Ataki na kondukty pogrzebowe i celowe niszczenie cmentarzy, na których chowani są polegli ukraińscy żołnierze, to kolejna zbrodnia wojenna rosyjskiej armii.
Miesiąc temu marszałek okupacyjnego parlamentu Krymu Wołodymyr Konstantinow stwierdził, że Rosjanie nie rozliczają się z poległymi żołnierzami. Miał na myśli fakt z odległej przeszłości, że na Krymie znajdują się cmentarze żołnierzy angielskich, francuskich i włoskich z czasów wojny krymskiej.
Już wtedy jego słowa nie były do końca prawdą, bo wszystkie te nekropolie są zaniedbane, nawet cmentarz żołnierzy rosyjskich. Teraz jednak rzeczywistość całkowicie obaliła zapewnienia Konstantinowa. Rosja wyrównuje rachunki nawet z martwymi przeciwnikami, robi to celowo i planowo. Na przykład 5 października wojska rosyjskie celowo wystrzeliły rakietę „Iskander” w kawiarnię we wsi Groza pod Charkowem dokładnie w tym czasie, gdy mieszkańcy zebrali się tam, aby uczcić pamięć swojego rodaka Andrija Kozyra, który zginął wraz z synem Denysem na froncie ukraińskim, a teraz został pochowany w rodzinnej wsi. W wyniku ostrzału zginęło 55 osób, w tym dziecko i wszyscy krewni Andrija Kozyra, a 6 zostało rannych. Życie straciła właściwie połowa mieszkańców tej wsi.
Ukraina poruszyła kwestię tej zbrodni wojennej na forum ONZ. Podczas przesłuchań przedstawiciel Rosji przy ONZ Wasyl Nebenzia oświadczył, że we wsi Groza pochowano „wysokiego szczebla neonazistę”, dlatego armia uznała ten pogrzeb za cel wojskowy i uderzył w „grupę nazistów”. Nie jest to prawdą, ponieważ w pogrzebie uczestniczyli tylko mieszkańcy wsi.
Ukraińscy śledczy postawili już zarzuty Wołodymyrowi Mamonowi i jego młodszemu bratu, 23-letniemu Dmytro Mamonowi, którzy od początku wojny przeszli na stronę wroga. To oni podali Rosjanom współrzędne kawiarni, wydając wyrok na swoich sąsiadów, z którymi ich rodzina mieszkała od dziesięcioleci.
Wydarzenia w podcharkowskiej wsi to tylko jeden z przykładów, że zemsta na martwym wrogu jest powszechną praktyką rosyjskiej armii. 11 października na przedmieściach Chersonia Rosjanie za pomocą drona zaatakowali procesję pamięci w pobliżu miejscowego cmentarza. Jak poinformował szef administracji wojskowej miasta Roman Mrochko, materiał wybuchowy z bezałogowca zniszczył pojazd przewożący zmarłego i ranił trzy osoby. Pozostałym uczestnikom pogrzebu udało się w porę uciec.
Ukraińska prokuratura twierdzi, że ataki na kondukty pogrzebowe i miejsca, w których odprawiane są nabożeństwa żałobne, a także celowe niszczenie cmentarzy, gdzie chowani są polegli żołnierze, stały się typową zbrodnią wojenną rosyjskiej armii.