Wysoko zawieszona poprzeczka – ZBIGNIEW BRZEZIŃSKI o Głównej Nagrodzie Wolności Słowa SDP

Czy Główna Nagroda Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich to istotny element w rozwoju dziennikarskiej kariery? Jakie doświadczenie zawodowe mieli dotychczasowi laureaci? Co zmieniło się u ubiegłorocznego zwycięzcy – Wojciecha Biedronia?

 

Wolność słowa

 

W 1990 roku polski parlament przyjął ustawę o uchylaniu ustawy o kontroli publikacji i widowisk, zniesieniu organów tej kontroli oraz o zmianie ustawy prawo prasowe[1] Na jej mocy przestał istnieć Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Trzydzieści lat przyzwyczaiło odbiorców do niezależności mediów. Choć środowiska postkomunistyczne dość szybko zaczęły głosić, że cenzura w PRL wcale nie ograniczała prawa do wypowiedzi, a jedynie dbała o artystyczną jakość i nie pozwalała na funkcjonowanie szmiry w przestrzeni publicznej… Na szczęście takie prace jak: „Wielka księga cenzury PRL w dokumentach” Tomasza Strzyżewskiego (2015 r.), „Knebel. Cenzura w PRL-u” Błażeja Torańskiego (2016 r.), czy ze starszych pozycji „Cenzura wobec humanistyki” Stanisława Żaka (1996 r.) przypominają, jak było naprawdę. W społeczeństwach demokratycznych media mają możliwość, z której nie zawsze korzystają, pełnienia roli czwartej władzy. Ciąży też na nich wielka odpowiedzialność za to, co z ową wolnością robią. Pytania o autocenzurę, o wpływ linii redakcyjnych na podejmowanie określonych tematów, czy znaczenie słupków sprzedaży dla poruszanych wątków, to wyzwania nie tylko dla obecnego i kolejnych pokoleń dziennikarzy. Główna Nagroda Wolności Słowa przyznawana od 1999 roku przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, która „dotyczy publikacji w obronie demokracji i praworządności, demaskujących nadużycia władzy, korupcję, naruszanie praw obywatelskich, praw człowieka[2] przypomina o odpowiedzialności ludzi mediów za każdy z tych aspektów. Pokazuje dobre wzorce. Wyróżnia odważne postawy i konsekwentne dążenie do „odkrywanie tego, co ukryte”, jeśli odwołać się do etymologii terminu aletheia oznaczającego prawdę w starożytnej grece. Czy jest też silnym elementem w rozwoju kariery dziennikarskiej? Bardziej ugruntowuje pozycję, czy stanowi trampolinę do zawodowego sukcesu?

 

Znaczenie nagród w wizerunku zawodowym

 

Zgodnie z obszernym Raportem „CV okiem rekruterów”, który w 2015 roku przygotował Pracuj.PL, osoby odpowiedzialne za zatrudnianie nowych pracowników zaczynają analizę dokumentów od doświadczenia zawodowego, a największe znaczenie mają w tym wypadku trzy ostatnie miejsca zatrudnienia. W dalszej kolejności patrzą na dane osobowe, wykształcenie, znajomość języków obcych, deklarowane umiejętności, ukończone kursy i szkolenia[3]. Analiza dotycząca coraz popularniejszej rekrutacji na portalach społecznościowych, którą w skali globalnej przygotowało Adecco wskazuje jednak, że informacje o zdobytych nagrodach zajmują w środowisku specjalistów od zatrudnienia drugie miejsce, tuż po doświadczeniu, a zwraca na nie uwagę 45% rekruterów[4]. Na popularnym portalu dla profesjonalistów – LinkedIn – nagrody znajdują się dopiero w piątej części profilu zawodowego, w sekcji: osiągnięcia, czyli w tym samym miejscu, w którym wpisujemy ukończone kursy. Z perspektywy tego medium społecznościowego pierwsze miejsca zajmują: doświadczenie, wykształcenie, licencje i certyfikaty oraz umiejętności potwierdzone przez innych użytkowników. Specjalistka w zakresie rekrutacji Agata Gołąb zauważyła jednak, że dla fachowców w dziedzinie pozyskiwania kadr istotna jest „zgodność elementów kluczowych dla danego stanowiska z danymi zawartymi w dokumentach aplikacyjnych[5]. Nagrody, zwłaszcza te przyznawane przez środowisko branżowe, czyli takie, które potrafi w sposób wiarygodny ocenić czyjąś pracę, należą do elementów wzmacniających pozytywny wizerunek zawodowy.

 

Ugruntowanie pozycji i misja

 

Nagroda Główna Wolności Słowa przyznawane jest od końca XX wieku. Analizując grono osób, którym przyznano te prestiżowe laury, łatwo zauważyć, że otrzymują je dziennikarze doświadczeni. Pierwsza z wyróżnionych – Irena Piłatowska za materiał Prawda odwrócona wykonany dla Polskiego Radia, była w zawodzie od 17 lat. Krzysztof Gottesman (jeden z nagrodzonych w 2000 r. za Raport o telewizji dla dziennika „Rzeczpospolita”) karierę zaczynał jeszcze w „Tygodniku Solidarność”. Również reprezentujący młodsze od poprzedników pokolenie Michał MajewskiPaweł Reszka nie należeli do grona redakcyjnych nowicjuszy (nagroda w 2001 r. za materiał: Skandal gazowy dla „Rzeczpospolitej”). Podobnym doświadczeniem legitymował się Bertold Kittel, pierwszy raz nagrodzony w 2004 roku, za materiały dla „Rzeczypospolitej”: Towarzystwo wzajemnych inwestycji oraz Tajne konta Jamrożego i Wieczerzaka. Bogate doświadczenie zawodowe w momencie otrzymania Nagrody Głównej Wolności Słowa miały też laureatki – Anita Gargas (2011 rok za materiał Katastrofa Smoleńska dla TVP) i Joanna Lichocka, dziś poseł na Sejm RP, nagrodzona po raz pierwszy w 2012 roku za publikację Pogarda w „Gazecie Polskiej”. O to, jaką rolę w karierze dziennikarza odgrywa dziś ten laur, pytamy ubiegłorocznego laureata Wojciecha Biedronia, który uzyskał ją za tekst Jak mafia rządziła Warszawą” opublikowany w tygodniku „Sieci”.

