Wiele szczegółowo napisano o SI i o skutkach wprowadzania do mediów takich wynalazków. Nie zamierzam pogłębiać tej psychozy. Zachęcam jednak, aby prześledzić jak ową sztuczną inteligencją zabawiają w Polskim Radiu Kraków członkowie nielegalnie wybranych władz rozgłośni na 10 miesięcy po bezprawnym przejęciu mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska. Czyli, dyletanci w natarciu.
Przy pomocy SI zakpiono sobie z inteligencji słuchaczy – odbiorców, którzy płacą podatki na te „eksperymenty”. „Wywiad” ze zmarłą dawno temu noblistką i kontekst przekazu „rozmowy” z Wisławą Szymborską poraża. Otóż odpowiedzialni za to „redaktorzy” nie opatrzyli tego jakimś dającym się uzasadnić powodem, narracją, tłumaczeniem. Przymykają tylko oko „wyjaśniając”, że nasza pisarka miała poczucie humoru i pewnie też śmiałaby się z „zabawnego eksperymentu”. Na to dowodów nie ma, a SI to ponoć produkt nauk ścisłych.
Rechot
Uśmiechają się jednak włodarze mediów publicznych. Głośny śmiech słychać nawet w Brukseli. W innych polskich rozgłośniach regionalnych pośpieszono co prawda z odsieczą i mnożą się tam na stronach internetowych „dowcipy” ze sztucznej inteligencji w radio. A to robot za mikrofonem, a to jakiś radiowy mikser przemawia do ludzi… Smutne to bardzo. Żarty w mediach mogą skończyć się po prostu źle. O ile są tak mało wysublimowane jak „żarciki” redaktorów z publicznej rozgłośni w Krakowie.
Nie ma sensu nawet straszyć tym, że po masowym zastępowaniu ludzi w mediach ich miejsce wejdzie sztuczna inteligencja, bo w przypadku krakowskich szefów radia mogłaby zastąpić nawet ćwierćinteligencka namiastka SI. I to na pół etatu.
Banda
Dobra zabawa szefów PRK skończy się jak do rozgłośni, mającej obecnie przesadne ambicje zrobienia audycji w rodzaju „Wojny światów”, zapukają kiedyś ludzie prawdziwi, dziennikarze, którzy zrobią po prostu program o Wisławie Szymborskiej, czy powtórzą wywiad z Andrzejem Wajdą poprzedzając go dyskusją o twórczości reżysera.
Większością mediów w Polsce zawładnęła teraz nie tyle nawet polityka, co banda ludzi niekompetentnych, słabo znających się na wszystkim i używających potwornej odmiany języka polskiego – dialektu urzędniczego pomieszanego z mową popkultury w sosie angielskim. Tu już nie pomoże żadna inteligencja. Bo głupota nie jest sztuczna.