O wolności dziennikarskiej podczas bezprawia w mediach pisze HUBERT BEKRYCHT: …bo będzie wstyd

Fot. arch.
Nadtytuł cyklu tego cyklu felietonów nie jest tylko figurą publicystyczną, jestem na zwolnieniu. Lekarskim. Uspokajam jednak wszystkich – to nie jakaś śmiertelna choroba, ot po prostu dał o sobie znać organizm zmęczony po 32 latach dziennikarskiej pracy, szczególnie zaś zmęczony po ostatnich miesiącach ciężkiej roboty… Choroba i zwolnienie lekarskie nie mogą oznaczać milczenia w sprawach zasadniczych dotyczących naszego zawodu i misji dziennikarstwa. Zatem od czasu do czasu, jeśli tylko zdrowie pozwoli, będę się z Wami społecznie dzielić swoimi obserwacjami. 

Znajomy dominikanin, rekolekcjonista Wojciech Jędrzejewski OP (przy okazji Wojtku, serdeczne życzenia imieninowe) przysyła mi od czasu do czasu swoje refleksje na temat sensu i religii, ale nie tylko. Ostatnio dostałem od zakonnika SMS o treści: “Każdy skrawek odzyskiwanej wolności może stać się naczyniem na miłość”. Myślę, że to bardzo pasuje do obecnej sytuacji dziennikarzy w Polsce. 

Co oznacza wolność dla dziennikarza? Musi oznaczać wszystko, jeśli ktoś chce naprawdę być dziennikarzem. Przedstawiciele naszego zawodu powinni być wolni, aby wykonywać swoje obowiązki. Brzmi jak banał? To jest banał! Ale i prawda. Jedyna, która musi towarzyszyć dziennikarzom przez całe ich zawodowe życie. 

Wolność mimo wszystko 

Krajobraz po przegranej przez prawdziwe dziennikarstwo bitwie o media z 19 grudnia 2023 roku jest poorany podziałami, dramatami zawodowymi i prywatnymi, naznaczony wieloma sporami, które teraz wydają się nie do rozwiązania. Co z tego wyniknie? Nie wiem, ale wiem, że szybko nie dojdziemy do porozumienia wielu sprawach. 

Czy, jeśli wydawca wyda dziennikarzowi polecenie zrobienia czegoś, co jest niezgodne z etyką, przekonaniami żurnalisty a często jest w kolizji z obowiązującym prawem trzeba odmówić. Jeśli chcemy nadal być dziennikarzami nie może tutaj być kompromisu. Bo nie można się godzić ze złymi praktykami zawodu ubranymi często w szaty “autorytetów”, “apolityczności”, czy dobra wspólnego.  

Bez kompromisu 

Trzeba liczyć się z wieloma kłopotami, z utratą pracy włącznie. Trudno. Lepiej być na bezrobociu, mało zarabiać czy zmienić pracę niż pod pozorem “wysokogatunkowego dziennikarstwa” wykonywać polecenia z dziennikarstwem nie mającymi nic wspólnego.  

Nagrody za lata upokorzeń może nie być. Warto jednak, bo zwolnienie z pracy nie oznacza zwolnienia z życia.