WALTER ALTERMANN: Rosja, Polska, Ukraina albo starcie Zachodu z Dalekim Wschodem (2); Rosja – Mongolskie dziedzictwo

Collage: studio r/ h/ zdj.: Wiki/ Wiktor Wasniecow - Iwan Groźny/ n18/ re/

Po 250 latach niewoli, Rusi Moskiewskiej udało się odzyskać wolność. Jednak Mongołowie pozostawili w mentalności Rosjan niezatarte do dzisiaj ślady. Przypatrzmy się im:

 

  1. Boskie pochodzenie władzy.

Spójrzmy na ceremoniał dworski dzisiejszej Rosji. Widzimy jak Putin wchodzi do „sali tronowej” na Kremlu. Przepraszam, jak kroczy, jak zaszczyca sobą przestrzeń. Cały ceremoniał dworski Kremla nie przypomina niczego znanego w Europie. Bo nie pochodzi z Europy. To jest kopia ceremoniału chińskiego Zamkniętego Miasta jeszcze z początków XX wieku. One są właściwie identyczne, bowiem oba stworzyli Mongołowie.

Putin nie mówi, on przemawia. Mówi tak, jakby był medium, jakby przez niego Bóg kontaktował się z ziemianami. Minę ma nieobecną, ale natchnioną. Jego publiczne spotkania z dziennikarzami nie są dialogiem. To jest akt łaski, bowiem udziela on wtedy dziennikarzom łaskawych wskazówek, napomnień, łaskawych sprostowań. Mówią, że jest kolejnym carem. Nic bardziej błędnego. On jest kolejnym Wielkim Chanem.

Władcą, który najpełniej kontynuował dziedzictwo Mongołów i który również odcisnął swe piętno na Rosji był Iwan Groźny (1530-1584). Historycy pomawiają go o szaleństwo, jednak z punktu widzenia państwa miał ogromne sukcesy, poszerzył znacznie granice – przyłączając do Rosji Chanat Kazański i Astrachański, upokorzył inflancką gałąź zakonu krzyżackiego, podjął walkę z Wielkim Księstwem Litewski, zdobył Połock. Znaczeni gorej szło mu z Polską, bo przegrywał kolejne bitwy. Iwan Groźny skutecznie zreformował struktury swego państwa: przeprowadził reformę systemu prawnego i administracji.

A jednak czas jego panowania nazywany jest w Rosji „Wielką Smutą”. Dlaczego? Reformom Iwana Groźnego sprzeciwiali się bojarowie, zawiązywali spiski i knuli przeciw carowi. Wtedy stała się rzecz niebywała w Europie. Iwan Groźny powołał „opryczninę”, swoją gwardię przyboczną. Ci ludzie z niższych warstw społecznych, przemierzali bezkresny kraj mordując bojarów, pozbawiali ich majątków i wymuszali osiedlenie się bojarów w nowych miejscach – wyznaczonych przez cara.

Oprycznicy nosili się na czarno, a u siodeł mieli przytroczone psie głowy. Nieśli z sobą pożogę, morderstwa i strach. Iwan Groźny wiedział, że nie może rządzić sam. A skoro nie mógł liczyć na bojarów, powołał nową grupę społeczną – właśnie opryczników. I sowicie ich opłacał, bo skonfiskowane ziemie bojarów, w znacznej części, przypadały oprycznikom.

  1. Ludzie carów

Również państwo Stalina oparło się na „nowych ludziach”. I dlatego Stalin powołał do życia nowe policje państwowe, jawne i tajne, okrutne i bezwzględne. Przy czym Stalin poszedł dalej niż Groźny – nie pozwalał uwierzyć ludziom ze służb, że są wieczni na swych stanowiskach, i że coś im się należy. Dlatego Związkiem Radzieckim bez przerwy wstrząsały procesy i egzekucje, ludzi, którzy jeszcze wczoraj stawali do fotografii obok Stalina. I co najważniejsze, bali się wszyscy, bo skoro do obozów trafiały nawet żony członków Komitetu Centralnego, to chłop w Wiaźmie, skromny kancelista w Moskwie mieli powody bać się.

