Zbudować relacje z odbiorcą – DAWID KACZMARCZYK o tym jak osiągnąć sukces w nowych mediach

Nowe media są szansą i dają sporo możliwości – mówią twórcy nowych inicjatyw medialnych w Internecie. Miejsce na wartościowe projekty jest, a dotarcie do odbiorcy nigdy nie było tak proste.

 

Amerykański dziennikarz, badacz i znawca nowych mediów Mark Briggs zaczyna swoją książkę „Journalism Next” od słów: „Co będzie następne w dziennikarstwie? Nikt nie jest tego pewny na sto procent, ale wszyscy możemy się zgodzić: zmierzamy w stronę cyfrową.” Ta wyraźnie widoczna cyfryzacja mediów dzieje się na naszych oczach nie tylko w sferze technologicznej, transformacji tradycyjnych form dziennikarskich, ale przede wszystkim w szybko rosnącej popularności nowych, często oddolnych inicjatyw, kanałów czy projektów medialnych. Nic więc dziwnego, że coraz więcej zarówno doświadczonych jak i początkujących dziennikarzy szuka swojego miejsca w Internecie. Również wśród odbiorców widać wyraźnie rosnące zainteresowanie nowymi formami dziennikarskimi. W samej wyszukiwarce Google w ciągu ostatnich pięciu lat w Polsce hasła takie jak „vlog”, „podcast” czy (szczególnie w czasie pandemii) „webinar” nieustannie zyskują na popularności (źródło: Google Trends).

 

 

W stronę dźwięku

 

Według badań firmy Voxnest Polska jest w pierwszej dziesiątce najszybciej rozwijających się rynków podcastów na świecie. W 2020 roku wysłuchano w Polsce ponad 300 proc. więcej godzin podcastów niż w roku 2019. Nie dziwi więc fakt, że wielu dziennikarzy to właśnie w podcastach widzi miejsce dla rozwijania swojej działalności medialnej. Krzysztof Kołacz, twórca podcastu BoCzemuNie mówi o tej formie jako o fenomenie, który będzie coraz bardziej popularny.

 

– Podcasty to najbardziej intymne medium. Gdy już wpuszczamy kogoś do swojej głowy, dajemy mu ogromny kredyt zaufania. Gdy ten ktoś nas nie zawiedzie, zyskuje to co najcenniejsze – nasze zaufanie. To ono jest walutą przyszłości, a podcasty to idealny fundament do budowy nowych projektów, sieci podcastów i innych kreatywnych inicjatyw z segmentu audio. W świecie, w którym wszystko pędzi, już raz los zatrzymał nas na ponad rok. I nawet wtedy woleliśmy wybierać to, co nie każe nam zasiadać o określonej godzinie przed szklanym ekranem, ale w czym to my decydujemy, kiedy, w jakich okolicznościach i czy w ogóle zaufamy czyjemuś głosowi – mówi.

 

Podcast BoCzemuNie tworzy od 2017 roku. Jak zauważa odbiorcy podcastów są wymagającą grupą i najważniejsze to koncentrowanie się na wartościowym dla słuchacza przekazie.

 

– Gdy zaczynałem nagrywać sam znalazłem też ostateczną motywację do tego co robię po dziś dzień. Wartość. W życiu staram się wykorzystywać swoje mocne strony i talenty, aby być utylitarnym dla innych. To mnie napędza i dlatego dziś podcast stoi na trzech fundamentach: historiach ludzi, którzy tę wartość w różny sposób niosą, sporcie i świecie technologii, które ludzie łączą, wartości pozwalają wypracowywać, a same przez to, jak wiele wnoszą w naszą codzienność – zmieniają świat  – mówi Kołacz i dodaje: – W technologicznej bańce podcastów w Polsce nie tyle zabiegasz o słuchaczy, co po prostu musisz dostarczać: regularny, naszpikowany pasją i szczegółami materiał.

 

W stronę obrazu

 

Szacuje się, że w ciągu jednej minuty w serwisie internetowym YouTube pojawia się ponad 500 godzin nowych materiałów wideo. Liczba ta może przerażać i rodzić pytanie: w jaki sposób przebić się dzisiaj ze swoją treścią do odbiorcy? Twórcy i autorzy nowych projektów wideo w sieci twierdzą jednak, że jeśli ma się jakościowy, wartościowy pomysł warto go rozwijać. JustynaMarcin Banasikowie założyli siedem lat temu kanał na YouTubie Pasjonaci.tv. Prezentują na nim historie ludzi, którzy są oddani swojej pasji. Marcin Banasik podkreśla jak ważne jest umiejętne opowiadanie historii.

