O zwierzętach – ks. ARTUR STOPKA opisuje siedem pokus głównych dziennikarzy

Opisać siedem grzechów głównych dziennikarzy to kusząca propozycja. Haczyk tkwi jednak w dość powszechnym przekonaniu, że robienie innym rachunku sumienia to wielce odpowiedzialne i pożyteczne. Otóż to nieprawda. Rachunek sumienia każdy powinien robić sobie sam. Dlatego zamiast spisu dziennikarskich grzechów, właściwiej będzie spisać pokusy, które czyhają na ludzi mediów.

 

I haczyk drugi. Często zwabieni tematem eksperci i analitycy usiłują wymyślać jakiejś osobne, specyficzne dla mass mediów, spisy owych „dziennikarskich grzechów głównych”. Zupełnie niepotrzebnie. Pokusy zagrażające pracownikom mediów bardzo różnych szczebli idealnie wpisują się w znaną z katechizmów listę siedmiu „grzechów głównych”, czyli wad, będących skutkiem częstego powtarzania grzechów, nawet powszednich.

 

W dobie nawrotu kultury obrazkowej warto przypomnieć, że te siedem grzechów/wad/pokus od wieków w najprostszej katechezie symbolizowały zwierzęta.

 

Paw

 

Paw to symbol pychy. Pokusy niemal stale obecnej w działaniach ludzi mediów. Jest w niej poczucie mocy, znaczenia, bycia ponad przeciętnymi zjadaczami chleba. Może nawet ponad prawem. Zarówno stanowionym jak i moralnym. Bo przecież w imię wyższych celów się działa. I jest się częścią „czwartej władzy”. Kto by tam pamiętał, że zasada „cel uświęca środki” nie ma nic wspólnego nie tylko z chrześcijaństwem, ale także ze zwykłą ludzką przyzwoitością? Paw dziennikarski swym przykuwającym uwagę ogonem usiłuje wszystkich innych przyćmić, zasłonić, aby tylko na niego zwracano uwagę i tylko jemu przyznawano rację. Łaknie uznania, wielbicieli, wręcz wyznawców. To go napędza. Wszystko jedno, czy w gazecie, w radiu, w telewizji czy w Internecie, jego przesłanie brzmi: „Oto ja!”. Inni się nie liczą. No i wiadomo, przed czym kroczy pycha.

 

Ropucha

 

Te kojarzone na starych przedstawieniach z chciwością zwierzęta nie budzą sympatii nie tylko ze względu na gruczoły jadowe zawarte w ich skórze. Pokusa chciwości też jest na swój sposób jadowita. W świecie mediów dotyczy nie tylko – lub nie wprost – pieniędzy, dóbr materialnych, ale też, na przykład, czasu antenowego, miejsca w gazecie, ilości materiałów zamieszczonych na głównej stronie serwisu czy portalu. Także większej liczby zrealizowanych tematów, bez zwracania uwagi na koleżanki i kolegów. Chciwość działa podstępnie, ukrywa się, udaje pozytywną motywację. Kiedyś chciwość kojarzono przede wszystkim z dwoma zawodami: z lekarzami, pragnącymi, by ludzie chorowali, i prawnikami, oczekującymi wielu ważnych spraw i procesów sądowych. Ludzie mediów, ze swą żądzą nieustannych sensacji i newsów, przekonani, że dobra wiadomość, to dla nich zła wiadomość, stają się do nich bardzo podobni.

 

Kozioł

 

W graficznych i malowanych katechizmach oznaczał nieczystość. Pokusa nieczystych intencji może zaskoczyć dziennikarza/człowieka mediów w najmniej spodziewanym momencie. Bardzo łatwo przeoczyć ten moment, gdy zaczyna się ludzi wokół traktować jak przedmioty, narzędzia do realizacji pewnych celów. Szczególnie groźne jest to w odniesieniu do bohaterów materiałów, ludzi, którzy w dobrej wierze odsłaniają się, pokazują swoje słabości. Nie wiedzą, że są wykorzystywani w jakiejś grze, że nie o nich, nie o ich dobro tak naprawdę chodzi, lecz o coś zupełnie innego. Nieczystość polega również na przekraczaniu granic w relacjach międzyludzkich, na obcesowym wchodzeniu w sferę intymną innych ludzi w pogoni za bardziej mięsistym i „żrącym” materiałem.

