Formalna blokada rosyjskich kanałów telewizyjnych i radiowych w państwach bałtyckich znacznie ograniczyła rozprzestrzenianie propagandy, choć zupełnie jej nie powstrzymała. Jej ton jest agresywny, a propagandziści są coraz bardziej kreatywni w doborze narracji i metod.
Oficjalnie działalność rosyjskich kanałów propagandowych w państwach bałtyckich została zakazana zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim. Wkrótce po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę instytucje odpowiedzialne za regulacje w sferze informacyjnej na Litwie, Łotwie i w Estonii wydały nakazy zaprzestania nadawania dostawcom usług medialnych, m.in. RTR Planeta, NTV Mir, NTV Mir Baltic, Belarus 24, Rossija 24 i TV Centre International. Regulatorzy powoływali się m.in. na fakt, iż 24 lutego 2022 r. dostawcy ci wyemitowali przemówienie prezydenta Rosji Władimira Putina, w którym usprawiedliwiał on inwazję wojskową na Ukrainę, ignorując podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Następnie, wskazane wyżej kanały telewizyjne znalazły się na unijnej liście sankcyjnej, bezpośrednio lub za pośrednictwem ich spółek macierzyste. Zablokowano także dostęp do niektórych stron internetowych, które rozpowszechniały prokremlowską propagandę, ze względu na wsparcie dla agresji militarnej oraz nawoływanie do nienawiści. W rezultacie w państwach bałtyckich ograniczano nadawanie ponad 80 rosyjskim i białoruskim kanałom telewizyjnym, które wcześniej były dostępne w tych państwach. Media te cieszyły się znacznym zainteresowaniem wśród odbiorców, szczególnie na Łotwie. Ich popularność wynikała z atrakcyjności, odpowiedniego doboru tematów i sposobów ich prezentowania, które zapewniały rozrywkę i przyjemny sposób spędzania wolnego czasu.
Jak dotąd rosyjskie władze stosowały szereg taktyk w celu rozprzestrzeniania dezinformacji mającej na celu podważenie legitymacji państw bałtyckich i osłabienie spójności społecznej na Litwie, Łotwie i w Estonii. Pomimo formalnych ograniczeń propaganda w dalszym ciągu jest jednak rozprzestrzeniana (np. według opinii litewskiej komisji ds. mediów z rosyjskich kanałów korzysta obecnie około 5% mieszkańców tego państwa). Ze względu na zmianę sytuacji geopolitycznej w regionie (dezinformacja obecna jest przede wszystkim w internecie, szczególnie w mediach społecznościowych), zostały zaadoptowane nowe narracje, metody i kanały, jednak cele propagandzistów pozostały te same. Rosja przedstawia się jako otoczona przez „wrogie siły”, które dążą do osłabienia jej pozycji w regionie i zagrażają jej bezpieczeństwu. Zgodnie z tym podejściem państwa bałtyckie są ważną częścią zachodniego spisku mającego na celu „okrążenie” i powstrzymanie Rosji. Rosyjska propaganda, podobnie jak wcześniej, wykorzystuje podziały społeczne i zróżnicowane postrzeganie władzy przez większość etniczną (Litwinów, Łotyszy i Estończyków) oraz mniejszości rosyjskojęzycznych. W związku z tym narracje, które trafiają do tych grup społecznych mogą się znacząco różnić.