Władimir Putin zastał państwo w stanie tragicznym. Właściwie nie funkcjonowało nic, robotnikom miesiącami nie wypłacano pensji, bywał w przedsiębiorstwach, w których pracownikom płacono w naturze – jeśli była to fabryka opon, to oponami, w fabrykach obuwia – butami.

Jednakże pojawiła się w Rosji, nieliczna, ale bardzo obrotna grupa „nowych Rosjan” jak ich nazywano. Ci ludzie  krok za krokiem przejmowali państwowy majątek, bo przecież wszystko w Związku Radzieckim było państwowe. „Nowi Rosjanie” wywodzili się, w przeważającej części, ze służb, z centralnych urzędów państwowych, z ministerstw, ze zjednoczeń przemysłu i handlu.

Z przyjściem Putina lud miał nadzieję, że położy on kres tej gigantycznej grabieży. Ale nie, Putin ich wspierał, nagradzał. Bo stali się oni jego zaufanymi ludźmi. Do tego wielkiego biznesu wprowadził tez nowych, swoich ludzi, których obdarzał niewyobrażalnie wielkimi kontraktami, własnością przedsiębiorstw i całych gałęzi przemysłu. W ten sposób Putin swoich budował klasę swoich bojarów. Wiernych, bo bez niego byliby nikim. Więcej, tylko Putin jest gwarantem ich spokoju. Przecież ci ludzie od początku prowadzili kryminalne interesy i w normalnym państwie sądy odebrałaby im majątki. Dlatego oligarchowie stoją wiernie przy Putinie.

Jak to jest, że zaledwie w dwadzieścia lat powstała w Rosji klasa właścicieli państwa, która uwłaszczyła się (właściwie to Putin ją uwłaszczył) na majątku imperium? Na Zachodzie media o nich milczą, lub też zachwycają się bogactwem nuworyszy. Zachodnie media milczą o łajdactwie nowych bojarów, bo ich państwa robią z nimi cudowne interesy.

Amerykański sen o bogactwie przy śnie o bogactwie rosyjskim to jest krótka drzemka w pociągu przy całodobowym wylegiwaniu się w pałacowym łożu.

Ci nowobogaccy Rosjanie mają tylko jeden obowiązek – stać wiernie przy Putinie. Jedynym, który poczuł się zbyt pewnie i zaczął wspierać opozycję jest Chodorkowski. I dlatego spędził kilka lat w łagrze. Jego proces i wyrok był poważnym ostrzeżeniem dla reszty bojarów Putina.

  1. Państwo jako wartość sama w sobie

Państwo dla Rosjanina jest najważniejsze. Musi być rozległe. Ludzie mogą żyć w nim ubogo, tak jakby karmić ich miała jedynie wielkość państwa. Z tej wielkości czerpią dumę dla siebie i pogardę (w najlepszym razie politowanie) dla innych ludzi, z małych państw. Państwo dla Rosjanina jest wszystkim. I to budzi przestrach. Bo kimże są ludzie Rosji poza tym?

  1. Supremacja władzy nad obywatelem

Władza u Mongołów i w dzisiejszej Rosji jest emanacją boskiej, tak jakby władca pochodził od samego Boga. Władza nie podlega żadnej krytyce. Car zawsze był dobry, to jedynie urzędnicy psuli carskie rozkazy. Car był nieomylny. To lud nie rozumiał intencji władcy, a tępi marszałkowie, ministrowie działali bezrozumnie. Władca miał nadprzyrodzone zdolności przewidywania przyszłości. Władca jest co prawda śmiertelny, ale nie umiera całkowicie. Jego duch pozostaje z podwładnymi. Nie przez przypadek w Rosji Radzieckiej balsamowano przywódców. Zupełnie tak, jakby kontynuowano pochówki antycznych władców Chin. Tam wielkość kurhanów i obfitość kamieni szlachetnych, srebra i broni składanych do kurhanu miała świadczyć o wielkości zmarłego.

  1. Uprzedmiotowienie obywatela

Skutkiem prymatu państwa i jego władcy pozycja obywatela była i jest żadna. Właściwie nie istniała. Owszem lud liczył się jako siła robocza, jako żołnierz – ale zawsze w masie. Indywidualizm Mongołom, Chińczykom i Rosjanom jest nieznany. I zawsze traktowali go, i traktują, jako odstępstwo od normy umysłowej, lub działalność agenturalną.

