Konieczność zmiany metod pracy, dbałość o zdrowie pracowników i gości, ale także zagrożenie utrzymania się na rynku – to największe wyzwania dla ukraińskich mediów w dobie epidemii Covid-19. Zaraza to nie tylko wirus, ale także skutki ekonomiczne, które mogą dotknąć redakcje wszystkich rodzajów mediów
Koronawirus zmienia także branżę medialną na Ukrainie. Najgłębsze zmiany dotykają gazety. Papierowe wydania przenoszą się do Internetu – zazwyczaj zapowiadając powrót po epidemii. Niektórzy z dziennikarzy sądzą, że powrót niektórych wydań może jednak nie nastąpić. Pracownik redakcji jednego z większych ukraińskich tygodników opinii, zastrzegając sobie anonimowość, relacjonuje: „Większość pracowników zostało wysłanych na bezpłatne urlopy, dział składu i opracowania graficznego prawie cały zwolniono. Część redaktorów i dziennikarzy także zostało bez pracy. Ci, którzy pozostali, pracują tylko na utrzymanie strony internetowej, ale i ich wypłaty spływają z opóźnieniem”. I chociaż opóźnianie wypłat, nawet bez epidemii, nie jest niczym nadzwyczajnym nie tylko na ukraińskim rynku medialnym, to jednak zwalnianie pracowników w takim okresie świadczy o złej sytuacji finansowej niektórych mediów. Ich pracownicy wymieniają się opiniami i swoimi obawami na specjalnych kanałach w komunikatorze Telegram. Użytkownicy piszą o dramatycznym spadku z wpływów z reklam i o planach zamknięcia mniejszych mediów. Jeden z wpisów kończy się stwierdzeniem: „Będzie boleśnie, przeżyją, ale nie wszyscy”.
Portal Liga.net nie ukrywa swojej skomplikowanej sytuacji. Po wejściu na stronę wydania pojawia się apel sygnowany przez redaktora naczelnego Borysa Dawydenkę: „Przez 23 lata Liga.net przekazywała wam rzetelne informacje. Bardzo chcemy to robić nadal […]. Mamy jednak problem: nasze dochody z reklam w ciągu tygodnia kwarantanny spadły o połowę.” Portal prosi swoich użytkowników o dobrowolne wpłaty, bo bez nich nie da rady długo się utrzymać
Jednocześnie 30 marca „Forbes” ogłosił, że wiosną powróci na rynek ukraiński, a wersja online „Forbes Ukraina” pojawi się w drugiej połowie roku. Jak przypomina portal Detector Media ukraiński „Forbes” był już wydawany w lokalnej wersji na Ukrainie od stycznia 2011 do stycznia 2017 roku, a zatem szykuje się teraz powrót amerykańskiego dwutygodnika po ponad trzyletniej przerwie. Data ogłoszenia zapowiedzi powrotu wskazuje, że epidemia koronawirusa nie powinna pokrzyżować planów wydawniczych.
Bez gości na żywo w studiu
O wpływie epidemii na działanie Radia NW, specjalnie dla portalu sdp.pl mówi dziennikarz i prezenter Dmytro Tuzow wskazując na konieczność przejścia na pracę zdalną, zmniejszenia programów na żywo z udziałem gości w studiu, czy dokonywania nagrań w improwizowanych studiach w domu: „Eksperymentujemy z domową akustyką. W polepszeniu jakości dźwięku pomaga taki prosty sposób jak narzuta z tkaniny, czy kołdra podczas nagrania. Prosty sposób, który wygłusza echo ścian. Wywiady nagrywamy przez różne komunikatory, telefon”. Radio bez większych zmian na razie pozostawia najbardziej rozpoznawalne bloki; poranny i wieczorny, ale i tu goście uczestniczą w programie za pomocą komunikatorów internetowych i telefonu. Tuzow przypomina o konieczności dezynfekcji miejsc pracy, komputerów, klawiatur, myszek, klamek i wszystkiego czego można się dotknąć. Każdy prowadzący otrzymał też osobistą nakładę na mikrofon. Radio NW należy do Holdingu Dragon Capital, którego dyrektorem generalnym i kluczową postacią jest Czech Tomas Fiala.
Zmiany dotknęły też telewizje informacyjne. Kanał telewizyjny Priamyj wiązany z osobą byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki w 90 procentach opiera się o programy na żywo. W rozmowie z portalem sdp.pl dziennikarka i prowadząca tego kanału, jedna z najbardziej rozpoznawalnych jego twarzy Lejla Mamedowa mówi o zmianach w realizacji programu: „Na przykład w moim wieczornym programie na żywo było stale ośmiu gości, prawie 70 widzów na sali. Nie zapominajmy o grupie realizacyjnej w pawilonie. Ogółem prawie 150 osób. Od połowy marca pracujemy bez widzów w studiu, a teraz jeszcze i bez gości. Kontaktujemy się z nimi przez skypa.”. Mamedowa twierdzi, że ten czas zmienił ich pracę, ale całkowicie nie można jej zatrzymać i nikt nie ma takiego prawa. Reporterzy kanału pracują także w terenie m.in. w wydzielonym pomieszczeniu ukraińskiej Rady Najwyższej i pod nią, gdzie najczęściej można uzyskać komentarz od ukraińskich parlamentarzystów, czy też przedstawicieli rządu, a nawet prezydenta Zełenskiego.