Powszechny komunikat, który pojawił się po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę dotyczy uchodźców. Ukraińscy uchodźcy są rzekomo źle traktowani na Litwie, Łotwie i w Estonii. Te informacje mają trafiać przede wszystkim do większości etnicznych w tych państwach. Z kolei narracja skierowana do mniejszości rosyjskojęzycznej ma je przekonać, że uchodźcy są w rzeczywistości traktowani preferencyjnie w stosunku do mieszkańców – otrzymują większe wsparcie niż obywatele, przez co ci drudzy czują się dyskryminowani przez rząd. Celem tego typu działań jest polaryzacja społeczna, która ma doprowadzić do destabilizacji w państwach. Kolejnym istotnym tematem jest pamięć o żołnierzach Armii Radzieckiej. Aktywizacja tego wątku przypada na rocznice upamiętniające zakończenia II wojny światowej. Od wielu lat dziewiąty maja był okazją do uzasadniania odbudowy pozycji militarnej Rosji i wzmocnienia poparcia dla jej imperialistycznych dążeń. O ile sympatia dla tego typu działań pozostawała stabilna, po 22 lutego 2022 r. zarówno ze względu na regulacje prawne (ograniczenie możliwości organizacji publicznych wydarzeń ze względów bezpieczeństwa), proces usuwania sowieckich memoriałów z miejsc publicznych (najbardziej znanym przykładem było wyburzenie pomnika z placu Zwycięstwa w Rydze oraz przeniesienie czołgu T-34 z estońskiej Narwy), a także samą zmianę świadomości i stosunku do Rosji wśród mieszkańców spowodowała, że rosyjska kampania propagandowa wokół dziewiątego maja nie mogła mieć miejsca w takiej skali jak poprzednio. W tym roku Rosja przygotowała kampanię propagandową w mediach społecznościowych w oparciu o symbole poparcia dla jej celów militarno-politycznych na Ukrainie. Ponadto rosyjskie media państwowe informowały, że obchody upamiętniające zakończenie II wojny światowej organizowane w państwach bałtyckich wspierają rosyjską narrację przeciwstawiania się NATO i nazizmowi, a „operacja wojskowa” na Ukrainie jest wspierana przez rządy tych krajów. Swego rodzaju prowokacja miała miejsce także w Iwangorodzie, rosyjskim mieście położonym na granicy z Estonią. Granicę stanowi tam rzeka, po drugiej stronie której znajduje się miasto Narwa. Z okazji dziewiątego maja władze Iwangorodu zorganizowały koncert ustawiając scenę w taki sposób, aby była ona widoczna dla mieszkańców estońskiej Narwy. Na uroczystości występowali rosyjscy artyści, śpiewano militarne pieści i prezentowano film patriotyczny. Po estońskiej stronie zgromadziły się setki mieszkańców, a porządku pilnowała policja. W odpowiedzi, na murze fortecy, Estonia umieściła plakat z napisem „Putin zbrodniarz wojenny” w taki sposób, aby podczas koncertu jego uczestnicy po rosyjskiej stronie mogli go widzieć. Rosja domagała się usunięcia plakatu, lecz Estonia odmówiła. Rosja pragnie także zdyskredytować polityki wewnętrzne państw bałtyckich, przedstawiające je jako słabe, niedemokratyczne, pogrążone w chaosie. M.in. w październiku 2022 r. w związku z ćwiczeniami wojskowymi dla Estońskich Sił Zbrojnych i rezerwistów pojawiły się narracje, zgodnie z którymi ćwiczenia są „bezcelowe”, a żołnierze „nieudolni” i „słabi”. Porównanie armii do cyrku miało także na celu ośmieszenie i obniżenie hartu ducha wśród żołnierzy. Na Litwie propagandziści wykorzystali kwestię ograniczenia tranzytu z Rosji do Kaliningradu będącego częścią sankcji Unii Europejskiej nałożonych po ataku na Ukrainę. Tzw. „blokada Kaliningradu” wywołała wśród rosyjskojęzycznych odbiorców bolesne skojarzenia z oblężeniem Leningradu w czasie II wojny światowej, a w rezultacie przypuszczenie, że Litwini stosują metody nazistowskie.
