WALTER ALTERMANN: Kłamliwe mity, największe kłamstwa XX wieku

Ostatnio bardzo wiele stacji TV emituje, dokumentalne i dokumentalizowane filmy oraz niezliczone dyskusje historyków, pod wspólnym tytułem TAJEMNICE. Owe ujawniane tajemnice w istocie niczego nie wyjaśniają, ale są atrakcyjne dla widza, czyli tak zwanej publiki, zwanej też opinią publiczną. Zważywszy to wszystko pozwalam sobie przedstawić własną listę spraw zakłamanych do cna.

Tu muszę zauważyć, że „opinia publiczna” jest również potwornym kłamstwem. Opinia publiczna jest bowiem sumą ludzkiej niewiedzy i wiedzy. Z ogromną przewagą niewiedzy. To znaczy – ludzie wiedzą tylko to, co im się przedstawi jako prawdę. Tym samym wszelkie dyskusje na temat przeszłości ograniczane są do faktów narzuconych przez politykę i usłużnych jej historyków, dziennikarzy i polityków. Emblematycznym tego przykładem są dzieje II Wojny Światowej, tak różnie przedstawiane na Wschodzie i Zachodzie.

Zwycięski Zachód

Propaganda Zachodu robiła i nadal wiele robi, żeby przedstawić wysiłek zbrojny Wielkiej Brytanii oraz USA, jako decydujący dla losów świata. Z zachodnich mediów, filmów historycznych, z powieści i doktryn historycznych ma niezbicie wynikać, że II WŚ wygrał Zachód, i że bez ofiary krwi jego żołnierzy nad całym światem zapanowaliby Niemcy i ich główni koalicjanci – Włosi i Japończycy. W propagandzie Zachodu podkreśla się także ogromną pomoc materiałową i sprzętową, jakiej USA udzielił ZSRR. Tym karmiła „opinię publiczną” najpierw zachodnia prasa, a potem filmy produkowane na Zachodzie. I tak ukształtowały one własną (zachodnią) opinię publiczną. Skutkiem tego ludzie Zachodu są święcie przekonani, że właśnie tak było, że oni i głównie oni pobili Niemców.

Generalnie – wszyscy ludzie tęsknią i łakną historii, w której ich narody przedstawiane są jako piękne, dumne i rycerskie, a przede wszystkim zwycięskie. Poczucie narodowej siły pozwala bowiem znieść ubogim obywatelom biedę i brak perspektyw.

Równie zwycięski Wschód

Najlepiej mityczne myślenie o własnym narodzie widać w stosunku Rosjan do własnego państwa. Tam duma zastępuje od wieków chleb, wolność myślenia i prawo do godnego mieszkania. A obecnie nawet dostęp do bieżącej wody, dobre drogi i podstawową opiekę medyczną.

To wyznawana przez Rosjan duma z własnego narodu nie pozwala przyznać – większości z nich –  że głównodowodzącym Armią Czerwoną w czasie II Wojny Światowej był jeden z największych w historii zbrodniarzy – Józef Stalin, czyli Josif Wissarionowicz Dżugaszwili. To właśnie lęk przed okrutną prawdą, w połączeniu z dążeniem do „spokojnego życia”, każe Rosjanom nadal czcić (coraz bardziej jawnie) Stalina.

I to samo zakłamanie pozwala obecnie rządzić Putinowi, w końcu człowiekowi ukształtowanemu przez okrutny aparat represji, stalinowskie KGB. Przypomnijmy, że to Władimir Putin wielokrotnie i całkiem serio oświadczał, że największą tragedią Rosji w XX wieku był rozpad ZSRR. Tym samy dawał do zrozumienia, że to jemu przypada obowiązek odbudowania dawnego imperium. Co, jak widzimy na Ukrainie, próbuje robić.

Ojczyźniane mity ZSRR

Oczywiście propaganda ZSRR wbiła do głów obywatelom tego państwa, że to Rosjanie i inne narody, wchodzące w skład ZSRR, pokonały Niemców. Zwróćmy tu uwagę, że dla obywateli ZSRR II WŚ była Wojną Ojczyźnianą. A ta nazwa odwołuje się właśnie do miłości ojczyzny, czyli dla Rosjan największej wartości ich bytu.

