Nagrody Wielkopolskiego i Lubuskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich rozdane!

Fot. Robert Woźniak

Wspaniała i podniosła, a zarazem rodzinna i serdeczna atmosfera oraz obecność prawie wszystkich nagrodzonych i wyróżnionych   – to najkrótsze podsumowanie wyjątkowego spotkania dziennikarzy z Wielkopolskiego i Lubuskiego Oddziału SDP, jakim była uroczysta Gala Wręczenia Nagród w Konkursie Dziennikarskim WO i LO SDP 2024. Odbyła się ona 12 czerwca w Zamku Królewskim Przemysła w Poznaniu.

 W konkursie w tym roku było 59 zgłoszeń materiałów dziennikarzy z wielkopolskiego i lubuskiego województwa. Nagrody w konkursie ufundował Zarząd Wielkopolskiego Oddziału SDP, a organizację konkursu wsparł kwotą 5 tysięcy zł Zarząd Główny SDP (każdy oddział Stowarzyszenia, którzy organizuje konkurs otrzymuje wsparcie na tym poziomie).  Nagrody główne to kwota 1000 zł dla laureata, a wyróżnienia mają charakter honorowy, w tym roku wyróżnieni otrzymywali oprócz dyplomu, także książkę z wydawnictwa Biały Kruk.  Uhonorowani tytułem Laur 2024 jako nagrodę otrzymali także vouchery na spędzenie weekendu w Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym (dla dwóch osób). Nagrodę dla Młodych Dziennikarzy ufundował Zarząd Regionu Wielkopolska NSZZ „Solidarność”

Wszyscy laureaci szczególnie sobie cenią … uzasadnienia nagród, jakie piszą wszyscy członkowie Jury. W tym roku publikujemy je w całości.

Nagroda Główna Wielkopolskiego i Lubuskiego Oddziału SDP za najciekawsze, najbardziej wartościowe materiały dziennikarskie,  poruszające najbardziej aktualne i najistotniejsze problemy społeczne i polityczne

dla reż. Magdaleny Piejko za film dokumentalny „Naszość  – tylko dla nienormalnych”

 UZASADNIENIE JURY (autor: Jolanta Hajdasz)

 Film dokumentalny w założeniu przedstawia wycinek rzeczywistości, która podlega możliwie najmniejszej ingerencji ze strony reżysera.  Szczególnie taki film, który pokazuje autentyczne nagrania, prawdziwe, a nie inscenizowane obrazy, jakich nie znajdzie się na żadnym youtubie, ani instagramie. Taki, który pokazuje kawałek naszej historii. Historii, której głębi i znaczenia poza dokumentalistą nikt nie chce, ani nie potrafi dostrzec.

Taki właśnie jest film dokumentalny „Naszość – tylko dla nienormalnych” Magdaleny Piejko.  „Naszość” w Poznaniu faktycznie była zjawiskiem pokoleniowym. Gazetka, która pod tym tytułem ukazywała się w naszym mieście zawierała treści, których nigdzie indziej w Poznaniu nie dałoby się wtedy napisać, przynajmniej bez autocenzury lub jej narzucania przez kierownictwo redakcji. Także bez cenzury, gdy chodzi o poczucie humoru a nawet słownictwo – jak po latach przyznał twórca, lider, przywódca szef – każdy wie o kim mówię, jak przyznał Piotr Lisiewicz, główny bohater tego filmu. Trzeba podkreślić, że media w tamtym czasie w Poznaniu bardzo polubiły „Akcję Alternatywną Naszość”, bo to był taki lokalny folklor- happeningi ośmieszające działaczy komunistycznych i zbrodnie Putina, akcje ośmieszające wymiar sprawiedliwości, a raczej nie sprawiedliwości i obnażające bezsilność i bezradność zwykłego obywatela, który czasem musi konfrontować się z  tą machiną państwa rzekomo tak demokratycznego i przyjaznego obywatelom Państwa. Ale prawie nikt nie traktował „Naszości” poważnie Wtedy, gdy to się działo, wielu z nas nie zdawało sobie sprawy jak ważny i istotny był tamten głos sprzeciwu, jak poważna była wymowa tych niby tylko zabawnych happenigów i jak wielkie niosły one przesłanie.

Piotr Lisiewicz obudził wielkopolskie i polskie dziennikarstwo, stał się wyrzutem sumienia, dla tych którzy nie umieli lub nie potrafili wyrazić tego, co robił on swoimi akcjami –  dezaprobaty dla kłamstwa, oszukiwania ludzi, dla manipulacji opinią publiczną.

I to wszystko w piękny trzymający w napięciu, zajmujący dla widza w każdym wieku sposób pokazała Magdalenia Piejko. Gratulacje ogromne! I życzymy kolejnych filmów i kolejnych nagród!

Fot. Robert Woźniak

 

dla red. Macieja Piotrowskiego za cykl reportaży pt. „Szambo Prezesa” i „Ordynator” i „Kto odpowiada za śmierć Teresy Szwed?”  emitowane w programie „Alarm” w TVP 1

 UZASADNIENIE JURY (autor: Jolanta Hajdasz)

Na początek fakty, jak w reportażach redaktora Macieja Piotrowskiego.

