CEZARY KRYSZTOPA: Idę drzeć japę. Chodźcie ze mną

Rys. Cezary Krysztopa

Czy Pani może głosowała za polityką klimatyczną? A Pan? Pan może głosował? Nie? Czy czujecie się Państwo bydłem pasanym po coraz mniejszym pastwisku? Nie? A powinniście.

Idea wolności jednostki wykiełkowała w szeroko pojętej cywilizacji zachodniej. Idea rozumiana różnie, czy to przez pryzmat Boga nadającego człowiekowi godność i wartość, czy to zadufanego w sobie człowieka stawiającego się wręcz ponad Bogiem. Ale jednak. Wolność jednostki jest wbudowana w kod kulturowy człowieka Zachodu.

Wolność

A ściślej rzecz biorąc była. Przynajmniej w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Dziś dla większości ludzi na Zachodzie, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie pod wpływem głównych ośrodków dystrybucji informacji i opinii na Zachodzie – wolność jest równoznaczna z „wolnością” do pocierania o siebie różnych narządów w możliwie dowolnych konfiguracjach, lub sobie tych narządów dowolnego ucinania i protezowania. Wolność w sensie obywatelskim znajduje się w atrofii. Nic tak dobrze nie niewoli człowieka jak ciasna klatka jego popędów.

Czy ktoś z nas głosował na panią von der Leyen? Albo na pana Timmermansa, czy innych brukselskich, dobrze odżywionych bonzów? Czy może zagłosują Państwo na ich następców? Czy mamy jakąś możliwość ich odwołania? Albo chociaż formalnego sprzeciwu wobec ich równie arbitralnych, co fundamentalnie istotnych dla naszej egzystencji decyzji? Oczywiście, że nie, to pytania retoryczne. Ludzie, którzy uzurpują sobie decydowanie o naszym życiu, pozostają jednocześnie poza nasza jakąkolwiek kontrolą. To dokładny opis systemu oligarchicznego, nie demokratycznego. W dodatku dzieje się to wszystko w imię „naszego dobra”, którego najwyraźniej sami nie jesteśmy stanie pojąć, skoro trzeba nas nim uszczęśliwiać przy pomocy całego systemu przemocy instytucjonalnej, informacyjnej, kulturowej i finansowej. I jak może się nam to nie kojarzyć ze wszystkimi przypadkami systemów totalitarnych jakie dotknęły Europę w poprzednim wieku?

Obłęd

Jednym z aspektów obłędu, który niczym projekty zawracania rzek w Związku Sowieckim, nam się w ten sposób implementuje, jest unijna polityka klimatyczna, zwana też „Zielonym Ładem”. Kraje, które najdalej w realizacji tej ideologii zabrnęły, czyli Niemcy i Wielka Brytania, mają z tego powodu największe kłopoty gospodarcze. Szczególnie Niemcom, które w odróżnieniu od nas jakoś tak przypadkiem wpływ na Brukselę mają, nie podoba się to, że my mamy mniejsze. Dlatego w najbliższym czasie możemy spodziewać się wydawania naszych pieniędzy przez lokalnych gubernatorów na niemieckie wiatraki, niemiecki eletroszrot i nowe unijne podatki. Po tym jak zrobiliśmy fajnie producentom nowoczesnych kotłów gazowych w imię „walki z kopciuchami”, będziemy musieli je wymienić, robiąc fajnie producentom pomp ciepła. Choć te być może okażą się niepotrzebne po tym jak stracimy nasze domy w wyniku horrendalnych cen termomodernizacji. A jeśli sądzicie, że schowacie się gdzieś przed tym, to prawdopodobnie będziecie musieli dojechać tam z dobytkiem autobusem, bo nawet niemieckiego elektroszrotu dla wszystkich nie wystarczy. Jakiego zresztą elektroszrotu, skoro elektryczność będzie dobrem luksusowym.

I tak sobie będziemy siedzieli po ciemku i na zimnej d. w swoich piętnastominutowych pastwiskach podglądając czasem z zazdrością jak oligarchowie i ich lokalni gubernatorzy korzystają z życiowych udogodnień, na które nas już nie będzie stać. Ostatecznie zakaz samochodów spalinowych nie objął marek luksusowych.

No chyba, że przypomnimy sobie do czego nam wolność, prawo decydowania o sobie i z braku możliwości formalnych, zaczniemy drzeć japę. Ja zacznę 10 maja o godzinie 12.00 na warszawskim Placu Zamkowym. Do czego i Was namawiam.