Nie odbierzecie nam Jana Pawła II – komentarz JOLANTY HAJDASZ

Fot. Wikipedia

Ważne jest by dzisiaj odłożyć na bok emocje, otrzeć cisnące się do oczu łzy i na zimno, z naukową dokładnością przyjrzeć się zarzutom, jakie wielkie media i stojący za nimi bogaci i wpływowi właściciele stawiają naszemu Papieżowi Janowi Pawłowi II. Mają one tak wątłe, tak słabe podstawy, że nie można ich nazwać inaczej niż insynuacjami.

Z bólem, przykrością, smutkiem, ze złością i bezsilnym oburzeniem wielu z nas obserwuje bezprecedensowy atak na pamięć o nieżyjącym od blisko dwóch dekad człowieku – naszym świętym Papieżu Janie Pawle II. Atak, z którego kolejną intensywną odsłoną mamy do czynienia w ostatnich dniach. Liczba filmów, komentarzy, liczba różnego rodzaju artykułów, tekstów długich i krótkich jest ogromna, każdy, kto chce to śledzić traci długie godziny na ich poznanie. W zalewie pseudonaukowej i pseudodziennikarskiej twórczości zaczyna umykać sedno sprawy i ma się wrażenie, że informacji jest dużo, że dowodów na nieprawość jest wiele, a lista zarzutów stale rośnie. Ale to tylko efekt zmasowanej nagonki i bezprecedensowego ataku na człowieka, który do życie zdecydowanej większości ludzi mu współczesnych wniósł wiele dobra, serca i mądrości, który przywracał godność i wartości pokoleniom udręczonym zbrodniami II wojny światowej, upokorzonym na wszelkie sposoby ideologią i realiami życia w krajach komunistycznych i totalitarnych, ludziom, którym na wiele sposobów pomagał wstawać z kolan.

Dlatego tak ważne jest by dzisiaj odłożyć na bok emocje, otrzeć cisnące się do oczu łzy i na zimno, z naukową dokładnością przyjrzeć się zarzutom, jakie wielkie media i stojący za nimi bogaci i wpływowi właściciele stawiają naszemu Papieżowi Janowi Pawłowi II. Mają one tak wątłe, tak słabe podstawy, że nie można ich nazwać inaczej niż insynuacjami. Bo gdyby zastosować logikę autorów tych ataków odbywających się pod hasłem „papież Polak krył pedofilię” to trzeba by uznać, że pedofilię wokół siebie kryli wszyscy ówcześni politycy, prezydenci państw i władze, które rządziły w poszczególnych krajach, a jest ona tak powszechnym zjawiskiem, że zapewne statystycznie praktycznie każdy jej doświadczył, a to przecież absurd. Nie dajmy sobie narzucić takiego myślenia.

Tym razem źródłem, które dostarczyło argumentów na zmasowany atak na pamięć Jana Pawła II są dwie publikacje – reportaż wyemitowany w telewizji TVN i książka holenderskiego autora wydana przez Agorę, koncern, który jest właścicielem m.in. „Gazety Wyborczej”.

Kilka zdań o autorze tej książki, bo wg mnie to bardzo ważne informacje, które pomagają odkryć mechanizm tej machiny do niszczenia Papieża, jaka jest teraz zastosowana . Autor tej książki, holenderski dziennikarz to ta sama osoba, która przed laty odkryła i namówiła niejakiego Marka Lisińskiego do założenia fundacji „Nie lękajcie się”. Fundacja ta była pierwszą organizacją mającą wspierać ofiary pedofilii w Kościele, a jej działalność od początku wspierały entuzjastycznie mainstreamowe media. Fundacji udało się zebrać setki tysięcy złotych, a dzięki dziwnym manipulacjom wspomniany szef tej fundacji spotkał się nawet z zapewne nieświadomym oszustwa Papieżem Franciszkiem, co miało go uwiarygodnić w oczach nas wszystkich. Wszyscy widzieli scenę, gdy Papież całuje rzekomą ofiarę w rękę, o czym natychmiast informowali w mediach społecznościowych, a potem tradycyjnych ci, którzy stali za tą wielką mistyfikacją.  Warto więc zauważyć, że w grudniu 2021 roku sąd w Łodzi uznał, że świadectwa molestowania przez księdza przedstawione przez Marka Lisińskiego są absolutnie niewiarygodne, a były prezes fundacji „Nie lękajcie się” kłamał także w sprawach finansowych. Sąd drugiej instancji całkowicie oddalił roszczenia tego byłego działacza na rzecz pokrzywdzonych w Kościele, który żądał od diecezji, parafii i oskarżonego księdza miliona zł. odszkodowania. Miał on nawet zapłacić ponad 11 tysięcy kosztów tego procesu.

