Nawet na urlopie CEZARY KRYSZTOPA radzi: Ostrożnie z nawijaniem makaronu

Fot. archiwum ABB

Siedzę sobie właśnie na Podlasiu. Głębokim i ciągle dalekim od światowych nowinek. Zamieszkałym przez ludzi z szerokimi duszami, wielkimi sercami i praktycznym podejściem do rzeczywistości.

Ci ludzie się boją. Jak wszyscy. Boją się wojny. Boją się inflacji. Nawiasem mówiąc wcale się nie boją np. „braku cukru”, cukier może nie najtańszy, ale jest w sklepie w wiosce. Boją się również, że nie będą mieli czym się ogrzać zimą. Kto ma swoje drewno ten się cieszy, ale co, jeśli zakażą ogrzewania drewnem? Węgla nie ma, ale na Podlasiu, szczególnie na podlaskiej wsi, nie był znów tak często używany. Kto dał się przekonać i kupił za ciężkie pieniądze piec gazowy, ten sobie pluje w brodę.

Myślą więc o sprawach przyziemnych i praktycznych, ale ten kto założyłby, że nie są zainteresowani sprawami natury nieco bardziej ogólnej, mógłby się zdziwić. A jeśli byłby politykiem i przyjąłby takie założenie, mógłby popełnić spory błąd. Owszem, również tutaj dyskutowana jest np. sprawa brukselskich funduszy dla Polski, ze szczególnym uwzględnieniem środków z KPO, których to środków pozyskanie miało być/ ma być wielkim sukcesem premiera Mateusza Morawieckiego.

Wiarę w to, że Polska te środki zobaczy chyba już utracili. Obecnie waży się kwestia winy. I jeśli miałbym komuś coś doradzić, to odradzałbym „sprytną zmianę narracji” z „oczekiwania na fundusze z KPO” na „oczekiwanie na fundusze europejskie” w nadziei na to, że „może pieniądze z nowej perspektywy budżetowej jednak będą i ludzie zapomną o pieniądzach z KPO”. Otóż po pierwsze sygnały wysyłane przez Brukselę wskazują moim zdaniem na to, że ta postanowiła nas, jak zapowiadała niemiecka wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley, zagłodzić, więc zrobi wszystko, żeby Polska nie dostała pieniędzy żadnych. A po drugie, jeśli się ludziom opowiadało o „wielkim sukcesie pozyskania pieniędzy z KPO”, to chyba taka zmiana raczej nie przejdzie.

Naprawdę, ludzie nie są tak głupi jak się niektórym wydaje. Mogą uznać za winną Unię Europejską, która złośliwie pozbawia Polskę należnych środków, ale mogą też, jeśli ktoś będzie im niezdarnie nawijał makaron na uszy, uznać za winnego nawijacza makaronu.