WALTER ALTERMANN: Polska sztuczna inteligencja – nasz sukces

Fot. archiwum

Od dawna podejrzewałem, ale już mam pewność. Nie czekając na prace Zachodu, po cichu opracowaliśmy i wdrożyliśmy do użytku sztuczną inteligencję. Na razie działa w naszych programach telewizyjnych, ale niebawem jej skutków doświadczymy wszędzie. 

Oto oglądam sobie na Discovery audycję historyczną, a właściwie najpierw czytam informację o programie. I tak ją stacje reklamuje i informuje o niej: „Zgłębiając przeszłość. Serial dokumentalny USA. Człowiek urodzony w 1887 roku przewidział wielka depresję i II wojnę światową…”

Już mamy to cudo

Ponieważ o wielkiej depresji jeszcze nie słyszałem, obejrzałem ową audycję. I okazało się, że chodziło o wielki kryzys, który zaczął się w 1929 roku, a trwał do 1933 roku. Zacząłem się zastanawiać kto to napisał… I wyszło mi że musiała ten tekst stworzyć właśnie nasza polska, rodzima sztuczna inteligencja. Potem – w wyniku głębszego jeszcze zastanawiania się – doszedłem do wniosku, że jest to iście epokowy wynalazek – prosty, ale skuteczny. Jak działa to cudo techniki? Normalnie, wystarczy wziąć niedouka, dać mu angielski tekst i niech tłumaczy. Ponieważ osobnik zna słabo angielski to tłumaczy jak automat, albo wprost z Wikipedii.

Dlaczego uważam, że niedouk jest konieczny do działania polskiej sztucznej inteligencji? Z dwu powodów – dobrze wykształcony człowiek chciałby zarabiać więcej i zastanawiałby się o co chodzi. A niedouk jest szybki, godzi się na marną płacę, nic nie wie i skutkiem tego nad niczym się nie zastanawia.

Rozstrzyganie

W TVP, dnia 11.04.2023 roku, w programie „Tajemnice początków Polski”, a więc audycji historycznej, pewien prawdziwy naukowiec, bo miał przed nazwiskiem prof. dr hab. powiedział: „Na tych zgromadzeniach rozstrzygano o sprawach wspólnoty plemiennej”.

Niby komunikat dotarł, ale kulawo. Zauważmy, że rozstrzyganie nie jest tożsame składniowo z podejmowaniem decyzji. Poprawnie byłoby powiedzieć, że na wiecach plemiennych podejmowano decyzje istotne dla wspólnoty.

Niestety z biegiem dziesięcioleci utożsamiliśmy sobie dyskusjęrozstrzyganiem.

Co podkreśla profesor

17 kwietnia w TVP Info wystąpił kolejny raz prof. dr hab. Henryk Domański. Nie mnie osądzać jego poglądy, ale jego lapsus – jak na profesora – był zaskakujący. Otóż powiedział tak: „Warto o tym podkreślać…”

Podkreślać można coś, ale nie można podkreślać o. Piszę o tych nieszczęsny problemach składniowych profesorów, bo jest to niepokojące – skoro tak mówią profesorowie, to jak mówią studenci? Strach się bać czasów, kiedy ci magistrowie – od tych profesorów – wejdą w nasze społeczne życie.

Może się czepiam, ale już tak mam, że nie bardzo wierzą specjalistom, nie wierzę w ich diagnozy i opinie, gdy formułują je tak marnie.

Inspirowanie pana posła

Ostatnio pewien poseł – nazwisko pominę, żeby ani nie podwyższać, ani nie obniżać jego szans w nadchodzących wyborach – zajmuje się amatorsko malarstwem. Bardzo to chwalebne i relaksujące hobby, nic tylko przyklasnąć. Niestety ostatnio w jednej z telewizji poseł zaczął mówić o swoim malarstwie. I tu zaczęły się schody. Poseł powiedział bowiem tak: „Nie inspiruję się w moim malarstwie żadnymi używkami i dlatego mam kreskę prostą, równą i zdecydowaną, a wiem, że wielu malarzy inspirowało się alkoholem i jeszcze gorszymi środkami. I dlatego ich obrazy są takie dziwne”.

Wyjaśnijmy więc, że pojęcie inspiracji ma swoje źródło w łacinie i oznacza natchnienie, zapał twórczy. Inspiracja zawiera rdzeń wywodzący się od łacińskiego spiritus, oznaczającego ducha, tchnienie, a także powiew i wiatr. Inspiratio oznaczać może także natchnienie i oświecenie. A czasownik inspiro, inspirare znaczy m. in.: dąć, dmuchać, rozdmuchać, tchnąć, natchnąć. Przypomnijmy, że w opisie stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju Wulgata posługuje się czasownikiem inspiro dla oddania ożywienia człowieka i stworzenia jego duszy.

Tak więc wyjaśnijmy, że owszem wielu twórców było „pod wpływem” alkoholu i narkotyków– jak Witkacy – ale też nie byli „inspirowani” alkoholem lub narkotykami. Inspirować mogą antyczne muzy, żona, kochanka, miłość a nawet filozofia. A zatem – to, że poseł przed malowaniem nie pije jest cenne, bo przy dużej pasji łatwo byłoby mu popaść w uzależnienie.

Zwycięstwo nie jedno ma imię

„Muszą zwyciężyć ten mecz” – mówi sprawozdawca sportowy meczu w Canal+. I mamy kolejny kłopot ze sprawozdawcami sportowymi. Błąd jest częsty, ale nie może być pobłażania dla „recydywy”. Zatem wyjaśnijmy.

Zwyciężyć można w meczu, ale sam mecz można wygrać, przegrać lub zremisować. Tym samym sprawozdawca powinien powiedzieć: „Muszą wygrać ten mecz” lub „Muszą zwyciężyć w tym meczu”.

Niestety ludziom mylą się dwa czasowniki, podobne, ale różne: zwyciężać i wygrywać. Zwyciężać można przeciwnika, ale można też z nim wygrać. Natomiast mecz, nie posiadając cech człowieczych, wymaga innej składni. Mecz można wygrać, można w meczu zwyciężyć.

Powtarzamy – co?

Sprawozdawca meczu piłkarskiego mówi: „Powtarzamy o jego szczęściu…”. Chodziło o to, że jakiś zawodnik znowu miał szczęście i piłka nie wpadła do bramki.

Błąd sprawozdawcy polegał na tym, że zapomniał powiedzieć; co powtarza. A przecież można potarzać czynności, działania, błędy, zdania – nie tylko opinie czy spostrzeżenia. Ale tak to już jest, że chcą nadążyć za akcja sprawozdawcy sportowi skracają, co się da.