Apel i analiza CEZAREGO KRYSZTOPY: Do sąsiadów Ukraińców

Rys. Cezary Krysztopa

Jestem zwyczajnym Polakiem, jednym z wielu. Nie mam odwagi żeby przypisać sobie prawo do mówienia za innych, mogę mówić za siebie, ale wydaje mi się, że na tle innych historii, moja jest na tyle podobna, że można w jakimś stopniu założyć, że wielu z nas myśli podobnie. Tym bardziej, że mam wrażenie, że jakoś nikt nie jest zainteresowany tłumaczeniem Ukraińcom czy światu motywacji Polaków, więc może ja spróbuję.

Tuż po wybuchu inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 (w wojnie, która trwa przecież już od 2014) byłem w szoku. Pomimo licznych oznak nadchodzącego kataklizmu, nie dopuszczałem do siebie myśli, że za mojego życia Rosja się na to poważy. Ale się poważyła. Jak wielu innych Polaków zrobiłem co mogłem. Mieszkanie po Babci wynajęliśmy uciekającym przed wojną Ukrainkom (płakały mi na ramieniu kiedy mówiłem im po rosyjsku – inaczej nie umiałem – „wy doma, nie ispugajties, wy doma”). Razem z Synami jeździliśmy na Dworzec Zachodni i Wschodni w Warszawie wozić jedzenie uchodźcom, a w Redakcji Tygodnika Solidarność urządziliśmy punkt zbierania ubrań, żywności i niezbędnych sprzętów, które na bieżąco odbierali goszczący u nas goście.

Pomoc

Moje państwo podjęło jeszcze większy wysiłek, na Ukrainę pojechały setki czołgów, wozów opancerzonych, moździerze, myśliwce, karabiny, śmigłowce, rakiety, potężne generatory, Starlinki i pewnie wiele rzeczy, do których rząd się nawet przed Polakami nie przyznał. Polska podjęła ogromny wysiłek finansowy w zakresie utrzymania ukraińskich uchodźców, w czym „proimigracyjna” przecież Unia Europejska nie pomogła Polsce prawie wcale. Dla UE ważni byli imigranci zarobkowi z Afryki, a nie prawdziwi uchodźcy wojenni z Ukrainy. Ten ogromny wysiłek Polska poniosła samotnie. Dlatego uważam, że rację mają ci ukraińscy politycy, którzy mówili, że „bez Polski Ukraina by nie przetrwała”.

Oczywiście mieliśmy w tym również interes. Lepiej Putina zatrzymywać na Dnieprze niż na Bugu, a tym bardziej na Wiśle. Ale jednak, jak to się mówi „bliższa koszula ciału”, nie wydaje mi się żeby Niemcy zrobili dla Polaków to co Polacy zrobili dla Ukraińców. Za to wydaje mi się, że Ukraińcy mają ogromne szczęście, że ich sąsiadem jest Polska, a nie Niemcy. Pamiętacie Szanowni Ukraińcy jak Was Niemcy, ówcześni „strategiczni partnerzy” i obecni „wielcy przyjaciele Ukrainy” potraktowali? Pamiętacie jak mówili Waszym dyplomatom, że ‘nie ma sensu Wam pomagać”? Jak miesiącami wysyłali Wam „5 tysięcy hełmów”, które okazały się kaskami budowlanymi? Przecież to była ta sama administracja Olafa Scholza, która obecnie kłamie na temat pomocy Ukrainie kilkukrotnie zawyżając jej wartość i wielokrotnie nie dotrzymując słowa. Czy jakiekolwiek państwo w historii zrobiło coś takiego jak Polska zrobiła Ukrainie, kiedykolwiek w historii? Czy w takiej sytuacji można by oczekiwać pewnej wdzięczności?