W odniesieniu do strategii propagandowych możemy zauważyć zarówno nowe taktyki i kierunki, jak i te, stosowane od lat. Rosyjskie media i sympatycy prokremlowscy wykorzystują nagłówki lub fragmenty artykułów z mediów zachodnich, przedstawiając je w odmienny, kontrowersyjny i krytyczny wobec państw bałtyckich sposób. Używają zrzutów ekranu, cytatów bez odwoływania się do oryginalnego tekstu, lub wymagają dodatkowej opłaty za przejście do artykułu źródłowego. W ten sposób czytelnicy nie mają dostępu do pełnego kontekstu, który, w rzeczywistości ma niewiele wspólnego z interpretacją przedstawianą przez propagandzistów. Rosja powołuje się również na autorytety, które mają wspierać i promować prokremlowską narrację. Tego typu działania miejsce także w odniesieniu do najmłodszych odbiorców. Rosja wykorzystuje bowiem kulturę popularną jako instrument własnej polityki imperialistycznej, tzw. „wielkiej kultury” promowanej od czasów sowieckich. Dla przykładu, część obsady pełnometrażowego filmu dla dzieci o przygodach Czeburaszka, który wszedł do kin na początku 2023 r., otwarcie poparło rosyjski arak na Ukrainę. Film wyświetlany był również w Estonii, a dochody z niego zasiliły rosyjską gospodarkę. Rodzi to wątpliwości natury etnicznej zarówno dla odbiorców produkcji, jak i międzynarodowych dystrybutorów.
W dalszym ciągu efektywnym środkiem przekazu są memy – krótkie, pełne humoru formy przekazu w postaci tekstu lub obrazu. Motywy pozostają te same jak w przypadku tradycyjnych kanałów komunikowania: upamiętnianie osiągnięć Związku Radzieckiego (ZSRR jako państwo bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu) oraz zależność państw bałtyckich od NATO, UE i USA. Do efektywności prokremlowskiej propagandy przyczyniają się także tzw. pożyteczni idioci, który, zwykle nieświadomie i bez zastanowienia, publicznie rozpowszechniają narracje zgodne z linią Moskwy. Wypowiedzi dotyczące rzekomo celowych opóźnień w dostawie broni na Ukrainę oskarżające państwa zachodnie lub te, według których Zachód dąży do przedłużania działań wojennych, aby osłabić militarnie Rosję, a następnie doprowadzić ją do rozpadu lub kontrolować pogrożone w chaosie państwo, bez wątpienia korespondują z narracjami propagandowymi Rosji. Sytuacja taka mogłaby jakoby wzmocnić suwerenność i bezpieczeństwo Litwy, Łotwy i Estonii.
Wnioski
Formalna blokada rosyjskich kanałów telewizyjnych i radiowych w państwach bałtyckich znacznie ograniczyła rozprzestrzenianie propagandy, choć zupełnie jej nie powstrzymała. Jej ton jest agresywny, a propagandziści są coraz bardziej kreatywni w doborze narracji i metod. Wykorzystują przede wszystkim media społecznościowe, które dla rosyjskojęzycznych odbiorców są ważniejszym kanałem informacyjnym niż w przypadku osób pochodzenia litewskiego, łotewskiego czy estońskiego. Przy zredukowanej roli mediów tradycyjnych, Moskwa sięgnęła po nowe techniki komunikacyjne, a w wirtualnym świecie stworzyła pajęczynę fałszywych kont i profili, które służą do zwiększania popularności stron rozpowszechniających dezinformację. Publiczne posty w języku rosyjskim opierają się na oficjalnych rosyjskich narracjach mówiących o pokoju i neutralności. Jednocześnie zamknięte grupy w mediach społecznościowych pozwalają na kreowanie i rozpowszechnianie „alternatywnych”, krytycznych wobec dominującego dyskursu i bardziej radykalnych wersji wydarzeń, przy zachowaniu względnej anonimowości. Po 22 lutego 2022 r. jednym z głównych tematów są uchodźcy z Ukrainy. Chociaż społeczeństwa