 

Rok po nagrodzie

 

Przede wszystkim nigdy nie myślałem o dziennikarstwie w kategoriach kariery. Dla mnie to wciąż najpiękniejsza przygoda życia. Cały czas uważam się przede wszystkim za reportera, a najbardziej zależy mi, żeby moje materiały wzbudzały dyskusję nie tylko w mediach, czy debatę polityczną, ale tę najważniejszą – społeczną – mówi Wojciech Biedroń.

 

W ubiegłym roku po otrzymaniu Nagrody Głównej Wolności Słowa mówił pan, że ten laur jest dla pana: „Wielką radością i wielkim wyróżnieniem przypadającym w dość symbolicznym dla mnie momencie dwudziestolecia pracy dziennikarskiej”[6]. Jak pan ocenia to wydarzenie z rocznej perspektywy?

 

Szczerze? Nigdy nie liczyłem na tę nagrodę. To dla mnie największa niespodzianka ubiegłego roku. Faktycznie 2018 rok obfitował w głośne materiały mojego autorstwa, ale gdyby nie znajomy, który namówił mnie do przesłania swoich tekstów, nigdy bym tego nie zrobił. Złożyłem je zresztą w ostatnim dniu. To jest wielki zaszczyt, wielki laur. Uważam, że to największe co osiągnąłem w tym zawodzie. Jestem bardzo krytycznie nastawiony do efektów swoich prac. Teraz patrzę na dotychczasowe dokonania spokojniejszym okiem.

 

Nie spodziewał się pan laurów?

 

Nie. Gdyby dwadzieścia lat temu, na początku mojej dziennikarskiej kariery, ktoś powiedział, że otrzymam tak prestiżowe wyróżnienie, a laudacje odczyta sam Jerzy Jachowicz, to bym go po prostu wyśmiał. Tę chwilę będę pamiętał do końca życia.

 

Jaką rolę odgrywa w pana ocenie Główna Nagroda Wolności Słowa w rozwoju zawodowym?

 

Ujmę to tak – zawodowo nigdy nie czułem się lepiej. To jest wielkie dowartościowanie. Bardzo mocno mobilizuje do pracy. Czuję, że wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę, ale też, że zapisałem się w dziejach polskiego dziennikarstwa. Nawet jakby miał o tym świadczyć jedynie protokół jury. Nie każdy ma zaszczyt usłyszeć od przedstawicieli swojego środowiska: widzimy, że „gryziesz ziemię”, że frustrujesz się tym zawodem, tę twoją pełnię zaangażowania.

 

Co zmieniło się przez ten rok?

 

Byłem częściej i mocniej atakowany niż dotychczas (śmiech).

 

Czy Nagroda Wolności Słowa to bardziej ugruntowanie pozycji zawodowej, czy może pozytywny kop w górę?

 

Potwierdzenie przez środowisko rezultatów swojej pracy. W mojej ocenie, żeby otrzymać taki zaszczyt trzeba być przynajmniej od dziesięciu lat w zawodzie. Wrócę na chwilę do mojego postrzegania kariery w dziennikarstwie. Nie wyobrażam sobie, żeby analizować własne dokonania w kategoriach: w tym roku osiągnąłem to, a w tamtym mniej, a w przyszłym zdobyto to i tak dalej. Ten zawód jest pomysłem na życie a nie pracą w korporacyjnym stylu.

 

Korzystanie z prawa do wolności

 

Wojciech Biedroń, który, przypomnijmy, Główną Nagrodę Wolności Słowa otrzymał na dwudziestolecie swojej kariery zawodowej, zwraca uwagę na tak istotne elementy tego wyróżnienia, jak: mobilizacja, świadomość wysoko zawieszonej poprzeczki, docenienie dokonań i ugruntowanie pozycji w środowisku. Z analizy grona wcześniejszych laureatów wynika, że trzeba mieć bogate doświadczenie, by na ten zaszczyt zasłużyć. I niech tak zostanie, bo każda dziedzina potrzebuje mieć swoje „wzorce miary”, a te przychodzą z konsekwentnym rozwojem.

 

Zbigniew Brzeziński

 

[1] Dziennik Ustaw z 1990 r. Nr 29 poz. 173.

[2] https://sdp.pl/rusza-27-edycja-konkursu-o-nagrody-sdp-2019/ – dostęp 19/.06.2020 r.

[3] Raport Pracuj.PL CV okiem rektutera 15 maja 2015 r.

[4] Raport Adecco Rekrutacja na portalach społecznościowych 2014 r.

[5] A. Gołąb, Rekrutacja w pigułce – na co rekruter zwraca uwagę, „Doradca Zawodowy”, 2014, Nr 3, s. 42.

[6] https://sdp.pl/motywuje-mnie-chec-dotarcia-do-prawdy-rozmowa-z-wojciechem-biedroniem-laureatem-glownej-nagrody-wolnosci-slowa-w-2019-r/ – dostęp 23.06.2020 r.