Czy skok z druku do Internetu to skok na bardzo głęboką i mętną wodę? Jakie ostrzeżenia zawierają prognozy dla dziennikarstwa? Czy uda nam się zadbać o wysoką jakość materiałów i bezpieczeństwo dziennikarzy?
Okruchy historii
Przechodzenie tytułów prasowych do Internetu wyglądało bardzo różnie. „Rzeczpospolita” stworzyła odrębną redakcję, do której na początku zgłosiły się tylko dwie osoby. Na łamach sdp.pl wspominał to ostatnio Mirosław Usidus, dając artykułowi znamienny tytuł: „Spotkamy się tam, gdzie nikt na nas nie czeka”.[1] Nieistniejący już kielecki dziennik „Słowo Ludu”[2] (pierwotnie organ KW PZPR) wkroczył do sieci w początkach XXI wieku. Na stronie WWW pojawiała się z opóźnieniem wobec wydania papierowego wersja PDF z usuniętymi przez grafika reklamami. Płachta zawierała więc liczne „białe plamy”, co można żartobliwie odnieść do PRL-owskiej przeszłości. „Słowo Ludu” przetrwało do maja 2006 roku, kiedy ówczesny właściciel norweski koncern Orkla zdecydował o zamknięciu tytułu. Pomysł takiej ekspozycji gazety nie zanikł. W podobnej formie ukazywał się np. „Mediafun Magazyn” Macieja Budzicha (2010-2011 r.)[3], choć to był ruch w drugą stronę – czyli od bloga do pisma i oczywiście zawierał również materiały marketingowe. W wersji zarówno papierowej jak i PDF znajdziemy „Tygodnik eM”[4], czy „2 Tygodnik Kielecki”[5]. Do niedawna również kwartalnik „Doradca Kariery”, ale ten ostatni tytuł nie przetrwał pandemii i właśnie zakończył działalność[6]. Nieco optymizmu wniósł ostatnio materiał „Press” na temat tygodnika „Wprost”, którego ostatni drukowany numer ukazał się 30 marca 2020 r., co redakcja uzasadniła spadkami sprzedaży w związku z wiosennym lockownem.
Optymistycznie i pesymistycznie
Wspomniany materiał „Press” odnosi się głównie do faktu, że „Wprost” w sierpniu był najczęściej cytowanym tygodnikiem. Warto jednak zaznaczyć, że „Press” uznał, iż rezygnując z wersji drukowanej tytuł stracił na prestiżu[7]. Pytany wiosnę przez SDP.PL o opinię na temat przyszłości „Wprost” dr Tomasz Chrząstek z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach stwierdził: Nie umiem znaleźć przykładu potwierdzającego udane przejście czasopisma do sieci bez kontynuacji wersji drukowanej, to było raczej przedłużenie agonii. Z moich obserwacji wynika, że w znakomitej części przypadków migracja prasy do cyberprzestrzeni była podyktowana przede wszystkim… umocnieniem wydania drukowanego jako głównego kanału dystrybucji treści. Niestety, ale nie widzę świetlanej przyszłości przed „Wprost”. Mówię to z żalem, bo z każdym znikającym tytułem odchodzi kawałek naszego świata. Nie idealnego może, ale naszego[8].
Zapytany obecnie o opinię stwierdza, że zdania od wiosny nie zmienił. Dopytywany o „Wprost” dodaje: Nie mam dostępu do danych dotyczących faktycznej sytuacji „Wprost”. Materiał „Press” mówi tylko o cytowalności. To oczywiście super, ale cytowalność nie zagwarantuje przetrwania. Bardziej ilość subskrypcji i reklamodawcy – uzupełnia dr Chrząstek.
„Wprost” trwa i to w obecnej sytuacji dobry komunikat. To zresztą pismo zaprawione w bojach o przetrwanie. Wystarczy zacytować tytuły rozdziałów poświęconych temu tygodnikowi w fundamentalnym dla zagadnienia opracowaniu prof. Tomasza Mielczarka „Tygodniki opinii w zmieniającej się rzeczywistości” (Kraków 2018). Rozdział: „Wprost”. Radykalne rewolucje, zawiera trzy podrozdziały: okres poznański, przeprowadzka do Warszawy, nietrafione pomysły i poszukiwanie nowej koncepcji. W konkluzji medioznawca stwierdza:
Zbyt gwałtowne zmiany, jakie mogliśmy obserwować w piśmie, powodowały odpływ czytelników w tempie znacznie większym niż u konkurencji. Chociaż w ostatnich latach „Wprost” pod względem ekonomicznym sprawnie wykorzystuje sprzyjającą mu koniunkturę polityczną, jego sytuacja wydaje się wyjątkowo trudna[9].
Może więc przejście do sieci dla „Wprost” to po prostu kolejna rewolucja?
