JADWIGA CHMIELOWSKA: Najważniejsza jest wolna Białoruś

Na Białorusi naród się przebudził. Suweren pragnie odzyskać władzę decyzyjną w kraju. Pragnie wyzwolić się spod władzy uzurpatora. To nieważne, na ile była to przygotowana na Kremlu prowokacja, aby Łukaszenkę wymienić na Babarykę czy kogoś innego, wygodnego dla  Moskwy. Ważne jest to, że Białorusini zobaczyli, ilu ich jest i że mogą wspólnie wybrać demokratycznie władzę w państwie. Moskale i tak nie będą stale wspierać Łukaszenki, bo jest to dla nich niewygodne i bezcelowe. Teraz mają problem na Kaukazie i zadrażnienia z Turcją. Podobnie było w 1980 roku w Polsce. Komuniści sprowokowali strajki jedynie w celu wymiany ekipy Gierka, ale sytuacja wymknęła się im spod kontroli i narodziła się Solidarność – ruch narodowowyzwoleńczy. Dziesięć lat później była szansa na pełną niepodległość, ale kunktatorstwo samozwańczych doradców i agenturalność Wałęsy doprowadziły do porozumienia z komunistami w Magdalence, a po „Okrągłym Stole” Polacy mają z pełną suwerennością problemy do dziś. Skutki grzechu zaniechań co rusz wychodzą na jaw!

 

Problem tkwi w tym, na ile Białorusini będą w stanie wybrać dobrze swoich nowych przywódców. Może warto pomyśleć o już sprawdzonych postaciach, które nigdy nie zawiodły w walce o niepodległość. W Polsce uwierzenie Wałęsie doprowadziło do tego, że naród kilka lat błądził po manowcach.

 

Historia już dawno dała odpowiedź na pytanie czy warto mieć wolne suwerenne i niepodległe państwo. Czy warto walczyć i nawet ginąć w interesie własnego narodu czy też obcego, a często naszych ciemiężycieli. Tak było pod Sadową, gdzie Polacy ginęli na wojnie Prus z Austrią w lipcu 1866r. Najwięcej wśród żołnierzy poległych w tej  bitwie po obu stronach  było Polaków.  Pisał o tym Czech Alois Jirásek w swoim opowiadaniu „Poranek po bitwie”. Jeden z  największych poetów polskich XIX w.  Cyprian Kamil Norwid w liście do Józefa Bogdana Zaleskiego relacjonował: „Pod Sadową głównie wygrali Polacy (hułany poznańskie), bijąc się i mordując z Polakami (hułany galicyjskie).

 

Największym grzechem w polityce jest grzech zaniechania i gnuśności. Za błędy dziadków płacą wnuki i prawnuki. Jarzmo rosyjskiej niewoli 123 lata próbowały zrzucić kolejne pokolenia Polaków, Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Tylko Litwie i Polsce udało się w 1918 roku wybić na niepodległość i tylko zachodnie ziemie Ukrainy i Białorusi do 1939 r. cieszyły się wolnością i demokracją. Niestety, to widać do dzisiaj, zwłaszcza na zachodzie Ukrainy, gdzie niewolę sowieckiej Rosji zobaczyli dopiero w 1939 roku. Tam właśnie do dziś jest silna identyfikacja narodowa, bo rusyfikacja nie zdążyła całkowicie zdewastować tożsamości kulturowej, a nawet jej podstawy, jaką jest znajomość języka.

 

Polityka rusyfikacji prowadzona była na ziemiach polskich w zaborze rosyjskim. Najbardziej ulegali jej pragnący robić karierę. Na szczęście wybuchały powstania, tak krytykowane obecnie przez środowiska prorosyjskie w Polsce. Walki te prowadziły do wyraźnego podziału na MY i ONI. Pozwalały kolejnym pokoleniom utrzymać tożsamość narodową. Największy bój toczył się o znajomość języka narodowego, historii, kultury i tradycji. Piszę o tym dlatego, że każdy naród powinien dbać o swą identyfikację. Litwinom, Łotyszom, Estończykom i Polakom sprzyjało to, że  wyróżniały ich inny alfabet i inna religia.