 

– To co widzimy na naszym kanale i czego nauczyliśmy się przez te lata to to, że najlepiej odbierana jest szczerość. Taka prawdziwość konkretnego człowieka. Jeśli na przykład ktoś ma pasję, ale robi to bardziej dla pieniędzy, to od razu widać. Widzowie też to odbierają. Na przykład ludzie starsi, którzy przepracowali w jakimś zawodzie kilkadziesiąt lat i chcą się podzielić swoją historią są niesamowicie szczerzy. Nie potrzebują się popisać przed kamerą. Nie sprzątają swoich warsztatów, nie przygotowują się do nagrania. Właśnie to się świetnie odbiera – mówi.

 

Zauważa również, że chociaż format i konstrukcja kolejnych odcinków jest podobna, to bardzo istotne jest przedstawianie danej historii w taki sposób, żeby odbiorcę zainteresować.

 

– Na sukces projektu wpływa na pewno też pomysł na konkretny odcinek. Czasami jest świetny człowiek, świetna historia, ale kiedy okaże się, że to kolejny z odcinków pokazanych tak jak inne, to od razu widzimy, że wtedy to nie idzie – zauważa i dodaje: – Nagrywaliśmy odcinek z majsterkowiczem z Krakowa. Człowiekiem, który od dziecka uwielbia naprawiać praktycznie wszystko: mikroskopy, aparaty, kamery a ostatnio robi rekonstrukcje broni białej. W swojej piwnicy ma wyjątkowy warsztat, który postanowił sprzedać, kiedy potrzebował pieniędzy na rehabilitację. Jednak szukał takiego kupca, któremu mógłby przekazać również całą swoją wiedzę, jaką przez lata w tym warsztacie zdobywał. Zrobiliśmy odcinek o tym, że majsterkowicz szuka następcy. Po naszej publikacji nagle mnóstwo innych mediów się do niego odezwało, zainteresowało się tą historią. Trzeba więc znaleźć coś, co zaciekawi widza i umieć tę historię opowiedzieć.

 

Podobnego zdania jest Wojciech Siryk – autor kanału podróżniczego oraz twórca serii filmów pt. „Ten świat jest nasz”. Zwraca uwagę, że dzisiejszy, niecierpliwy odbiorca treści wideo w Internecie łatwo może zrezygnować z oglądania naszego materiału, jeśli nie przygotujemy czegoś na najwyższym poziomie.

 

– Największy wpływ na sukces projektu ma „współczynnik utrzymania uwagi odbiorców”. Zasada jest prosta – im dłużej i chętniej widzowie oglądają nasze filmy, tym częściej algorytmy portali społecznościowych będą pokazywały je kolejnym grupom odbiorców. Tego nie da się przeskoczyć i w jakikolwiek sposób oszukać. Na nic chwytliwy tytuł, czy dobra miniaturka, jeśli odbiorcy nie spodoba się to, w co kliknął. Nasz produkt musi być po prostu dobry. Lepszy jeden świetny film niż pięć średnich.

 

W stronę odbiorcy

 

To co najbardziej dziś odróżnia nowe media od tych tradycyjnych to skrócenie dystansu między dziennikarzem a odbiorcą. Oczywistym przykładem są media społecznościowe, ale także wciąż rozwijana, choć mniej popularna niż jeszcze kilkanaście lat temu, forma jaką jest blog. Marta Łysek, dziennikarka, pisarka, autorka bloga Maluczko podkreśla, że choć cele i założenia w prowadzeniu swojego projektu mogą być różne, to bardzo ważny jest kontakt ze swoim odbiorcą.

 

– Prowadzenie bloga nauczyło mnie budowania relacji z czytelnikami. Kiedy jesteś dziennikarzem, często o tym nie myślisz. Piszesz tekst, jest on publikowany i potem nie masz już żadnego albo prawie żadnego wpływu na to, jak ludzie go komentują. Nie ma też zbyt dużej przestrzeni do dyskusji. Kiedy prowadzisz bloga, to jesteś dla odbiorców osobą o wiele bliższą niż dziennikarz, masz z nimi bliższy kontakt, dużo częstszy feedback. Obserwujesz ich reakcje i wchodzisz z nimi w relacje. To duża wartość – mówi.

 

Budowanie relacji to także docieranie do odbiorcy, budowanie społeczności. Choć nie ma złotej zasady, jak efektywnie zdobyć odbiorcę, to są pewne mechanizmy, które w Internecie nie mogą zostać pominięte.