Medialna żałoba
Kolejnym tytułem, który przechodził w związku z pandemią w całości do sieci był branżowy kwartalnik „Doradca Kariery”. Wiosną redaktor naczelna Agnieszka Ciereszko, która wypowiadała się na ten temat dla SDP.PL, była pełna optymizmu. W listopadzie przyszło jej jednak pożegnać się z czytelnikami w następujących słowach: Drogi Czytelniku! Trzymasz w dłoniach (rzecz jasna wirtualnie) ostatni numer naszego wspólnego, branżowego czasopisma „Doradca Kariery”. Małe doradcze Wydawnictwo nie przetrwało ataku Covid-19. W pierwszej chwili, kiedy dotarło do mnie, że trzeba będzie zamknąć projekt, poczułam klasyczne zaprzeczanie „przecież to niemożliwe”, później przyszła złość i następnie, po sprawdzeniu wielu opcji ratunkowych, stało się jasne: z końcem roku 2020 kończymy pracę nad Kwartalnikiem. Zupełnie jak w modelu żałoby autorstwa Kübler-Ross, która opisuje pięć podstawowych odpowiedzi na stratę[10].
Wszystko to w czasie, w którym zainteresowanie ofertą mediów znacznie wzrosło w związku z pandemią. W wypowiedzi dla SDP.PL Dorota Bieniek-Kaska prezes LoveBrands Relations, czyli firmy, która zleciła badania „Jakich informacji w dobie koronawirusa szukają Polacy?”, uzupełniła upublicznione rezultaty: Pandemia koronawirusa silnie podziałała na nas wszystkich. Z jednej strony zwiększyła się nasza konsumpcja mediów, z drugiej strony jesteśmy namawiani do pozostawania w domach oraz czujemy obawę (uzasadnioną lub nie) przed dotykaniem przedmiotów, które ktoś wcześniej miał w swoich rękach – a tak jest w przypadku prasy drukowanej. Z tego powodu staramy się konsumować media w sposób dla nas bezpieczny. Według badania LoveBrands Relations Internet jest podstawowym źródłem informacji w czasie pandemii koronawirusa. Kolejne źródła informacji: media społecznościowe (39%) oraz radio (34%) nie zyskały aż tak dużo popularności[11].
Ponure barwy przyszłości
International Federation of Journalism w prognozach na przyszłość zwraca uwagę, że nowe możliwości technologiczne otwierają przed dziennikarstwem fantastyczne perspektywy, ale jednocześnie stanowią poważne zagrożenie m.in. dla miejsc i warunków pracy i jakości dzieła dziennikarskiego. IFJ podkreśla, że z Internetowego tortu największe kawałki pożerają, ci, którzy nie dostarczają treści: Facebook i Google. W perspektywach zwrócono uwagę, że nadawcy publiczni (zwłaszcza telewizyjni), którzy stanowili przez długie lata równowagę dla mediów komercyjnych nastawionych na zysk, mają coraz mniejsze środki i są poddawani (w skali świata, nie tylko Polski jakby się mogło zdawać) poważnym naciskom politycznym. Kolejne zagrożenie dostrzeżono w koncentracji, która może pozbawić media roli strażnika, ma negatywny wpływ na demokrację i pluralizm. W wizji przyszłości IFJ wyraziła poważne obawy o ocalenie dziennikarstwa wysokiej jakości i o zachowanie przez niego roli dobra publicznego bez względu na właściciela redakcji. Podkreślono wreszcie, że dziennikarze nie oprą się zmianom, ale muszą mieć wpływ na kształtowanie przyszłości. IFJ poszukuje rozwiązań na nurtujące nas również w Polsce dylematy:
- Poszukiwanie nowych modeli finansowania mediów, skoro stare uległy wypaleniu,
- Stworzenie lobby broniącego nadawców publicznych m.in. przed naciskami natury politycznej,
- Prowadzenie kampanii promujących dziennikarstwo wysokiej jakości,
- Wsparcie mediów w sprawiedliwym przechodzeniu do formuły cyfrowej,
- Walka o przyzwoite warunki pracy i płacy w mediach cyfrowych,
- Sprawiedliwy udział platform społecznościowych w finansowaniu tworzenia atrakcyjnych treści,
- Wspieranie polityki medialnej, która stawia interes publiczny w centrum dziennikarstwa,
- Walka z koncentracją mediów[12].
W tym pierwszym kontekście warto przypomnieć prognozę Journalism 2025, której autorzy zwrócili uwagę na „podjadanie” materiałów prasowych w Internecie. Odbiorcy kupują dostęp do pojedynczych artykułów zamiast do całych wydań. Nie odznaczają się też wiernością wobec tytułu prasowego, szukając materiałów na tematy popularne choć niekoniecznie istotne[13]. Tymczasem w marketingu silna marka to taka, która ma wiernych konsumentów.
Świat się martwi a my?