Ukraińska telewizja Espreso TV powstała w ciężkim czasie Rewolucji Godności i od razu przebiła się ze swoimi transmisjami na żywo z kijowskiego Majdanu. Espreso oglądano nie tylko na Ukrainie – transmisje były śledzone na całym świecie, także w Polsce. Kanał od tamtego czasu stale rozbudowywał swoją ofertę programową. „Bojowe” doświadczenie jednak nie uchroniło telewizji przed problemami epidemii. Maria Hurska, dyrektor programowy, dziennikarz i współprowadząca z Witalijem Portnikowem jeden z najbardziej rozpoznawalnych programów kanału „Sobotni klub polityczny”: „Od dwóch tygodni wszystkie działy menadżerskie są na kwarantannie. Pracujemy online i tak jak na całym świecie doceniamy takie komunikatory jak Skype, Zoom, whatsapp i inne [..] Pracuje tylko dział wiadomości i główny redaktor. Ja przyjeżdżam jako dziennikarz i prowadzący tylko w czwartki i piątki, gdy mam emisję moich programów. Ochrona mierzy temperaturę przy wejściu i wyjściu, wszędzie stoją płyny dezynfekujące, pomieszczenia są oczyszczane lampą kwarcową”. Hurska w tych dniach miała być na corocznej konferencji telewizyjnej we francuskim Cannes, oczywiście konferencja zostało odwołana: „Spotkania odbywają się online, a w samym Pałacu Festiwalowym, gdzie miała być konferencja, gdzie po czerwonych dywanach chodzą zazwyczaj gwiazdy kina i telewizji, zorganizowano noclegownie dla bezdomnych”. Kanał wstrzymał produkcję programów lifestylowych, historycznych, śledztwa dziennikarskie. Pracownicy są na płatnych urlopach i czekają na powrót do normalności.
Polscy korespondenci w czasach epidemii
Wszyscy stali polscy korespondenci pomimo epidemii i złych prognoz jej rozwoju na Ukrainie pozostali w tym kraju i kontynuują swoją pracę. Piotr Andrusieczko, dziennikarz „Gazety Wyborczej” i Outriders zauważa, że niektóre elementy jego pracy są takie jak zawsze: „moje miejsce pracy się nie zmieniło, to dalej moje biurko w mieszkaniu i tak samo jak do tej pory kontaktuję się z redakcjami, z którymi współpracuję (mail, telefon, komunikatory). Zasadnicza różnica wynika częściowo z wprowadzonych ograniczeń – np. zawieszone konferencje prasowe, itd. I ja sam ograniczyłem spotkania osobiste – to trochę podobna sytuacja do pracy na wojnie. Nie chodzi tylko o twoje bezpieczeństwo, ale żeby też nie narażać innych. Ale oczywiście w naszym przypadku nie ma mowy o pełnej kwarantannie/samoizolacji (oczywiście dopóki jesteśmy zdrowi). Ja muszę wiedzieć co się dzieje na ulicach, w sklepach, jak wygląda zaopatrzenie, czy są dostępne, czy nie środki ochrony w aptekach, jak działa komunikacja, banki, infrastruktura itd. Czyli musze być na ulicy”. Dziennikarz zwraca uwagę na brak w sprzedaży odpowiedniego sprzętu osobistej ochrony, np. maseczek oraz deficyt respiratorów w szpitalach.
Warto zauważyć, że w Kijowie wstrzymano pracę metra, a naziemne środki komunikacji są dostępne tylko dla pracowników krytycznej infrastruktury. Jako takich uznano także dziennikarzy – redakcje mogą się zwracać się do administracji Kijowa o wydanie specjalnych przepustek.
Dla niektórych dziennikarzy czas kwarantanny jednak stał się chwilą do wypróbowania sił w nowych formach dziennikarskich. W mediach społecznościowych wręcz kwitną rożnego rodzaju blogi – nie zawsze mające charakter „dziennika kwarantanny”, czasem wręcz znani dziennikarze sięgają po bardziej osobistą formę opowieści o otaczającej rzeczywistości.
Polski dziennikarz i producent filmowy Marek Sierant, który od 6 lat mieszkają w Kijowie, postanowił wykorzystać sytuację z koronawirusem do rozpoczęcia działalności własnego videobloga East Side View: „Od dawna planowałem stworzeniem bloga, mam doświadczenie i dziennikarskie, i producenckie. Ale faktycznie pomyślałem że teraz to jest ten dobry moment. Właśnie teraz, kiedy mamy więcej czasu, jest kwarantanna, mogę pokazać więcej niż normalnie. Mam już kilka zaplanowanych tematów, które zainteresują widzów na YouTube, które normalnie nie znajdą się w mainstreamie” Sierant w pierwszych częściach bloga opowiada o Kijowie w czasie epidemii i skandalach związanych z osobami z ukraińskich władz. Jednocześnie podkreśla, że ta tendencja poszukiwania dziennikarskiej aktywności w Internecie może mieć bardziej stały charakter: „Zapewne wiele rożnych usług na trwałe przejdzie w format online. I jakaś cześć osób, które teraz stworzyły swoje videoblogi będzie to kontynuować. Twórcy videoblogów, gdy zobaczą, że ludziom się to podoba, że to jest ciekawe, poczują adrenalinę, będą chcieli robić to dalej”.
Ten czas oczywiście dotyka nas wszystkich. Ja też musiałem zmienić swoje metody pracy i swoje mieszkanie, które stało się też kijowskim studiem Radia Wnet, opuszczam tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne. Pisząc ten artykuł pierwszy raz, z wyjątkiem jednej osoby, nie spotkałem się osobiście z moimi rozmówcami. Wypowiedzi otrzymałem przez różnego rodzaju komunikatory, telefon. Bezpieczniej dla zdrowia, ale jednocześnie mniej ciekawie, z dużą dozą niedosytu…
Paweł Bobołowicz z Kijowa, Radio Wnet