Żołnierze zatrzymani za oddanie strzałów ostrzegawczych w kierunku nacierających, agresywnych migrantów, inni żołnierze ranni, ranny funkcjonariusz Straży Granicznej, specjalny zespół do ścigania żołnierzy w neoprokuraturze Bodnara. W końcu śmierć żołnierza. Donald Tusk bardzo chciałby obarczyć winą kogokolwiek, ale to on jest okiem tego pustoszącego Polskę cyklonu.
To co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej od 2021 roku jest oczywiście szalenie ważne, rosyjska agresja na Ukrainę jest najlepszym powodem do tego, żeby rosyjskie w istocie prowokacje traktować ze śmiertelną powagą. Ale przecież kwestia obrony granicy polsko-białoruskiej przed operacją hybrydową białoruskich, a prawdopodobnie raczej rosyjskich służb, nie jest jedyną żywotną i strategicznie kluczową dla państwa polskiego kwestią, która wali się na naszych oczach. I to w momencie kiedy Polska stanęła przed równie ważnymi szansami, takimi jak ucieczka kapitału z Chin, jak i zagrożeniami, jak wzrost agresji naszego wiecznie problematycznego rosyjskiego sąsiada.
Likwidacja przewag konkurencyjnych
Największe emocje społeczne wywołuje katastrofa wielkich projektów strategicznych takich jak Centralny Port Komunikacyjny, rozbudowa polskich portów, Izera, użeglowienie Odry i niepewność w zakresie budowy polskiej energetyki jądrowej. A przecież na tym nie koniec. Napad łysych pał pod rozkazami ppłk Sienkiewicza na media publiczne, to nie tylko ich de facto zaoranie, to również sygnał dla potencjalnych inwestorów, że Polska to bantustan, w którym nie istnieje coś takiego jak bezpieczeństwo środowiska prawnego. Coś takiego może się przydarzyć każdej, choćby największej firmie. W tym zakresie sytuacji nie poprawiają pozaprawne działania Koalicji 13 grudnia w zakresie przejęcia prokuratury, uderzenia w konstytucyjne prezydenckie prerogatywy w zakresie ułaskawienia, mianowania ambasadorów, usiłowania zarzadzania państwem przy pomocy sejmowych uchwał, czy aresztowania przeciwników politycznych. Zgoda na tzw. „pakt migracyjny” przyspieszy destrukcję tkanki społecznej w Polsce, a ekspresowa realizacja założeń Zielonego Ładu dorżnie polską gospodarkę i sprowadzi Polaków na powrót do poziomu „zbieraczy szparagów”. Wskaźniki gospodarcze już odpowiadają spadkami, a firmy z Polski uciekają.
W każdym z tych punktów Tusk usiłuje się jakoś bronić. W mydleniu oczu jest dobry, na wszelki wypadek zwykle wypowiada się na różne tematy, w różny, często zupełnie sprzeczny ze sobą sposób, dzięki czemu może się odwołać do odpowiedniej „wersji” w zależności od fazy zmiennej sytuacji. O likwidacji strategicznych inwestycji mówi tak żeby podtrzymać jakąś nadzieję w mimo wszystko aspirującej części własnego elektoratu, agresji na media publiczne i prokuraturę winni mają być (niezależni) Sienkiewicz i Bodnar, zgodę na „pakt migracyjny” ma maskować napompowana daleko poza granice rzeczywistości „afera wizowa”, otwarte łamanie praworządności ma być spowodowane „koniecznością jej przywrócenia”, a przyspieszenie w zakresie Zielonego Ładu ma wynikać ze „zgody Morawieckiego”. Nawet teraz, w sprawie obrońców polskiej granicy, Tusk wypowiada się jakby stał na zewnętrz, a odpowiednie działania jako dobry car wobec niesfornych bojarów, ma podjąć po zapoznaniu się ze sprawą.
W Każdej z tych strategii obrony tkwi jakieś ziarno prawny, dlatego są częściowo skuteczne, ale Tusk w istocie nie stoi z boku, Tusk znajduje się w samym oku pustoszącego Polskę cyklonu i znajdował się tam na długo przed 1 grudnia 2023 roku. Owszem, potrafił wypowiadać się ostrożnie na temat sytuacji na granicy, ale jednocześnie wypowiadał się również w sposób absolutnie skandaliczny. A przede wszystkim stanowi zwornik całego systemu środowisk, które obrońców polskiej granicy w obrzydliwy sposób atakowały, nigdy się od nich nie dystansował, tak jak teraz jest szefem i Kosiniaka-Kamysza i Bodnara. To on ich stworzył jako ministrów i nie sądzę żeby kwestię zatrzymania polskich żołnierzy ukrywali przed nim dwa miesiące. Nie, Donald Tusk wspierając się na nim sam, wspierając go i budując, bierze odpowiedzialność za cały ten zaprzański, zbudowany na michnikowsko-tvnowskiej, a w istocie postkomunistycznej mentalności – system.
„Tak dobrze mein Herr?”
Gdyby szukać jakiejś logiki w działaniach prowadzących do takich skutków, to wydaje się, że Donald Tusk, o ile nie oszalał, sprawia wrażenie jakby realizował zadanie polegające na zniszczeniu przewag konkurencyjnych Polaki wobec borykających się z coraz większymi kłopotami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi, Niemiec. Zadanie polegające na przytroczeniu na powrót Polski do niemieckiego, coraz bardziej rozklekotanego powozu.
A kiedy myślę o metaforze, która mogłaby tę sytuację opisać, to przychodzi mi do głowy metafora alfonsa, któremu uciekła przetrzymywana i zmuszana do prostytucji dziewczyna. Założyła sobie firmę, stanęła na nogi i się usamodzielniła. Niestety znowu trafiła w ręce służącego „chłopcom z miasta” nikczemnego sutenera, który teraz na nią wrzeszczy – Myślałaś, że możesz coś zrobić sama? Nie zasługujesz na to, nie potrafisz, jesteś za głupia! Zdejmuj tę garsonkę, nakładaj czerwoną, krótką kieckę, szpile z cekinami i do roboty – tak dobrze mein Herr? – To twoje pieniądze? Wezmę je „na przechowanie”. O, kupiłaś mieszkanie, no kto by się spodziewał, ale to dobrze, będziesz miała gdzie przyjmować klientów. Myślałaś szmato, że poradzisz sobie beze mnie? Stul pysk i wracaj na miejsce!
Polska ma ogromny potencjał, potrafi być wielka, ale ma też w sobie jakiś gen naiwności, który powoduje, że ciągle wpada w łapy stręczycieli. Przypadek Tuska nie byłby przecież pierwszym takim przypadkiem w historii, choć aktywności tego akurat, na swoje nieszczęście, mamy okazję doświadczać na własnej skórze w czasie rzeczywistym.