WOŁODYMYR SYDORENKO: Po leki tylko z rosyjskim paszportem

Fot. Pixabay

Wyznaczony przez Rosję sołtys wsi Lazurne w okupowanej części obwodu chersońskiego Ołeksandr Dudka zapowiedział, że insulina nie będzie wydawana mieszkańcom, którzy nie otrzymali rosyjskich paszportów. W przemówieniu wideo straszył, że mieszkańcy wsi, którzy pozostali obywatelami Ukrainy, nie otrzymają żadnych leków, a także zostaną pozbawieni pomocy humanitarnej i emerytur.

To nie pierwszy przypadek wykorzystywania przez Moskwę leków jako broni przeciwko Ukraińcom. Po zajęciu Krymu przez Rosjan, mieszkało tam około 800 byłych narkomanów, którzy przeszli kurację i zostali poddani terapii tramadolem. Każdy z tych pacjentów otrzymywał od państwa lek uwalniający od cierpienia i pozwalający prowadzić normalne życie. Jak się okazało, w Rosji w ogóle nie ma terapii tramadolem,  nie jest ona tam uznawana, pomimo pozytywnych doświadczeń europejskich. Pacjentom z Krymu odmówiono więc podawania niezbędnych dawek tramadolu, co doprowadziło do tragedii. Jedna trzecia narkomanów zmarła, jedna trzecia powróciła do nałogu, a pozostałym udało się wyjechać do innych regionów Ukrainy i ponownie zdobyć ratujący życie lek.

Podobna sytuacja powstała w okupowanym Donbasie, a potem powtórzyła się po zajęciu przez Rosję części obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Z całkowitej liczby narkomanów, którzy zostali faktycznie wyleczeni, około jednej trzeciej udało się przeżyć, a dwie trzecie zmarło w taki czy inny sposób. Czyżby teraz taki sam los miał czekać pacjentów insulinozależnych?

Warto przy okazji zwrócić uwagę, na sytuację w służbie zdrowia na okupowanych terenach. Do 2022 roku Ukraina wdrożyła postępowy europejski system opieki zdrowotnej i leczenia chorób, z lekarzami rodzinnymi, lecznictwem ambulatoryjnym i zaopatrzeniem w nowoczesne leki. Rosja przeniosła jednak swój niedoskonały i niereformowany od lat system opieki zdrowotnej na okupowane regiony Ukrainy i zaczęła wdrażać to, co od dawna zostało tam uznane za niedoskonałe. Rosjanie wprowadzili swój system dostarczania leków i okazało się, że rosyjskie specyfiki są znacznie gorsze niż ukraińskie. Po drugie wielu lekarzy odmówiło pracy na rosyjskich warunkach i złożyło rezygnację. Nastąpił katastrofalny brak lekarzy, a także ratowników medycznych i pielęgniarek. Znacznie wydłużyły się kolejki do specjalistów.

Poza tym już w pierwszych miesiącach okupacji okazało się, że Rosja ma zupełnie inny system wynagradzania lekarzy i zaczęli oni otrzymywać pensje stanowiące prawie połowę tego, co dostawali wcześniej. Wszyscy mówili o kryzysie służby zdrowia na terenach okupowanych.

Na Krymie Rosja od dawna walczy z kryzysem, która sama stworzyła. Praktycznie siłą i groźbami władze okupacyjne zmuszały lekarzy do pracy, stopniowo zwiększały im również pensje. Niedobór lekarzy został nieco załatany w związku ze zwiększonym i przyspieszonym kształceniem specjalistów na Krymskim Uniwersytecie Medycznym. Od czasu do czasu okupowane regiony dotknięte są kryzysami związanymi z dostępnością leków, ponieważ Rosja nie rozwinęła produkcji wysokiej jakości medykamentów wszystkich kategorii, a nie może kupować ich od innych krajów.

A teraz Ukraińcom na terenach okupowanych odmawia się leczenia i sprzedaży leków z powodu braku rosyjskiego paszportu. Nic więc dziwnego, że Ukraińcy traktują paszport rosyjski z nienawiścią, nazywając go tak samo, jak nazywano paszport niemiecki w czasie II wojny światowej – Ausweiss.