Tak też rozumiem misję publiczną w rozgłośni regionalnej.

 

Ponadto moją ambicją jest, żeby Radio Gdańsk stało się ośrodkiem, który będzie włączał do współpracy bardzo wiele podmiotów o różnym charakterze. Przecież można łączyć siły i tworzyć wspólne duże projekty. Już współpracujemy m.in. z Muzeum II Wojny Światowej, Zarządem Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, Instytutem Pamięci Narodowej i będziemy zapraszali kolejne instytucje do współpracy.

 

Czy to jest to novum w Radiu Gdańsk, o którym sporo mówi się w kuluarach?

 

To tylko część tego novum, chociaż w tych kwestiach ja podlegam ocenom, a nie je wystawiam. Chcemy także przełamać coś, co było taką niemocą radiową, a mianowicie przez wiele lat przyczepiano Radiu Gdańsk łatkę „radia do obwodnicy”. Chodzi o obwodnicę Trójmiasta. Gros programów skupia się na wydarzeniach z Trójmiasta. Oczywiście nie uciekniemy od tego, bo Gdańsk jest stolicą województwa i tutaj się najwięcej dzieje pod względem gospodarczym, biznesowym, politycznym. Trójmiasto to jeden z najsilniejszych ośrodków gospodarczych, społecznych i kulturalnych w całej Polsce i zawsze będzie bardzo silnie zauważane na antenie Radia Gdańsk. Nie chcemy przeciwstawiać wojewódzkiej metropolii bardziej odległych części regionu. Natomiast nie wolno abstrahować od faktu, że na terenach oddalonych od stolicy województwa też są ciekawe tematy, ciekawi ludzie, których można zaprosić na antenę, a także są partnerzy do współpracy biznesowej czy projektowej. Chcemy być jednocześnie Radiem Gdańsk, ale i radiem Pomorza. Chcemy towarzyszyć Pomorzu w szybkim i zrównoważonym rozwoju.

 

Konkretnie jak można to zmienić?

 

Konkretnie – z początkiem 2020 roku powołałem nową Redakcję Kaszubską, Mniejszości Narodowych i Etnicznych, ponieważ nie ma co się oszukiwać, że najsilniejszym regionalnym etnosem na Pomorzu jest ten związany z tożsamością kaszubską. Także w serwisach informacyjnych i innych programach będzie więcej tematów z poszczególnych subregionów Pomorza. W nowej ramówce, która wystartowała 2 stycznia, wprowadziliśmy wiadomości regionalne – codziennie o godz. 14.30. W każdy dzień tygodnia są poświęcone innej części województwa. Poniedziałki i piątki to czas na wiadomości z Kaszub, wtorki – z Kociewia, środa – Ziemi Słupskiej, a czwartki – wiadomości z Powiśla, Żuław i Elbląga. Oczywiście ważne informacje z tych miejsc nie będą czekały na „swoją kolej” w tygodniu, ale będą podawane na bieżąco.

 

Skoro już mowa o nowej ramówce Radia Gdańsk, co jeszcze w niej znajdziemy?

 

Nie sposób wymienić wszystkich nowości, po szczegóły odsyłam na stronę internetową Radia Gdańsk. Planujemy m.in. zmniejszyć taką naturalną nierównowagę, która występuje w relacjach społecznych na linii pracownik – pracodawca. Przedstawiciele pracodawców są częściej zapraszani do różnych audycji społecznych i gospodarczych. Z jednej strony to naturalne, bo to oni są wpływowymi ekspertami i decydentami w najważniejszych kwestiach, ale ta nierównowaga nie może być w ten sposób stale powiększana. Dlatego stworzyliśmy specjalny program poświęcony przede wszystkim sprawom pracowniczym i związkowym. To dotyczy właściwie wszystkich Polaków, bo większość z nas jest i będzie pracownikami.

 

O prawach i obowiązkach pracowników, nowościach na rynku pracy, trendach, przepisach, praktyce poszczególnych itp. opowiemy zatem w każdy poniedziałek o godz. 12.30 w „Głosie pracownika”. Ten program będzie miał też swój wymiar poradnikowy i interwencyjny. Z kolei w czwartki wprowadziliśmy nowy program motoryzacyjny – w naprawdę zaskakującej formule – „Autocooltura”, a w piątki zupełnie nowy format – „Studio polityka”, czyli publicystyczne podsumowanie tygodnia z błyskiem w oku i nieco lżejszej formule. Z kolei „Kresowy salonik”, bardzo popularny wśród mieszkańców Pomorza mających kresowe korzenie (a takich jest bardzo wielu) lub po prostu zainteresowanych Kresami, wydłużyliśmy i przenieśliśmy z czwartku na sobotę. Z kolei w niedzielny poranek w ramówce Radia Gdańsk pojawił się nowy program religijny, w którym będziemy pokazywali m.in. pozytywne przykłady działalności poszczególnych wspólnot i osób świeckich. Tych, które po cichu wykonują na co dzień dobrą pracę. Stąd tytuł „Spotkania” – spotkania naszych bohaterów z Bogiem i innymi ludźmi. Chcemy pokazać, że można przełamać nieszczęsną medialną zasadę  „bad news is good news”. Dobre wiadomości też są ciekawym tematem.

 

Poza tym w tym roku czeka nas wiele okrągłych rocznic ważnych dla polskiej tożsamości wydarzeń historycznych. Opowiemy o nich m.in. co środę w wieczornym bloku „Strefa historii”, który będzie miał swoją gwiazdę, ale o tym powiemy wkrótce. Wreszcie nie można zapominać o kontrolnej funkcji mediów. Dlatego już niedługo ruszy program interwencyjno-śledczy Radia Gdańsk „SOS Reporterzy”. Jeśli ktoś, zwłaszcza z polityków, ma coś za uszami, już może zacząć się bać.

 


 

Adam Chmielecki

Z wykształcenia politolog. W mediach pracuje od 2003 r. Publikował na łamach m.in. „Biuletynu IPN”, „Do Rzeczy”, „Gazety Polskiej”, „Magazynu Solidarność”, „Naszego Dziennika”, „Sieci”, „Tygodnika Solidarność”, „Wprost”, „Życia”. Pracował m.in. w Komisji ds. Likwidacji WSI, gdańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej, Media SKOK, Radio Kaszëbë, Regionie Gdańskim NSZZ „Solidarność”. Od 2010 r. prowadził wydawnictwo Patria Media. W latach 2017–2019 był członkiem Rady Programowej Radia Gdańsk i komentatorem na antenie gdańskiej rozgłośni. Jest członkiem m.in. Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Rady Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Prywatnie mieszka w Gdańsku, ma żonę i trójkę dzieci. Wakacje spędza głównie na Kaszubach i Podlasiu.

Jest autorem i współautorem dziesięciu książek, w tym m.in. „Solidarni i niepodlegli”, „Stowarzyszenie »Godność« 1993–2018”, „Anna Walentynowicz 1929–2010”, „Prezydent Lech Kaczyński 2005–2010”, „Lech Kaczyński. Biografia polityczna 1949–2005”, „Moim powołaniem jest służba publiczna. Rzecz o Macieju Płażyńskim”, oraz publikacji naukowych z zakresu historii najnowszej Polski, transformacji ustrojowej i systemu politycznego III RP. Posiada otwarty przewód doktorski z zakresu nauk politycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.