Niemiecki obóz koncentracyjny dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi od zawsze wywoływał emocje i zainteresowanie.
Jego małoletni więźniowie po raz pierwszy przywiezieni zostali w grudniu 1942 roku, zatem z początkiem nowego roku weszliśmy w 80. rocznicę początków obozu. Znakomitym wprowadzeniem w jego historię jest specjalna wkładka – dwunastostronicowy dodatek do „Dziennika Łódzkiego” z końca 2021 roku, przygotowany przez pracowników łódzkiego oddziału IPN.
W zamieszczonych tam tekstach można znaleźć, obok historii i topografii obozu, informacje o podejmowanych dotąd formach upamiętnienia więźniów, w pierwszym rzędzie monumencie „Pęknięte serce”, autorstwa Jadwigi Janus i Ludwika Mackiewicza, a także o filmie dokumentalnym Danuty Halladin Obóz na Przemysłowej i filmie fabularnym Zbigniewa Chmielewskiego Twarz anioła.
Warto więc przypomnieć, że dzieje obozu były częściej źródłem zainteresowania filmowców.
Nie tak dawno atmosferę podgrzała decyzja Facebooka o czasowym zablokowaniu prezentacji filmu dokumentalnego Obóz na Przemysłowej – poznaj nasz strach przygotowanego przez łódzki IPN. Co obszernie relacjonowały media.
Wcześniej, w 2012 roku, powstał filmowy reportaż Nie wolno się brzydko bawić. Hubert Kaszyński, socjolog z UJ, napisał o filmie: „…to historia człowieka, który mając lat 10, został osadzony w niemieckim obozie koncentracyjnym dla dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. W obozowym skierowaniu stwierdzono: Stanisław Sochacki pozostaje bez opieki, włóczył się i żebrze, matka w Rzeszy. Jego historię opowiada Urszula Sochacka – córka więźnia, która prowadzi wewnętrzny dialog z ojcem oraz z tymi, którzy ocaleli.” Największą wartością filmu są relacje nielicznych już byłych więźniów i więźniarek obozu.
Film w pewien sposób przenosi historię do współczesności pokazując, jak przeżycia obozowe byłych więźniów wpływają na następne pokolenia. W scenach współczesnych uczestniczą uczniowie i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi, a także innych szkół. Zainteresowanie autorki (reportażystka, dziennikarka, producentka filmowa) obozem ma zresztą o wiele większy i dłuższy wymiar.
O obozie dowiedziała się po śmierci ojca w 2009 roku. Sprzątając rzeczy po nim znalazła kartkę z informacją, iż był on więziony w obozie dla dzieci.
Zaczęła tropić temat obozu i tak trafiła do znanej już Szkoły Podstawowej nr 81, gdzie poznała Genowefę Kowalczuk, byłą więźniarkę obozu. Ze spisanych rozmów z nią oraz jej wspomnień złożyła książkę: Eee… tam, takiego obozu nie było, która ukazała się drukiem w 2019 roku.
Najbardziej (dotąd!) niezwykły obraz filmowy inspirowany obozowymi przeżyciami dzieci to Bajka o Jasiu i Małgosi, w konwencji kukiełkowej, którego autor Daniel Zagórski stworzył absolutnie osobny i osobisty, w pełni autorski obraz. Inspirowany znaną baśnią braci Grimm „twórczo” zaadaptowaną przez nazistowskich następców. Dwoje dzieci trafia do zamkniętej przestrzeni, z barakami, parkanem, strażniczymi wieżyczkami, oślepiającymi reflektorami. Nadzorcy o ptasich dziobach, w mundurach, na których da się rozpoznać hitlerowskie insygnia. I dzieci: drewniane marionetki z twarzami, które są autentycznymi fotografiami bezimiennych więźniów z obozowej dokumentacji.
W obozie dzieci pracują: dziewczynki szyją, chłopcy naprawiają jakieś części żołnierskiego ekwipunku, ciągną ciężki walec. Niektóre są zamykane w pomieszczeniu, gdzie ich ciała zostają oplątywane w kokony przez monstrualne ćmy. Tak zawinięte wywożone gdzieś na wózku. Alegoria zniemczenia? Czy może tak autor pokazał ich wyzysk, wysysanie z nich sił i życia?
Obraz filmowy niejednoznaczny w wymowie, fascynujący w oglądaniu; wędrówka przez kręgi zwyrodniałego świata. Inspirowany dziejami rzeczywistego obozu, o czym autor informuje na końcu. Film powstał w 2012 roku, pokazano go na kilkudziesięciu festiwalach w Polsce i na świecie, można i trzeba go obejrzeć, bo jest dostępny w sieci.