państw bałtyckich już od pierwszych dni wojny rosyjsko-ukraińskiej angażują się w pomoc uciekającym przed wojną, w mediach społecznościowych rozprzestrzeniane są negatywne komentarze na ich temat. Ich autorzy obwiniają Zachód i ukraińskich przywódców o przyczynienie się do ataku Rosji na Ukrainę, a także zarzucają uchodźcom, którzy przybyli na Litwę, Łotwę i do Estonii zdradę Ojczyzny i wciągnięcie państw UE w działania militarne. Część mieszkańców państw bałtyckich obawia się także, że rządy koncentrując się na wsparciu dla uchodźców ograniczają politykę społeczną i socjalną skierowaną do uboższych grup społecznych w tych państwach. Niewątpliwie, do takiego sposobu myślenia po części przyczyniły się niepowodzenia dotychczasowych polityk integracyjnych państw bałtyckich. Na szczęście jednak, narracje te nie znajdują szerszej publiczności. Nie mniej, platformy internetowe nie wypracowały jeszcze odpowiedniej strategii na tego typu działania, zwykle stosując trwałe lub czasowe usunięcia propagandowych postów. Zdarzają się również przeciwne sytuacje, kiedy algorytmy blokują konta tych, którzy wyrażają niezadowolenie z rosyjskiej agresji lub wzywają do wsparcia Ukrainy. W szczególności, problemy tego rodzaju dotyczą odpowiednich algorytmów w językach małych państw – Litwy, Łotwy, Estonii czy Bałkanów.
Regulacje i procedury administracyjne na Litwie, Łotwie i w Estonii stwarzają znaczne przeszkody w skutecznym oddziaływaniu propagandy na mieszkańców. Litwa planuje utworzenie centrum, którego zadaniem będzie monitorowanie i ujawnianie prokremlowskiej propagandy. Dobrym sygnałem jest także wzrost świadomości o wszechobecności dezinformacji (media literacy) i umiejętności rozpoznawania fałszywych treści. Zmienia się także sam stosunek do Rosji wśród odbiorców rosyjskojęzycznych w państwach bałtyckich. Badania na Łotwie wykazały, że ponad połowa respondentów (63%) jest przekonana, że polityka zagraniczna kraju powinna być ukierunkowana na Zachód, a nie na Wschód. Wśród rosyjskojęzycznych odsetek ten był nieco mniejszy (41%), jednak różnica w tej kwestii na przestrzeni ostatnich lat jest widoczna. Podczas gdy w 2010 r. faworyzujących politykę zagraniczną ukierunkowaną na Wschód było 46%, obecnie jest ich już tylko 18%.
Co ciekawe, rosyjskiej propagandzie w państwach bałtyckich coraz częściej zaczyna towarzyszyć dezinformacja ze strony Chin. W ostatnim czasie sprzeciw opinii publicznej wzbudziła wypowiedź chińskiego ambasadora we Francji Lu Shaye, który zakwestionował suwerenność byłych republik radzieckich i przynależność Krymu do Ukrainy. Ambasador wyraził wątpliwości wobec statusu państw bałtyckich jako suwerennych państw. Nie jest to pierwszy przypadek fałszowania historii i podważania integralności terytorialnej państw bałtyckich przez autorytarne reżimy. Wcześniej w rosyjskiej Dumie zainicjowano proces rozważenia anulowania uznania niepodległości Litwy. Szerzenie dezinformacji staje się więc kolejnym instrumentem agresywnej polityki Chin wobec państw bałtyckich. Służby bezpieczeństwa Litwy, Łotwy i Estonii sukcesywnie informują o działalności szpiegowskiej próbach rekrutacji przez rosyjskie, białoruskie i chińskie agencje wywiadowcze. Odnotowuje się także intensywność działań chińskich służb wywiadowczych w zakresie operacji informacyjnych i cyberwywiadu. Oznacza to, że aktywność propagandowa Chin staje się coraz większym wyzwaniem dla rządów Litwy, Łotwy Estonii.
Aleksandra Kuczyńska-Zonik
Artykuł powstał w ramach projektu StopFake PL. Więcej TUTAJ.