A co Polska otrzymała w zamian (nie twierdzę, ze od Ukraińców, myślę, że ci są tak samo okłamywani przez ukraińskojęzyczne media na Ukrainie jak Polacy przez polskojęzyczne w Polsce, mam na myśli ukraińskie władze) po tym jak skończyły się Jej „prezenty’? Wasz prezydent, Wołodymyr Zełenski nawet nie kiwnął Palcem żeby zezwolić Polakom na ekshumacje ofiar Rzezi Wołyńskiej, choć nie kosztowałoby go to nic, tylko świstek papieru. Nie zrobił tego ani w rocznicę w 2022 roku, ani w 2023 i nie zrobi tego w 2024. Za to oskarżył Polskę o prorosyjskie motywacje na forum ONZ i w sporym stopniu, uderzając tym samym w narrację PiS o bezwzględnej pomocy Ukrainie, pomógł osadzić w Warszawie człowieka Berlina, Donalda Tuska, którego zadaniem, oczywiście moim skromnym, szarym zdaniem, jest możliwe ograniczenie samodzielności Polski i demontaż jej ewentualnych przewag konkurencyjnych wobec Niemiec (nie jest również żadnym „przyjacielem Ukrainy”, sprawdźcie kiedy po raz pierwszy po inwazji Ukrainę odwiedził). Zapewne się tego ze swoich ukraińskojęzycznych mediów nie dowiecie, ale tak jak Zełenski był w Polsce długo bohaterem, tak dziś sięga niewiele powyżej zera.

Desperacja rolników

Czytam na Waszych forach i w Waszych mediach jak wyklinacie polskich rolników od czci i wiary. Wielu z tych rolników również Wam pomagało. A zadajecie sobie pytanie co nimi kieruje? Dlaczego protestują? Zadaliście sobie pytanie dlaczego rolnicy protestują w całej Europie? Może warto żebyście spróbowali to zrozumieć? Otóż Unia Europejska, do której tak bardzo chcecie wstąpić (ja  tego nie neguję, rozumiem, że macie prawo i swoje powody), w jakimś sensie oszalała i dla realizacji obłąkanych klimatycznych pomysłów jest gotowa zniszczyć rolnictwo w całej Europie. W sensie klimatycznym niczego to nie zmieni, ponieważ Europejczycy nadal będą musieli jeść, tylko żywność dla nich nie ma być produkowana na terenie Europy, ale w Ameryce Południowej i na Ukrainie. W ogólnym bilansie emisji gazów, biorąc pod uwagę wyśrubowane europejskie normy i wydłużenie tras dostaw, sytuacja zapewne nawet się klimatycznie pogorszy. A piszę, że „oszalała w jakimś sensie”, ponieważ akurat (co za przypadek!) sprawa wygląda całkiem racjonalnie z punktu widzenia Niemiec, które same nie mają jakiegoś szczególnie potężnego rolnictwa, ale chętnie w zamian za żywność sprzedadzą do Ameryki Południowej swoje samochody i w zamian za zniszczenie np. polskiego rolnictwa (z punktu widzenia Niemiec świetny interes, jak za darmo), przekupią wpływowe koncerny rolne pasożytujące na Ukrainie, które z kolei, tu uważajcie, będą stanowiły silne proniemieckie lobby w nadchodzącej presji na „pokój” z Rosją.

Rozumiecie ten mechanizm? Wiem, że nie i to nie dlatego, że jesteście „głupi”, tylko dlatego, że ze swoich ukraińskojęzycznych mediów się tego nie dowiecie. Mówi się Wam, że „Polacy wysypują ukraińskie święte zboże”, nie powinni wysypywać, nie uważam żeby to była właściwa forma protestu, ale to nie jest „ukraińskie zboże”. To jest waluta gigantycznych koncernów, które eksploatują Ukrainę i zdaje się nawet nieszczególnie płaca podatki do jej budżetu. Zdecydowana większość nie jest ukraińska, a nawet ciężko określić jakiej są narodowości, to międzynarodowe potężne pasożyty, które wykorzystują słabość państwa ukraińskiego. A teraz są ugłaskiwane przez Niemcy obietnicą zniszczenia europejskiego rolnictwa i zwiększenia bajońskich zysków, bo przecież bardziej opłaca im się sprzedawać w Europie niż w Afryce.

