WALTER ALTERMANN: Językowe tragedie mowy ojczystej

W języku polskim jest 7 przypadków: mianownik, dopełniacz, celownik, biernik, narzędnik, miejscownik oraz wołacz. Żeby nie było zbyt łatwo, to mamy również cztery deklinacje: męską, żeńską, nijaką i mieszaną.

Z ciekawostek mamy i to, że w języku polskim występują także rzeczowniki, o bardzo nietypowej odmianie jak na przykład te rodzaju męskiego z końcówką „-anin” (wegetarianin). W liczbie mnogiej posiadają skrócony temat (tracą cząstkę „-in”) i w dopełniaczu odmiana rzeczowników tego typu będzie miała postać „wegetarian” lub „wegetarianów”

A teraz przystąpmyż do odnotowanych ostatnio przeze mnie wpadek językowych.

 

Nie ma biletów, są bilety

Robert Biedroń w „Kawie na ławę”, w TVN, 26 maja 2024 roku: „Źle by się stało, gdyby powstała jakaś nowa komisja śledcza, bo ludzie już nie chcą kupować bilety na takie spektakle.

Mądrze powiedziane, ale niestety z dużym błędem językowym. Poprawnie powinno być: „…nie chcą kupować biletów”, a gdyby kupowali chętnie, to poprawnie będzie tak: „…chcą kupować bilety”.

Niestety, nawet ludzie z czołówek partyjnych ciągle mylą mianownik z dopełniaczem. Warto zapamiętać, panie europośle, żeby w Brukseli wstydu ojczyźnie nie robić.

Powszechny czy pospolity?

W interesującym programie o dawnych fortecach i fortyfikacjach, Polsat Play, 28 05 2024, ekspert mówi o twierdzy w Kłodzku, i naraz stwierdza, że twierdze były również więzieniami. Co zresztą znajduje potwierdzenie w języku polskim dawnych wieków, gdy pisano, że jakiś zbrodniarz, czy też przeciwnik polityczny „trafiał do twierdzy”. Twierdze bowiem, jako obiekty pilnie i dobrze strzeżone, gwarantowały władzom, że więzień nie ucieknie.

Na razie wszystko się zgadza. Ale w pewnym momencie ekspert stwierdza: „W twierdzach siedzieli, jak w więzieniach powszechni bandyci.”

I w tym stwierdzeniu ekspert od fortów racji nie ma. Mamy bowiem w języku polski dwa bardzo podobne do siebie pojęcia, ale z gruntu jednak różne: powszechny i pospolity. Zbrodniarz, bandyta może być pospolity, ale na pewno nie powszechny.

W prawie istnieją oba pojęcia, ale jednak każde z nich oznacza różne przestępstwa. I  mamy: takie przestępstwa pospolite, jak:

  1. Przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu (Rozdział XIX Kodeksu karnego)
  • zabójstwo (art. 148 § 1 k.k.) oraz morderstwo (art. 148 § 2 k.k.),
  • doprowadzenie do samobójstwa (art. 151 k.k.),
  • nieumyślne spowodowanie śmierci (art. 155 k.k.),
  • spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 156 § 1-3 k.k.),
  • spowodowanie średniego uszczerbku na zdrowiu (art. 157 § 1-3 k.k.),
  • bójka i pobicie (art. 158 k.k.),
  • udział w bójce lub pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia (art.  159 k.k.),
  • narażenia człowieka na niebezpieczeństwo (art. 160 k.k.),
  • nieudzielenia pomocy (at. 162 k.k.).

 

2. Przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu (Rozdział XX Kodeksu karnego)

  • sprowadzenie zdarzenia powszechnie niebezpiecznego (art. 163 k.k.),
  • sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia powszechnie niebezpiecznego (art. 164 k.k.).

 

Sięgnijmy jeszcze do słownika PWN i przypatrzmy się znaczeniu obu pojęć.

 

Pospolity znaczy: 1. często się zdarzający, spotykany lub powszechnie znany. 2. taki, jakich wiele. 3. mający odcień trywialności. 4. dawniej wchodzący w skład ogółu lub służący ogółowi.

Powszechny natomiast to: 1. dotyczący wszystkich rzeczy, osób, spraw itp.; 2. częsty, ogólnie znany i stosowany.

Tak więc Rzeczpospolita nie jest Powszechną. A teatry mające w nazwie Powszechny niekoniecznie są pospolite, choć tu akurat bywają przykre dla wyrobionego widza wyjątki.

Półtora, półtorej

Ceniona i wielka tenisistka (obecnie już nie grająca) mówi w telewizji i Idze Świątek: „Ona jest tak silna, że zamęcza przeciwniczki i już po półtorej seta one nie mają siły”.

Piękna opowieść, ale niestety z dużym błędem. Prawidłowo bowiem tenisistka powinna powiedzieć „półtora seta”, bo set jest rodzaju męskiego. Gdyby natomiast Iga Świątek wypijała szklankę i pół szklanki mleka dziennie, to trzeba by powiedzieć: „wypija półtorej szklanki”.

Półtora jest liczebnikiem ułamkowym oznaczającym jeden i pół.

Liczebnik półtora nie odmienia się przez przypadki, choć sam narzuca rząd dopełniaczowy rzeczownikowi, z którym się łączy – każdy rzeczownik występujący bezpośrednio po formach półtora lub półtorej musi pojawić się w dopełniaczu. W zdaniach półtora  „przejmuje na siebie obowiązek składniowy” i „bierze odpowiedzialność” za łączenie się z innymi wyrazami. Dlatego też, jeśli przed liczebnikiem półtora występują przyimki, nie wpływają one w żaden sposób na formę rzeczownika połączonego z półtora . Poprawnie mówimy i piszemy zatem: za półtora miesiąca, od półtora roku, po półtorej godziny (nie: po półtorej godzinie), przed półtorej godziny (nie: przed półtorej godziną), po półtora tygodnia (nie: po półtora tygodniu), przed półtora tygodnia (nie: przed półtora tygodniem) i przed półtora miesiąca (nie: przed półtora miesiącem). Ale – uwaga! – jest jeden jedyny wyjątek: połączenie: przed półtora rokiem (nie – jak nakazywałaby reguła – przed półtora roku).

Półtorej kilometra, półtorej kilograma, półtorej roku – to są błędy nazbyt częste, niemal pospolite. Niby wszyscy i tak wiedzą o co chodzi, ale błąd jest błędem.

Kogo, co może desygnować trener

W czasie meczu piłki nożnej, na zakończenie rozgrywek Ekstraklasy, pomiędzy Radomiakiem a Widzewem, komentator mówi: „Te zmiany, które desygnował trener, przyniosły wymiar istotny”. I w jednym zdaniu mamy dwa potworki językowe.

Po pierwsze – desygnowanie (od łac. designare – wyznaczać), to wyznaczanie kogoś do pełnienia określonej roli, powoływanie do sprawowania pewnej funkcji, mianowanie na stanowisko. Desygnować można kogoś ważnego na bardzo ważne stanowisko, ale trener Widzewa wprowadził, jedynie na boisko nowych zawodników, więc gdzie tu jakaś desygnacja? Dlaczego więc sprawozdawca sportowy nie mówi o zmianach, ale o desygnacji? Bo uznaje, że tak jest poważniej. I myli się oczywiście, bo jest jedynie śmieszniej.

Druga rzecz – wymiar istotny. Kompletna ruina językowa. Bo chodzi tylko o to, że nowi zawodnicy na boisku mieli więcej sił, grali lepiej… Ale co ma do tego „wymiar istotny”? A może sprawozdawca był poprzednio sprawozdawcą parlamentarnym?