Jaka jest dziś wiarygodność dziennikarza, który pomylił się co do wiarygodności osoby tego typu ?   Co już przed laty stało za rzekomą chęcią wykorzystania przez Holendra pogmatwanych losów naiwnego człowieka, który ośmielił się być twarzą ruchu, do którego nigdy nie powinien przystępować?  Gdy te sprawy wyszły na jaw, Holender zarzekał się, że od lat nie zajmuje się już tematem molestowania seksualnego w Kościele. Dziś widzimy, że zmienił zdanie. A może po raz kolejny mamy do czynienia z całkowitą nieprawdą, jak wtedy, gdy holenderski dziennikarz namawiał Lisińskiego do założenia fundacji i gdy ją promował?

Bardzo wymowne jest także to, że holenderski autor książki „Maxima culpa” całkowicie pomija zdanie swojego głównego oskarżonego, czyli po prostu Jana Pawła II.  Z metodologicznego punktu widzenia, gdy chce się stawiać tak śmiałe tezy pod hasłem „wiedział czy nie wiedział” o pedofilach konieczne jest skorzystanie   z powszechnie dostępnych źródeł, czyli dokumentów dzieł i wypowiedzi Karola Wojtyły/Jana Pawła II i opracowań na ten temat. Przecież Papież nie działał w próżni ani odosobnieniu. Pisał, mówił, robił i przekonywał publicznie. Piszą o tym setki osób na całym świecie. Ale jego działania i wypowiedzi przeczyłyby postawionej tezie, więc trzeba je pomijać. Zabiegany, bombardowany emocjonalnymi słowami i obrazami współczesny człowiek nawet się nie zorientuje, kiedy przyswoi myślenie takiego manipulatora, a resztę zrobią media społecznościowe i internet. Na takie nasze reakcje liczą autorzy tej obecnej nagonki na papieża.

Drugim poważnym zarzutem wobec tych obu publikacji o rzekomym tolerowaniu przez Jana Pawła II pedofilii jest absolutnie bezkrytyczne korzystanie z SB-eckich źródeł archiwalnych bez pokazywania kontekstu historycznego, bez próby weryfikacji ich prawdziwości i z całkowitą ignorancją kontrowersyjnych metod pozyskiwania informacji przez służbę bezpieczeństwa, a raczej urząd bezpieczeństwa, bo w większości przypadków sprawy, o których mówią atakujący Jana Pawła II to sprawy z naprawdę odległej przeszłości. Wystarczy wspomnieć oskarżenia pod adresem nieżyjącego od ponad 70 lat kardynała Sapiehy, o którego winie ma przesądzać świadectwo świadka już blisko 100 letniego i dokumenty bezpieki, wymuszane na brutalnie przesłuchiwanych księżach w latach 50-tych. Wiarygodność tych materiałów jest niewielka albo wręcz żadna, a na nich opierają swoje zarzuty osoby atakujące Jana Pawła II.

Dziś jednak fakty przestają mieć znaczenie, a w przestrzeni publicznej już pojawiają się żądania usuwania pomników Jana Pawła II, które  – co ważne – postawił tak skompromitowany polityk, jak Stefan Niesiołowski. Nie lekceważmy tych wszystkich sygnałów i bądźmy gotowi na obronę naszego Papieża Polaka, z którego dumny może być cały nasz naród. Nie damy się nabrać na te wszystkie podłości, w których tak ochoczo uczestniczą niektórzy „dziennikarze”. Nie robią tego z niewiedzy ani naiwności, zbyt długo wielu z nich działa na medialnym rynku, by posądzać ich wypowiedzi o brak namysłu. Ale im więcej będą atakować nasze świętości, tym bardziej aktywnie będziemy się temu przeciwstawiać. Nie damy sobie odebrać mądrości Jana Pawła II. Nie chodzi przecież o nas, tylko o nasze dzieci i wnuki. To im musimy zostawić normalny świat, w którym będą umiały odnaleźć dobro, a zło wskazać nazwać złem. Nas nauczył tego Jan Paweł II.  I tę jego naukę musimy ocalić bez względu na to, jak wściekłe są ataki jego przeciwników.