Rolniczy problem

Tyle że jest pewien problem, bo europejscy, w tym polscy rolnicy, nie chcą się na to zgodzić. Wyobraźcie sobie, ze inwestując latami w swoje gospodarstwa, rozwijali je zaciągając milionowe kredyty żeby się dostosować do wyśrubowanych europejskich norm. Mają pozwolić to zniszczyć? Wy byście pozwolili? Zresztą nie chodzi przecież tylko o ich partykularny interes. Chodzi również o nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Widzieliście jak podczas pandemii zerwane zostały światowe łańcuchy dostaw? Widzieliście jak wyglądała „solidarność europejska”, kiedy to państwa, w czym chyba, co za przypadek, przodowały Niemcy, kradły sobie nawzajem transporty środków medycznych? A jeśli Rosja, co nie daj Boże, napadnie na Polskę pozbawioną własnego rolnictwa, to czy Polska może liczyć na przychylność Niemców w zakresie transportu żywności przez ich terytorium (pamiętacie jeszcze jak transporty dla Ukrainy musiały omijać terytorium Niemiec?), czy może lepiej tego nie sprawdzać?

Przyjrzyjcie się też proszę swoim rządzącym. Czy naprawdę tak jak usiłują przedstawić, „starają się z Polską dogadać’, czy też może w ich interesie jest eskalacja konfliktu? Czy wobec porażek militarnych nie potrzebują zwrócenia uwagi na inny „front”, na którym używają swoich europejskich (a de facto niemieckich) przyjaciół do „dyscyplinowania” Polski. Czy ogłoszona w świetle kamer propozycja Zełenskiego, który oficjalnie wzywa do rozmowy Andrzeja Dudę i Donalda Tuska, ale nieoficjalnie też nieustanie łajająca Polskę Ursulę von der Leyen, na pewno jest szczera? Z kim tak naprawdę chce rozmawiać?

Spróbujcie zrozumieć

Prawdopodobnie okienko możliwości „wielkiej miłości polsko-ukraińskiej’ już się zamknęło i dalibóg, nie mam takiego przekonania, że z winy Polaków. Nie mam również przekonania, że z winy większości Ukraińców. Ot, daliśmy się rozegrać Niemcom jak dzieci, nie pierwszy raz w historii. Trochę szkoda, bo razem mogliśmy naprawdę zbudować coś samodzielnego. A tak, my walczymy o suwerenność, a Wy o przetrwanie. Postawiliście znów na Niemcy i  w moim najgłębszym przekonaniu, znów się na tym „przejedziecie”, ale cóż, ja Wam przyjaciół nie będę wybierał, gdybym miał dziś ponownie przyjąć czy nakarmić ukraińskich uchodźców ponownie bym to zrobił, podobnie jak wielu rolników jak sądzę. I choć mam wielką ochotę napisać „my”, to postaram się trzymać konwencji mówienia za siebie – Ja życzę Wam, bo uważam, że swoją dzielną walką udowodniliście, że macie do tego absolutne prawo, utrzymania niepodległej, wolnej Ukrainy, zwycięstwa nad kremlowskim imperium zła i tego żebyśmy pozostali sąsiadami. Wygrajcie tę wojnę, albo chociaż przetrwajcie.

A żebyśmy mogli być sąsiadami żyjącymi w zgodzie, czy choćby ze sobą rozmawiającymi, wyjdźcie proszę z bańki informacyjnej ukraińskojęzycznych mediów (my również staramy się wychodzić z baniek informacyjnych należących do obcych koncernów mediów polskojęzycznych) i spróbujcie zrozumieć. Polscy rolnicy, czy szerzej europejscy rolnicy mają powody żeby protestować, a wręcz mają powody do desperacji. Głupie banery – naprawdę dziwne jak na polskie warunki, moja rodzina to w większości rolnicy i naprawdę wiem co mówię, to karygodne, ale w istocie wobec strategicznej istoty problemu – to didaskalia. Polska oddała Wam co mogła, ale rolnictwa oddać nie może.