WOJCIECH SURMACZ: Dolewanie paliwa do ognia, czyli wywiad z Obajtkiem

Wiktor Świetlik rozmawia z Danielem Obajtkiem "Jeszcze nie skończyłem" Zdjęcie: Gazeta Polska - książki

Nad każdym, kto tu zajrzał mam kilka przewag. Po pierwsze, przeczytałem tę książkę (co rzadko mi się zdarza). Po drugie, obu delikwentów dobrze znam (jednego nawet prywatnie). Po trzecie, kulisy opisywanych spraw rozwiązywałem zanim to było modne (taki już los wścibskiego dziennikarza).

I jeszcze jedno, zanim przejdziemy do recenzji. Bez bicia przyznam: żeby dojść do siebie po przeczytaniu tego wywiadu, musiałem odpoczywać kilka dni w ciemnym pokoju, w pełnej izolacji. Tak potężnej dawki emocji nie sposób inaczej przetrawić. To była podróż po świecie, w którym wszystko jest możliwe, a logika? No cóż, ona w polityce nie jest konieczna, ale tutaj się pojawia. Czasami.

Gdy dostałem do rąk tę książkę spodziewałem się brudnej… rozmowy. O wielkiej polityce, taniej ropie i tajnych służbach. I nie zawiodłem się. Ale za to pod względem formy spotkało mnie całkowite zaskoczenie. To nie jest wywiad rzeka tylko literacki odpowiednik morderczego meczu ping-ponga, w którym walczą dziennikarz z ADHD i menedżer z Tourettem (sami musicie ustalić, kto z kim walczy).

Wiktor Świetlik, który potrafi w połowie pytania przeskoczyć z realiów Pcimia do wielkiego świata Donalda Trumpa, robi wywiad z Danielem Obajtkiem, który odpowiada jak żywa wyszukiwarka Google z wpisanym hasłem: „Orlen”. W ten sposób stare „afery” dostają nowych rumieńców. Jakby obaj dolewali paliwa do ognia.

Szkoda, że nie ma wersji wideo. Oczami wyobraźni widzę, jak Świetlik opowiada o tym, jak w dzieciństwie rozkręcał radio, żeby sprawdzić, „czy w środku są dziennikarze”, by po chwili wykrzyczeć: „A niech mnie, przecież mieliśmy rozmawiać o Orlenie!”. Obajtek w tym czasie energicznie chodzi po pokoju i wymachując rękami stwierdza: „K…! W biznesie są rzeczy, które trzeba zrobić. I nie można o tym mówić. Rozumiesz?”. W tle Wiktor próbuje naprawić długopis, który rozłożył na części pierwsze, bo „tak lepiej się myśli”. Wyobrażacie to sobie?

Podsumowując: ta książka jest jak wizyta w Disneylandzie, gdzie kolejki do kolejek prowadzą do… kolejnych kolejek. Ta historia się nie kończy, bo Daniel Obajtek wciąż pozostaje na celowniku osób i organizacji, którym się naraził robiąc z Orlenu jednego z największych graczy paliwowych Europie. Jeśli kochacie politykę, wielki biznes i wiecie z czym to się naprawdę je, to zarezerwujcie sobie jedną, nieprzespaną noc. Nad ranem weźmiecie prysznic i będzie po wszystkim. W przeciwnym razie lepiej pomyślcie, czy nie założyć kasku przed lekturą, bo nadmiar emocji w trakcie czytania może wywołać dziki śmiech, nagłe dreszcze lub ciężkie zawroty głowy.

Wojciech Surmacz