 

– Są różne narzędzia, których można użyć, aby dotrzeć do czytelnika. Pytanie, co chcemy osiągnąć, jaki jest cel prowadzenia bloga. Jeśli celem jest pokazywanie siebie jako eksperta, a blog jest naszym portfolio, to wtedy nie zależy nam na budowaniu relacji, bo nie po to jest ten blog. Natomiast jeśli celem jest jakaś mała zmiana świata – bo na przykład jesteś człowiekiem, któremu ekologia leży na sercu – to chcesz o tym pisać, edukować ludzi, z tymi, którzy myślą podobnie, razem coś zdziałać. Tworzysz wtedy społeczność, z którą razem można coś zmienić – i do tego konieczne są relacje. Wtedy trzeba tak planować czas, żeby odpisywać na wiadomości, odpowiadać na komentarze, sygnalizować swoją obecność, spotykać się w przestrzeni bloga. Kiedy wrzucasz wpis na Facebooka czy na bloga i dostajesz piętnaście komentarzy – to na nie odpowiadasz. Jesteś w tym aktywny, wychodzisz do ludzi, choć jest to czasochłonne – zauważa Marta Łysek.

 

O konsekwencji w utrzymywaniu kontaktu z odbiorcą i świadomości mechanizmów jakie istnieją w nowych mediach mówi również Wojciech Siryk.

 

– Bywa, że algorytmy potrafią być bardzo łaskawe i odbiorcy niemal spadają nam z nieba. Przy czym takie sytuacje należą do coraz rzadszych – tylko nieliczni będą mieli na tyle szczęścia i charyzmy, że zbudują społeczność na kilku udanych viralach. Materiały są ważne, ale nie można zapominać o komunikacji – to żmudna, ale bardzo potrzebna aktywność. Sam posiadam oficjalne, stale aktualizowane konta na kilkunastu portalach i wiem, że to po prostu procentuje. Na najmniej popularnych stronach udało mi się zebrać jedynie kilkudziesięciu obserwujących, a i tak zdarzało mi się usłyszeć lub przeczytać, że dana osoba trafiła na moją twórczość właśnie tam – i to dzięki temu teraz aktywnie wspiera moją działalność.

 

Marcin Banasik z kanału Pasjonaci.tv mówi, że na samym początku prowadzenia kanału nie zastanawiali się nad tym kto ogląda ich materiały, kim jest odbiorca. Jednak, kiedy liczba wyświetleń rosła, zaczęli koncentrować się nie tylko na publikowaniu materiałów, ale również kontakcie z widzami. Zauważa jednak, że każdy kanały na YouTubie mają swoją specyfikę i swoje działania należy do niej dostosować.

 

– Zazwyczaj widzowie lubią mieć kogoś kto jest twarzą danego projektu, z kim się mogą identyfikować. U nas jest inaczej. Każdy odcinek jest inny, każdy ma innego bohatera a wspólnym mianownikiem jest forma. W trakcie rozwijania kanału próbowaliśmy wprowadzać jakieś inne materiały np. „making offy” z produkcji, żeby pokazać ludziom jak wygląda nagrywanie materiałów. Zaczęły się jednak pojawiać głosy odbiorców, żeby nie zaśmiecać kanału innymi filmami tylko publikować takie jak do tej pory. Więc to zawsze jest metoda prób i błędów i słuchania swoich odbiorców.

 

Zawód czy hobby?

 

Choć zarabianie na swoich projektach medialnych z pozoru staje się coraz łatwiejsze, to twórcy podkreślają, że tylko najpopularniejsi autorzy, blogerzy, vlogerzy mogą pozwolić sobie na utrzymywanie się tylko ze swojej działalności w sieci. Niemniej wskazują, że zarabianie na swojej działalności medialnej jest możliwe. Jak mówi Krzysztof Kołacz z podcastu BoCzemuNie, ważna również w tym aspekcie jest społeczność.

 

– Społeczność jest w polskim świecie podcastów złotem. Ale, tak jak na rynku surowców, jest też srebro i brąz. Monetyzować możemy na różne sposoby, ale byłbym hipokrytą, gdybym zaprzeczył, że społeczność pomaga najbardziej. Dla przykładu koledzy z podcastu „MacGadka”, którzy od lat nagrywają o Apple i szkolą ze wszystkich platform tej marki, założyli klub „MacGadka+”, do którego dołączyło w nieco ponad miesiąc ponad 150 osób, godzących się płacić roczny abonament w wysokości 300 zł. Z każdym kwartałem ta stawka rośnie, a chętnych nie brakuje. Inny przykład, oparty na milionowej skali, to Michał Szafrański i jego Klub Finansowych Ninja. Oczywiście, projekt jest pokłosiem sukcesu książki, ale przypominam, że przed książką Michał budował swoją markę osobistą w podcaście. Dziś do klubu należy ponad 4000 osób, a przychód z rocznych abonamentów dawno przekroczył 3 miliony złotych – mówi.

