Błędy nasze powszechne – WALTER ALTERMANN: Patynacja progresywnego draftu

Transmisja meczu piłki nożnej w Canal+, widzimy, jak zawodnik odbiera piłkę i szybko rusza z nią na bramkę przeciwnika. Kibice lubią takie momenty. Niestety nastrój psuje sprawozdawca, który mówi: „On ma w genach progresywne prowadzenie piłki”. Pomijam już geny, ale czy można „progresywnie prowadzić piłkę”?   

Gdyby sprawozdawca powiedział, że napastnik gra szybko, aktywnie, agresywnie – byłoby normalnie. Ale nie ma tak dobrze, bo sprawozdawca musi się pochwalić, że zna obce słówka. Panowie sprawozdawcy: piłka kopana jest prosta, nie nadawajcie temu sportowi jakichś niesamowitych znaczeń! Dajcie kibicom cieszyć się grą piłkarzy.

A „progresja” według słownika PWN to: 1. osiągnięcie kolejnego stadium rozwoju, 2. ekon. stopniowe wzrastanie; 3. muz. powtarzanie motywu, zwrotu melodycznego na stopniowo zmieniającej się wysokości; 4. podatek porgresywny, dla którego charakterystyczny jest wzrost stawki podatkowej w miarę wzrostu podstawy wymiaru podatku.

W sumie progresja to postęp i wzrost. I tyle.

Mamy ten draft

„Śniadanie Rymanowskiego” w Polsacie, 5 pażdziernika 2023 r.  Audycja toczy się żywo i miło, gdy nagle poseł Dariusz Wieczorek z Lewicy mówi:

– Mamy już draft umowy koalicyjnej.

– A kiedy zobaczymy ten draft? – pyta posła prowadzący audycję Bogdan Rymanowski.

Poseł powiedział, aby i panom w studio było jeszcze bardziej kulturalnie. Mnie jednak znowu trafił szlag. Bo czym jest ów „draft”, który stał się tak modny wśród dziennikarzy? Otóż – „draft” to angielskie słowo, które oznacza projekt, wstępne założenia.

Winę za taką sytuację ponosi p. Rymanowski, bo oczywiście goście mogą pleść co im do głowy przyjdzie i nie wypada ich poprawiać. Ale przecież – na „draft” gościa, pan Rymanowski mógł powiedzieć:

– A kiedy zobaczymy ten projekt?

Ale nie, bo p. Rymanowski też chce być nowoczesny i znający. Sytuacja jest identyczna z tą z „Nie ma róży bez ognia” Stanisława Barei. Tamże między Bohdanem Łazuką a Stanisławą Celińską toczy się dialog, w którym Łazuka wrzuca obce zwroty, na co Celińska mówi:

– Ja pracuję w telewizji, to ja pana rozumiem.

Mogę nawet przyjąć i wybaczyć, że w harmidrze, bałaganie i napięciach panujących w pokojach dziennikarskich ten „draft” ułatwia komunikację „wewnątrz dziennikarską”. Ale co to  obchodzi widza i słuchacza? W końcu jesteśmy w Polsce, w której obowiązuje nasz język narodowy. A media mają obowiązek mówić po polsku! I oczywiście mówić w tym języku zrozumiale i jasno!

 Patyna

„Łowcy staroci” to brytyjski bardzo dobrze zrobiony program o handlarzach starociami i antykami.  Niestety w Polsce informacje i dialogi czytają polscy lektorzy. I tu mamy już ostry zjazd z jakością. A odpowiada za tę „obsuwę” Discovery Historia.

W odcinku 17 widzimy, jak renowator przystępuje do patynowania nowych elementów starego mosiężnego żyrandola. Idzie mu dobrze, ale niestety odzywa się lektor: „ A teraz zajmie się patynacją”. Otóż nie ma takiego słowa jak „patynacja”. Znamy natomiast działanie, czynność patynowania, czyli postarzania.

Kto co gra

„Ile w sumie zagrał pan ról aktorskich” – pyta dziennikarz telewizyjny znanego aktora. Aktor odpowiada, że nie liczył, a ja mam wątpliwości, co do pracy dziennikarza. Chodzi mi o logikę pytania. Bo jakie w końcu mógł jeszcze grać role ów aktor? Przecież aktor zawsze gra role i nie trzeba już mówić o „rolach aktorskich”. To tak jakby pytać lekarza” „Ilu porad lekarskich pan udzielił?”

Oczywiście aktor mógł być jeszcze – dla przykładu –  rodzicem, mężem, radnym i posłem, ale tych ról nie grał. Każda rola – jeżeli grana – jest przypisana aktorstwu, więc nie wolno pytać „Ile ról aktorski pan zagrał”. Wystarczy powiedzieć: „Ile ról pan zagrał”. Mogą być role filmowe, teatralne, kabaretowe, ale wszystkie one zawsze są grane. I są aktorskie.

Czy pan outsurcinguje?

Prezes jednej z większych organizacji gospodarczych mówi w TVP: „Większość z naszych nowych przedsiębiorców outsorcinguje”.

Co znaczy przywołany outsourcing? Słownik informuje, że Outsourcing (ang. outside-resource-using) – inaczej: „obsługa zewnętrzna” to jedna z najefektywniejszych strategii zarządzania, oznaczająca korzystanie ze źródeł (zasobów) zewnętrznych poprzez wydzielenie ze struktury organizacyjnej przedsiębiorstwa niektórych, realizowanych przez nie funkcji i przekazanie ich do wykonania usługodawcy zewnętrznemu, który jest w stanie wykonywać dane procesy skuteczniej. Outsourcing polega zatem na przekazywaniu m.in. zadań, funkcji, projektów i procesów do realizacji innym podmiotom.

Ja rozumiem, że termin „outsorcing” zagościł i przyjął się u nas. Ale o tym, że ktoś  outsorcinguje – pierwsze słyszę. To duża niezręczność i kłopot jezykowy. Oczywiście wiem, że bardzo wiele polskich czasowników zostało utworzonych od rzeczowników. Mamy „handel” i nie dziwi nas, że ktoś „handluje”. Jednak mamy też „sklep”, ale nie mamy na szczęście słowa „sklepuje”. Mamy „zlecenie”, ale nie mamy „zleceniuje”. A żołnierz kierujący czołgiem na szczęście nie czołguje, bo jest kierowcą czołgu.

Jak zatem miał poprawnie powiedzieć ów prezes Specjalnej Strefy Ekonomicznej? Ano tak: „Większość z naszych nowych przedsiębiorców działa w systemie outsorcingu.” Jedno słowo więcej – owo „działa” – i jesteśmy u siebie w domu, a nie szwędamy się po obcych językach i krajach.