Zarówno w Niemczech, jak i Rosji coraz częściej słyszymy kłamstwa, że Polska nie była ofiarą, ale inspiratorem II wojny światowej.
Nie tylko w dzisiejszej Rosji, ale w Europie, a nawet na świecie przyjęto sowiecką propagandę, że wojna zaczęła się od ataku Niemiec na Rosję, czyli od operacji Barbarossa. Rosja lansuje ten właśnie scenariusz, przedstawiając siebie jako ofiarę wojny, a potem głównego gieroja i wyzwoliciela, chcąc całkowicie wymazać fakt, że wespół z Niemcami do wojny doprowadziła. Doprowadziła antypolskim paktem Ribbentrop–Mołotow, który był de facto międzypaństwową umową Hitler–Stalin.
Co mówi obecna Rosja?
Że pakt Ribbentrop–Mołotow był jednym z wielu podpisanych wówczas paktów i wcale nie miał charakteru agresywnego. Właśnie Ministerstwo obrony Rosji opublikowało dokumenty z 1939 r., w tym kopie odtajnionych protokołów paktu szefów MSZ Niemiec i Rosji, działających w imieniu swoich szefów – Hitlera i Stalina. W komentarzu nakłamano, że to Polska „wspierała faszystowski blok” Niemiec i Włoch na równi z Japonią.
W październiku 2018 r. w wywiadzie dla „Kommiersanta” ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andrejew powiedział: „Dopóki w Polsce nie zostanie bezwarunkowo uznany dług wdzięczności wobec radzieckich żołnierzy, którzy ginęli na tej ziemi, dopóki zamiast wyzwolicielami będzie się ich nazywać okupantami – to na płaszczyźnie oficjalnej na tematy historyczne w ogóle nie mamy o czym rozmawiać„. I te słowa niestety wciąż stronę rosyjską obowiązują. A potem zwolennicy Rosji dziwią się, dlaczego na 1 września nie został zaproszony do Polski Putin.
Co mówią dzisiejsze Niemcy?
Po pierwsze, nie chcą wypłacać nam żadnych odszkodowań: komunistyczna PRL miała skutecznie zrezygnować z wojennych reparacji wobec komunistycznej DDR; choć w innych przypadkach współczesne Niemcy DDR nie uznają. Po drugie, też sugerują, że Polska II wojnę światową wywołała.
Historyk i wpływowy polityk niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) Stefan Scheil od lat twierdzi, że agresywna Polska dyktatora Piłsudskiego „marzyła o zwycięstwie nad Niemcami”, pragnąc w pierwszym rzędzie odebrać Niemcom Śląsk i Gdańsk. A Niemcy musiały się tylko przed polskim imperializmem bronić.
„Spiegel” demaskuje kłamstwa
Inaczej sprawę opisuje niemiecki tygodnik „Der Spiegel”: „W Rosji narasta sprzeciw wobec negatywnej oceny paktu Ribbentrop–Mołotow”. Dalej magazyn ocenia: „Jest to wyjątkowo niebezpieczne, bo ma wpływ na podejście Moskwy do aktualnej polityki światowej”.
„Spiegel” przypomina, że w Rosji wybielanie paktu rozpoczęło się na dobre w marcu, kiedy moskiewski dziennik „Izwiestia” opublikował artykuł dyrektora ds. naukowych Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RWIO) Michaiła Miagkowa. Historyk wezwał, by Rosja „przestała wreszcie posypywać głowę popiołem”.
Warto podkreślić, że RWIO powstało w 2012 r. z inicjatywy Władimira Putina, aby „zwalczać wypaczenia dotyczące rosyjskiej historii wojskowości”. I tak zwalczają „kłamstwo paktu Ribbentrop–Mołotow”. Bo zdaniem Miagkowa i podobnych mu rosyjskich specjalistów, inne państwa także podpisywały umowy z Hitlerem. One też zawierały tajne protokoły.
A rozbiór Polski? A okupacja państw bałtyckich?: „Stalin po prostu odebrał terytoria, które kiedyś należały do Związku Sowieckiego albo Rosji”. To samo zrobiła Francja z Alzacją i Lotaryngią. A poza tym ZSRS musiał przecież bronić Ukraińców i Białorusinów mieszkających na wschodzie ówczesnej Polski.
To samo głosiła propaganda Stalina w 1939 r., kiedy wbił nam nóż w plecy. To samo głosiła propaganda Putina w 2014 r., kiedy zajmował Krym. „To tłumaczy, dlaczego Moskwa chce rehabilitacji paktu. Próbuje nawiązać do mitu starej, wielkiej Rosji” – zauważa „Der Spiegel”. Czyli – jak można wnioskować – usprawiedliwić byłe, obecne i przyszłe (?) podboje…
Potwierdził to pośrednio były minister obrony Rosji Siergiej Iwanow, stwierdzając, że negatywna ocena paktu Ribbentrop–Mołotow doprowadziła w latach 90. ubiegłego wieku do dyplomatycznego, ideologicznego i faktycznego rozbrojenia jego kraju. Czyli teraz chcieliby się dozbroić… „Der Spiegel” alarmuje, że ocena paktu „nie jest wewnętrzną sprawą Rosji. (…) Ma wpływ na podejście tego kraju do prawa międzynarodowego i na bieżącą politykę światową”. I trudno się w tej kwestii z Niemcami nie zgodzić.
Opór wobec Sowietów
Natomiast rola Polski we wrześniu 1939 r. jest istotna z wielu powodów. Jako pierwsi zostaliśmy zaatakowani przez hitlerowskie Niemcy – wcześniej następowały tylko aneksje terytorialne.
Po drugie – stawiliśmy opór, podczas gdy wiele innych państw tego nie uczyniło.
Po trzecie. Wbrew obiegowym opiniom, wyrażanym w większości mediów w Polsce, stawiliśmy również opór wobec Sowietów. Chociażby Grodno, głównie dzięki ideowej polskiej młodzieży. Także umocniony rejon Sarny próbował odpierać ataki wojsk bolszewickich. Sowietom ofiarnie przeciwstawiał się Korpus Obrony Pogranicza. Istniał oczywiście rozkaz marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, żeby z Sowietami nie walczyć, ale nie był on do końca realizowany, bo nie do wszystkich dotarł. Naturalna dla wojska jest obrona granic – a więc żołnierze Rzeczpospolitej ich bronili.
Sowieci tylko „wkroczyli”
Po czwarte – i chyba z omawianych tu punktów najważniejsze. Większość mediów w Polsce wciąż powtarza sowiecko-rosyjską (stalinowsko-putinowską) propagandę, że Armia Czerwona wcale na Polskę nie napadła. W przeciwieństwie do Niemców, którzy 1 września dokonali zbrojnej agresji, Rosjanie 17 września tylko niewinnie wkroczyli, czyli przeszli granicę i poszli dalej. Najsmutniejsze jest to, że takiej historii uczona jest nadal w wielu szkołach polska młodzież.
Dopowiedzmy: w jakim celu Sowieci do Rzeczpospolitej wkroczyli? Ano nie po to, aby nas podbijać, okupować i mordować? Po to, aby „wyzwalać” białoruskich i ukraińskich chłopów spod buta polskiego pana.
I ostatnia rzecz – co prawda wojnę obronną przegraliśmy, ale zaraz stworzyliśmy Państwo Podziemne, a więc strukturę tak polityczną, jak i wojskową, czyli fenomen na skalę światową. Ale to już inna historia.
Tadeusz Płużański