Temat nr 1.Mija 5 lat, a organa ścigania nie potrafią ukarać sprawcy dramatycznego wypadku drogowego, w którym ginie jedna osoba, a inne tracą zdrowie. Gdy dziennikarz zaczyna poszukiwać odpowiedzi na pytanie kto jest winien, sprawa robi się jeszcze bardziej tajemnicza, prokurator ucina rozmowę, a prezes sądu odmawia wglądu do akt, choć syn osoby, która zginęła w wypadku mówi do kamery, że nazwisko sprawcy znał już przed pogrzebem swojej mamy. Czy ktoś zada sobie trud, by skonfrontować te sprzeczne relacje, ofiar i wymiaru sprawiedliwości? Tu postawię na chwilę kropkę.

Temat nr 2. Ale smród – mówią ci, którzy muszą mieszkać w pobliżu tych łąk i tych pól.  Mieszkańcy tej gminy w województwie lubuskim mają też problemy z woda pitną, chorują, bo ciągle znajdowane są w niej bakterie coli. Kto i dlaczego toleruje w tej wiosce na pograniczu Polski i Niemiec nielegalne wywożenia szamb i wylewanie ich na tereny zielone? Wszystkie tropy prowadzą do jednej osoby – tam wójt, przewodniczący rady gminy i prezes spółdzielni mieszkaniowej to ten sam mężczyzna. Podobno nie do ruszenia. Czy ktoś odważy się na pokazanie tej patologii? Tu też postawię kropkę.

I temat nr 3. Niby banalny, ale jak bardzo groźny. Lekarz w miejscu pracy pod wpływem alkoholu. Ponad 2 promile. Ktoś jest poszkodowany. Ktoś powinien wyciągnąć konsekwencje. Ale wszyscy umywają ręce, i izba lekarska i prokurator. Ktoś nagle będąc świadkiem w sprawie staje się oskarżonym, a lekarz z promilami pracuje jakby nic się nie stało. Czy naprawdę nikomu to nie przeszkadza? I znowu kropka.

W tym miejscu zaczynają się historie opowiadane przez redaktora Macieja Piotrowskiego. Gdyby to była literatura, to byśmy mogli otrzeć łzę, pokiwać głową nad niesprawiedliwością tego świata i pogodzić się z dramatem. Ale tak nie postępuje dziennikarz. Dodajmy – nie każdy dziennikarz. Dziennikarz śledczy? Nie każdy dziennikarz śledczy. Wielu by ustąpiło, ale nie redaktor Maciej Piotrowski.  Nie boi się zadać trudnego pytania tam, gdzie inni nie mają odwagi podejść, nie waha się iść tam, gdzie zapach odstrasza najbardziej odpornego spacerowicza i gdzie krzyżują się drogi władzy i pieniędzy, a czasem i lokalnej i ogólnokrajowej polityki. Odwaga i reprezentowanie tych, którzy są widzami telewizji, która emituje jego reportaże, a która ma także odwagę stać po stronie biedniejszych i słabszych, a nie boi narażać się bogatym i silnym. To kwintesencja służby innym, którą jest dziennikarstwo. Prawdziwe dziennikarstwo. Bezkompromisowe, czasem ostre i bezpardonowe, ale zawsze oparte na poszukiwaniu i dążeniu do prawdy o otaczającym świecie. Takie jest dziennikarstwo redaktora Macieja Piotrowskiego. Dziękujemy za nie Panu, Panie Redaktorze.

Nagroda Virtuti Civili za szczególną odwagę dziennikarza w podejmowaniu i realizacji trudnych oraz społecznie ważnych tematów: dla red. Ryszarda Gromadzkiego za książkę pt. „Misja Popiełuszko. Kulisy śledztwa w sprawie porwania i morderstwa kapelana Solidarności”

UZASADNIENIE JURY (autor: Barbara Miczko – Malcher)

Odwaga to coś więcej niż demonstracja siły, to przekonanie, że wiemy jak tę siłę ukierunkować. To jest zdanie Davida Hawkinsa – amerykańskiego psychiatry i znawcy ludzkiej natury.

Jak się ma to stwierdzenie do Ryszarda Gromadzkiego?

  1. Młody Ryszard Gromadzki to punkowiec buntownik – członek Anarchistycznego Kolektywu „Zbite Psy” (polecam „Wywiad z chuliganem” Piotra Lisiewicza, w którym wszystko szczegółowo jest przypomniane). W końcu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Ryszard Gromadzki to poszukujący drogi do zmian i naprawy III Rzeczpospolitej wokalista, wsparty kolegami z eksperymentalnego, poszukującego zespołu.
  2. Dojrzały Ryszard Gromadzki to wyróżniający się dziennikarz Telewizji Republika, który bez wątpienia zapracował na dzisiejszy sukces stacji. Działał w telewizji Republika w trudnym okresie). Z ogromnym zainteresowaniem oglądaliśmy w rodzinnym gronie Jego rozmowy dotyczące polskiej historii.
  3. Ryszard Gromadzki to autor książki, którą jury Konkursu WO i LO SDP uznało za godną nagrody Virtuti Civili.