Czwarty już raport UNESCO: „Building digital safety for journalism” podkreśla, że Organizacja Narodów Zjednoczonych obawia się o przyszłość dziennikarstwa, w tym o bezpieczeństwo przedstawicieli mediów, które, jak stwierdzono w materiale, powinno znacznie przekraczać to technologiczne, ale dotyczyć również fizycznego i psychicznego. Zalecenia skierowane są nie tylko do redakcji i samych dziennikarzy ale również do rządów[14]. Również w Polsce drugiej dekady XXI wieku dziennikarze są narażeni na ataki fizyczne, jak ostatnio reporterka TVP Info Ksenia Kodymowska, a niewiele wcześniej dziennikarki „Gazety Wyborczej” – w oby wypadkach reagowało Centrum Monitorowania Wolności Prasy SDP[15] i słowne, czego najbardziej odrażającym i aktualnym przykładem jest obelżywa wypowiedź Marty Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet na temat dziennikarzy TVP[16]. Ta ostatnia sprawa miast bulwersować i wywoływać powszechne protesty ludzi mediów, przechodzi w przerażającej ciszy i przy zaskakującej, acz głównie niemej, aprobacie. Przywołane działania tej organizacji społecznej stawiają Polskę poza cywilizacją zachodnią, demokracją i strefą wolności słowa. Dostęp do informacji i zapewnienia bezpieczeństwa dziennikarzom nie mogą zależeć od czyjegoś widzimisię.
Na koniec warto przywołać „The Online Media Self-Regulation Guidebook” (Wiedeń 2013 r.). Zgodnie ze wstępem do tej wielkiej zachęty do samoregulacji mediów w Internecie, który napisała Dunja Mijatović, media internetowe zmieniły bardzo wiele w funkcjonowaniu, chociażby to, że wypowiadać może się w sieci każdy. Zachęcają do tego szczególnie platformy social mediowe, które karmią się treścią i uzależniają, na co na SDP.PL zwracał ostatnio uwagę Mirosław Usidus[17]. Tymczasem demokracja wymaga, według Mijatović, niezależnego dziennikarstwa, które pracuje nad dostarczaniem wiarygodnych, bezstronnych wiadomości oraz analiz[18]. Prezes Stowarzyszenia Fotoreporterów Ludmiła Mitręga, w wywiadzie udzielonym SDP.PL powiedziała, że: Wszyscy potrzebujemy rzetelnych ludzi, którzy robią informacje, a nie tylko ilustracje. Bez nich kontrola społecznea stawać się będzie coraz bardziej iluzoryczna. Dziennikarstwa dotyczy to dziś w takim samym stopniu, a czas na działanie jest teraz!
Zbigniew Brzeziński
[1] https://sdp.pl/spotkamy-sie-tam-gdzie-nikt-na-nas-nie-czeka-analiza-miroslawa-usidusa/ – dostęp 21.11.2020 r.
[2] http://sbc.wbp.kielce.pl/dlibra/publication/9936 – „Słowo Ludu” w Świętokrzyskiej Bibliotece Cyfrowej – dostęp 21.11.2020 r.
[3] https://www.mediafun.pl/category/mediafun-magazyn/ – dostęp 21.11.2020 r.
[4] https://emkielce.pl/tygodnik-m/45-2020 – dostęp 21.11.2020 r.
[5] https://2tk.pl/ – dostęp 21.11.2020 r.
[6] https://doradca-kariery.pl/ – dostęp 21.11.2020 r.
[7] https://www.press.pl/magazyn-press/artykul/63767,jak-feniks_ – dostęp 21.11.2020 r.
[8] https://sdp.pl/media-przed-w-trakcie-i-po-pandemii-analiza-zbigniewa-brzezinskiego/ – dostęp 21.11. 2020 r.
[9] T. Mielczarek, Tygodniki opinii w zmieniającej się rzeczywistości, Universitas, Kraków 2018, s 152.
[10] „Doradca Kariery”, 2020 r., Nr 4, s. 1.
[11] https://sdp.pl/media-przed-w-trakcie-i-po-pandemii-analiza-zbigniewa-brzezinskiego/ – dostęp 21.11.2020 r.
[12] https://www.ifj.org/what/future-of-journalism.html – dostęp 21.11.2020 r.
[13] https://www.journalism2025.com/trends.html – dostęp 21.11.2020 r.
[14] http://wayback.archive-it.org/10611/20160828055331/http://www.unesco.org/new/en/communication-and-information/resources/publications-and-communication-materials/publications/full-list/building-digital-safety-for-journalism-a-survey-of-selected-issues/ – dostęp 21.11.2020 r.
[15] https://sdp.pl/protest-cmwp-sdp-przeciwko-zaatakowaniu-dziennikarki-tvp-w-siedzibie-organizacji-strajk-kobiet/ – dostęp 21.11.2020 r.; https://sdp.pl/protest-centrum-monitoringu-wolnosci-prasy-sdp-przeciwko-atakowi-na-reporterki-gazety-wyborczej/ – dostęp 21.11.2020 r.
[16] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/strajk-kobiet-protest-konferencja-bez-reporterki-tvp-info – dostęp 21.11.2020 r.
[17] https://sdp.pl/co-palisz-miroslaw-usidus-o-narkotyku-jakim-jest-facebook/ – dostęp 21.11.2020 r.
[18] https://www.osce.org/files/f/documents/d/b/99560.pdf – dostęp 21.11.2020 r.