 

Wskazuje również, że w środowisku medialnych projektów z tematu technologii, ale nie tylko coraz częściej różne instytucje lub firmy decydują się na bycie partnerem lub sponsorem danego projektu. – Jeśli chodzi o mój podcast były dwa przełomy. Pierwszym był sponsoring Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie, który trwał sześć miesięcy. Drugi przełom przyszedł w grudniu 2020 roku, po tym jak w czasie pandemii zainteresowanie podcastami w Polsce osiągnęło apogeum. Tylko między styczniem 2021 a lipcem 2021 podcast miał 4 nowych sponsorów, a z początkiem roku udało się wejść w roczną współpracę z partnerem technologicznym podcastu. Jeśli chodzi o konkretne kwoty to mogę powiedzieć, że jest to wzrost na poziomie ponad 400 proc. w ujęciu rocznym, a podcast wygeneruje kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku na czysto w ciągu roku.

 

Wiele inicjatyw w nowych mediach często nie jest nastawiona na zysk, lub ewentualny zarobek to po prostu dodatek do tego, co jest głównym celem. Marta Łysek twierdzi jednak, że nie powinno to być w żaden sposób zniechęcające.

 

– Prowadzenie bloga rozumiane jako działalność twórcza jest po prostu rozwijające. Przynosi radość, przynosi relacje. Jeśli jesteś piszącym człowiekiem, to blog pozwala ćwiczyć warsztat. Masz możliwość współpracy z innymi ludźmi, tworzenia z nimi wspólnych projektów. Niezależnie od tego, czy zarabiasz na tym, czy nie, możesz dla siebie mieć z tego dużo dobrego, bo się po prostu rozwijasz. Blog daje też możliwość dawanie dobra, wartości światu. Tak jak u nas na Maluczko. Chcemy pokazać ludziom, że da się dobrze, prosto czytać Ewangelię. Tym się chcemy podzielić – i blog jest do tego świetny. Nie musimy zakładać fundacji, stowarzyszenia. Jesteśmy niezależni, możemy dzisiaj coś wymyślić i jutro zacząć dawać wartość, rozwijać się; niczego więcej nam nie trzeba. To właśnie jest piękne w blogach – że dają bardzo dużo wolności.

 

Podobnego zdania jest Marcin Banasik, który podkreśla, że swój kanał traktują jako zajęcie „po godzinach” i zarabianie na nim nie jest najważniejsze.

 

– Nam to po siedmiu latach daje przede wszystkim mnóstwo radości i pozytywnej energii. Każde spotkanie to jest człowiek. Zawsze bardzo pozytywny. To są ludzie, którzy nam też pomagają w jakiś sposób dostać ten zastrzyk energii na następne dni, tygodnie. To są zawsze świetne spotkania, świetni ludzie. Nawet kiedy jedziemy na urlop, to szukamy ciekawych osób i nagrywamy. To nas tak relaksuje, dodaje energii. Jest to po prostu pasja. Poznawanie ludzi i opowiadanie o tym co robią, to jest świetna rzecz.

 

Kolejny krok

 

Pojawianie się nowych form i możliwości dla dziennikarzy rodzi pytanie co dalej, jaki będzie kolejny krok? Stanisław Stanuch, dziennikarz, wykładowca i znawca nowych mediów podkreśla, że już pojawiają się nowe obszary, które niebawem będą wypełniały dziennikarską pracę i budowały kolejne projekty i inicjatywny w nowych mediach.

 

– Ten trend wideo i podcasty będą na pewno się rozwijać. Jestem tego absolutnie pewny. To widać na wielu przykładach nie tylko nowych inicjatyw medialnych, ale również przenoszenia swoich działań dziennikarskich z mediów tradycyjnych do Internetu – mówi i dodaje: – To, co pojawiło się na Zachodzie mniej więcej dziesięć lat temu to dziennikarstwo danych i nowe dziennikarstwo śledcze. Dziennikarstwo śledcze polegające na ciężkiej pracy z danymi, weryfikacji i sprawdzania z użyciem przygotowanych do tego narzędzi. Dziennikarze muszą poznać rzeczy, które były dla nich obce i nie przypuszczali nawet, że będą je wykorzystywać. Tak jak obecnie mówimy o umiejętnościach multimedialnych, które dzisiaj dominują w prowadzeniu swoich projektów w Internecie, tak kolejnym krokiem będą umiejętności i projekty analityczne, statystyczne, czy na przykład robienie wykresów, które czytelnik sam może eksplorować. W bazach danych jest mnóstwo informacji, które w dziennikarstwie można wykorzystywać. Zachodnie dziennikarstwo bazuje dzisiaj na wykorzystywaniu wszystkich form razem – wideo, podcasty i dziennikarstwo danych. Z tym, niebawem też w Polsce, przyjdzie się dziennikarzom zmierzyć. Dlatego, mimo że może u nas jeszcze ten trend nie jest widoczny, to ja bym w to inwestował i zachęcał do samodzielnego poszukiwania nowych rozwiązań. Tak jak podcasty, które u nas są teraz popularne, w USA rozwijały się prężnie już kilka lat temu, tak projekty medialne bazujące na dziennikarstwie danych za kilka lat będą u nas standardem.

