Łukaszenka walczy z „Łupaszką – TADEUSZ PŁUŻAŃSKI o dewastacji kolejnego polskiego miejsca pamięci na Białorusi

„Nieznani sprawcy” właśnie ukradli na Białorusi – we wsi Worziany w obwodzie grodzieńskim tablicę informującą o walce i miejscu spoczynku żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, dowodzonej przez majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”.

31 stycznia 1944 r. w Worzianach Polacy stoczyli zwycięską bitwę z jednostkami niemieckiego Wehrmachtu i żandarmerii wojskowej. W starciu zginęło jednak 19 partyzantów „Łupaszki”, kilku było rannych, w tym sam komendant Szendzielarz i Lidia Lwow „Lala”. To poległym poświęcono zdewastowaną dziś kwaterę wojenną.

Major Józef Rusak wspominał bitwę pod Worzianami. – Niemcy jakoś się dowiedzieli, że tam stoimy i przyjechali do wsi. Myśmy tych Niemców odpędzili, a oni się wycofali na cmentarz – tam były groby, drzewa, mieli się za czym chować. Gdy Niemcy zostali rozbici, wycofaliśmy się z wioski, ale śledzili nas Rosjanie i z nimi też walczyliśmy, we wsi Radziusze. Pod Worzianami zginęło 63 Niemców.

„Nieznani sprawcy” zaczęli działać na Białorusi 1 lipca br., kiedy nierozpoznani łukaszenkowcy rozebrali polskie groby w Jodkowiczach (powiat berestowski). Potem był 4 lipca i barbarzyństwo w Mikuliszkach (powiat oszmiański). 8 lipca Wołkowysk i 9 lipca Kaczichachy (powiat karelicki). 22 lipca dewastacja cmentarza w Stryjówce pod Grodnem. 25 sierpnia za cel wzięto cmentarz Armii Krajowej w Surkontach (powiat werenowski). W końcu w Piaskowcach zniszczenia tablicy poświęconej Polakom, poległym w walce z wojskami NKWD.

W ostatnich dniach października zniszczono obelisk na zbiorowej mogile żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1920 r. podczas Bitwy Niemeńskiej z bolszewikami pod Feliksowem koło Lidy. To kolejny cmentarz zbezczeszczony przez współczesnych bolszewików kołchozowego dyktatora Łukaszenki.

Wróćmy do Mikuliszek. Miejsce cmentarza wybrano nieprzypadkowo, bo partyzanci wileńskiej AK znajdowali tu spoczynek obok powstańców z 1863 r. „Było szaro lub ciemno, gdy już gotowi do wymarszu, na cmentarzu w Mikulaszach żegnaliśmy poległych kolegów. Była salwa honorowa i śpiewaliśmy »Śpij kolego w ciemnym grobie«. Całodzienne przeżycia, zmęczenie i żal spowodowały, że w czasie śpiewania łzy lały mi się po twarzy. Spojrzałem na najbliższych – twarze ich też były mokre. Jakże inaczej brzmiała w tych okolicznościach ta trochę oklepana wojskowa piosenka” – jeden z polskich pochówków wspominał Tadeusz Żuk „Kot”.

W Surkontach z kolei zginął wybitny polski żołnierz mjr Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz”. Był polskim inżynierem, podpułkownikiem Wojska Polskiego, żołnierzem Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr Henryka Dobrzańskiego, „Hubala”, pomysłodawcą wykorzystywania w celach dywersyjnych świetnie wyszkolonych skoczków spadochronowych – cichociemnych (sam był jednym z nich), oficerem AK, dowódcą partyzanckim w Okręgu Nowogródek Armii Krajowej.

21 sierpnia 1944 r., pod Surkontami, oddział AK Macieja Kalenkiewicza stoczył bitwę z batalionem NKWD. Było to pierwsze starcie Wojska Polskiego z sowietami od czasu ich agresji na Rzeczpospolitą we wrześniu 1939 r.

Sowieci otoczyli wieś, ale niespodziewanie zostali ostrzelani przez Polaków w trakcie pokonywania podmokłych terenów otaczających Surkonty. Ostrzał zmusił ich do ucieczki, przegrupowania sił i oczekiwania na nadejście posiłków. Major „Kotwicz” pozostał we wsi z ciężko rannymi towarzyszami broni. Pozostali akowcy wycofali się na bezpieczne pozycje.

Po kilku godzinach sowieci ponowili atak, tym razem wsparty nalotem bombowym. Szybko zdobyli wieś, którą następnie spalili i zabili pozostałych przy życiu Polaków. Prócz mjr Macieja Kalenkiewicza po polskiej stronie poległo 36 żołnierzy i kilkunastu cywilów. Po stronie sowieckiej zginęło prawdopodobnie kilkadziesiąt osób.