HUBERT BEKRYCHT: Gra na konflikt i próba podziału SDP

Niech w Kazimierzu skaczą sobie do oczu tylko potwory z renesansowych rzeźb... Zdj. arch./hb

Zawsze przed zjazdami wyborczymi Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odżywają spory i dyskusje. Jak granat w błocie wybucha debata o „przyszłości SDP”, którą od kilku kadencji prowadzą „zatroskani”. Kogo obryzga błoto? Wszystkich.

Niechaj nie śmieją się szyderczo, ci którzy próbują znowu grać na konflikt, ci którym marzy się podział SDP na dwie albo na trzy organizacje. Najbliższy zjazd wyborczy w Kazimierzu (11 – 13 października br.) będzie jednak grą o przetrwanie Stowarzyszenia jako organizacji dziennikarskiej.

Trudności to nasza specjalność

Najpierw pandemia, potem kryzys związany z rosyjską inwazją na Ukrainę i pomoc uciekającym przed wojną, m.in. dzieciom z Mariupola, które znalazły schronienie w Domu Pracy Twórczej SDP w Kazimierzu nad Wisłą. Potem podwyżki energii i gazu, remonty i znowu podwyżki tym razem rosnące koszty tzw. dzierżawy Domu Dziennikarza na Foksal fundowane przez warszawski ratusz. To proza życia a właściwie działalności władz naszego stowarzyszenia mijającej kadencji. Zarząd Główny starał sobie z tym radzić. Chyba nie najgorzej. SDP wszak jest organizacją społeczną, zatem wiele zależy od ludzi cieszących się zaufaniem ludzi zrzeszonych w SDP.

Statut i ambicje kilku osób z OW

Stowarzyszenie trzeba powoli profesjonalizować, aby walczyć z kłopotami wolnego rynku i razami wymierzanymi SDP przez liberalne i lewicowe środowiska polityczne oraz tzw. elitę dziennikarstwa głównego nurtu. Widać to wyraźnie po niecałym roku sprawowania władzy przez nowy rząd.

Narzędzia w walce z plagami finansowymi i przekleństwem nacisku politycznego ma nam dać nowy Statut. Uchwaliliśmy go po kilku latach pracy w sporym gronie. Awantura wywołana na tegorocznym marcowym zjeździe statutowym przez kilka, no może kilkanaście osób ze stołecznego oddziału SDP pokazała tylko jak wybujałe są ambicje wąskiego grona „aktywistów” oddziału warszawskiego plus kilku wielbicieli zadymy z terenu. Protesty, szykanowanie obecnych władz, przecieki do tzw. prasy branżowej a nade wszystko brak pomysłu na SDP poczyniło nie mniejsze szkody w stowarzyszeniu niż kampania oszczerstw sprzed 3 lat przeciwko prezesowi SDP Krzysztofowi Skowrońskiemu i wiceprezes, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Jolancie Hajdasz. I gdzie teraz jesteście, o wy zapowiadający zarzuty prokuratorskie i pomawiający o przestępstwa? No gdzie? Napisałbym, ale to jednak publiczny głos w dyskusji i nie wypada używać takich słów…

Obrona mediów przed dyktaturą „demokracji”

Gorzej, że krytycy nie chcą krytykować, tylko rozliczać. I to koniecznie Zarząd Główny i jego zwolenników, czyli większość członków SDP. Sami „krytycy” się z niczego nie rozliczają. Czy naprawdę nikt w oddziale warszawskim nie zapytał, dlaczego dwóch członków jego zarządu było przeciwnych protestowi ws. brutalnego i bezprawnego niszczenia mediów publicznych w grudniu 2023r? Czy to oznacza, że owi dwaj członkowie zarządu stołecznego SDP są zwolennikami nowych metod rządu i przynoszenia „wolności” mediów siłowymi metodami prywatnych firm ochroniarskich? Nie chodzi o prawo do sprzeciwu ws. protestu OW SDP, ale, na Boga, w dokumencie była mowa o metodach przejęcia mediów publicznych. A były to metody rodem ze stanu wojennego. I ci dwaj panowie mimo wszystko tego nie podpisali… Ja tego nie rozumiem, bo taka postawa rzutuje na cały oddział. No i ciekawy jestem, czy panowie ci będą kandydować w kolejnych wyborach do zarządu OW lub władz centralnych?

CMWP i walka o godność dziennikarską

A właśnie to członkowie i władze SDP (z wyjątkiem tych nieszczęsnych dwóch panów, którym może nie przeszkadzała pacyfikacja przez służby TVP, PR i PAP), tak w oddziałach stowarzyszenia, jak i na Foksal, mocno piętnowały brutalne nielegalne metody likwidacji mediów publicznych.

Protestowaliśmy wszyscy w SDP przeciwko represjom jakim zostali poddani przez rząd Donalda Tuska dziennikarze z mediów publicznych. I odbiorcy, którym wyłączono na długo sygnał telewizyjny będący strategicznym kanałem komunikacji w przypadku zagrożenia państwa. Bezprawnie, wbrew zapisom wszystkich kodeksów, zwalniani byli dziennikarze i szefowie oraz kierownicy poszczególnych jednostek TVP, PR i PAP. Dyscyplinarnie z TVP zwolniono twórczynię Biełsatu Agnieszkę Romaszewską-Guzy, pracę straciła Maria Przełomiec prowadząca program Studio Wschód. W TVP dyscyplinarkę dostali także m.in. Michał Adamczyk, Marcin Tulicki, Piotr Gursztyn i Samuel Pereira. Setki osób straciło pracę i należne im pieniądze tylko dlatego, że pracowali w mediach publicznych. Mediach dla picu likwidowanych, aby łatwiej było władzy zwalniać niewygodnych… Także i ja zostałem zwolniony dyscyplinarnie z PAP, bo jako sekretarz generalny SDP protestowałem w tej sprawie i w sdp.pl opisywałem to barbarzyństwo; w Europie tylko w Polsce i na Bałkanach zwalnia się z mediów działaczy organizacji dziennikarskich.

Nie było chyba w minionej kadencji aktywniejszej instytucji SDP niż Centrum Monitoringu Prasy SDP. Jego dyrektor Jolanta Hajdasz alarmowała wszędzie o dziejącym się medialnych bezprawiu nie tylko w TVP, PR i PAP, ale także – o zgrozo – w mediach lokalnych, gdzie i przed dojściem do władzy tego rządu dziennikarzy nie miał często kto bronić.

Za to wszystko szefową CMWP spotkała ostatnio „nagroda”. Stekiem kłamstw obrzucono Jolantę Hajdasz na stronie OW SDP… To po prostu niegodziwość i warto o tym wszystkim pamiętać w obliczu kolejnej przedwyborczej batalii w SDP.

     ***

I tu miało być zakończenie. Sam je jednak wykreśliłem. Było ostre i nie dające nic oprócz naiwnej wiary, że taka metoda jest skuteczna. Nie jest.

Wykreśliłem te słowa nie ze strachu, bo boję się tylko Boga i żony, ale dla dobra SDP. Właśnie dlatego po raz pierwszy w życiu się „ocenzurowałem”. Wszystkim delegatkom i delegatom życzę tylko takiej, nie wymuszonej przez nikogo, „cenzury”. I aby dzieliły nas wyłącznie merytoryczne spory o dziennikarstwo a nie wyniszczające kłótnie.