 

Dawid Kaczmarczyk

 

Znaleźć miejsce dla siebie – DAWID KACZMARCZYK o tym jak młodzi patrzą na dziennikarstwo

Przyszłość zawodu jest trudna i niepewna, ale dzięki pracy, konsekwencji  i otwarciu na nowe technologie można się odnaleźć na współczesnym medialnym rynku – mówią zgodnie młodzi dziennikarze.

 

W środowisku nierzadko słyszymy głosy o końcu zawodu dziennikarza, biednych redakcjach czy niestabilnym zatrudnieniu. O tym jak wygląda to z perspektywy młodych ludzi, wchodzących w zawód, jak widzą przyszłość mediów i gdzie szukają swoich szans rozmawiamy z laureatami krakowskich Nagród Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka.

 

Nowe zadania

 

Przyszłość zawodu w oczach nagrodzonych przedstawicieli młodego pokolenia dziennikarzy jest pełna nadziei. Choć zdają sobie sprawę z trudności, które w pracy w mediach pojawiają się regularnie, zauważają również nowe wyzwania, które przynosi przede wszystkim bardzo szybko zmieniający się świat mediów. Antoni Rokicki, dziennikarz Polskiego Radia, laureat VII edycji konkursu w kategorii Debiut Publicystyczny przyznaje, że choć początki pracy nie są łatwe, to dostrzega bardzo ważne zadania, jakie dzisiaj stoją przed dziennikarzami.

 

– Nie ma we mnie pesymistycznego nastawienia, że ten zawód się skończy, albo że redakcje będą upadały – mówi. – Dobre dziennikarstwo, jakościowe dziennikarstwo zawsze się obroni. Takim sprawdzianem był i dalej jest czas pandemii. Ostatni rok pokazał nam jak ważne jest to, żeby informacja była sprawdzona, dobrze skonstruowana i że dziennikarze mają ważną misję i ważne zadanie do wykonania – dodaje.

 

Weryfikacja informacji, właściwy fact-checking to te elementy zawodu, które wskazywane są jako jedne z najistotniejszych umiejętności dziennikarza obecnie i w przyszłości. – Nie widzę zagrożenia dla dziennikarstwa. Dzisiaj, kiedy teoretycznie każdy może być dziennikarzem, bo prowadzi konto na Twitterze albo YouTubie, jeszcze bardziej potrzebujemy profesjonalnych dziennikarzy, którzy potrafią weryfikować fakty, mają większą wiedzę na pewne tematy i przede wszystkim umiejętności językowe, które ostatnio, zwłaszcza w mediach społecznościowych, ubożeją – mówi Paulina Zywar, dziennikarka Onetu, laureatka VIII edycji w kategorii Debiut publicystyczny oraz tegoroczna zdobywczyni nagrody z kategorii Reportaż po debiucie.

 

Podobnego zdania jest Michał Zieliński, dziennikarz i fotoreporter, laureat Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka z 2015 roku. Podkreśla, że dzisiaj szybkość przekazu medialnego powoduje wiele niedoskonałości. – Myślę, że to pośpiech jest największym problemem współczesnego dziennikarstwa – zauważa. I dodaje: – Wbrew ogólnemu podejściu ja jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość dziennikarstwa. Wydaje mi się, że ludzie tym pośpiechem są już trochę zmęczeni. Dzisiaj często w pierwszej kolejności dostajemy informacje z mediów społecznościowych. Ale jeżeli chcemy mieć pewność, że dana informacja jest prawdziwa, zweryfikowana to sięgamy do bardziej specjalistycznych źródeł, które właśnie przez to zaczynają znowu być potrzebne.

 

Laureatka IX edycji w kategorii Reportaż po debiucie – Daria Kobylińska – zwraca jednak uwagę na niebezpieczeństwa, które w przyszłości według niej będą miały zły wpływ na rozwój mediów. – Przyszłość dziennikarstwa rysuje się w czarnych barwach. Problemem jest tutaj zarówno upolitycznienie mediów, jak i biedne redakcje, których nie stać na robienie ambitnych materiałów, których realizacja wymaga nie tylko dużych nakładów czasu, ale również pieniędzy. Natomiast z drugiej strony warto mieć na uwadze to, że obok upolitycznionych koncernów medialnych w Internecie powstaje całkiem sporo oddolnych inicjatyw, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom tej części społeczeństwa, która chce nie tylko wartościowego dziennikarstwa, ale również bezstronnego i niezaangażowanego politycznie. I to właśnie one dają nadzieję na to, że dziennikarstwo przetrwa, bo ono jest potrzebne – komentuje.

