Co robić jeśli ma się kretyńskie, antynarodowe dyspozycje z jednej strony a z drugiej strony sporu rozum i pryncypalne zasady odpowiedzialności zawodowej, obywatelskości rozszarpują nauczyciela wewnętrznie i uniemożliwiają pracę? Gdy zamieniają ci Sienkiewicza na Tokarczuk, eliminują najlepszych reportażystów zostawiając jedynie Krall. Gdy poddaje się szara masa cyniczno-tchórzliwych decydentów i chce uczyć młodzież niwecząc to, co już od wieków jest naszą wielką wartością i skutecznym orężem dla podtrzymania patriotyzmu i krzewienia wartości.
W zdecydowanie źle kojarzonych przez obywateli al. Szucha zasiada edukacyjna władza, która bełkocze coś o podstawach programowych w szkolnictwie i chce wyrzucać najwartościowsze lektury. Bo ta władza ma teraz (chwilową zresztą) władzę. Ale ona uzurpuje sobie prawo do ustalania reguł w materii najdelikatniejszej – naszej szkoły. W ostatnich dziesięcioleciach ten resort miał już na czele kilku idiotów i niedołęgów. Jedni mieszali w prawo inni w lewo. Był na przykład spadkobierca teorii o smokach. Sam chłop wielki ale porzucił tromtadracje polityczne po prostu dla obfitego szmalu zdobywanego wszelkimi sposobami.
Bryndza. Wychowawcy, nauczyciele narodu gmach wasz przepiękny, przedwojenny. Wzorem Bohdana Pniewskiego pięknie zaprojektowany i zbudowany. Szkoda go dla tych, którzy tam teraz są. Co ma więc robić biedny belfer, który ma beznadziejne związki zawodowe kierowane przez facetów już opierzonych, otłuszczonych i miernych? Belfer musi się zdobyć na odwagę. Pytam człowieka doświadczonego w szkolnictwie, który sam w swoim czasie dużo wymyślił a potem zrobił sporo dla oświaty.
– Oni się podporządkują – mówi. Podporządkują się, bo to teraz bierna masa. Bo to już inni nauczyciele niż kiedyś. Chcą doczekać emerytury. Uważają, że ich głos się nie liczy.
Może jednak nie wszyscy są już tacy. Przecież to tysiące wykształconych ludzi. Szczególnie ci starsi. Niech uczą o obecnie modnych idolach władzy. Nie trzeba rezygnować z Krall ale dodać Kąkolewskiego, Herberta, Nowakowskiego. Ciekawe, kto przebrnie przez nudziarstwo Tokarczuk, której również prawicowi dycydenci kulturalni zafundowali miliony? A nic a np. patriocie i piłsudczykowi BohdanowiUrbankowskimu. Oczywiście werbalnie go chwalili, ale nakłady miał po pięćset egzemplarzy.
Nauczyciele ciągle mogą wiele. Mogą wykonywać rozkazy a jednocześnie przekazywać wiedzę o ważnych dziełach i pisarzach. Mogą to zrobić po prostu sprytnie. Wystarczy powiedzieć młodzieży, że to pisarz teraz zabroniony, szykanowany. Młodzież pochłonie jednym tchem te lektury (ten pomysł podsunęła mi moja żona – Ewa, długoletnia nauczycielka polskiego). „Ogniem i mieczem”, „Potop” się wam głupcy nie podobają. Nauczyciele, zaproście na lekcję reżysera Hoffmana albo Olbrychskiego Myślę, że przyjdą. Wyświetlajcie fragmenty filmów choćby z telefonu komórkowego.
Porzucone lektury wydrukować nawet na szarym papierze. Ludzie kupią. Oczywiście nie po cenach złodziejskich, które teraz odstraszają. Żadna nawet wymuskana współczesna paniusia nie będzie rzeźbić w naszej utrwalonej od wieków literaturze. Niech wyżywają się gdzie indziej – np. na tuskowych wiecach i pochodach. Owszem może i przyjedzie ich znowu kilkaset tysięcy. Niech sobie swobodnie drepczą. Pozostaną jeszcze miliony ludzi, którzy otrząsną się z amoku. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz a Rusek dzieci kradł i sobaczył. Ty nauczycielu swoją powinność znasz. Przetrwasz, jeśli pomyślisz i będziesz uczył uczciwie.
Rodzice już zabierają dzieci ze szkół i uczyć będą prywatnie. Z językiem polskim uda się to lekko. Ale inne przeszkody, w obronie i dla dziecka swojego rodzic pokona. Po prostu wyśmiać trzeba pomysły oświatowe, które oświatę polską niszczą. Przewracają się w grobach pisarze. Współcześni milczą. Bo to dziady, prawdziwe, nie mickiewiczowskie. Żywe trupy. Niedługo Trzaskowski odbierze im nawet chałupę. A idźcie do baraków po ZOMO nad Wisłą za mostem Gdańskim. A kysz!