W carskiej Rosji przez wieki nie istniał parlament. Dumę powołano dopiero w roku 1906 i trwała do rewolucji 1917 roku. W sumie miała cztery kadencje i wszystkie były przerywane. Car je rozwiązywał, bo deputowani zbyt często mieli własne (inne niż carskie) zdanie. O rosyjskim parlamencie w czasach Związku Radziecko lepiej nie mówić wcale. A teraz również jest zgromadzeniem z założenia wspierającym władzę. Żadnych konfliktów, żadnego własnego zdania.

Na Rusi i w Rosji, tak jak w państwie Mongołów, właściwie pogardzano ludem. Był potrzebny, ale traktowano go jak niewolników. W czasie II wojny światowej rosyjscy dowódcy przeprowadzali taktyczne „rozpoznanie bojem”. Pod tym terminem kryła się okrutna praktyka wysyłania swoich żołnierzy na ukrytego, okopanego przeciwnika, aby dowiedzieć się jak rozlokowane są jego pozycje. W armii USA na rozpoznanie walką wysyłano co najwyżej pluton (około 30 żołnierzy), w armii ZSRR do rozpoznania pozycji wroga wysyłano nawet pułki – liczące około 2.000 – 3.000 żołnierzy. Problem był w tym, że straty „rozpoznania” sięgały do 80 procent. I wysyłający żołnierzy dowódcy z liczyli się i akceptowali tak duże straty. Ale, jak mawiali sami Rosjanie: „Ludzi u nas dużo”. Obawiam się, że tę taktykę stosują również w wojnie z Ukrainą.

  1. Niepewność czyli strach.

Obywatel Rosji (jak i Mongołów) miał czuć się malutki, nieważny i miał się bać. To były przesłanki utrzymania w tych państwach spokoju. Miał być niepewny jutra, miał bać się o jedzenie, o przyszłość i teraźniejszość. Jego los miał być zawsze zależny od władzy.

Czy są w dzisiejszej Rosji ludzie myślący kategoriami europejskimi? Oczywiści, że są, ale w masie niewolników kochających swe państwo, ich głos jest słaby, bo jest ich niewielu. Ludziom tym należy się jednak wielki szacunek. Dają świadectwo człowieczeństwa.

  1. Tradycyjna łaska państwa

Lubię rosyjskie anegdoty ze starej Rosji, dlatego podzielę się dwoma.

  • Gdzieś niedaleko od Moskwy skazano kupca za złodziejstwo. Poza karą finansową orzeczono również tradycyjną w Rosji karę – wypalono mu na czole literę „W”, co oznaczało „wor”, czyli złodziej. Po roku okazało się, że skazany jest niewinny i dlatego wypalono mu na czole drugą literę „N”, co miało oznaczać „niet wor”.
  • W momencie gdy wprowadzano w Europie uprawę kartofli, były one nowością. Z początku traktowano je jako rośliny ozdobne, dopiero w XVII wieku zaczęto kartofle uprawiać jako warzywa. Państwa były zainteresowane nowym rodzajem pożywienia, ale chłopstwo stawało okoniem. We Francji więc rząd rozprowadził kartofle po kilku prowincjach. Bulwy solidnie okopano, żeby nie przemarzły, a do pilnowania kupców skierowano po kilkunastu żołnierzy. Ich dowódcom powiedziano jednak, że żołnierze nie muszą „tak bardzo” pilnować kartofli. Żołnierze spędzali więc wesoło czas w karczmach a chłopi rozkradli kartofle i zasadzili je u siebie. Rozkradli, bo uważali, że skoro roślin pilnuje wojsko, to muszą być cenne. W Prusach Fryderyka II rozprowadzono kartofle i wydano urzędowy edykt, że maja być posadzone. Natomiast w Rosji Piotra I rozdano chłopom kartofle z przykazaniem, żeby je z wiosną posadzili. Nikt im jednak nie powiedział, że kartofle trzeba na zimę kopcować, więc na wiosnę chłopi nie sadzili przemarzniętych i zgniłych kartofli. Wtedy władza uznała to za bunt. Rozstrzelano więc co piątego chłopa. Skutek był taki, że we wszystkich ze wspomnianych państw kartofle się przyjęły.