22 marca 1864 r. w Wilnie władze carskie powiesiły Wincentego Konstantego Kalinowskiego, podczas powstania styczniowego komisarza Rządu Narodowego na Litwę. W 2019 r. został uroczyście pochowany na Rossie wraz z gen. Zygmuntem Sierakowskim i 18 innymi odnalezionymi bohaterami. Podczas obecnej inwazji Rosji na Ukrainę białoruscy ochotnicy walczący po stronie Ukrainy utworzyli batalion imienia Konstantego Kalinowskiego.
Przypominam sobie uroczystości sprzed czterech lat, w których wzięli udział przedstawiciele władz Polski, Litwy, Białorusi, Ukrainy i Łotwy. I choć strona białoruska oddelegowała jedynie wicepremiera, to na ulicach Wilna najwięcej było flag Białorusi: nie reżimu Łukaszenki, ale historycznych: biało-czerwono-białych, i flag Wielkiego Księstwa Litewskiego z symbolem Pogoni.
Wincenty Konstanty Kalinowski, Zygmunt Sierakowski – dowódca powstańczych oddziałów na Żmudzi – oraz ich osiemnastu towarzyszy broni zostało straconych między 3 czerwca 1863 r. a 22 marca 1864 r. na Rynku Łukiskim w Wilnie i pogrzebanych w nieznanym miejscu. Władze carskie bały się, że groby powstańców mogą stać się miejscem pamięci dla tych, którzy marzyli o wskrzeszeniu Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Szczątki bohaterów archeolodzy odnaleźli w 2017 r. na wileńskiej Górze Zamkowej. Dziś to miejsce czasem nazywa się wileńską „Łączką”. Dlaczego? Celem Moskali – podobnie jak później bolszewików – było wymazanie powstańców z pamięci. Wszystkich pogrzebano w tajemnicy przed rodziną i bliskimi, bez trumien i ze związanymi rękoma. Ciężarna żona Sierakowskiego musiała oglądać egzekucję męża, którego zaprowadzono na szafot mimo ciężkich ran odniesionych w bitwie.
W kancelarii gubernatora Michaiła Murawjowa „Wieszatiela” odnaleziono list nieznanej z nazwiska wilnianki, która obserwowała kaźń: „Oni sądzili, że bardzo nas przestrasza kara śmierci, a tu zupełnie inaczej się dzieje. Żądania ich nie otrzymały swojego skutku, bo miejsce obawy zastąpiła chęć zemsty i znacznie większa nienawiść”.
Uroczystości odbywające się w 2019 r. w trzech językach: polskim, litewskim i białoruskim, bardzo nie spodobały się Rosji, która do dziś uważa Powstanie Styczniowe za akt terrorystyczny, bunt w „Kraju Północno-Zachodnim Imperium Rosyjskiego”, a Kalinowski jest przedstawiany jako „koordynator polskich szlacheckich formacji bandyckich na terytorium Białorusi Zachodniej”. Propaganda Kremla podkreśla, że został słusznie skazany na śmierć jako „winny organizowania zaplanowanych mordów na rosyjskich (białoruskich) chłopach oraz prawosławnym duchowieństwie”.
Moskwa nie toleruje również tego, że Konstanty Kalinowski jest uważany za bohatera nie tylko w Polsce i na Litwie, ale wśród wolnych Białorusinów. Bohaterem walczącym przeciwko wspólnemu wrogowi: Rosji.