Zaufanie do własnej wizji świata – ks. ARTUR STOPKA o wiarygodności stacji telewizyjnych

Ogłoszony w połowie wrześnie br. komunikat CBOS zatytułowany „Postrzeganie telewizyjnych programów informacyjnych i publicystycznych” wskazuje nie tylko na systematyczny spadek wiarygodności telewizji publicznej w tym względzie. Pokazuje znacznie więcej.

 

Duża część zamieszczonych w mediach omówień tego sondażu zaczynała się od informacji, że tylko co czwarty Polak (25 proc. badanych) ma zaufanie do programów informacyjnych i publicystycznych Telewizji Polskiej. Akcentowano też, że tendencja spadkowa trwa już od prawie dziesięciu lat. W 2012 roku informacjom i publicystyce TVP wierzyło 50 proc. odbiorców, pięć lat później już tylko 34 proc., a w 2019 o trzy procenty mniej.

 

Ze wspomnianego badania CBOS-u wynika, że w ostatnich latach spadało też zaufanie do programów informacyjnych i publicystycznych serwowanych przez dwóch pozostałych dużych nadawców operujących w naszym kraju, jednak w kwestii utraty wiarygodności w oczach widzów publiczna telewizja znacząco wyprzedziła kanały komercyjne. Co więcej, jak wynika z kolorowego wykresu opublikowanego np. w Wirtualnych Mediach – ocena wiarogodności w ostatnich dwóch latach nieco wzrosła zarówno Polsatowi, jak i TVN-owi.

 

Zaraz będzie dziesięć

 

Przyglądając się sondażowi CBOS-u warto zwrócić uwagę, że uwzględnia on tylko trzy największe stacje telewizyjne adresujące swój kontent do polskich widzów. Na odnotowanie zasługuje również fakt, że respondentów pytano nie tylko o programy nadawane na głównych antenach, ale również o związane z nimi kanały nastawione przede wszystkim na informację i publicystykę, czyli TVP Info, Polsat News i TVN24. Wydaje się to oczywiste, jednak, jak zauważył na początku września br. wspomniany serwis wirtualnemedia.pl, po debiucie kanału Wydarzenia24 i zapowiadanym na październik starcie News24 w Polsce będzie działać aż dziesięć telewizji o profilu informacyjno-publicystycznym. W dodatku kwestią coraz bardziej drugorzędną jest sposób nadawania programu – czy propagowany jest sygnałem naziemnym czy też udostępniany w internecie.

 

Jak wylicza wspomniany serwis poświęcony mediom, do końca wakacji w naszym kraju działały TVP Info, TVN24, TVN24 Bis, Polsat News, Polsat News 2, Superstacja, TV Republika, wPolsce.pl i Biznes24. 1 września Superstację zastąpił kanał Wydarzenia24. Czy takie specyficznie polskie rozdrobnienie kanałów informacyjno-publicystycznych ma związek z wiarygodnością i zaufaniem ze strony odbiorców? Wydaje się, że tak. Ma też związek z podejściem do prawdy w ogóle, a w stosunku do prawdziwości treści podawanych w mediach w szczególności.

 

Któremu można zaufać

 

Żyjemy w świecie subiektywnych „prawd”. To już nie jest kwestia polaryzacji, lecz coraz bardziej niepokojącej atomizacji. Posiadanie własnej „prawdy” wpływa na to, w jaki sposób traktujemy media. Nie mają one już dla wielu być źródłem rzetelnych, maksymalnie obiektywnych informacji o świecie i wyraźnie od nich oddzielonego komentarza, który pomaga je przede wszystkim zrozumieć, a nie ideologicznie interpretować. Coraz więcej jest tych, którzy w mediach szukają wyłącznie materiałów wpisujących się, potwierdzających i wzmacniających ich wizję świata. I tylko do takich mają zaufanie, tylko takim wierzą, tylko takie uznają za wiarygodne.

 

Paradoksalnie takie podejście wpisuje się całkiem zgrabnie w tę definicję jaką można znaleźć w firmowanym przez Polską Akademię Nauk dostępnym w sieci „Wielkim Słowniku języka polskiego”. Według niego „wiarygodność” to „cecha kogoś lub czegoś niebudzącego wątpliwości i takiego, któremu można zaufać”. Dla kogoś, kto znajduje w konkretnym kanale informacyjnym i publicystycznym odpowiadający mu obraz świata, jest on źródłem, które nie wywołuje zastrzeżeń i zasługuje na wiarę w podawane treści. Jest więc dla niego/niej wiarygodny.

 

Wybór stacji zależy…

 

Taki stan rzeczy potwierdza najnowszy raport CBOS, omawiający postrzeganie przez widzów telewizyjnych programów informacyjnych i publicystycznych. Według niego wybór określonej stacji telewizyjnej zależy w głównej mierze od poglądów politycznych i preferencji partyjnych telewidzów. Stwierdza on również, że oceny wiarygodności poszczególnych stacji zależą przede wszystkim od orientacji politycznej i preferencji partyjnych odbiorców. Czy w tej sytuacji można jeszcze poważnie traktować badania wiarygodności mediów? Więcej, rodzi się bardzo poważne pytanie, czy kwestia ich wiarygodności w jakikolwiek sposób łączy się jeszcze z obiektywną prawdą, rzetelnością, sprawdzaniem informacji w kilku źródłach itd.

 

Niemal dokładnie dziewięć lat temu, we wrześniu 2012 r., Grzegorz Miecugow stwierdził w wywiadzie dla jednego z dzienników, że dziś największą słabością mediów jest odbiorca. Odrzucił też wtedy tezę, że to media wychowały sobie takich, a nie innych widzów. Wywiad wywołał wtedy spore poruszenie, a nawet wielu się oburzyło. Inni jednak potraktowali go jako rodzaj usprawiedliwienia i przez kolejną dekadę tworzyli poszczególne telewizje w przekonaniu, że – jak powiedział Miecugow – „Medium nie może od oczekiwań widzów abstrahować”. Przy takim podejściu sprawa wiarygodności nabiera zupełnie innego niż dawniej wymiaru i znaczenia. Przy takim podejściu każdy program informacyjny lub publicystyczny i każdy z dziesięciu telewizyjnych kanałów informacyjnych będzie dla kogoś wiarygodny. Tylko czy o to w tym wszystkim chodzi?

 

Ks. Artur Stopka