W swojej książce „Misja POPIEŁUSZKO -KULISY ŚLEDZTWA w sprawie porwania i morderstwa kapelana Solidarności”. Ryszard Gromadzki rozmawia z prokuratorem Andrzejem WITKOWSKIM, który najdalej to śledztwo poprowadził, także już jako prokurator IPN.

Autor ten wywiad -rzekę rozpoczyna pytaniem: Z jakiego powodu w pana ocenie nie ma woli politycznej, żeby zakończyć dochodzenie …Skąd ta powściągliwość władz, jeśli chodzi o nastawienie do tego śledztwa?

Z odpowiedzi prokuratora wynika, że były powody właśnie natury politycznej, na pewno nie prawnej. Padają nazwiska (na czele z Kiszczakiem i Jaruzelskim), odsłaniane są fakty. Obnażony zostaje peerelowski aparat represji i zbrodniczej machiny zakonspirowanej w strukturach komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Takie książki jak ta, wydana przez Wydawnictwo Capitol sprawią być może, że historię PRL i czasów transformacji trzeba będzie pisać na nowo.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko porwany został 19 października 1984 roku. Minęło 40 lat.

W kraju nadal ścierają się różne siły. Trwa walka dobra ze złem. I nadal trzeba dużej odwagi, żeby w otwarty sposób bronić suwerenności Polski i swoich przekonań.

Ryszard Gromadzki, który mieszka z rodziną koło Nowego Tomyśla, w sierpniu 2020 roku, z dużym krzyżem w ręku tam bronił wejścia do kościoła przed aktywistami LGBT, którzy zorganizowali tęczowy piknik. To był dla mnie naturalny odruch mówił w rozmowie z Romanem Wawrzyniakiem w Radiu Poznań).) Moją podstawową motywacją była potrzeba wystąpienia w obronie prawdy. Pokazywanie prawdy o historii najnowszej, ukazywanie manipulacji i ideologicznego piętnowania – to dzisiaj jedno z najważniejszych zadań polskich dziennikarzy. Możemy się tego uczyć od Ryszarda Gromadzkiego.

 Wyróżnienia:

 red. Robert Bagiński za artykuły pt. „Nie hakowałem dla pieniędzy, ale chciałem dojść prawdy”, „Niemieckie śmieci, polski problem” i „Mobbing w gorzowskim szpitalu? Opiekunki medyczne alarmują, że są zastraszane” opublikowane w Gazecie Lubuskiej

 UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Ratajczak)

W swej pracy dziennikarskiej Robert Bagiński z godną szacunku konsekwencją podejmuje tematy skomplikowane, ważne i niebezpieczne. Gdy niemieccy przemysłowcy, nadzwyczaj troskliwi o dobrostan planety, postanowili swoje śmieci podrzucić polskim sąsiadom, nierzadko korzystając z pomocy lokalnych władz, reporter zepsuł tę doskonale zapowiadającą się współpracę. Ktoś stracił potężne, nielegalne dochody, komuś grożą konsekwencję prawne, a ten, kto ujawnił ten barbarzyński proceder traktowania państwa polskiego jak taniego wysypiska śmieci, naraził się wielu możnym i silnym. Z ogromną dla nas korzyścią.

Wystawił się na ryzyko również wtedy, gdy stanął po stronie tych, którzy pracując w systemie zwanym dawniej służbą zdrowia, zajmują pozycję najmniej uprzywilejowaną.  Robert Bagiński rzucił światło na niesprawiedliwe traktowanie tych pracownic gorzowskiego szpitala, które wykonują wyczerpującą pracę opiekunek medycznych i są bezwzględnie spychane na dno struktury płac. Wydaje się oczywiste, że dziennikarz staje po stronie słabszych. Oczywiste, ale czy częste?

Wspomnieć jeszcze trzeba o wywiadzie z hakerem, który swymi włamaniami do skrzynek z dokumentami najważniejszych ludzi na świecie zdobył niemałą sławę. Oczywiście – w takich przypadkach trudno rozstrzygnąć, kto kogo śledzi, kto się ukrywa tak, by dać się znaleźć, kto rzekomo nie udziela wywiadów, zarządzając sprawnie swą obecnością w mediach, kto udaje szczerość, kto wydaje się samotnym wilkiem itd. Wejście na to niebezpieczne pole gry również świadczy o odwadze dziennikarza i niemałej jego przenikliwości.