 

Szansa w nowych mediach

 

Ważną perspektywą rozwijania swojej ścieżki dziennikarskiej kariery są – według nagrodzonych młodych dziennikarzy – możliwości jakie daje dzisiaj Internet. Łatwość w dotarciu do odbiorcy, dostęp do narzędzi tworzenia profesjonalnych treści, czy w końcu rosnąca popularność nowych form takich jak podcasty, blogi czy serwisy społecznościowe otwierają przed młodymi dziennikarzami nowe kanały do publikowania swoich materiałów.  Adrian Burtan – laureat IX edycji w kategorii Debiut publicystyczny i tegoroczny zwycięzca w kategorii Inicjatywa roku, wskazuje na nowe media, jako dobre miejsce do budowania nowych, jakościowych inicjatyw medialnych.  – Widzę szansę dla młodych dziennikarzy w nowych mediach. Czy to w podcastach, czy w kanałach na YouTubie, czy w innych formach internetowych. Zwłaszcza jeśli pracowało się wcześniej w mediach tradycyjnych, ma się warsztat, bazę kontaktów i o wiele łatwiej jest wtedy wystartować ze swoim projektem – mówi.

 

Zauważa, że przy budowaniu swojego kanału internetowego problemem zwykle są finanse. Zwraca jednak uwagę na nowe modele zarabiania w Internecie prowadząc dziennikarskie działania. –  „Często np. podcasterzy chcąc zarobić na swoim projekcie otwierają zbiórki na portalach crowdfoundingowych. Finansowanie społecznościowe to najlepsza rzecz jaka mogła spotkać twórców w XXI wieku. Widzę jak ten model pozytywnie wpływa na inicjatorów nowych projektów medialnych. Choć trzeba zauważyć, że ten sposób finansowania z jednej strony jest łatwy i korzystny, ale nie jest stabilny. Patroni przychodzą i odchodzą więc trzeba się z tym liczyć – zauważa.

 

Również Daria Kobylińska przyznaje, że nowe media to duża szansa dla młodych dziennikarzy, ale dobrze jest zdobyć wcześniej doświadczenie w redakcji. – Z mojego punktu widzenia najlepiej byłoby, gdyby młodzi dziennikarze rozwijali skrzydła w redakcjach. Przede wszystkim dlatego, że tam mają szansę uczyć się warsztatu od doświadczonych już dziennikarzy, na których wsparcie oraz rady mogą liczyć, a przynajmniej z założenia powinni. Chociaż oddolne inicjatywy również są bardzo dobrym rozwiązaniem – przede wszystkim dlatego, że dają dużą niezależność oraz swobodę w publikowaniu treści, to uważam, że na początku swojej drogi dobrze jest poznać realia w jakich funkcjonują media. Takie doświadczenie na pewno bardzo się przyda i pomoże przy tworzeniu własnych projektów – mówi.

 

Nowe media to nie tylko przestrzeń do nowych inicjatyw, ale także ważne miejsce pracy dziennikarza. Antoni Rokicki zauważa, że istotna jest dzisiaj umiejętność świadomego wykorzystywania mediów społecznościowych w dziennikarskiej pracy. – Jednym z większych wyzwań jest umiejętne posługiwanie się mediami społecznościowymi. Z mojej perspektywy reportażysty widzę, że u dziennikarzy w mediach społecznościowych bardzo dużo jest opinii, a za mało jest pytań. Często chcemy szybko i jak najostrzej skomentować dane wydarzenie czy zjawisko. A czasami wystarczyłoby zadać dobre pytanie, co przecież jest podstawą naszego zawodu. – komentuje. Zauważa również, że dziennikarz staje się coraz bardziej wielozadaniowy i przyszłość zawodu będzie jeszcze bardziej multimedialna.  – Mimo, że pracuję w radiu i dźwięk jest tu najważniejszy, to muszę zadbać także o wysoką jakość tekstów przygotowywanych na stronę internetową, do mediów społecznościowych, o odpowiednie zdjęcia. Wyczuwa się także potrzebę myślenia o treściach wideo. Być może za kilka lat będziemy jeszcze dodatkowo coś nagrywać. Trzeba być otwartym, bo ta multimedialność jest bardzo blisko każdego dziennikarza – stwierdza.

