Żądajmy jawności rozpraw z art. 212 kk – postuluje ADAM SOCHA

Wyrok w sprawie Jana Śpiewaka jeszcze raz pokazał, że konieczne jest zniesienie klauzuli tajności w sprawach z art. 212. Okazuje się bowiem, że dla „Gazety Wyborczej” tajne akta sprawy są jawne. W tej gazecie ukazał się artykuł Wojciecha Czuchnowskiego pt. „Wyborcza” ujawnia szczegóły wyroku ws. Jana Śpiewaka. To były „skróty myślowe” (18.12.).

 

Przypominam, iż Jan Śpiewak został oskarżony z powodu wpisu w 2017 roku na Twitterze: „Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienice na Ochocie”.

 

„Wyborcza” zajęła się tym tematem, gdyż sprawa Śpiewaka stała się polityczna. Dla polityków obozu rządowego wyrok na Śpiewaka stał się jeszcze jednym przykładem istnienia patologicznego układu w sądach. Dlatego premier Mateusz Morawiecki  napisał: „Z Janem Śpiewakiem jestem sercem i umysłem”  i dalej: „uznanie go winnym  i zasądzenie wobec niego kary stoi w jaskrawej sprzeczności ze społecznym po czuciem sprawiedliwości”. Jana Śpiewaka przyjął prezydent RP Andrzej Duda, po tym spotkaniu działacz społeczny poinformował, iż prezydent wystąpi o jego ułaskawienie. Oświadczył też, że dwa lata temu protestował pod sądami w obronie sędziów. Teraz zmienił na ich temat zdanie.

 

O ułaskawienie Śpiewaka zaapelowało również CMWP SDP.

 

Do akcji wkracza „pistolet” „GW”, by wykazać, że wyrok był sprawiedliwy a Śpiewak nieprawdziwie oskarżał. Wojciech Czuchnowski informuje, że  uzyskał kopie akt tej sprawy „ze źródeł sądowych”.  Dziennikarz twierdzi, że sprawa kamienicy przy ul. Joteyki 13 w chwili wpisu Śpiewaka już dawno była zamknięta. Po jego pierwszym wpisie nastąpiły kolejne, wiążące dramatyczną sytuację lokatorów „z przejęciem kamienicy metodą na kuratora przez córkę ministra” oraz konferencja prasowa pod tą kamienicą 19.10.2017 roku (w momencie gdy Śpiewak startował w wyborach na prezydenta Warszawy), gdzie miał powtarzać to oskarżenie.

 

Po tej konferencji  prawniczka Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska miała pisemnie zażądać zaprzestania jej oskarżania. Na rozprawie, miała zaproponować ugodę, ale Śpiewak miał tę propozycje odrzucić. Górnikowska miała wyjaśnić w sądzie, że kuratorem  Aleksandra Piekarskiego, właściciela połowy kamienicy, stała się przypadkiem, w 2008 roku. O przejęcie kurateli miał ją poprosić kolega prawnik pracujący w krakowskiej kancelarii. Poprzedni kurator ustalił, że Piekarski zmarł w 1959 roku, ale żyją jego spadkobiercy. Prawniczka, tak jak poprzedni kurator, miała zaangażować się w poszukiwanie spadkobierców, co się powiodło. Pierwszy z nich wniósł o uchylenie kurateli i 21 grudnia 2011 roku rola Górnikowskiej się kończy.

 

Z kolei Jan Śpiewak miał na rozprawie tłumaczyć, że jego zarzut dotyczył ciągnięcia tej sprawy przez 3 lata i w tym czasie podwyższanie czynszu lokatorom, do czego kurator nie miała prawa. Miał się bronić, że jego oskarżenia były wyłącznie opiniami i hipotezami, skrótami myślowymi i nigdy nie twierdził, iż Górnikowska popełniła przestępstwo.

 

Sąd I instancji skazał Śpiewaka, gdyż miał uznać, iż jego zarzuty były nieprawdziwe i miał mieć tego świadomość, a zaatakował dla korzyści politycznych (start w wyborach na prezydenta Warszawy). W rzeczywistości Górnikowska została ustanowiona kuratorem dla osoby nieznanej z miejsca pobytu , której daty urodzenia nie znała – miał ustalić sąd. – Nigdy też nie przejęła na własność kamienicy ani nie czerpała z niej korzyści. Jej honorarium miało wynieść zaledwie 180 zł.  Sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.

 

Na ten artykuł zareagował Jan Śpiewak wpisem: „Jestem wzruszony zainteresowaniem @gazeta_wyborcza moją sprawą. Ogromny tekst na całą stronę gazety a redaktor Czuchnowski nie znalazł chwilki czasu, żeby do mnie zadzwonić. Wyszło z tego to co musiało wyjść. Paszkwil. Będę walczył o odtajnienie całego materiału dowodowego”.

 

Tuż po wyroku z 13 grudnia Śpiewak napisał na fb: „Dzisiaj sad skazał mnie prawomocnym wyrokiem na 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz córki ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego” (w rządzie PO-PSL – przyp. A.Socha). Za co? Ujawniliśmy, że mec. Górnikowskabyła kuratorem 120-latka w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie”. „Na jej skutek doszło do dramatu lokatorów i czterech przedwczesnych zgonów. Zostałem skazany za to, że walczyłem po stronie słabszych i sprawiedliwości”.

 

My, jako opinia publiczna, jesteśmy bezradni. Z jednej strony mamy narrację Czuchnowskiego, który nie jest wzorem rzetelności dziennikarskiej,  a z drugiej strony Jan Śpiewak podtrzymuje swój zarzut i przedstawia się jako jedyna osoba skazana w aferze reprywatyzacyjnej.

 

Sprawa jest bardzo istotna. Musimy być bowiem pewni, iż do ułaskawienia doszło, nie z powodu politycznego, instrumentalnego wykorzystania sprawy wyroku a z powodu krzyczącej niesprawiedliwości.

 

Od 30 lat środowisko dziennikarskie wszystkich opcji i odłamów zgodnie walczy o zniesienie art. 212, który umożliwia karanie więzieniem za słowa. Wszystkie po kolei rządy obiecywały jego zniesienie, ale gdy kolejna partia dochodziła do władzy, zmieniała zdanie. Tak też postąpił rząd PiS, który chciał nawet zaostrzenia tego artykułu. Według nowego zapisu pomówienie miało być ścigane nawet z urzędu. Dopiero po protestach środowisk dziennikarskich, w tym ZG SDP i Rzecznika Praw Obywatelskich, minister Zbigniew Ziobro wycofał się w maju 2019 roku z tego pomysłu.  Wówczas minister obiecywał dziennikarzom, że ich zaprosi po jesiennych wyborach na spotkanie, żeby „podyskutować jak ten przepis wyglądałby w przyszłości, czy jak go zmienić”.

 

ZG SDP powinien wyegzekwować od ministra tę obietnice i spotkać się w tej sprawie. Sprawa Jana Śpiewaka jest znakomitym do takiego spotkania powodem. Osobiście jestem realistą i wiem, że politycy nie wypuszczą z rąk tej pałki na dziennikarzy w postaci art. 212. Dlatego uważam, że trzeba chociaż wywalczyć zniesienie tajności w procesach dotyczących dziennikarzy. Sąd opinii publicznej musi mieć prawo do wyrobienia sobie własnego zdania, gdy rzecz idzie o wolność słowa, tej ostatniej barykady wolności człowieka.

 

Adam Socha