TADEUSZ PŁUŻAŃSKI:  Kotwica – znikający symbol Polski Walczącej

Fot. Wikipedia

13 marca 1942 r. harcmistrz Maciej Aleksy Dawidowski „Alek” z Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” wypisał na murach Muzeum Narodowego w Warszawie wielkimi literami: „Ludu W-wy jam tu. Kiliński Jan”. Pomnik Jana Kilińskiego został przez władze niemieckie zdemontowany i ukryty w muzeum w odwecie za usunięcie niemieckiej tablicy z pomnika Mikołaja Kopernika.

Tydzień później, 20 marca 1942 r. ten sam „Alek” po raz pierwszy na murach Warszawy namalował symbol Polskiego Państwa Podziemnego. „Kotwicę”. Na balustradzie werandy znanej warszawskiej kawiarni Lardellego przy ul. Polnej 30. Wkrótce powstały z połączenia liter „P” i „W” oznaczających Polskę Walczącą symbol wpisany w kotwicę stał się najpopularniejszym znakiem oporu przeciwko Niemcom.

Na początku 1942 r. Biuro Informacji i Propagandy zorganizowało konkurs na prosty i sugestywny, jak zakładano, symbol polskiego podziemia. Na konkurs spłynęło 27 prac. Wybrano projekt Anny Smoleńskiej, ps. „Hania”, 22-letniej studentki historii sztuki tajnego Uniwersytetu Warszawskiego i harcerki Szarych Szeregów – działała w konspiracyjnej organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Zdecydowała zapewne prostota, moc i symbolika znaku oraz to, że w warunkach okupacyjnego terroru był to symbol łatwy i szybki do malowania na murach.
Niestety losy młodej łączniczki Armii Krajowej potoczyły się tragicznie. W listopadzie 1942 r. została aresztowana przez Gestapo razem z rodzicami, bratem i siostrą. W trakcie brutalnego śledztwa nikogo nie wydała. Jeszcze w tym samym miesiącu trafiła do niemieckiego obozu KL Auschwitz, gdzie zmarła na tyfus w marcu następnego roku. Czy mogła przypuszczać, że wymyślony przez nią znak Polski Walczącej już na zawsze stanie się dla Polaków najważniejszym symbolem oporu?

Trzeba powiedzieć, że „Kotwica” błyskawicznie zyskiwała popularność. Najpierw w Warszawie, a później na innych polskich ziemiach. Niespełna miesiąc od pojawienia się jej na ulicach stolicy „Biuletyn Informacyjny” Armii Krajowej pisał z nieukrywanym entuzjazmem: „Już od miesiąca na murach Warszawy rysowany jest znak kotwicy. Rysunek kotwicy jest robiony tak, że jego górna część tworzy literę «P», zaś część dolna – literę «W». Pewna ilość napisów objaśnia, że znak kotwicy jest znakiem Polski Walczącej. Zapoczątkowany być może przez jakiś zespół – znak ten stał się już własnością powszechną. […] Nie umiemy wytłumaczyć popularności tego znaku. […] Być może działa tu chęć pokazania wrogowi, że mimo wszystko – nie złamał naszego ducha. Może na wyobraźnię «rysowników» działa symbolika kotwicy – znaku nadziei”.

To, jak ważną rolę odgrywać zaczął symbol Polski Walczącej w okupowanym kraju, świadczą rozkazy komendanta AK generała Stefana „Grota” Roweckiego, który w marcu 1943 r. rozkazał, żeby wszystkie akcje Armii Krajowej sygnowane były właśnie „Kotwicą”. Znamienna była również reakcja niemiecka. Gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer nakazał, aby wszelkie tego typu symbole były natychmiast usuwane przez właścicieli posesji, na których się pojawiły. Z kolei za wykonywanie takich napisów groziły potworne kary ze śmiercią włącznie. Chichotem historii jest to, że dziś symbol Polski Walczącej też znika z przestrzeni publicznej.