Pomagając w dzisiejszej walce Ukraińców z Rosją Putina, przypomnijmy walkę Polaków z Rosją Stalina we wrześniu 1939 r. W ogniu bolszewickiej zarazy znalazły się Kresy II RP, które nie były gotowe na odparcie sowietów. Walczyły, bo jedyną alternatywą była niewola. Potem przyszły cztery masowe wywózki Polaków na Wschód.
Kresy Wschodnie II Rzeczpospolitej walczyły z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej, ale też z bandami przestępców, które na sygnał komitetów rewolucyjnych i na podstawie list proskrypcyjnych mordowały bezbronną ludność polską.
Do historii przeszła bohaterska obrona Grodna. Rozpoczął ją „strzelec Sławomir Werakso, rzucając pod nadjeżdżający czołg wiązkę granatów” – wspominał harcerz Jan Siemiński. A Grażyna Lipińska, komendantka Pogotowia Społecznego w Grodnie, napisała: „Czołg staje tuż przede mną. Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. (…) A z czołgu wyskakuje czarny tankista. W dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam… Dla mnie on nie istnieje, widzę tylko oczy dziecka, pełne strachu i męki. I widzę, jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze”.
13-letni chłopczyk Tadeusz Jasiński skonał w szpitalu wojskowym. Ale w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski. Podzielił los ponad 1000 – na ogół ochotniczych obrońców miasta zamordowanych z pogwałceniem wszelkich zasad. W tym na Psiej Górze ok. 300 uczniów grodzieńskich szkół, których czerwoni barbarzyńcy przez trzy dni nie pozwolili pochować.
Dwudniowa obrona Grodna zakończyła zbrojną aneksję Kresów. Generał Władysław Sikorski, w grudniu 1941 r. w rozmowie z ocalałymi obrońcami Grodna stwierdził: „Jesteście nowymi orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł Zawsze Wiernego”. Niestety, historia potoczyła się inaczej. Pozostała płyta z napisem „Grodno”, umieszczona na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.
Jeszcze przed atakiem Armii Czerwonej na II RP oprawcy ze skomunizowanych dywersyjnych band żydowskich i białoruskich zajmowali miasteczka i wsie, rozbrajali oddziały WP, policji, straży obywatelskiej, ogłaszając władzę „robotniczą-chłopską”. Nie tylko przekazywali pierwszym jednostkom sowieckim informacje wywiadowcze, ale sami chwytali za broń, dokonując aktów dywersji. Aresztowali, grabili, gwałcili i mordowali.
Mordercami w miastach i miasteczkach był głównie skomunizowany proletariat żydowski, na wsi – białoruska biedota. Bestialskich zbrodni po 17 września 1939 r. dokonywali na podstawie list proskrypcyjnych. Zabijali na miejscu, bądź torturowali, denuncjowali i przekazywali sowieckim agresorom, czego efektem m.in. cztery wielkie wywózki Polaków na Wschód.
10 lutego 1940 r. – to druga data – po sowieckiej agresji 17 września 1939 r., która głęboko zapadła w pamięci mieszkańców Kresów. O świcie rozpoczęła się pierwsza masowa wywózka Polaków do syberyjskich łagrów, oficjalnie nazywana “przesiedleniem”. Objęła ponad 220 tys. ludzi – urzędników państwowych (m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów), działaczy samorządowych, leśników, a także właścicieli ziemskich i osadników wojskowych z rodzinami. Wywiezieni trafili do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Komi.
Przeprowadzoną 10 lutego 1940 r. akcję eksterminacyjną, której celem było wyniszczenie Polaków, przygotowano dużo wcześniej w sposób bardzo szczegółowy. Uchwałę o wysiedleniu z “zachodnich obwodów Ukraińskiej i Białoruskiej SRS” “osadników” (czyli polskich mieszkańców tych ziem II RP) Rada Komisarzy Ludowych ZSRS podjęła już 5 grudnia 1939 r. Dwa tygodnie później (22 grudnia) podobną decyzją objęto również pracowników służby leśnej.