 

Ostatnie 30 lat to seria zaniedbań władz Białorusi. Na Ukrainie udało się przywrócić język ukraiński, który jest już powszechnie znany. Białorusini muszą teraz główny nacisk położyć na uczenie młodzieży języka i historii. Naród, aby przetrwać, musi być dumny ze swej tożsamości.

 

Nie chcę nikogo pouczać. Podaję tylko sprawdzone wzorce z Polski, Litwy Estonii i Łotwy po I wojnie światowej,  a zwłaszcza Ukrainy obecnie. Język to najważniejszy element identyfikacji narodowej. Białorusini powinni być dumni ze swojego języka, który był obowiązującym na dworze Wielkiego Księstwa Litewskiego. To właśnie dlatego nie było problemów językowych, gdy Jagiełło przybył do Krakowa i został królem Polski. Historia Rzeczpospolitej – Pierwszej Unii w Europie – jest również historią narodów ją tworzących. Wszyscy powinni być dumni z demokracji szlacheckiej (10 % społeczeństwa i stan otwarty dla tych, którzy bronią Ojczyzny) oraz pierwszej konstytucji w Europie.

 

Podczas II wojny światowej Białorusini mieli liczną partyzantkę niekomunistyczną. Po wojnie walczyła nadal we współpracy z oddziałami poakowskimi WIN i NSZ. Armia Czerwona postanowiła się rozprawić z białoruskimi patriotami.

 

„W 1944 roku mieszkańcy Mińska nie podjęli żadnej walki przeciwko Rosjanom, ale chowali się w piwnicach, czekając na nadejście Armii Czerwonej. Sowieci działaniami armii pancernych okrążyli Mińsk od północnego zachodu i zdobywali miasto od wschodu, walcząc z okrążoną w tym rejonie 4. Armią niemiecką.

 

W rezultacie tych walk zagładzie uległo 83 procent zabudowy miasta, w tym wszystkie zabytki i wszystkie zakłady przemysłowe. Życie straciło ponad 200 tys. mieszkańców (przed wybuchem wojny Mińsk liczył 270 tys. ludności).

 

Zanim doszło do walk o Mińsk, był on kilkakrotnie bombardowany przez sowieckie lotnictwo (na przełomie czerwca i lipca 1944 r.). Bombardowań dokonały cztery dywizje lotnicze gwardii lotnictwa dalekiego zasięgu. Celem był węzeł kolejowy, ale bombardowania były bardzo niecelne i ucierpiało przede wszystkim samo miasto.” – napisał na Fb prof. R. Szeremietiew. Tak więc, czy Powstanie Warszawskie by wybuchło czy nie, plany Moskwy były takie same – zniszczyć miasto i wymordować mieszkańców. Powtórzyli taki zamiar w czeskiej Pradze, ale Czechom udało się przy wsparciu zbuntowanych żołnierzy ROA, tzw. własowców, wyzwolić miasto z rąk niemieckich.

 

Po wojnie to, co jeszcze ze starówki w Mińsku zostało, zniszczono na rozkaz sowieciarzy i zbudowano socrealistyczne potworki.

 

Wolne, niepodległe, demokratyczne  Białoruś, Ukraina i Kraje Bałtyckie są w żywotnym interesie Polski. Gdyby Piłsudskiemu udało się w 1920 r. obronić niepodległe państwa Białoruś i Ukrainę, nie byłoby II wojny światowej. A nawet gdyby w Traktacie Ryskim w 1921 r. Polska, wzięła Mińsk, który chciał jej dać Lenin, Białoruś byłaby w innym położeniu. Tak jak na Zachodniej Ukrainie przetrwałaby białoruska narodowa kultura i język.

 

Teraz w naszym: polskim, ukraińskim i litewskim interesie musimy nie tylko trzymać kciuki za niepodległą Białoruś, ale pomóc im budować narodową tożsamość, np. dostarczać podręczniki do nauki języka i historii.

 

Na marginesie – cały świat powinien uczyć się teraz kultury politycznej od narodu białoruskiego. Białorusini potrafią manifestować swoje polityczne żądania, bo walczą o przyszłość swojej ojczyzny, którą  kochają. Dzicz, która wypełzła na ulice USA i państw demokracji zachodniej, a ostatnio dotarła nawet do Polski, dewastuje i niszczy wszystko dookoła.