Nie stawajmy po stronie Piłata – felieton JOLANTY HAJDASZ

Chrystus przed Piłatem, Michael von Lieb, 1881. Fot. Wikipedia

Ile razy przez przywiązanie do własnej kariery, przez zamykanie oczu i odwracanie się od istoty problemu naśladujemy Piłata w swoim codziennym życiu nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

U progu najważniejszych dla katolików świąt myśli i refleksje biegną ku sprawom ponadczasowym, uniwersalnym, do tych odwiecznych pytań: kim jestem, po co żyję, dokąd zdążam? Trzeba je sobie stawiać nieustannie, bo z biegiem lat coraz bardziej wyraźnie staje przed naszymi oczami pustka duchowa współczesnego świata  i coraz bardziej wyraźnie, jasno i błyszcząco dostrzega się mądrość i prawdziwość Dekalogu i Ewangelii. Prawdy o Bogu, który umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Czy wystarczy nam rozumu, by dostrzec to wszystko w rzeczywistości po raz kolejny naznaczonej tak boleśnie wojną, przemocą i okrucieństwem?

Nie jest to łatwe w dzisiejszym  świecie, w którym króluje relatywizm i w którym wmawia się ludziom, że najważniejsze dobro to ich osobiste szczęście i  osobista samorealizacja. W świecie, w którym inni mają rację bytu, tylko wtedy, gdy podporządkowują się woli silniejszego, gdy nie kwestionują postanowień rządzących światem polityków czy globalnych korporacji, gdy przestrzegają prawa, przepisów konstytucji i poszczególnych ustaw, które wymyślili dla nich inni ludzie. Stworzyli też dogmat o państwie prawa, państwie opartym na tych przepisach ułożonych przez człowieka, które zapewnić ma nam wszystkim spokój, sprawiedliwość i bezpieczeństwo, jeśli tylko będziemy szanować tę zasadę.  Ale bez Wiary w Boga, bez oparciu się na odwiecznych i przez wieki sprawdzonych fundamentach ta doktryna o przestrzeganiu prawa jest niewiele warta. Ilustruje to boleśnie i bardzo wyraźnie to, co dzieje się dzisiaj za naszą wschodnią granicą. Na nic międzynarodowe traktaty, na nic podpisywane deklaracje o przestrzeganiu praw człowieka i na nic umowy, które rzekomo miały gwarantować pokój tym, którzy je podpisywali. Przychodzi zbrodniarz i cynicznie wykorzystuje naiwność tych, którzy wierzą w siłę podpisu na papierze, kpi sobie z traktatów i tych, którzy z nim prowadzili rozmowy i ustępowali mu ze względu na swoje zyski i chęć rządzenia innymi. Wojna u progu naszej wschodniej granicy jest jak ostrzeżenie dla każdego z nas, by w imię własnych interesów nigdy nie akceptować podłości, a zbrodnie nazywać po imieniu, nawet jeśli dotyczą tych, którzy mieszkają daleko od nas, a ci którzy je popełniają wydają się po ludzku o wiele silniejsi i potężniejsi.

W Wielki Piątek po raz kolejny karty Ewangelii przypominają nam najokrutniejszą zbrodnię sądową, jaką zna historia, wspominamy sędziego Piłata, który tę najokrutniejszą zbrodnię popełnił. Nie był zaślepiony jakąś ideologią, nie kierowała nim specjalna namiętność ani pożądanie bogactwa, nie chciał się przypodobać jakiejś Salome, ani innej kobiecie. Skazał na śmierć sprawiedliwego i niewinnego Człowieka, bo bał się utraty stanowiska, bał się konsekwencji tego, co miałoby się stać, gdyby się okazało, że za mało gorliwie przestrzega praw Cezara. Kierował nim strach przed potencjalnymi jedynie kłopotami, jakie mogłyby na niego spaść, gdyby odmówił wtedy kapłanom i podburzanym przez nich ludziom spełnienia ich żądania, gdyby przeciwstawił się powszechnie panującej opinii.

Postawa Piłata w naszych czasach jest niestety bardzo powszechna. Ilu z przywódców najbogatszych państw na świecie pozwala na codzienne skazywanie na śmierć bezbronnych i niewinnych, ilu milczy gdy w ich obecności podejmowane są wyroki oznaczające ból, cierpienie i nędzę innych, którzy niczym na taki los nie zasługują. Ile razy przez przywiązanie do własnej kariery, przez zamykanie oczu i odwracanie się od istoty  problemu naśladujemy Piłata w swoim codziennym życiu nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ile razy każdy z nas był świadkiem walki, a nawet męczeństwa innych i nie miał odwagi poprzeć ich choć jednym słowem, ile razy nie sprzeciwiliśmy się tym, którzy w naszym otoczeniu atakują Wiarę, Boga i ludzi Kościoła, ile razy wtedy milczałem ze strachu, by nie powiedzieć „nie” w swoim środowisku, ze strachu, że będę inni niż wszyscy, a oni wtedy ode mnie się odwrócą.  Jesteśmy bierni, gdy inni wykorzystują prawo do upowszechniania aborcji, eutanazji, rozwiązłości, czy seksualnych dewiacji, gdy bezpardonowo atakują Wierzących. To także nasza milcząca zgoda na podziały społeczne na biednych i coraz bardziej bogatych, to milczenie, gdy ktoś zabija niewinnych ludzi w innych częściach świata, a ktoś inny zamyka oczy na popełnioną w majestacie prawa zbrodnię polityczną. To wszystko to postawa Piłata, który dwa tysiące lat temu odwrócił wzrok i umył ręce skazując na śmierć Niewinnego. Skazując na śmierć Bożego Syna.

My Polacy stoimy dzisiaj w obliczu ogromnych wyzwań. Agresja Rosji na Ukrainę i jej konsekwencje to ciężar, jaki jest trudny do udźwignięcia nawet dla światowego mocarstwa, a co dopiero dla Polski z naszą historią i naszym położeniem geopolitycznym.  Już za chwilę, za moment pojawią się pytania, gdzie jest granica udzielania pomocy uciekającym przed bombami, gdzie jest granica pomocy militarnej czy gospodarczej i na co możemy sobie w obecnej sytuacji pozwolić, żeby broń Boże konflikt nie przeniósł się na tereny naszego kraju. Co robić, by się nie narazić możnym tego świata jeszcze bardziej. Obawy są zrozumiałe, ale ufam, że nam wszystkim wystarczy odwagi by stawić czoło przeciwnościom, odwagi, by nie okazać słabości i tchórzostwa. Przez męstwo, z jakim nasz Zbawiciel przyjął wyrok rzymskiego urzędnika, pamiętajmy, by nigdy nie stanąć po stronie Piłata i nigdy nie stać się sędziom, który skazuje nacierpienie i śmierć niewinnych i bezbronnych.