Uparty WALTER ALTERMANN tropi błędy: Dalsze języka dręczenie

Nie zawsze słowo, bez zrozumienia ducha języka, oddaje jego rzeczywistą treść. Zdj.: Objaśnienia dla turystów na jednym dziedzińców w Fort Amber, kompleksie obronno-pałacowym niedaleko Dżajpuru, stolicy indyjskiego stanu Radżastan. Fot.: H.B.

Dyskusja w jednej z naszych telewizji. Naraz poseł mówi: „Analizowaliśmy o sprawie zboża ukraińskiego…”. To jedna z częstych, okropnych pomyłek składniowych. Te pomyłki zawsze występują w momencie, gdy człowiek z gruntu prosty próbuje mówić językiem o kilka stopni wyższym od niego. Dlaczego ktoś, kto zaszedł tak wysoko, że już jest posłem, chce by uważano go za jeszcze wyżej postawionego?

 

A Wincenty Witos, był chłopem i mówił językiem prostym, językiem swej warstwy społecznej. I to było w porządku. I mówił poprawnie, bo się nie sadził na pana.  Wyjaśnijmy jednak jak to jest z tą „analizą”. Otóż analizować można coś: problem, zjawisko, dane statystyczne, wyniki prac. Natomiast dyskutować można o czymś: o problemie zbożach, o zjawiskach, o danych statystycznych, o wynikach prac.

Kolejne błędne użycie „o”

5 kwietnia 20223 roku, Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Kosiniak – Kamysz, formalnie kolejny ze spadkobierców Wincentego Witosa, mówi w swoim wystąpieniu przed kamerami: „Wzywamy wszystkie siły polityczne polskiej wsi o współpracę”. A powinien powiedzieć „… wzywamy do współpracy”. „O współpracę…” natomiast można apelować lub prosić.

Z życiorysu prezesa wynika, że jest absolwentem Liceum w Krakowie, potem skończył studia na Wydziale Lekarskim UJ. Następnie był asystentem w Katedrze Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi CM UJ. W roku 2010 na macierzystej uczelni uzyskał stopień doktora nauk medycznych.

Wybaczając panu prezesowi ten przykry wypadek, cieszyć jednak może, że obecnie nie praktykuje on już leczenia. Bo wyobraźmy sobie, że mówi do pacjenta: „Wzywam pana o branie przepisanych lekarstw”. Jakby trafił na poważnego krakowskiego inteligenta, mógłby doprowadzić do znacznego pogorszenia stanu zdrowia chorego.

Genesis

„Sami wygenerowaliśmy problem” – mówi w dyskusji, o zalewającym Polskę ukraińskim zbożu, inny poseł. Powinien powiedzieć, stworzyliśmy problem. Ale według posła lepiej powiedzieć – po pańsku – „wygenerowaliśmy”.

Generowanie pochodzi od genezy i oznacza właśnie stworzenie czegoś. Genezą nazywamy przyczyny, które wywołały powstanie czegoś lub doprowadziły do rozwoju czegoś. Określamy tym słowem również sposób powstawania i rozwoju czegoś. Geneza to tyle co źródło, powód, początek. Genesis zaś to jedna z ksiąg biblijnego Pięcioksięgu, co się tłumaczy jako Księga Rodzaju czy Stworzenia.

WP Tech odkrył istnienie podwójnej alternatywy

WT Tech o brytyjskim czołgu Challenger: „Trudno się dziwić – obie alternatywy oznaczały, że globalny prekursor broni pancernej po ponad wieku jej ciągłego rozwoju miałby zrezygnować z produkcji własnych czołgów. Decyzje dotyczące dalszego rozwoju serii człołgów Chelenger oddaliły widmo czołgowego rozbrojenia Wielkiej Brytanii”.

Skąd oni wzięli te „obie alternatywy”? Przecież alternatywa jest jedna i oznacza wybór jednej z dwu z możliwych – przeciwstawnych sobie – dróg postępowania. Ja wiem, że coraz częściej „alternatywa” oznacza w ogóle wybór, ale bardzo przykro patrzeć, jak na skutek zaniechania nauki łaciny w liceach, zanika jedno z podstawowych źródeł naszej kultury – język antycznych Rzymian i ich kultura.

Problemy z Austrią i Austriakami

I nie mam tu na myśli pokrętnych meandrów jakimi płynie współczesna polityka Austrii. Chodzi o to, że do wielu z nas nie dociera, że nazwę państwa niegdysiejszego naszego zaborcy inaczej się pisze i inaczej się wymawia.

Piszemy „Austria”, ale wymawiamy [„Austrja”]. Piszemy „Austriak”, ale wymawiamy [„Austryjak]”. Tak jest i żadnej taryfy ulgowej tu być nie może. Skąd się wzięła taka wymowa? Z historii, bo tak dawniej mówiono o Austrji i Austryjakach – i tak jest do dzisiaj.

Piszę o tym, bo sprawozdawcy skoków narciarskich cały czas mówili: „Oto na belce siada Austriak”. Przykre, ale prawdziwe.

Czym dysponuje zawodnik?

Sprawozdawca meczu piłki nożnej mówi: „Kowalski nie dysponuje dużym wzrostem”. Już o tym pisałem, ale warto przypomnieć, że dysponować można majątkiem, ale gdy chodzi o wzrost piłkarza, gdy nie jest za duży, należałoby powiedzieć: „Kowalski nie jest za wysoki”. Bo już stwierdzenie, że jest mały, bądź niski, byłoby nieeleganckie, a nawet obraźliwe.

Można powiedzieć do faceta, który ma ponad dwa metry wzrostu: „O, jaki pan wysoki”, ale nie wypada powiedzieć do gościa, mierzącego poniżej 165 centymetrów: „O, jaki pan malutki”. Trzeba mieć takt. Dawniej to się nazywała kindersztuba, a dzisiaj może nawet nazywać się takie dobre wychowanie – alternatywą. Niech tam, byle byłoby stosowane – to dobre wychowanie.

Jak wyposażony jest piłkarz?

W czasie transmisji meczu polskiej ekstraklasy sprawozdawca, chcąc pochwalić walory jednego z zawodników mówi: „To piłkarz z dużym wyposażeniem ofensywnym”. Konkretnie nie wiem o co chodziło dziennikarzowi, ale było grubo przed 23.00 i na pornografię czasu jeszcze nie było.