WOŁODYMYR SYDORENKO: Wojna na Ukrainie pomaga wybielać życiorysy

Znany rosyjski artysta Filip Kirkorow odkupił swoje winy występem w Donbasie. Fot. YT/Meduza

Publiczne popieranie wojny na Ukrainie to w Rosji coraz powszechniejszy sposób na odkupienie swoich win dla osób, które popadły w konflikt z prawem lub naraziły się Kremlowi.   

Nie jest tajemnicą, że, Moskwa aktywnie rekrutuje więźniów na wojnę na Ukrainie. Jest to m.in. sposób na odciążenie przepełnionych więzień. Tysiące więźniów korzysta z takiej możliwości, gdyż jest to szansa na ulgę od brutalności i tortur, dość powszechnych w rosyjskich zakładach karnych. Nie odstrasza ich fakt, że Rosja tworzy z uwolnionych więźniów tzw. bataliony szturmowe, które rzuca w celu przedarcia się przez najniebezpieczniejsze rejony frontu. „Żywotność” takiego oddziału często ogranicza się do jednego, dwóch lub trzech ataków.

Niemniej jednak części uwolnionych więźniów udaje się przeżyć. Wracali oni później do swoich rodzinnych miejscowości i kontynuowali przestępczą działalność – popełniali morderstwa, rabunki. Dlatego władze rosyjskie zmieniły już zasady werbunku i przy zawieraniu umowy rekrutacyjnej decydują się nie ułaskawiać, a jedynie zwalniać pod nadzorem.

Taka metoda formowania armii zdążyła już jednak zrodzić kilka niebezpiecznych trendów w rosyjskim społeczeństwie.

Co ciekawe, nawet kobiety osadzone w zakładach karnych zaczęły wykorzystywać ten sposób wydostania się na wolność. Na przykład była szefowa rosyjskiego ministerstwa kultury Krymu Arina Nowosilska, skazana w 2022 roku na 10 lat więzienia za otrzymanie szczególnie dużej łapówki w wysokości 17 mln rubli, miesiąc temu złożyła władzom więziennym oświadczenie, że zamiast przebywać w więzieniu, wolałaby udać się na wojnę z Ukrainą. Poinformowały o tym rosyjskie środki masowego przekazu, powołując się na moskiewską Komisję Nadzoru Społecznego. Najwyraźniej Arina Nowosilska, która była także jedną z inicjatorów aneksji Krymu w 2014 roku, również ma nadzieję, że uda jej się dostać pracę nie w roli „szturmowca Z”, ale przetrwać na bezpiecznej pozycji i odzyskać wolność.

Nie jest to zaskakujące, ponieważ szereg rosyjskich „patriotów”, którzy zszargali swój wizerunek przed władzami rosyjskimi i popadli w niełaskę, próbuje wybielić swój życiorys, uczestnicząc w wojnie lub po prostu usprawiedliwiając wojnę. Jak zauważają niektóre rosyjskie media, wojna na Ukrainie stała się skuteczną pralnią dla rosyjskich pseudopatriotów, ponieważ dziś w Rosji cała sfera wizerunkowa dzieli się tylko na dwie części: albo jesteś przeciwny wojnie na Ukrainie, a wtedy jesteś wyrzutkiem i wszystkie drogi masz zamknięte, albo popierasz wojnę, a wówczas jesteś patriotą, „przyjacielem rządu” i wszystkie drogi są przed tobą otwarte. Co więcej, jeśli sam bierzesz udział w wojnie lub po prostu w jakikolwiek sposób ją wspierasz, to jesteś już bohaterem wartym wszystkich nagród i wyróżnień!

Sewastopolski serwis informacyjny ForPost donosi o typowym przypadku. W 2022 roku Rada Izby Adwokackiej pozbawiła adwokata Elmana Paszajewa statusu prawnika. Powodem było m.in. „przestępstwo dyscyplinarne Paszajewa”. Następnie udał się on na wojnę na Ukrainie. Były prawnik powiedział dziennikarzom, że od dwóch lat służy w 95. Pułku Strzelców.

Roman Bilik, solista zespołu „Bestie”, jako pierwszy rozwiązał problemy z reputacją wyjazdem na Donbas. W lutym 2022 roku potępił rozpoczęcie wojny. Kiedy jednak zabroniono mu koncertu na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu i przerwano tournée po Rosji, muzyk zmienił stanowisko i poszedł śpiewać na „linii frontu”.

Bloger Dmitr Portniagin i jego żona zostali oskarżeni o niepłacenie podatków w wysokości ponad 124 milionów rubli oraz legalizację środków uzyskanych w sposób przestępczy. Portniagin także próbował rozwiązać swoje problemy poprzez wojnę. Zorganizował transport humanitarny na linię frontu. Z ziemianki opowiadał, że został ostrzelany i jak niebezpieczna jest teraz praca jako ochotnika w Donbasie. Ale to mu nie pomogło. 12 kwietnia bloger został zatrzymany w Rostowie nad Donem, gdy wrócił ze strefy działań wojennych.

Za przykładem Romana Bilika poszedł znany rosyjski artysta Filip Kirkorow, którego występy pod koniec ubiegłego roku zostały „odwołane” po wzięciu udziału w „nagiej” imprezie Anastazji Iwlejewej (pisałem o tym TUTAJ). Artysta został „wycięty” z noworocznych przedstawień i musicalu „Iwan Wasyliowycz zmienia wszystko”. Po tym wszystkim artysta udał się do Donbasu. W lutym Kirkorow przemawiał w szpitalu nr 2 w Gorłówce. Obdarował rannych żołnierzy prezentami, wykonał piosenkę, wygłosił płomienne przemówienie. Po tym występie Kirkorow wrócił do telewizji, a także do przewodniczenia jury programu „Maska”. Wznowiono jego działalność koncertową. Zaczął nawet żartować ze sceny, jak „wszedł do niewłaściwych drzwi”.

Inna uczestniczka „nagiej” imprezy – Dima Bilan – również na początku roku udała się do Donbasu z misją humanitarną. Według TARS dostarczyła sprzęt i datki na rzecz schroniska dla zwierząt  w Doniecku. Artystce wybaczono: 21 lutego podczas ceremonii otwarcia „Future Games” w Kazaniu wykonał rosyjski hymn państwowy. Wśród słuchaczy był prezydent Władimir Putin.

Organizatorka „nagiej” imprezy Anastazja Iwlejewa również planowała wyjazd humanitarny do Doniecka. Jednak mieszkańcy sprzeciwili się takiej próbie wybielania reputacji. Podróż Iwlejewej nie doszła do skutku. Mimo to blogerka nadal publicznie wspiera wojnę na Ukrainie.

Wielu „patriotów” w Rosji popiera takie zachowania gwiazd. Tak, bohater Rosji, szef prezydium organizacji „Oficerowie Rosji”, generał dywizji Sergiej Lipowy powiedział „ForPost”, że nie widzi nic złego w tym, że „skruszone” gwiazdy i blogerzy pomagają Donbasowi i żołnierzom. W szczególności stanął w obronie Kirkorowa: „Artysta również ryzykuje, że stamtąd nie wróci. A fakt, że Kirkorow poszedł rzekomo wybielić swoją winę, to jedna z opinii. Jest inne zdanie – wszyscy podejmują takie samo ryzyko: wolontariusze, artyści, piosenkarze i pisarze” – tłumaczył Lipowy.