Zauważmy też, że Rosjanie jak ognia unikają nazywania rzeczy po imieniu, stwarzając najpierw na własny użytek, a potem niosąc ten mit przez świat, że do ataku Niemców na ZSRR, 22 czerwca 1941 roku, ich państwo nie miało z Niemcami nic a nic wspólnego.

Rosyjska propaganda głosiła jeszcze większe kłamstwa, sugerując, że Stalin przewidując co stać się może, ratował od 17 września 1939 roku, ziemie etnicznie ruskie (białoruskie i ukraińskie), aby chronić bratnie (?) nacje. Z rozpędu niejako do tych bratnich zaliczano także Polaków, Litwinów, Estończyków, Łotyszy, a nawet Finów.

Jednostka niczym, rocznica wszystkim

W istocie przy pokonywaniu hitlerowskich Niemiec największe ofiary ponieśli obywatele ZSRR. Stało się to głównie wskutek faktu, że Niemcy rzucili na ZSRR nieporównanie większy siły, niż miały na całym froncie zachodnim.

Równie istotną przyczyną ogromnych radzieckich strat było i to, że w ZSRR kontynuowano wielowiekową doktrynę wojenną Rosji, wedle której życie sołdata jest nic nie warte. I dlatego Armia Czerwona nie liczyła się stratami. Na przykład – gdy na zachodnim froncie do rozpoznania bojem wysyłano  co najwyżej kompanię wojska, to już Rosjanie posyłali na rozpoznanie nawet całe pułki. Czym jest rozpoznanie bojem? Jest to rzucanie do ataku własnych oddziałów, bez wsparcia własnej artylerii i czołgów, celem rozpoznania stanowisk i umocnień wroga. Dodajmy, że z każdorazowego rozpoznania bojem wracało około 15 procent żołnierzy.

Istotną zbrodnią rosyjskich dowódców było też było też „planowanie uroczystych zwycięstw”. Rzecz w tym, że rosyjskim dowódcom chodziło o uczczenie wielu rewolucyjnych rocznic oraz np.  urodzin Stalina. I dlatego sztaby planowały, że właśnie tego a tego dnia należy zdobyć dane miasto czy też przełamać jakąś linię obrony Niemców. Takie planowanie pochłonęło miliony rosyjskich istnień. Najbardziej skrajnym przypadkiem „planowania” był rozkaz o zdobyciu Berlina w dniu 1 maja 1945 roku. Nie udało się, a „nad wymiarowe” straty sięgnęły około 400.000 zabitych  radzieckich żołnierzy.

Bez słowa o pomocy USA

Jedną z największych, i najgłupszych, wojennych tajemnic ZSRR była pomoc sprzętowa i materiałowa z USA. A pomoc ta, za którą zresztą ZSRR płacił złotem, była ogromna.

Według szacunków rosyjskich historyków do Związku Sowieckiego trafiło 427 tysięcy samochodów, 22 tysiące samolotów, 13 tysięcy czołgów, 9 tysięcy traktorów, 2 tysiące lokomotyw, 11 tysięcy wagonów, 3 miliony ton benzyny lotniczej, 350 tysięcy ton materiałów wybuchowych. Aliancka (w przytłaczającej większości amerykańska) pomoc nie ograniczała się jedynie do surowców. Przez ocean płynęły także olbrzymie dostawy żywności i odzieży. Wystarczy wspomnieć o ponad 2 miliardach (to nie pomyłka) puszek mięsa, w tym słynnej tuszonki, oraz 13 milionach par skórzanych butów. Z dużym prawdopodobieństwem bez tych dostaw żołnierze Armii Czerwonej chodziliby głodni i bosi.

Ukrywanie tej pomocy przez radzieckie władze, przed własnymi obywatelami, było tragikomiczne, bo przecież wszyscy radzieccy żołnierze widzieli na froncie amerykańskie okręty, samochody, czołgi i samoloty. I wykorzystywali je w walkach. A mimo to propaganda ZSRR unikała choćby najmniejszej wzmianki o tej pomocy. Miało być, że ludzie radzieccy sami sobie wszystko wyprodukowali, i tak było w propagandzie.

W następnym odcinku zastanowimy się, kto naprawdę wywołał II Wojnę Światową. Oraz przypomnimy prawdę i kłamstwa o układzie Ribbentrop – Mołotow.