Nadal nie ma zakończenia sprawa z powództwa Gminy Miasta Sopot przeciwko red. Joannie Strzemiecznej – Rozen, byłej dyrektor TVP3 Gdańsk oraz red. Jakubowi Świderskiemu, byłemu dziennikarzowi TVP3 Gdańsk. 19 września Sąd Okręgowy w Gdańsku wyznaczył kolejny jej termin na 13 lutego 2024 r. Sprawa dotoczy programów telewizyjnych opublikowanych w 2017 i 2018 r.
Na wtorkową rozprawę nie stawił się powód, czyli prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Był reprezentowany przez pełnomocnika mec. Monikę Nowińską-Retkowską. Pozwaną byłą dyrektor TVP 3 Gdańsk Joannę Strzemieczną-Rozen reprezentował mec. Wenanty Plichta. W sądzie stawił się pozwany red. Jakub Świderski. Zabrakło świadka Jarosława Sulewskiego, który złożył pisemne, dość lakoniczne zeznanie. Sprawę prowadzi sędzia Piotr Kowalski.
Przedmiotem sporu jest emisja programów nadawanych przez TVP 3 Gdańsk od października 2017 r. do maja 2018 r. Chodzi o materiały, które ukazały się w programach: „W imieniu Sopocian”, „Forum Panoramy”, „Przegląd prasy polskojęzycznej”, oraz „Pomorze samorządowe”. Te publicystyczne materiały, częściowo autorstwa Jakuba Świderskiego lub jemu przypisywane przez władze Sopotu, ukazywały etapy renowacji i zagospodarowywania obiektów potocznie nazywanych „dworcem kolejowym” wraz z terenami do niego przyległymi, które tylko w niewielkim stopniu są owym dworcem. Gmina Sopot pozwała re. Joannę Strzemieczną – Rosen i red. Jakuba Świderskiego za przedstawienie przez TVP3 Gdańsk, jak twierdzi, rzekomo nieprawdziwych informacji dotyczących wypadków na sopockich kąpieliskach oraz Centrum Haffnera czyli wybudowanego w latach 2006 -2009 kompleksu budynków w skald którego wchodzą m.in hotel, centrum handlowe, budynek mieszkalny i biurowo- parkingowy. Inkryminowane programy poruszały także sprawę popadającego w ruinę byłego szpitala przeciwgruźliczego na Stawowiu (historyczna dzielnica Sopotu), mieszczącego się w zabytkowym zespole parkowo-pałacowym, do niedawna najpiękniejszym w Sopocie. Obecnie jest to prywatna własność.
Gmina Miasta Sopot w osobie Jacka Karnowskiego, który od 1998 r. pełni funkcję prezydenta Sopotu, a obecnie startuje w wyborach parlamentarnych z drugiej pozycji na liście KO w okręgu gdańskim, zarzuca dziennikarzom naruszenie dóbr osobistych Gminy. Zdaniem prezydenta Sopotu materiały wyemitowane przez TVP3 Gdańsk od października 2017 r. do maja 2018 r. są nieprawdziwe, przedstawione w sposób selektywny, bez zastosowania rzetelności dziennikarskiej. Red. Jakub Świderski i dyr. Joanna Strzemieczna – Rosen nie przyznają się do winy. Sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP. Jej obserwatorem jest red. Maria Giedz. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP przedstawiło Sądowi swoje stanowisko w tej sprawie, działając w charakterze amicus curiae.
Stanowisko CMWP SDP w tej sprawie jest TUTAJ.
Podczas rozprawy kontynuowano przesłuchanie pozwanego red. Jakuba Świderskiego. Świderski próbował wyjaśnić, że nie wszystkie programy wyemitowane w TVP3 Gdańsk były jego autorstwa czy też opracowane przy jego współudziale. Ponadto podczas przeprowadzanej przez niego sądy ulicznej nie mógł adjustować wypowiedzi mieszkańców Sopotu, tak aby zadowoliły sopockie władze, gdyż jest to niezgodne z Prawem prasowym, czy zasadami demokracji. W audycjach, które zostały zaprezentowane podczas rozprawy, przewijały się cztery wątki: szpital na Stawowiu (dzielnica Sopotu), który miał powstać w ramach obietnic przedwyborczych Jacka Karnowskiego. Mówiło się też o budowie szpitala przy ul. Polnej. Przez lata w zbytkowym pałacyku Stawowia, otoczonym pięknym parkiem znajdował się szpital, najpierw położniczo-ginekologiczny, a następnie przeciwgruźliczy. Obecnie całość popada w ruinę.