Czym Polacy “zawinili”? Otóż Sowieci uznali, iż wiernie służyli oni rządowi “burżuazyjnej Polski” i zostali przygotowani (przez II Oddział Sztabu Głównego WP) na wypadek konfliktu z ZSRS do działania w charakterze “dywersantów”, “szpiegów” i “terrorystów” (dzisiejszy władca Rosji nazywa tak Czeczenów, Gruzinów, w końcu Ukraińców). “Grzechem” Polaków była również (jeśli nie przede wszystkim) “aktywna walka z władzą sowiecką w 1920 r.”, “wykorzystywanie pracy najemnej”, “wrogie wypowiedzi pod adresem ZSRS”, “rozprawianie się z prostymi chłopami, którzy rąbali pański las”, “przejście na katolicką wiarę”. W ten sposób – jak napisał wybitny znawca tematu, prof. Albin Głowacki w książce “Sowieci wobec Polaków na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939 – 1941” – “władze bezpieczeństwa ZSRS otrzymały »prawną« podstawę do rozpoczęcia przygotowań do wywózki. Odpowiednie wskazówki w tej sprawie przekazał 19 i 25 XII 1939 r. Berii również Stalin”. Decyzja zapadła zatem na najwyższym szczeblu sowieckiego państwa.
Według danych NKWD, podczas pierwszej wywózki wysiedlono w sumie prawie 140 tys. osadników i leśników wraz z rodzinami, których umieszczono w 115 specposiołkach, rozrzuconych w 21 krajach i obwodach ZSRS. Większość pracowała w przedsiębiorstwach Ludowego Komisariatu Przemysłu Leśnego – 17.077 rodzin (85.779 osób, czyli 61,5% ogółu zesłańców), COL-esu – Ludowego Komisariatu Komunikacji – 4573 rodziny (23.026 osób, 16,5%) i Ludowego Komisariatu Hutnictwa Metali Kolorowych – 3951 rodzin (19.455 osób, 13,9%). Pozostałych 1867 rodzin (11.336 osób, 8,1%) przekazano do Ludowych Komisariatów: Przemysłu Miejscowego, Hutnictwa Żelaza i Stali, Budownictwa, Uzbrojenia, Materiałów Budowlanych oraz do leśnych obozów NKWD.
Pod tymi suchymi, acz znamiennymi liczbami, kryją się tragiczne losy łagierników. Pracowali często po pas w śniegu lub w zatęchłych szybach kopalnianych, w potwornych warunkach sanitarnych, higienicznych i klimatycznych (zimą wielkie mrozy, latem upały z wszechobecnymi meszkami i komarami), bez choćby minimalnych zabezpieczeń i opieki zdrowotnej. Umierali albo tracili zdrowie z wycieńczenia, zimna i głodu. Polacy byli przy tym traktowani jak ludzie niższej kategorii – pozbawieni wszelkich praw “wrogowie ludu” i “burżuje”. NKWD-ziści na każdym kroku powtarzali: “Polski już nigdy nie będzie”.
Wkrótce przyszły następne masowe wywózki. Zaledwie dwa miesiące później, 13 kwietnia 1940 r., deportowano kolejnych Polaków (ok. 61 tys. osób) – przede wszystkim rodziny osób poprzednio “przesiedlonych”, w większości kobiety i dzieci. Transporty kierowano tym razem nie na północ, jak podczas pierwszej wywózki, tylko na południe azjatyckiej części ZSRR, do Kazachstanu.
Następnie – 29 czerwca 1940 r. Sowieci wywieźli ok. 78 tys. Polaków – nie tylko mieszkańców Kresów, ale także tych, którzy dotarli tam, uciekając przed Niemcami. Czwarta wywózka – w nocy z 21 na 22 maja 1941 r. objęła ponad 12 tys. osób z terenów “Zachodniej Ukrainy”. Kolejne deportacje powstrzymali Niemcy, uderzając na Związek Sowiecki.
Ocenia się, że podczas czterech wielkich deportacji, które trwały do czerwca 1941 r., na nieludzką ziemię Sowieci zesłali łącznie od 1,5 do 2 milionów Polaków. Sowieckie deportacje były jedną z największych zbrodni dokonanych na Polakach w latach 1939 – 1945. Szkoda tylko, że do dziś (zarówno w Polsce, a tym bardziej na Zachodzie) niewiele mówi się o zbrodniach Sowietów, w przeciwieństwie do zbrodni “nazistów”.
82 lata od tych tragicznych wydarzeń Rosja – prawny i moralny spadkobierca ZSRS – udaje (przy cichej aprobacie możnych tego świata), że tematu nie ma i ani myśli o wypłacie tysiącom represjonowanych należnych im odszkodowań. Przeciwnie – Putin i jego ekipa próbują dziś odbudować Związek Sowiecki.