Aleksandra Fedorska za artykuł „Ich will keine Schokolade” (tłum. Nie chcę czekolady) i „ Wenn der Retter aus Polen kommt” (tłum. Kiedy ratownik przychodzi z Polski) opublikowane w niemieckim tygodniku Die Welt

 UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Ratajczak)

Naukowcy i dziennikarze kompetentnie, bez kompleksów i bez zbędnych emocji komentujący sprawy polsko-niemieckie to towarzystwo bardzo nieliczne. Trudno w nim nie dostrzec i nie wyróżnić Aleksandry Fedorskiej. Państwa i narody żyjące w sąsiedztwie i mające tyle spraw wspólnych bardzo potrzebują takiego dziennikarstwa, jakie ona reprezentuje. To, że Aleksandrze Fedorskiej udaje się publikować prace w prestiżowej prasie niemieckiej, zdaje się świadczyć o tym, że tamtejszy system medialny nie jest domknięty i można informować opinię publiczną o ważnych, a nierzadko też niewygodnych dla zarządzających polityką i gospodarką sprawach. Na pewno do takich tematów należą oszustwa, jakie wobec polskiego konsumenta popełnia pewien globalny koncern spożywczy, do współudziału przymuszając polskich pracowników. Oczywiście, nadużyciem byłoby łączenie tego procederu z nazistowskim zaangażowaniem poprzedniego pokolenia właścicieli firmy, jednak trudno nie zastanowić się nad ciągłością kolonialnych praktyk. Ich uświadomienie i zwalczanie leży w interesie obu społeczeństw.

Również drugi artykuł Aleksandry Fedorskiej ma znaczenie ponad doraźnością. Pisząc o planowanym zaangażowaniu polskiego kapitału w działalność niemieckich zakładów petrochemicznych, pomaga odrzucić schemat dominacji kapitału większego państwa i jego gospodarki, a następnie – przemyśleć perspektywę równoprawnych relacji. Dziennikarka może wiele zmienić. I oby tak się stało.

Hubert Jach za audycje i artykuły pt. „Opłacalna współpraca między samorządowcami i politykami” i „Miejska radna zostanie wiceprezesem miejskiej spółki” opublikowane w Radiu Poznań

UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Ratajczak)

Hubert Jach stał się już specjalistą od psucia dobrego nastroju tym, którzy poszukują prywatnych korzyści na styku lokalnej polityki i spółek samorządowych. Korzystając z wygodnej zasłony dymnej w postaci przekonania, że samorząd lokalny jest niezaprzeczalnym i nieskazitelnym osiągnięciem IV RP, nieuczciwi radni i urzędnicy dyskretnie osiadają na synekurach, których sprawowanie nie wiąże się z wysiłkiem, za to gwarantuje niemałe dochody. Zdarza się, że swymi doświadczeniami w tej materii rzutcy samorządowcy dzielą się z innymi zainteresowani podobnym stylem życia, a nawet tworzą coś, co tak zwane „oszołomy” skłonne są nazywać układem. I wszystko toczyłoby się dyskretnie i zyskownie, gdyby nie… Hubert Jach. Jeśli są dziennikarze, którzy swą misję widzą w podtrzymywaniu dobrego samopoczucia cwaniaków, to redaktor Jach na pewno do nich nie należy. Nie wróży mu to może łatwej kariery, ale przynosi korzyść społeczeństwu, a nam daje satysfakcje uhonorowania dociekliwości i odwagi.

Nagrodę im. Wojciecha Dolaty za dziennikarstwo, które wyróżnia się szczególną rzetelnością i fachowością:

dla red. Mateusza Teski za reportaże „Kryzys migracyjny na granicy polsko –białoruskiej” i „Sędziowie stanu wojennego” emitowane w „Magazynie śledczym Anity Gargas” w TVP 1

UZASADNIENIE JURY (autor: Aleksandra Tabaczyńska)

Oglądając materiały redaktora Mateusza Teski nie ma wątpliwości, że to dziennikarz w pełni świadomy swojej wielkiej misji służenia prawdzie, ale także odpowiedzialności za ludzi, którym tę prawdę przekazuje. W obu nagrodzonych materiałach, wyemitowanych w Telewizji Polskiej, bardzo odważnie pokazał, że jest twórcą nie tylko utalentowanym, ale pracowitym i rzetelnym. To nie pierwsza nagroda przyznana przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich temu znakomitemu reporterowi: w 2021 otrzymał Nagrodę im. prof. Stefana Myczkowskiego, a wcześniej i później liczne wyróżnienia, również w zeszłorocznym konkursie Oddziałów Wielkopolskiego i Lubuskiego SDP.

Temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, nie zniknął i nie znika do dziś, a w ostatnich dniach bardzo boleśnie powrócił do świadomości Polaków. Powrócił także w kontekście festiwalu kłamstw dotyczących obrońców granic, kolportowanych od początku jego zaistnienia w komercyjnych mediach. Warto, wrócić do historii tych wydarzeń, zebranych w materiale redaktora Teski, by przypomnieć sobie również fazy zakłamywania opinii publicznej.

Oprócz rzetelności i fachowości red. Mateusza Teski, Jury doceniło też, w obu przysłanych na konkurs materiałach, dochowywanie wierności prawdzie, sumienność w przekazywaniu informacji, a przede wszystkim wrażliwość na ludzki los i powinność niesienie pomocy.

