WALTER ALTERMANN: Gazeta, czy listy od czytelników?

fot. archiwum

Wiem z doświadczenia, że są czytelnicy, dla których pisanie do mediów jest najgłębszym sensem istnienia. Wierzą oni bowiem, że mają do przekazania niezwykle ważne treści, że poruszają wielkie sprawy, mające wpływ na dzieje świata, a ich niebagatelne opinie muszą, koniecznie muszą być zamieszczone.

Najczęściej redakcje wyrzucają takie listy czytelników do kosza, lub kasują je w internecie. Jeżeli jednak decydują się już na zamieszczenie głosu czytelnika, to biorą na siebie odpowiedzialność za ich treść. Nawet, jeżeli jedynym celem redakcji było sprowokowanie czytelników do dyskusji. 31 marca 2023 roku Wyborcza.pl zamieściła list poruszonego czytelnika, który przytaczam w całości:

Wstyd, że na mizernych resztkach zaginionej niedawno cywilizacji obecni mieszkańcy chcą mieć parking. Jak ocalić historię miasta? Czytelnik o planach zabudowy na terenie warszawskiego getta.

Przed świętem Paschy zdjęto trochę trawy z wierzchu naszej zbiorowej niepamięci przypadkiem i niechcący odkryto fundamenty żydowskiej ulicy. Zwiedzałem jako dziecko ruiny Pergamonu, Olimpii i Delf, ćwicząc wyobraźnię, by spośród kamieni i zwalonych kolumn wyłowić zapomniane życie sprzed tysięcy lat.

Jednak ulica Gęsia istniała jeszcze za życia mego ojca, teraz tam uwija się archeolog. Wykopki obnażyły ulotność naszych wspomnień, zdziwienie udające szlachetną nostalgię.

Wstyd, że na tych mizernych resztkach zaginionej niedawno cywilizacji obecni mieszkańcy chcą mieć parking dla aut. Szczątki starych domostw, nic niewarte trupy historii i pośmiertny triumf Hitlera, niedający się przepędzić demon wspólnych dziejów.

Przemysław Wiszniewski

 Mówienie o zaginionej cywilizacji – w odwołaniu do ruin piwnic na Gęsiej 33 – jest przesadzone i nader egzaltowane, a już przypominanie niesławnego dzieła Hitlera w sprawie parkingu na resztkach ulicy Gęsiej jest nieprzyzwoite, bo sugeruje, jakieś podobieństwo działań obecnych władz miasta Warszawy do zagłady Żydów.

Zdaje mi się, że w Warszawie, Łodzi i Krakowie pamięć Żydów została i nadal jest czczona w sposób poważny i dostateczny. Nie będę wyliczał muzeów, obchodów, nazw ulic, pomników, tablic pamiątkowych, żydowskich cmentarzy, które są objawem szacunku dla dawnych mieszkańców tych miast. Zresztą w całym naszym kraju czci się dawną obecność i życie Żydów w Polsce.

Autor nie uniknął też śmieszności, bo Gęsia 33 czy łódzkie Bałuty, w swym dawnym architektonicznym kształcie, nie były świadectwami wielkich dzieł sztuki architektonicznej, jak przywoływane Pergamon, Olimp i Delfy. Piszę o śmieszności, bo w tak ważnej sprawie, jak dawna obecność Żydów w Polsce nie może być w najmniejszym stopniu ośmieszana.

Czy Żydzi stworzyli w dawnej Polsce osobną cywilizację, na miarę antycznych Greków i Rzymian? Też wątpię. Owszem, tworzyli swoją, niekiedy odrębną kulturę, ale nie cywilizację. Wnieśli jednak wielki wkład w cywilizację świata, Europy i Polski, to fakt bezsprzeczny i doceniany.

I nie na tym zasadzała się wielkość tamtych Żydów, że budowali piękne i wiekopomne gmachy, ale na tym, że wciągnęli cały świat w obręb kultury Księgi, filozofii, słowa i myśli. A te wartości są w Polsce należycie czczone. Także w każdym polskim kościele, bo każdy chrześcijanin wie czym jest Stary, a czym Nowy Testament, w jakim narodzie przyszedł na świat Chrystus, jakiej narodowości byli Jego apostołowie.

Być może dla autora listu to za mało i chciałby widzieć kolejny pomnik w formie odrestaurowanej kamienicy przy ulicy Gęsiej. Jeżeli tak, to myślę, że p. Wiszniewski nie ma racji, bo oprócz niezbyt imponujących pamiątek materialnych przeszłości w dzisiejszej Warszawie żyją następne pokolenia, którym – o dziwo – potrzebne są także parkingi. I na koniec – w każdej sprawie należy zachować umiar i opanować emocje. I nie przesadzać.

Trzeba też zauważyć, że odkryte fragmenty kamienicy na Gęsiej 33 nie są w żadnym calu wspaniałym zabytkiem architektury. To jedna z wielu przeciętnych budowli warszawskich. A już mieszanie do tego Pergamonu i innych antycznych wspaniałości jest bardzo grubym nieporozumieniem. Naprawdę, ruiny tych piwnic w niczym nie przypominają Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie. Niestety, cały list czytelnika tchnie przesadą, graniczącą z histerią i szaloną egzaltacją.

Takie histeryczne myśli i stanowiska, powiedzmy to wprost – jakie zawiera ów list – z pewnością nie służą dialogowi i porozumieniu między dwoma narodami. Niczego nie można robić na duś, na siłę i z tupetem. A poważnemu tematowi relacji polsko – żydowskich potrzebne są: wzajemne poszanowanie, rozwaga i delikatność, a tych w liście czytelnika Wyborczej.pl nie znalazłem. Dialog zakłada wysłuchanie obu stron, zrozumienie wzajemne i nie trwanie w uprzedzeniach. A życie bieżące, współcześni warszawiacy też mają swoje prawa.

Może jednak trzeba przyznać rację panu Andrzejowi Mizerze, rzecznikowi wojewódzkiego konserwatora zabytków, który mówił niedawno w mediach, że w pracach archeologicznych na Muranowie bierze udział przedstawiciel Muzeum Getta Warszawskiego. Pytany o to, czy konserwator może zobowiązać inwestora do zachowania i wyeksponowania odkopanych fundamentów, odpowiedział: „Jeżeli tylko mają odpowiednią wartość”.