O apelu Solorza pisze WALTER ALTERMANN: Całe pół prawdy

Zdj. ilustracyjne - archiwum HB/ re/ r

Założyciel i główny udziałowiec Grupy Polsat Plus Zygmunt Solorz zaapelował do wszystkich nadawców o „obniżenie poziomu emocji debaty publicznej”. Zwrócił się z tym zarówno do kierownictwa swojej stacji, jak i wszystkich pozostałych nadawców.

W naszym życiu publicznym i medialnym taki apel to rzadkość, i dlatego wszystkie nasze media z uwagą takie coś odnotowały. Poniżej zamieszczam tekst tego apelu, ale jego analizą zajmę się jeszcze niżej. Bo zawsze warto czytać między wierszami.

Apel

„W obecnym czasie, w którym tuż za naszą wschodnią granicą od dwóch lat trwa wojna wywołana agresją Rosji na Ukrainę, nadawcy telewizyjni ponoszą szczególną odpowiedzialność w związku ze służebną rolą informacyjną, jaką pełnią w stosunku do całego społeczeństwa i informowaniem go w sposób obiektywny i rzetelny.

Wyzwania wynikające z sytuacji międzynarodowej wymagają od nas – nadawców kanałów informacyjnych – prawdziwego przedstawiania rzeczywistości.

Wyzwania te – o czym mówi się coraz bardziej otwarcie – mogą nieść ze sobą zagrożenia dla Polski jako państwa i naszego społeczeństwa. Przeciwdziałanie tym zagrożeniom jest obecnie najważniejszą kwestią, która powinna być przedmiotem zgody narodowej. W związku z powyższym, dla Polski najważniejsze jest zachowanie spokoju społecznego, ograniczanie wewnętrznych podziałów oraz nietworzenie kolejnych.

Pluralizm mediów jest wielką wartością demokratycznego społeczeństwa, w którym ścierają się odmienne preferencje polityczne i poglądy. W pełni szanuję wolność słowa i dziennikarską niezależność. Wartości te jednak nie mogą stanowić pretekstu do posługiwania się mową nienawiści, podsycania wrogości względem siebie, szerzenia poglądów o charakterze ksenofobicznym, rasistowskim, naruszających godność innego człowieka i prowadzącymi do aktów agresji. Społeczeństwo nie powinno być konfrontowane z treściami tego typu i ma prawo wymagać dziennikarstwa, którego istotą są informacje rzetelne i obiektywne, prezentowane w sposób wyważony i niewywołujący negatywnych emocji.

W interesie wszystkich jest obniżenie poziomu emocji debaty publicznej. Dlatego apeluję zarówno do wszystkich nadawców, tak samo jak i do kierownictwa stacji informacyjnych Telewizji Polsat, aby dla dobra naszych odbiorców i całego społeczeństwa, w audycjach i kanałach informacyjnych dominowały rzetelność, obiektywizm, poszanowanie drugiego człowieka, merytoryczna debata i poszukiwania tego co może nas jako społeczeństwo łączyć, a nie wyłącznie dzielić. Różne poglądy są esencją demokracji i wolności, musimy jednak o nie dbać, tak aby nie były one wykorzystywane w celach antypaństwowych i wywołujących społeczne niepokoje.

Zygmunt Solorz – Założyciel i właściciel Telewizji Polsat

Do kogo?

Najpierw zwróćmy uwagę, że adresatami są: „…wszyscy nadawcy, tak samo jak i kierownictwa stacji informacyjnych Telewizji Polsat”. Czyli, zgodnie z naszym narodowym duchem pan Solorz pisze do wszystkich, czyli do nikogo. Nie wymienia ani jednej ze stacji, poza swoją. W sumie dyskrecja i elegancja. Bo pan Solorz wie, że biznesmen nie powinien z nikim zadzierać, albowiem nigdy nie wiadomo kto może mu się jeszcze przydać.

W czyje piersi bije się pan Solorz?

Jedyną stacją wymienioną z nazwy jest jego własna telewizja. Ale pan Solorz, gdyby ktoś mu coś zarzucał, sugeruje, że jakieś przykre przypadki na jego własnym gruncie mogły wystąpić dlatego, że on „W pełni szanuje wolność słowa i dziennikarską niezależność”. Czyli – on dał swoim ludziom wolność, a ciż tę wolność wykorzystali (ewentualnie) bardzo nieładnie, czyli niecnie.

Oczywiście, gdybym nie oglądał Polsatu, uwierzyłbym pany Solorzowi. Ale oglądam i widzę, że główne programy polityczne tej stacji obsadzane są równoważnie, na przemian, dziennikarzami kochającymi prawicę i kochającymi Platformę Obywatelską lub/i lewicę.

Nie wierzę też, znając ponad pół wieku media, w dziennikarską niezależność. Uwierzę, gdy zobaczę, że TVN potępia Donalda Tuska, a Polsat pana Solorza. Kto płaci, ten jednocześnie kupuje sobie przychylność własnych dziennikarzy. Nie ma w tym nic gorszącego, bo tak było zawsze. Zatem albo pan Solorz nic nie wie o mediach, albo bawi się naszym kosztem. Stawiam na dobrą zabawę miliardera.

Dlaczego dopiero teraz?

Zastanawia też, dlaczego pan Solorz publikuje swój apel dopiero teraz? Przecież najgorętsze, najokrutniejsze momenty walki politycznej w telewizjach były w czasie kampanii wyborczej. Może pan Solorz wolał czekać, jak ci zaciężni czescy rycerze pod Grunwaldem, mający walczyć po naszej stronie? Według Kroniki Czeskiej było tak: „A dzielny nasz rycerz Jan Żiżka czekał pobok pola walki i bacznie patrzył ku komu też przechyli się szala zwycięstwa”.

Apel pana Solorza jest tworem wybitnym, choć abstrakcyjnym na miarę Wasilija Kandinskiego, Pieta Mondriana, Kazimierza Malewicza czy Jacksona Pollocka. Apel bowiem wzbudza zachwyt formalny, bez konieczności rozumienia treści, bo ich tam – z artystycznego założenia – nie ma.

Wystąpienie pana Solorza odbieram jako element jego strategii biznesowej.

Na jakie wypowiedzi pana Solorza czekam?

Ale, skoro jest on już tak wylewny, to może opowiedziałby rodakom coś prawdziwego i bardzo interesującego. Na przykład – jak się dochodzi do bycia miliarderem? Myślę, że byłby to hit hitów, książka rozeszłaby się jak szynka za PRL-u, Polsat też zarobiłby sporo, szczególnie na odcinkowym serialu.

Bo każdy by chciał być bogaty, oczywiście nie tak jak pan Solorz, ale choć w małej części. A Ojczyzna wzrosłaby w siłę, gdybyśmy mieli co najmniej 100 miliarderów. Prosiłbym tylko, żeby opowieść o drodze do miliardów była szczera, bez takich oklepanych formułek jak: talent, upór, pracowitość, elokwencja i tradycja. W skrócie TUPET.