Fot. Robert Woźniak

Wyróżnienia w kategorii Nagroda im. Wojciecha Dolaty

 Wojciech Wybranowski za artykuły pt. „Mocarstwa świętowały rozejm, a walka Powstańców Wielkopolskich trwała nadal”, „Jak Niemcy polowali na Powstańców Wielkopolskich” i „Obóz krwawej zemsty. Tu Niemcy zaczęli zabijać Polaków” opublikowane w Głosie Wielkopolskim

UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

Detal, ułomek, drobinka – z takich cząstek Wojciech Wybranowski odtwarza w swych tekstach historycznych smak i barwę zdarzeń. „Zdarzyć się mogło. / Zdarzyć się musiało/ Zdarzyło się wcześniej. Później. Bliżej. Dalej. / Zdarzyło się nie tobie” -pisała o takich protokolantach Wisława Szymborska. Wielka historia pozwala się przełożyć na słomiane legowisko pod murem Fortu VII, na gruźliczy kaszel, na zrywanie paznokci podczas tortur. Człowiek, który umiera z bólu i nie pamięta nic – poza tym, że nie wolno mu wymienić tych kilku nazwisk – to jest ten Polak, przy którym redaktor Wybranowski przystaje. I zapala świecę. Za nas wszystkich.

Mirosław Łapa za artykuły „Miłosierdzie dla uchodźców z Ukrainy” i „Jak w Kępnieobchodzą narodowe święto?” oraz „Bożnica odzyskuje swój splendor” opublikowane w Tygodniku Kępińskim

 UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

Prace dziennikarskie red. Mirosława Łapy zwracają uwagę pogłębioną wrażliwością społeczną. Autor wie, jak pewnie przejść z górnych rejestrów ludzkiej wrażliwości, z miejsc, gdzie współczucie sąsiaduje z odruchem dobra na twardy grunt. A tu liczy się – organizacja, pieniądz, poświęcony czas mierzony zegarkiem. Współczucie bez wymiernej pomocy jest łatwe, ckliwe, czasem obłudne. Z kolei sama pomoc – szybka, odruchowa, na odczepnego – może nie być niczym więcej poza okazją do pozbycia się drobnych z portfela. Tymczasem obie te instancje – wielkoduszna i techniczna – powinny się spotykać w pół drogi. A tam już czeka red. Mirosław Łapa.

Piotr Tomczyk za audycję satyryczną pt. „Kalejdoskop medialny” emitowaną w Radiu Poznań

 UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

Jeżeli redaktor Piotr Tomczyk wyraża w swoich felietonach ekonomicznych zaniepokojenie o Europę, warto wziąć je pod uwagę. Ponieważ krytykując niektóre brukselskie dyrektywy, przypomina, że Europa – ten obszarowo ledwie wyrostek robaczkowy ogromnej Azji – jest jednocześnie terenem najbardziej skomplikowanym w skali globu. I należy się po nim poruszać na paluszkach. Nie zadławiać jego nieskończonej rozmaitości regulacjami prostymi jak cięcie szpadlem. Broni więc Pan Redaktor – mówiąc umownie – żurku w wagonie restauracyjnym. I Monteskiusza w szkolnej bibliotece. Może powinno tam figurować zdanie programowe tego francuskiego filozofa, pod którym i redaktor by się pod pisał: „Nie twierdzę – nie rozumiem – nie oceniam – rozważam”.

Barbara Kęcińska– Lempka za artykuł „Szpieg w Collegium Chemicum czyli niezwykłe życie profesora Aleksandra Lempki” opublikowany w Kronice Miasta Poznania

UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

Historię, kraju, regionu miasta można – i należy – opowiadać przez historię własnej rodziny. Wówczas liczbę mnogą, jaka rządzi wielką historią, sprowadzamy do liczby pojedynczej. Bo nie tylko żarna mielące dzieje są ważne, istotne jest każde ziarno, które między nie wpada. To z takich, nieraz okrutnie zmielonych, ziaren tworzy się chleb, którym posilamy się, by od nowa pisać wielką i małą historię.

Aleksander Karwowski za artykuł „Gdy przestały kwitnąć palmy” opublikowany w czasopiśmie „Przemiany na Szlaku Piastowskim” oraz audycje z cyku „Dźwięki naszego miasta odcinek pt. „Jazz” i odcinek pt. „Szpaki” opublikowane na kanale Biblioteki Publicznej Miasta Gniezno na YouTube

UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

Aleksander Karwowski zdradza w swej pracy dziennikarskiej zacięcie archeologa, któremu nie wystarcza widzieć to, co na powierzchni. Domniemywa – jakże słusznie – że to wartościowe, istotne od lat pokrywa kurz niepamięci. Trzeba go tylko zetrzeć, pójść w głąb, znalezisko wydobyć i ujawnić w pełnym i zasłużonym blasku. Tu nie brakuje mu ani cierpliwości, ani inwencji. I kiedy opisze swoje trofeum na łamach, czytelnik, który przechodził tamtędy przez całe lata i nie miał pojęcia, po czym stąpa, teraz zamyśla się nad tekstem. „Kto by pomyślał -szepce do siebie. Kto by pomyślał…”

Michał Bondyra za książkę „Męskim okiem, czyli o tym co ponadczasowe” wydanej przez wydawnictwo Święty Wojciech

 UZASADNIENIE JURY (autor: Wiesław Kot)

„Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mat. 5, 14-15). Redaktor Michał Bondyra ujawnia „przed ludźmi” tych bliźnich, którzy ze wspierania innych uczynili stałą skłonność. Szlifują ją jak sportowcy formę przed olimpiadą, a pianiści pasaże przed Konkursem Chopinowskim. To taki gatunek człowieka, który nie myśli w kategoriach: „Chciałbym zostać ofiarnym społecznikiem”, lecz skraca perspektywę do wymiarów: „Żeby się udało załatwić jeszcze tę jedną sprawę… Żeby pocieszyć bodaj tego jednego, który właśnie znalazł się na zakręcie…” I tak się to układa, że „ten jeden” nigdy nie jest ostatnim.

