Mówią że jest Niemcem, a może to jest po prostu diabeł. Diabeł wcielony. Z wielokulturowego Gdańska buntującego się w XVII wieku przeciwko Polsce; ze strzępów fal i tłustej ryby, z zielonych glonów i rzęsy w Zatoce Puckiej, ze śladów czarnych kormoranów, co połowę tego, co zjedzą zaraz wyrzucają; z dziadka z Wehrmachtu, a wcześniej być może z prapradziadków licznych na Ziemi Bełchatowskiej w XVI i XVII wieku; a może wywodzi się z Motławy płynącej pod żurawiem gdańskim, tam gdzie gaworzył w niemieckim języku w polskiej telewizji?
Kim jest ten obywatel rządzący w Polsce przez trzy dni w tygodniu. Miał kopę kędzierzawych blond włosów na głowie a teraz mu chudy kosmyk zakrywa łysinę. Majewski (Michał) i Reszka (Paweł) napisali o nim trzystustronicową książkę.Trzynaście lat temu. Tytułując „Daleko od miłości”. Rzeczywiście dość daleko. Choć 15 października naiwni ludzie dali wyraz uwielbienia dziwnego i niespodziewanego stojąc nocą w długich kolejkach do urn.
Miłość
Tak było. I nie da się zaprzeczyć i nie warto się dziwić, bo PiS przespał sprawę. A tuskowi ludzie ciągle w ogonkach wyborczych czekali. Mówili prawnicy, że tak nie można, ale kto by tam słuchał… Miłość nie jedno ma imię.
Majewski – Reszka kilkanaście lat temu napisali: „Z chłopaka w krótkich spodenkach stał się bezwzględnym graczem. Donald Tusk. Kim właściwie jest? Czy z cygarem w ustach, całowany w policzek przez współpracowników wydaje wyroki na dawnych przyjaciół – Schetynę, Drzewieckiego, Rokitę? A może jest wizjonerem, do którego polityka nie dojrzała”.
I jeszcze jeden cytat z tego samego źródła: „Nie ma jednego Donalda Tuska. Raz jest naturalny i spontaniczny, a potem jest produktem PR-u, któremu słowa dyktują sondażowe słupki. Czasem apodyktyczny i nieugięty. Innego dnia gra brata-łatę. Bywa intelektualistą, a później luzakiem z podwórka, który potrafi kląć na czym świat stoi. Który jest prawdziwy? Każdy!”
Rzeczywistość
Jak długo trwać będzie ta zabawa? Chyba trzeci raz już się nie powtórzy. Młodzi sprzed roku założą rodziny, będą musieli płacić podwójnie za światło, w ogóle za prąd, za używki i rozrywki. Znudzą się im gęby plotące w kółko obiecanki cacanki.
Wiatraki na lądzie i morzu uschną bez wiatru. Słoneczko marniutkie szklanych elektrowni nie nagrzeje. Atomówka dla nas to fatamorgana. A żarnowieckie betonowe silosy – chłodziarki mające łatwy dostęp do wody z Bałtyku zarosną sitowiem. Dawno, dawno temu szybko wybudowano w gdyńskiej Chyloni hotele dla atomowych załóg. Teraz też błyskawicznie wycięto drzewa na zaplanowanych atomowych terenach. Ale tylko tyle zrobiono.
Powrót do przesłości?
Oj Tusku, Tusku, tyś z Wybrzeża, z Gdańska, który niejednokrotnie stawiał się przeciwko Polsce. Czy teraz mieszkańcy Wybrzeża i całego kraju postawią się Donaldowi premierowi? Ten z Waszyngtonu triumfuje, ten nad Bałtykiem tonie. Grożą już nam rosyjskie okręty, które uciekają z syryjskich akwenów. A marnuje się od lat wspaniały port wojenny, który wybudowaliśmy tuż przed wybuchem II wojny światowej na cyplu helskim. Niemcy, kiedy go na krótko zdobyli w czasie II wojny światowej trzymali tu u-boty. Zaleta tego w pełni wybudowanego portu to fakt, że w kilka minut obrończe okręty, w tym podwodne mogą zagrozić nieprzyjacielowi drogę na Bałtyku. Mogą błyskawicznie wyjść na pełne morze, bo droga wyjściowa, głębokości tu występujące i cały port chronione są falochronami od strony Zatoki Puckiej.
To marnotrawstwo woła o pomstę do nieba. Podobnie jak cała nasza gospodarska morska – rybołówstwo, przemysł stoczniowy, sprzedana za bezcen flota handlowa. Jeszcze w 1989 roku Polskie Linie Oceaniczne miały 174 pełnomorskie, nowoczesne statki, Polska Żegluga Morska ponad setkę wspaniałych transportowców. To była nasza duma. Flota handlowa, w większości zbudowana w polskich stoczniach. Gdzie są pieniądze za te statki? Dowody sprzedaży i podpisy sprzedawczyków łatwo odnaleźć.
Przyszłość niejasna
Panie Tusk, przestań Pan mizdrzyć się do narodu, najwięcej czasu poświęcając na turystykę Gdańsk – Warszawa i z powrotem. Jeśli tak bardzo lubisz podróże wybierz się Pan do Honolulu lub na Pernambuco. Wystarczy.
Panie Schnepffowa i Oracz nie zagadają rzeczywistości, choć powiedzą – przeczytają wszystko co im się każe. Przypominają dawno już zapomnianych – Falską, Kozerę i innych miłośników stanu wojennego. One też znikną – nagle tak jak dziennikarze do specjalnych poruczeń przed laty. Będą musiały schować się gdzieś głęboko i nie pokazywać już nigdy ludziom.
Panie Tusk, jakież to będzie Pan miał hasło w historycznym podręczniku. Teraz dla polskich uczniów klasy VIII napisali podręcznik „Europa nasza historia” panie i panowie – Brückman, Huneke, Kohla, Peters, Schalz i Schröder.
Aufidersein.
Stefan Truszczyński