TVP nie wyemitowała filmu Ewy Stankiewicz o katastrofie smoleńskiej

Telewizja Polska w ostatniej chwili przełożyła premierę filmu Ewy Stankiewicz o katastrofie smoleńskiej „Stan zagrożenia”. Nadawca tłumaczył to zastrzeżeniami „natury formalno-prawnej, stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych”. Autorka dokumentu nie zgadza się z takim zarzutami.

 

Emisja „Stanu zagrożenia” była zaplanowana w  TVP1 w środę o godz. 21, ale tego dnia po południu pojawiły się informacje, że film zdjęto z ramówki. Ostatecznie o tej godzinie w telewizyjnej Jedynce transmitowano mecz piłkarski o Superpuchar Włoch.

 

Centrum informacji Telewizji Polskiej w komunikacie wyjaśniło, że do spółki „wpłynęły zastrzeżenia natury formalno-prawnej, stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych”.  Po przeprowadzeniu szczegółowych analiz prawnych zdecydowano się przełożyć emisję „Stanu zagrożenia” na 10 kwietnia. TVP zapewniła, że „gorąco wspiera wszelkie działania zmierzające do wyświetlenia prawdy o katastrofie smoleńskiej Aby móc się do tego jak najlepiej przyczynić, również poprzez emisję filmu ,’Stan zagrożenia’, TVP S.A. zobowiązała producenta filmu do wyjaśnienia wątpliwości i uzyskania zgód niezbędnych do wykorzystania materiałów użytych w filmie, w terminie umożliwiającym jego emisję w dniu 10 kwietnia 2021 r.”

 

Jednak autorka filmu, Ewa Stankiewicz, w oświadczeniu, które ukazało się na stronie Stowarzyszenia Solidarni 2010, odpiera zarzuty stawiane przez Telewizję Polską.

 

„Film jest gotowy od 9 miesięcy, przeszedł analizy prawne, jest obwarowany umowami, został wstawiony w ramówkę i promowany zwiastunem TVP od tygodnia. Na krótko przed emisją zaczęto nagle szukać pretekstu do jej wstrzymania. Najpierw miały to być błędy językowe, a następnie prawne. Wyciągnięto korespondencję sprzed 8 miesięcy – z maja ubiegłego roku – próbę interwencji jednego z polityków, który usiłował zablokować – już wtedy- emisję filmu. Żadne nowe zarzuty się nie pojawiły” – czytamy w oświadczeniu.

 

Autorka pisze, że po tym jak dyrekcja TVP już kilkakrotnie przekładała emisję filmu, nie ma nadziei, że zostanie on w ogóle pokazany w telewizji publicznej. Zastrzegła, że nie zgodzi się na żadną cenzurę dokumentu.

 

Stankiewicz odniosła się też do zawartego w oświadczeniu Telewizji Polskiej stwierdzenia, że nadawca wspiera działania zmierzające do wyświetlenia prawdy o katastrofie smoleńskiej.

 

„Moim zdaniem to wygląda inaczej. Niewielu zdeterminowanych twórców związanych z Telewizją, stara się wciąż coś zrobić coś na własną rękę. Co do zasady jednak w Telewizji można jedynie ‘upamiętniać’, rzewnie wspominać i ‘oddawać cześć’. Wszelkie analityczne i poważne prace śledcze mają ‘pod górkę’, de facto nie są obecne na antenie. Nie mówiąc już o inicjatywie ze strony TVP do stworzenia grupy dobrych dziennikarzy śledczych i zlecenia im prac dotyczących największej powojennej tragedii w historii Polski – śmierci polskiego Prezydenta i 95 osób kluczowych dla naszego Państwa na terenie Federacji Rosyjskiej. Dlaczego to wydaje się takie nie do pojęcia? Zresztą Telewizja nie jest tu odosobniona, jeśli chodzi o instytucje i organy Państwa Polskiego – Smoleńsk można tylko wspominać lub realnie amatorsko ośmieszać.

 

Jeśli miarą suwerenności Polski kiedyś – była zdolność powiedzenia prawdy o tym, kto zabił naszą elitę w Katyniu – jak uważał Prezydent Lech Kaczyński – to miarą naszej suwerenności dziś, jest zdolność powiedzenia o tym, jak i dlaczego zginął on sam i 95 polskich obywateli.

 

Przegrała wolność słowa – zwyciężyły naciski polityczne. Nie zobaczycie Państwo filmu Stan Zagrożenia. Tak jak od 5 lat nie widzicie Raportu Podkomisji – podstawowego narzędzia do naprawy bezpieczeństwa Państwa, ani zarzutów Prokuratury. Tutaj sojusze są zdumiewające” – kończy swoje oświadczenie Ewa Stankiewicz.

Wsparcie CMWP SDP dla Ewy Stankiewicz w związku z odwołaniem premiery jej filmu „Stan Zagrożenia” przez TVP czytaj TUTAJ.

 

opr. jka, źródła: solidarni2010.pl, wirtualnemedia.pl, fot. YouTube