 

Odnaleźć miejsce dla siebie

 

Młodzi dziennikarze zgodnie podkreślają, że należy spróbować samemu określić swoje miejsce a przyszłość zawodu, choć może trudna i niepewna, to dzięki pracy, konsekwencji i rozwijaniu warsztatu otworzy sporo obszarów dla młodych. Dagmara Wysocka – laureatka IX edycji w kategorii Młodzi twórcy filmowi im. ks. prof. Andrzej Baczyńskiego zauważa, że Internet, który masowo tworzy nowych dziennikarzy jest zagrożeniem dla profesjonalizmu, ale realizowanie swoich, wartościowych pomysłów przez młodych dziennikarzy jest kluczem do znalezienia miejsca dla siebie. – Przyszłość dziennikarstwa jest wielką niewiadomą. Na pewno będzie istnieć, nie wiadomo tylko w jakiej formie. Obecnie większość z nas ma dostęp do Internetu, który sprawia, że praca dziennikarzy może wydawać się coraz bardziej niepotrzebna, ponieważ bardzo ciężko jest przebić się przez informacyjny szum, który generowany jest często przez nierzetelne źródła. Młody dziennikarz, który wchodzi na ścieżkę zawodową, powinien słuchać głosu serca. Iść w tematy, które go interesują. Dziennikarstwo to przecież nie smutny obowiązek, to hobby oraz styl życia.  Zmienia się ono każdego dnia i przyjmuje nowe oblicze – stwierdza.

 

Michał Zieliński podkreśla, że najważniejszą dla niego motywacją do bycia dziennikarzem jest to, że chce to robić. I dodaje: – Uważam, że jeżeli ktoś chce opowiadać historie, to niezależnie od tego czy zaczynał 20 lat temu, czy 10 lat temu, czy teraz, to miejsce w tym świecie znajdzie. Są takie przykłady. Pojawiają się cały czas nowe nazwiska i widać, że te osoby się bardzo dobrze odnalazły. Realizują się i mają przestrzeń do tego, żeby te historie opowiadać. Co prawda ten rynek medialny nie jest tak pojemny jak byśmy chcieli i na pewno jest ograniczony pod względem finansowym. Budżety są jakie są. Dlatego te wątpliwości bardziej doświadczonych dziennikarzy rozumiem. Współczesny rynek jest trudniejszy. Jest większa konkurencja i zawód już nie jest sam w sobie tak elitarny. Ale wciąż swoją przestrzeń można odnaleźć.

 

Chcę zaktywizować odbiorcę – rozmowa z ADRIANEM BURTANEM, laureatem Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka

Nagroda cieszy, jednak ja nie cenię tak bardzo nagród, jak świadomości, że mój materiał miał na kogoś wpływ – mówi Adrian Burtan, laureat Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka w kategorii Debiut Publicystyczny w rozmowie z Dawidem Kaczmarczykiem.

  

Dla ciebie dziennikarstwo to…

 

Przekazywanie informacji. Każdy student dziennikarstwa jest torpedowany na zajęciach różnymi definicjami, jednak dla mnie to po prostu przekazywanie informacji. Nie chcę patetycznie stawiać tezy, że dziennikarstwo zawsze jest obiektywne, bo według mnie często bywa subiektywne. Dlatego, że każdy dziennikarz inaczej podchodzi do zawodu, przy tworzeniu materiału zwraca uwagę na różne niuanse i wątki. Istotą dziennikarstwa jest informacja i naszym zadaniem jest przekazywanie informacji jak najbardziej rzetelnych, prawdziwych i sprawdzonych. Bo jedno to znaleźć informację, ale drugie to ją odpowiednio zweryfikować.

 

Jest informacja, ale jest też publicystyka. Dostałeś Nagrodę Młodych Dziennikarzy w kategorii Debiut Publicystyczny Roku za tekst „Powolny proces umierania”. Jest to historia zmagania się z chorobą nowotworową aktorki Doroty Ruśkowskiej. Temat trudny. Jak powstawał ten tekst?

 

Historia jest dość długa. Sam materiał poprzedził wywiad w bohaterką, który przeprowadzałem w ramach zaliczenia przedmiotu na studiach. Miałem wtedy z panią Dorotą rozmawiać o zupełnie czymś innym – o teatrze, kulturze, jej działalności lokalnej. W trakcie wywiadu wspomniała przypadkiem o swojej chorobie nowotworowej. W tym momencie cały ramowy scenariusz tej rozmowy, który sobie przygotowałem, runął i zamiast o teatrze rozmawialiśmy o chorobie. Do tego momentu nie wiedziałem, że ona z takim problemem walczyła. Przeprowadziłem ten wywiad, ale chciałem czegoś więcej. Chciałem ten temat bardziej rozwinąć. Zapytałem panią Dorotę, czy chciałaby opowiedzieć szerzej o swoich emocjach, spostrzeżeniach, przeżyciach. Zgodziła się, spotkaliśmy się. Rozmawialiśmy długo. To była trudna rozmowa, bardzo delikatna. Rozmowa, której się trochę bałem. Jak podejść do tego tematu? Jak nie przekroczyć granicy intymności? Ale udało się. Jestem wdzięczny pani Dorocie, że nie tuszowała niczego. Pokazała ten turpizm, brzydotę choroby, to, z czym się wiąże. Bo nie jest to tylko leżenie w łóżku, wypadanie włosów, ale też niechęć do siebie. Większość z nas widzi tylko wierzchołek góry lodowej, a tego co pod powierzchnią nie dostrzegamy. Ja też nie widziałem.