Nagrody dla Młodych Dziennikarzy  im. Wojciecha Cieślewicza w 2024 r.

 Blanka Aleksowska  i Justyna Piasecka za artykuł Blanki Aleksowskiej pt. „Pan Piotr zaciągnął pożyczkę i stracił mieszkanie. Śledczy odmawiają zbadania jego sprawy”, artykuł Justyny Piaseckiej pt. „Bo ofiara nie chciała umierać. Samobójstwo rozszerzone to zabójstwo” oraz wspólny artykuł obu autorek: „Patologia biegłych sądowych. Nierzetelne opinie rzutują na wyroki”.

UZASADNIENIE JURY (autor: Barbara Napieralska, NSZZ „Solidarność” Region Wielkopolska)

Nagrodę przyznano za rzetelność dziennikarską i wnikliwą analizę podejmowanych kwestii

Autorki nie poprzestają na łatwo dostępnych tematach, szukają ciekawych spraw, zgłębiają zagadnienia. Ich prace odznaczają się dużym zaangażowaniem w przedstawianie niełatwych problemów społecznych. Zwracają uwagę na historie i wydarzenia, których każdy z czytelników może być świadkiem a – w skrajnych okolicznościach – nawet uczestnikiem.  Jak przystało na dziennikarki działu śledczego w polu ich zainteresowania są zagadnienia dotyczące przypadków naruszania prawa i problemów z funkcjonowaniem organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Nie poprzestają jedynie na opisaniu konkretnych historii, umieszczają je w szerszym kontekście i odwołują się do opinii specjalistów, co wzbogaca materiał prasowy o walor poznawczy i edukacyjny i czyni go bardziej interesującym.

Tak jest w przypadku historii pana Piotra od lat zmagającego się z bezduszną machiną systemu prawnego. Wraz z rodzicami zaciągnął pożyczkę pod zastaw mieszkania i w wyniku manipulacji biznesmena wykorzystującego nieporadność i łatwowierność przy podpisywaniu umowy stracił dorobek życia.  Dziennikarki próbują dociec, dlaczego prokuratura odmawia zajęcia się sprawą. Tym bardziej, że nie jest to w kraju odosobniony przypadek wyłudzenia nieruchomości przez nieuczciwych pożyczkodawców.

Tak jest również w przypadku artykułu omawiającego pojęcia „samobójstwa rozszerzonego”, w którym – oddając tragizm sytuacji – wyjaśniają nieadekwatność znaczenia tego pojęcia w sytuacji, gdy ofiara nie chciała pozbawić się życia, a jej zabójstwo kończy się samobójczą śmiercią sprawcy. Tak jest także w przypadku artykułu dotyczącego patologii biegłych sądowych. Dziennikarki dotykają problemu częstego ferowania wyroków sądowych na podstawie nierzetelnych ekspertyz biegłych. Bez pogłębionych ekspertyz materiałów dowodowych. Problem biegłych sądowych, których kompetencje nie podlegają weryfikacji obrazuje skalę zaniedbań w polskim wymiarze sprawiedliwości. Artykuły Justyny Piaseckiej i Blanki Aleksowskiej cechuje profesjonalizm, dociekliwość i duża kultura języka, dzięki czemu rozjaśniają głębsze znaczenia opisywanych faktów.

Na zakończenie warto przywołać „przepis” Julii Hartwig na dobre pisanie: Trzeba słuchać ludzi (…), trzeba nauczyć się uważności. Tę umiejętność posiadają i wykorzystują w swojej pracy laureatki tegorocznego konkursu.

 Nagroda Specjalna

dla Roberta Woźniaka  za fotoreportaże pt. „Trzeba jeszcze być człowiekiem”, „Pies przewodnik” i „Życie za kratami” opublikowane w Głosie Wielkopolskim

 UZASADNIENIE JURY (autor: Jolanta Hajdasz)

Zdjęcie to nie jest artykuł, fotoreportaż jest objętościowo mniejszy niż zwykły, dziennikarski news, ale wszyscy redaktorzy, publicyści, i wydawcy wiedzą, że w czasach nam współczesnych nie ma materiału dziennikarskiego bez ilustracji, bez obrazka jak to zwykliśmy mówić. Mało tego, gdy tych obrazków brakuje, to często „nie ma też tematu”, bo spada z wydania to wydarzenie, którego nie możemy zwizualizować. Jedna z naczelnych współczesnych zasad komunikowania masowego mówi, iż zdjęcie jest warte więcej niż tysiące słów. I nawet jeśli kogoś to oburza, to tak po prostu jest – wszyscy jesteśmy dziećmi epoki obrazkowej.