Kolejnym tematem poruszanym w audycjach jest sopocki dworzec kolejowy, który pełni funkcje bardziej handlowe niż dworcowe. Chodziło o ukazanie etapów renowacji i zagospodarowywania obiektów potocznie nazywanych „dworcem kolejowym” wraz z terenami do niego przyległymi, które tylko w niewielkim stopniu są owym dworcem. W tym przypadku zarzuca się Świderskiemu, że nazywa obiekt ten dworcem prywatnym, bowiem miasto przekazało ów teren właścicielowi prywatnemu. Spór toczy się o słowo „przekazało”, notabene publicznie użyte po raz pierwszy przez prezydenta Karnowskiego. Jednak zdaniem włodarzy Sopotu nie było to przekazanie za darmo, tylko za pieniądze, chociaż Karnowski nie podał tego w swojej wypowiedzi. Natomiast Świderski, będąc rzetelnym dziennikarzem powinien dodać, że przekaz nie był darmowy, mimo że miasto straciło, a zyskał prywatny właściciel. Obiekt stał się prywatny, a miasto zyskało dwa ronda i chodnik. Czyli m.in. pieniądze z podziemnego parkingu wpływają do prywatnej kieszeni, zamiast zasilać kasę miejską. Spór dotyczył też powierzchni „przekazanych” terenów – czy było to kilka, kilkanaście hektarów, a może mniej niż hektar? Okazuje się, że w różnych mass mediach, a także wypowiedziach samorządowców, albo mieszkańców Sopotu pojawiały się różne cyfry. Jednak zdaniem mec. Nowińskiej-Retkowskiej Świderski nie miał prawa powielać tych informacji, powinien tylko podać je precyzyjne, nawet jeśli błąd wkradł się podczas montażu, albo przegrywania, co nie jest już zależne od dziennikarza.
Mec. Nowińska-Retkowska zarzucała Świderskiemu, że w owych kilku kilkunastominutowych audycjach nie przedstawiał kompleksowo i dogłębnie problemów, nie wyciągnął wniosków z opracowań dotyczących m.in. przetargów na budowę owego dworca. Nawet podeszła do niego i zaprezentowała owe opracowanie. Zarzucała też, że do jednej z audycji zaproszono gości, jednak wśród nich nie znalazł się nikt z władz Sopotu. Chwilę później na zaprezentowanym podczas rozprawy materiale filmowym widać było puste miejsce przeznaczone właśnie dla włodarza Sopotu, który jak się okazało odmówili uczestnictwa w audycji.
Kolejny zarzut dotyczył Centrum Haffnera, tylko że Jakub Świderski w ogóle nie zajmował się tym tematem. Przedmiotem dociekań były też kwestia przestępczości, a także wypadków w wodzie po wypiciu alkoholu, zwłaszcza wieczorową, czy też nocną porą. Gmina uważa, że mówienie o tym w audycjach telewizyjnych odstrasza potencjalnych kuracjuszy i wczasowiczów, którzy rezygnują z przyjazdu do Sopotu, więc jest to szkodliwe dla miasta.
Cała rozprawa toczyła się dość chaotycznie, gdyż pani mecenas wielokrotnie przerywała wypowiedź red. Świderskiego, nie dopuszczała też do głosu mec. Wenantego Plichty. Często powtarzała słowa: kłamstwo, fałszerstwo. Toczyły się przepychanki słowne, na które Sędzia nie miał już siły reagować. Na kolejną rozprawę, która odbędzie się w połowie lutego przyszłego roku ma ponownie zostać wezwany świadek Jarosław Sulewski i to pod karą grzywny.