Andrzej Pieślak, dziennikarz obywatelski z Lidzbarka Warmińskiego został uniewinniony w apelacji od zarzutu zniesławienia wydawcy „Gazety Olsztyńskiej”. Wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie jest prawomocny i niezaskarżalny.
Pieślak odwołał się od wyroku Sądu Rejonowego w Olsztynie, który 16 kwietnia 2018 roku, umorzył karę na roczny okres próby oraz wymierzył karę grzywny w kwocie 500 złotych. Dziennikarz nie pogodził się z tym wyrokiem z uwagi na jego „efekt mrożący”. W apelacji napisał, że ogranicza on jego konstytucyjne prawo do wolności słowa, gdyż w obawie przed złamaniem okresu próby będzie musiał cenzurować swoje publikacje.
Dziennikarz został skazany z art. 212 par. 2 kk o zniesławienie poprzez zamieszczenie w październiku 2018 r. na portalu naszlidzbark.pl, na forum dyskusyjnym komentarzy określających „Gazetę Olsztyńską” jako „gadzinówkę niemieckiej propagandy”, a tygodnik „Gazeta Lidzbarska” – „szmatą lidzbarską” (oba tytuły prasowe wydawane są przez Grupę WM sp. z o.o., której głównym udziałowcem jest obywatel RFN F.X. Hirtreiter, właściciel F.X. Hirtreiter GMBH). Oskarżenie prywatne wniosła Grupa WM sp. z.o.o.
Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie Leszek Wojgienica, który rozpatrywał apelację w uzasadnieniu ustnym odwołał się do wolności dziennikarskiej zawartej w art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która jest rozumiana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka bardzo szeroko, i do bogatego orzecznictwa Trybunału rozpatrującego skargi dziennikarzy na wyroki skazujące, tłumiące swobodę wypowiedzi w demokratycznym państwie prawa.
– Wolność dziennikarska nie może obejmować wyłącznie informacji, poglądów odbieranych jako nieszkodliwe lub obojętne, ale także takie, które obrażają, oburzają, wprowadzają niepokój w państwie albo jakiejś grupie społeczeństwa – przypomniał sędzia Wojgienica. – Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji, otwartości, bez których demokratyczne państwo prawa nie istnieje. Czy to znaczy, że wolno kogoś obrażać? Nie. We wszystkich wyrokach ETPC mamy ścisły podział na opinie i fakty, bowiem „istnienie faktów można wykazać a prawdziwość sądów ocennych nie podlega dowodzeniu”. Wymóg ocenienia prawdziwości sądów ocennych jest wymogiem niemożliwym do spełnienia i sam w sobie narusza wolność wypowiedzi, która stanowi podstawę państwa prawa, zapewnioną przez art. 10., czyli jeśli ja oceniam, że jakaś tam gazeta to dno, coś co chce się wypluć, wymiotować, kiedy to czytam, to ja mam do tego pełne prawo.
– Tam gdzie jest ocena – państwo nie może ingerować. Może ingerować, tam, gdzie jest podany fakt – przypomniał sędzia. – Jak słusznie zauważył pełnomocnik oskarżyciela prywatnego, z faktem to tutaj do czynienia nie mamy.
– Gdy pierwszy raz zerknąłem na wyrok I instancji aż zakrzyknąłem ze zdziwienia – mówił sędzia Wojgienica w 20-minutowym ustnym uzasadnieniu. – Nie wiem dlaczego sąd sprowadził określenie „gadzinówka” do okresu okupacji? Sąd nie analizuje tego w kontekście zwrotu „gadzinówka niemieckiej propagandy”. Czy to jest wypowiedź pomawiająca? Uważam, że ona nikogo nie znieważa. To jest poza sporem. Tu jest zastosowany skrót myślowy. W okresie, gdy Polska była pod okupacją istniała taka prasa. Pan prawdopodobnie miał na myśli, że jest to prasa w rękach niemieckich z uwagi na kapitał i ona chroni określone interesy i ten interes może być sprzeczny z polską racja stanu. Czy pan ma prawo do takiej oceny? Tak. Czy pan nadużył wolności opiniowania? W żadnym wypadku! Wolność opiniowania wg Trybunału jest bardzo nieograniczona. Wyrok stwierdzający, że to było coś bezprawnego, co nie mieściło się w granicach wolności słowa, nie jest normalny.
– Natomiast określenie „szmata” jest czynem znieważającym. Tylko że w polskim ustawodawstwie podmiotem zdatnym do bycia znieważonym może być tylko osoba fizyczna, w przeciwieństwie do art 212 kk gdzie szeroki wachlarz podmiotów może być uprawniony.
– To sformułowanie jest średnio ostre – ocenił sędzia. – Ja bym znalazł ostrzejsze, które by też nie wykraczały poza granice wyznaczone przez art. 10. Gazeta wchodzi na rynek i ma opinię brukowca, szmatławca. Podejdę do kiosku i powiem proszę mi dać tego „szmatławca”. Czy takie opinie mają rzeczywiście taki wpływ na czytelnika, by spowodować tym brak zaufania do wykonywania czynności? Krytykowi, który napisał że ten film jest kiepski, to chłam, producent filmu może zarzucać, że z powodu tej oceny nikt filmu nie obejrzy. Ale zdolności do robienia filmów nie traci się na skutek krytycznej opinii na temat konkretnego filmu, tak jak do wydawania gazety.
Sędzia zgodził się z oskarżonym, że wyrok I instancji – warunkowe umorzenie – stwarzał „efekt mrożący”. Jeśli znowu będę kogoś krytykował to postępowanie zostanie wznowione i nie mogę już liczyć na umorzenie.
– Ja nie widzę w w tym sformułowaniu „gadzinówka niemieckiej propagandy” w ogóle nośnika zniesławienia, a w szmacie widzę jedynie znieważenie – podsumował sędzia Wojgienica.
Andrzej Pieślak po ogłoszeniu wyroku nie krył radości, tym bardziej, że tak jak w I instancji, tak i w apelacji występował sam, bez pełnomocnika prawnego, bowiem adwokat, który często broni pro bono olsztyńskich dziennikarzy uznał, że w tym przypadku Andrzej Pieślak nie wygra.
Dziennikarz od 2011 roku redaguje niekomercyjny portal obywatelski, zajmujący się głównie sprawowaniem funkcji kontrolnej wobec władzy samorządowej Lidzbarka Warmińskiego. Z tego powodu miał już kilkanaście procesów wytoczonych przez burmistrza i starostę. Poza jednym wszystkie wygrał.
Adam Socha