 

Jaki był odbiór artykułu?

 

Pani Dorota mi powiedziała, że wiele kobiet skontaktowało się z nią, mówiąc, że ten przekaz dał im siłę. Wtedy poczułem coś w rodzaju spełnienia dziennikarskiego. Mój materiał miał wpływ na innych. Tym bardziej jest to dla mnie cenne, że właśnie w takim temacie.

 

Tematy społeczne to jest to, czym chcesz się zajmować?

 

Tak. Od samego początku tematyka społeczna była mi bliska. Dlatego też założyłem swojego bloga. Jest on poświęcony głównie tematyce społecznej, prowadzę też program społeczny we współpracy z Myślenickim Ośrodkiem Kultury i Sportu.

 

Na swoim blogu piszesz, że jest to miejsce dziennikarstwa obywatelskiego. Czy widzisz siłę w takich niezależnych projektach medialnych również dla młodych dziennikarzy?

 

Zdecydowanie tak. Od samego początku taki był zamysł tego bloga, żeby nie było to miejsce, gdzie tylko ja się wypowiadam. Staram się oddawać głos moim rozmówcom, to oni są najważniejsi i to oni budują treść. W marcu, kwietniu pisałem dużo o koronawirusie, ale oddawałem w tym temacie głos ludziom. Rozmawiałem np. z dziewczyną, która wróciła wtedy z Włoch. Takie rozmowy pokazują z jednej strony, jak wygląda rzeczywistość, a z drugiej dają szansę odbiorcy zmierzyć się z danym tematem. Nie traktuję rozmów na blogu jak klasycznych wywiadów. Chcę, żeby to była interakcja, zwykła rozmowa. Nie szukam też kontrowersji na siłę.

 

Blog to jednak niszowy kanał. Trudno się przebić przez setki podobnych miejsc w Internecie. 

 

Zawsze zadaję sobie pytanie, czy moim celem jest to „przebijanie się”? Czy raczej trafienie do grupy odbiorców, do których chcę trafić? Jak patrzę na swoje teksty sprzed pięciu lat, to niektórych nawet się wstydzę. Ale nie usuwam ich, bo ten blog pokazuje może też jakiś mój progres. Moim celem jest aktywizacja odbiorcy, trafienie do osób, które chcą to czytać. To co robię na blogu czy na YouTubie to nie są ogromne projekty. Ja tam ćwiczę warsztat, przelewam myśli, rejestruję spostrzeżenia. To teraz jest w tym dla mnie najważniejsze.

 

Praca w dużych mediach nie jest kusząca?

 

Miałem już takie doświadczenia w kilku mediach i na pewno chciałbym kiedyś kontynuować tę drogę. Jestem też jednak przekonany, że nic od razu. Są pewne priorytety. Oprócz działań medialnych cały czas jeszcze studiuję i chciałbym skończyć studia. Znam osoby, które szybko znalazły pracę w dużych redakcjach, musiały zrezygnować z uczelni i później żałowały. Oczywiście duże media dają zasięg i rozpoznawalność naszych materiałów, ale czym różni się tekst w mediach lokalnych od tekstu w mediach ogólnopolskich? Poza zasięgiem, według mnie, niczym. Czasem lokalne dziennikarstwo jest o wiele bardziej angażujące dla lokalnych środowisk. Istota jest ta sama – przekazanie informacji jak najbardziej rzetelnej, dopracowanej i zweryfikowanej.

 

Jaka jest największa, dziennikarska radość, jaka do tej pory cię spotkała?

 

Odbiór tej nagrody na pewno cieszy, jest to podsumowanie jakiegoś pierwszego etapu dziennikarskiego. Jednak ja nie cenię tak bardzo nagród, jak właśnie świadomości, że mój materiał miał na kogoś wpływ, nawet na jakąś mikro rzeczywistość. Materiał o Dorocie Ruśkowskiej i opinie, z jakimi się po nim spotykałem, bardzo cieszyły. To, że ludzie zaczynali się badać, że temat zaistniał w lokalnym środowisku, wywołał jakiś skutek – to jest moim największym, dziennikarskim sukcesem.

 


 

Adrian Burtan

Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, autor bloga „Burtalnie” i cyklu wideo „Za Burtą Pytań”. W ramach IX edycji Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka nagrodzona za Debiut Publicystyczny Roku za tekst pt: „Powolny proces umierania” (można go przeczytać TUTAJ)