Dlatego dobrze się stało, że fotoreporter Robert Woźniak zgłaszając się ze swoimi fotoreportażami na konkurs Wielkopolskiego i Lubuskiego Oddziału SDP uświadomił nam wszystkim, jak wielką mamy lukę w Regulaminie, nie mając osobnej kategorii dla zdjęć. I dlatego nie mogliśmy mu przyznać innej nagrody niż Nagroda Specjalna za jego przepiękne artystycznie i wzruszające zdjęcia z takich miejsc, gdzie trudno o piękno jak więzienie czy posługa sióstr zakonnych wśród bezdomnych. Taka fotografia porusza każdego mniej i bardziej wrażliwego człowieka, każe postawić pytanie kim jestem? dokąd zmierzam i w jaki sposób chcę tam dotrzeć? Czyli zmusza każdego do odpowiedzi na te najbardziej egzystencjalne pytania. Takie są fotografie Roberta Woźniaka, które czytelnicy „Przewodnika Katolickiego” , czy „Głosu Wielkopolskiego”, czy rozmaitych lokalnych stron internetowych w Wielkopolsce mogą oglądać już od 25 lat. Dziękujemy za to i prosimy o więcej.

LAUR 2024 Wielkopolskiego Oddziału SDP dla reżyser Wandy Różyckiej-Zborowskiej

 UZASADNIENIE (autor Dawid Jung)

„Nie patrzę na człowieka tylko jako na jego życiorys, na to, co robi, ale głębiej. Mnie bardziej interesuje, co on ma do spełnienia tu, na ziemi, jaka jest jego misja. I póki tego nie odkryję, nie mogę zacząć filmu” – mówi Wanda Różycka-Zborowska.

Laureatka Lauru Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich A.D. 2024 jest postacią wyjątkową, Jej dorobek stanowi istotny wkład nie tylko w rozwój polskiego dokumentalizmu, ale także w badania nad historią i kulturą Polski. We współczesnym świecie wybujałej atencji dla relatywizmu, nihilizmu i postprawdy, gdy nawet dziennikarstwo skupia się nierzadko wyłącznie na faktach bez wyjaśniania złożonych kontekstów, znajdzie się na szczęście ktoś tak wrażliwy i uczciwy jak nasza Laureatka, by wciąż odważnie, publicznie zadawać pytanie: „A czymże jest Prawda”?

Bohaterem filmów autorki „Błogosławionej” jest zawsze Dobro. To Dobro nie jest owocem negacji czy dialektyki. To właśnie relacja z drugim Człowiekiem staje się przestrzenią urzeczywistniania naszej ludzkiej natury, a każde spotkanie z innym człowiekiem kształtuje naszą tożsamość.

Bez wątpienia twórczość Wandy Różyckiej-Zborowskiej wpisuje się w filozofię dialogu. Nagrodzona Laurem wynosi swój „intymny komentarz do rzeczywistości” do rangi sztuki, łącząc ją nie tylko z poetyką filmu, z wrażliwością na literaturę, a przede wszystkim z otwarciem się na Piękno, które potrafi ocalać.

Laureatka przekazuje nam współczesnym oraz kolejnym generacjom ważne przesłanie: wartości, którym zaufamy, kształtują to, kim możemy się stać. Mówią: każdego czeka historia, każdego dotyka Miłość, która najwznioślej uczy wierności, bez której tak trudno rozpoznać nadziei.

Dziękujemy, Pani Wando, za Pani nieoceniony wkład w polską i europejską kulturę. Pani prace będą nadal inspirować kolejne pokolenia, pozostawiając trwały ślad w naszej pamięci.

Fot. Robert Woźniak

Rozmowa z Wandą Różycką-Zborowską TUTAJ.

 

LAUR 2024 Wielkopolskiego Oddziału SDP dla Wiesława Kota

 UZASADNIENIE (autor: Barbara Miczko-Malcher)

 Wiesław Kot – człowiek orkiestra. Prasa, radio, telewizja – Pióro mikrofon, kamera.

Jako teatrolog dodam, że z mojego punktu widzenia Wiesław Kot to też aktor!  Posługuje się charakterystycznym głosem, ale i własnym tekstem, który przy tym znakomicie interpretuje. Może dlatego jest taki wiarygodny.

Ma świetne wyczucie czasu, chwili, oczekiwań publiczności.

Na ekranie pojawia się film „W pustyni i w puszczy” – a w księgarniach książka Wiesława Kota „W pustyni i w puszczy – prawda i legenda” (z kategorii popularnonaukowych). Podobnie po „Panu Tadeuszu” – film, a zaraz po nim książka z ilustracjami filmowymi.

