Sztuczna inteligencja zamiast dziennikarza? – pyta ks. ARTUR STOPKA

Od kilku lat pojawiają się alarmistyczne głosy zapowiadające zastąpienie żywych dziennikarzy sztuczną inteligencją. Napięcie podkręcają takie wydarzenia, jak „wirtualny komentator sportowy” zaprezentowany przez Reutersa czy esej, napisany we współpracy człowieka i sztucznej inteligencji, który opublikował „The Guardian”. Wieńczone sukcesem eksperymenty mają dowodzić, że dziennikarstwo jako zawód uprawiany przez człowieka znalazło się w zagrożeniu. Czy faktycznie jest tak źle i pora np. zamykać kierunki dziennikarskie na wyższych uczelniach, żeby nie produkować bezrobotnych?

 

Stać się człowiekiem?

 

W serialu „Battlestar Galactica” stworzone przez ludzi inteligentne maszyny po buncie wyewoluowały i stały się podobne do swych twórców nie tylko pod względem wyglądu zewnętrznego. Niektóre z nich zostały zaprogramowane w ten sposób, że były przekonane, iż są ludźmi. A dążeniem maszyn stało się posiadanie wspólnego z ludźmi potomstwa.

 

Popularny serial sprzed kilkunastu lat pokazuje pewien dość rozpowszechniony sposób ludzkiego myślenia o sztucznej inteligencji. Według niego jest ona zagrożeniem dla człowieka, ponieważ chce nie tylko zająć jego miejsce we Wszechświecie, ale pragnie nim się stać. Być może nawet jego lepszą, wymarzoną i dotychczas dla naszego gatunku, nieosiągalną wersją.

 

Cele i kompetencje

 

Haczyk polega jednak na tym, że wciąż niewiele wiemy o sztucznej inteligencji i nasze wyobrażenia na temat jej ewentualnych planów, zamiarów, fascynacji, kompleksów, fobii są tylko projekcją naszych lęków i oczekiwań. Być może, gdy sztuczna inteligencja kiedyś się usamodzielni, ludzie w ogóle znajdą się poza sferą jej zainteresowań. Być może skupi się na kreowaniu własnego świata, w którym będziemy zupełnie nieistotnym elementem albo w ogóle nie będzie dla nas miejsca.

 

Według Stephena Hawkinga prawdziwym ryzykiem związanym z rozwojem sztucznej inteligencji nie jest to, że okaże się złośliwa, ale kompetencje, w jakie będzie wyposażona. „AI będzie świetnie radzić sobie z osiąganiem celów, a jeśli te cele nie będą spójne z naszymi, to będziemy mieli problem” – ostrzegał niespełna dwa lata przed swoją śmiercią. I tu leży istota problemu.

 

Decydują ludzie

 

Póki co jesteśmy jeszcze przed zdeklarowanym buntem sztucznej inteligencji i o jej zastosowaniu w konkretnych miejscach i dziedzinach naszej rzeczywistości wciąż decydują ludzie. To oni nadal decydują o zakresie jej funkcjonowania i o kompetencjach, w jakie jest wyposażana. Ludzie (konkretni, którym inni ludzie powierzyli kompetencje decyzyjne) wskazują cele, które sztuczna inteligencja ma osiągać. To od nich zależy, czy są one spójne z szeroko pojętym dobrem gatunku ludzkiego.

 

Mogą się w swych decyzjach kierować rozmaitymi względami. Mogą wykorzystywać sztuczną inteligencję w jakiejś sferze dla oszczędności lub zwiększenia zysku. Mogą też być motywowani jakąś ideologią, która np. pracę maszyn będzie stawiać wyżej niż pracę ludzi i przedstawiać ją jako doskonalszą. Jednak dopóki nie nastąpi wieszczona głównie w produkcjach science fiction rebelia sztucznej inteligencji i zdobycie przez nią władzy nad ludzkością, nie jest ona sama w sobie żadnym zagrożeniem dla jakiegokolwiek wykonywanego przez człowieka zawodu. To nie sztuczna inteligencja zagraża operatorom różnych urządzeń, kierowcom, maszynistom itp., choć wiele wskazuje na to, że przynajmniej niektórzy z nich znajdą się w niebezpieczeństwie utraty zatrudnienia znacznie szybciej, niż dziennikarze. To inni ludzie są tu faktycznym „zagrożeniem”. Ci, którzy są władni podjąć decyzję o zastąpieniu człowieka inteligentną maszyną.

 

Nazwisko autora

 

Internetowe boty pokazują, że sztuczna inteligencja w wielu przypadkach zręcznie podszywa się pod człowieka. Potrafi go udawać także na innych polach. Kilka lat temu głośna była sprawa napisanej przez komputer nowelki, która zdołała przejść eliminacyjny etap w konkursie literackim. Szybko jednak okazało się, że sztuczna inteligencja jej nie wymyśliła. Algorytm poukładał w zdania dane, które dostarczyli mu ludzie. Pojawiły się sugestie, że inteligentna maszyna będzie potrafiła idealnie naśladować styl rozmaitych pisarzy, także zmarłych. Ale co z tego? Nic nie wskazuje na to, aby była w stanie stworzyć niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju arcydzieło.

 

To samo dotyczy dziennikarstwa. Tego w pełni profesjonalnego, które nie bez powodu wciąż sygnowane jest nazwiskiem autora. Z pewnością już teraz da się inteligentną maszyną zastąpić ludzi w wykonywaniu części prostych rutynowych, powtarzalnych zadań wchodzących w skład pracy dziennikarza. Nie da się jednak i najprawdopodobniej nigdy nie będzie się dało powierzyć sztucznej inteligencji tej sfery dziennikarskiej profesji, która wymaga po prostu człowieczeństwa, ludzkiego podejścia do rzeczywistości, jej opisywania, pokazywania i objaśniania.

 

Odczłowieczona komunikacja

 

Właściciele mediów, którzy w przyszłości z jakichś powodów zdecydują się zastąpić w swych firmach ludzi inteligentnymi urządzeniami, wezmą na siebie ogromną odpowiedzialność za odczłowieczenie bardzo ważnej sfery ludzkiego życia – komunikacji. Już teraz firmy, które w kontaktach z klientami wysługują się botami, często nieświadomie dają do zrozumienia, jaki jest ich prawdziwy stosunek do konkretnego człowieka.

 

Istotą dziennikarstwa wciąż jest międzyludzka komunikacja. Nowe technologie sprawiły, że może ona stać się jeszcze pełniejsza, dwustronna, umożliwiając poszerzenie funkcjonującego przez dziesięciolecia modelu „nadawca-przekaz-odbiorca” o rzeczywistą rozmowę. Zastąpienie dziennikarza sztuczną inteligencją będzie świadomym zerwaniem z ideą komunikacji między człowiekiem a człowiekiem. Będzie kolejnym krokiem w czynieniu świata mniej ludzkim. Rzecz w tym, że jeśli do tego dojdzie, tę decyzję podejmą ludzie, a nie nawet najinteligentniejsze maszyny.

 

Ks.Artur Stopka