 

Wąż

 

Od czasów Edenu wąż jest symbolem zazdrości. Ukryty pod postacią węża szatan, upadły anioł, zazdrościł Bogu i zrobił, co zrobił. W świecie mass mediów łatwo jest ulec pokusie zazdrości. To świat pełen nie tyle konkurencji, co rywalizacji, a nawet walki o to, kto szybciej, kto więcej, kto mocniej i skuteczniej. Zazdrość o czyjeś sukcesy, nawet drobne, może się okazać szokująco silna. Czasami doprowadza do tego, że ludzie, którzy kiedyś siedzieli biurko w biurko, dzisiaj mijają się na ulicy bez „dzień dobry”. Zazdrość (nie tylko wewnątrz branżowa) skutkować też może świadomym psuciem czyjegoś wizerunku, tzw. czarnym PR-em, rozsiewaniem plotek i powielaniem fake newsów. Nie mówiąc już o donosach. Tych składanych w ukryciu i tych mających charakter publicznego piętnowania. Zazdrość może być potężnym impulsem do bezwzględnego niszczenia innych. W zawodzie i poza nim.

 

Świnia

 

Pomijając symbolizowaną przez świnię pokusę łakomstwa w sensie dosłownym, która potrafi dopaść dziennikarza/człowieka mediów na różnego rodzaju imprezach (na ogół takie przypadki są kwitowane pobłażliwym uśmiechem), jest też inny jej wymiar. To nieumiarkowanie np. w eksploatowaniu jakiegoś nośnego tematu. To wyciskanie drugiego człowieka i jego historii jak cytryny, tak, że w końcu nic nie zostaje i się go po prostu porzuca, jako nieprzydatnego, jako kogoś, kto już nie przyciągnie niczyjej uwagi. To również nieumiejętność zatrzymania się, gdy wyraźnie widać, że bohater materiału już nie chce nim być, gdy zmienia zdanie, próbuje się wycofać. To branie i pokazywanie w swoim materiale znacznie więcej, niż tego wymaga rzetelność, bez zwracania uwagi, kto przy okazji może doznać krzywdy (np. czyjaś rodzina). Takie działanie ostatecznie okazuje się zwykłym świństwem, a nie profesjonalnym dziennikarstwem.

 

Lampart

 

Kto widział lamparta wie, że nadaje się ze swym wyglądem na symbol gniewu. W świecie mass mediów to pokusa nie tylko niepanowania nad własnymi emocjami, aż do kompletnej utraty obiektywizmu i opowiadania się po jednej stronie, aż do całkowitego fałszowania rzeczywistości i przechodzenia cienkiej granicy między dziennikarstwem a propagandą. To również pokusa grania emocjami innych, przede wszystkim odbiorców. Zwłaszcza negatywnymi emocjami, takimi jak złość, gniew, nienawiść, strach. Podsycania ich, manipulowania nimi, po to, aby wywołać jak najsilniejszą reakcję, wymusić uzależniające zaangażowanie. To świadome wprowadzanie podziałów, nastawianie jednych przeciwko drugim, rozbijania jedności. Po to, aby uczynić ich swoim łupem, zdobyczą, własnością.

 

Żółw

 

Kiedyś powolność żółwia uważano za przejaw lenistwa. To pokusa czająca się bardzo często w życiu dziennikarskim, stale obecna w świecie mass mediów. Wiedzą o niej wszyscy ci, którzy chcą traktować dziennikarzy i ludzi mediów jako swoje narzędzia. Przygotowują gotowce, materiały, które wystarczy po prostu przekleić, skopiować, spożytkować bez żadnego wysiłku. Jednak ta pokusa przejawia się też w braku szacunku dla pracy innych ludzi mediów, w żerowaniu na czyjejś harówce, w nieopanowanym stosowaniu metody Ctrl+C i Ctrl+V. Pokusa lenistwa podpowiada, że można bezkarnie kraść cudzą własność i dobrze na tym zarabiać, upowszechniając ją jako coś swojego. Lenistwo skłania też do rezygnacji z własnego spojrzenia na rzeczywistość, do włączania się w owcze pędy, intelektualnej bierności, bezmyślnego przejmowania czyichś poglądów. To lenistwo prowadzi do wykorzystywania szablonów, schematów i gotowych wzorców ideologicznych. Nie mówiąc o powtarzaniu banałów, frazesów i komunałów.

 

Artur Stopka