Wiadomo, Wiesław Kot jest znakomitym krytykiem filmowym, a do tego filologiem, z doktoratem! Łączy więc piękne z pożytecznym.Na uczelni niejednego studenta w sposób bezpośredni zaraził swoją pasją. Do innych dociera właśnie poprzez książki, których wydał ze trzydzieści. Związane są one przede wszystkim z filmem i z literaturą. „Sto najważniejszych scen filmu polskiego” z jednej strony, a z drugiej „Poczet pisarzy i poetów świata od Homera do Stephena Kinga”, który w wieku 14 lat napisał, wydał i rozprowadził wśród kolegów 40 egzemplarzy pierwszej książki. – I takich to pisarzy Wiesław Kot tropem podąża.

Dużą popularność zdobyła jego książka opisująca barwne (jak pamiętamy) czasy PRL-u:” PRL – czas nonsensu” (podtytuł: polskie dekady: kronika naszych czasów 1950-1990). Obrazki z tamtej książki pojawiły się ku zadowoleniu słuchaczy Radia Poznań na antenie rozgłośni. Wiesław Kot swoimi błyskotliwymi felietonami, anegdotami jeszcze kilka miesięcy temu regularnie ubarwiał poznański program radiowy.

Humor i ironia. Często się nimi po mistrzowsku posługuje.

Wyrobionych czytelników miesięcznika „Wszystko co najważniejsze” przyzwyczaił do swoich felietonów.

Jeden z nich zatytułowany jest Cyfrowa perfidia. Sztuczna inteligencja na ekranie. Film chętnie i często stymuluje przyszłe wspólne losy sztucznej inteligencji i człowieka. Ale też ostrzega: to wszystko zdarzy się niebawem. Jutro. Za chwilę.

Ale jaką szansę ma sztuczna inteligencja – bezduszna i groźna cyfrowa maszyna przy wrażliwym, z bogatą wyobraźnią, ludzkimi uczuciami i rozmachem twórczym Wiesławie Kocie?

Żadnej!

Laur dla Wiesława!

Fot. Robert Woźniak

Rozmowa z Wiesławem Kotem TUTAJ.

 

LAUR 2024 Wielkopolskiego Oddziału SDP dla miesięcznika KnC  – Króluj nam Chryste

UZASADNIENIE JURY (autor: Aleksandra Tabaczyńska)

 O uhonorowaniu miesięcznika KNC, nagrodą Laur Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w 2024 roku, jednogłośnie zadecydował Zarząd Oddziału, przyznając swoje najważniejsze wyróżnienie jedynemu w Polsce czasopismu dla ministrantów. „Króluj nam Chryste” to nie tylko zawołanie wszystkich ministrantów, ale także zadanie. Ci chłopcy, dają piękne i odważne świadectwo wiary.

O tym jak uboga jest ceremonia kościelna, która odbywa się bez udziału ministrantów, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dlatego tym większe należy się uznanie dla twórców miesięcznika KNC, którzy tym wydawnictwem, przez dwadzieścia lat, wspierają środowisko ministranckie w całym kraju. Inicjatywa biskupa Grzegorza Balcerka, wieloletnia praca redakcyjna ks. Waldemara Hanasa i red. Michała Bondyry zasługują na docenienie i szacunek również przez środowisko dziennikarskie, którego wyrazem jest Laur 2024. Wyróżnienia wart jest nie tylko nowoczesny, profesjonalny i przyjazny dla oka czytelnika wizerunek pisma – wydawanego przez Święty Wojciech Dom Medialny – ale przede wszystkim jego misja. KNC integruje świat służby liturgicznej, wspiera duszpasterzy ministrantów oraz daje do ręki czytelnika namacalny dowód, że warto być częścią tej społeczności zarówno „w komży” jak i „bez komży”. Tym bardziej, że służba ministrantów, nie ogranicza się tylko do ołtarza, ale wpływa na szkołę, rodzinę i inne dziedziny życia społecznego. Odzwierciedla to bogata tematyka miesięcznika KNC, nie tylko ta formacyjna, także sportowo-rozrywkowa. Warto zwrócić też uwagę na to, że tak powszechna, dla ludzi wierzących, obecność ministrantów w świątyni, okupiona jest często dużym wysiłkiem tych młodych ludzi. A te wysiłki ministranckie, wyrzeczenia, bardzo trafnie potrafi uzasadnić i docenić miesięcznik KNC oraz przekonać młodzież, że absolutnie nic nie stracą, a obowiązki można pogodzić z wypoczynkiem i zabawą.

Z całego serca gratulujemy dziennikarzom KNC, całemu Zespołowi Redakcyjnemu i dziękujemy za Waszą pracę publicystyczną, reporterską, sprawozdawczą za wszystkie pielgrzymki oraz inne inicjatywy formacyjno- sportowe z Mistrzostwami Polski Liturgicznej Służby Ołtarza w Piłce Nożnej Halowej o Puchar KnC, na czele. Szanowna Redakcjo te dwadzieścia lat dziennikarskiej pracy z pewnością już owocuje zarówno w sercach byłych jak i obecnych ministrantów. Dziękujemy za Wasz trud, jeszcze raz gratulujemy i życzymy kolejnych jubileuszy. Króluj nam Chryste! Zawsze i wszędzie!

Rozmowa z Michałem Bondyrą, redaktorem naczelnym miesięcznika KnC TUTAJ.

Fot. Robert Woźniak